14 sty 2015

Rozdział 8



Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam w ogóle zasnąć. Była druga w nocy. Zerwałam się z łóżka by móc iść do łazienki. Nie chciałam zapalać nawet lampki, więc szukałam drzwi na ślepo. Kiedy weszłam już do umywialni, odkręciłam wodę w zlewie i przemyłam twarz. Spojrzałam w lustro, które wisiało na ścianie przede mną. Miałam worki pod oczami, a to dlatego, że od 3 dni prawie w ogóle nie sypiam. Niestety to z nerwów. Postanowiłam wrócić do pokoju, w którym wcześniej byłam. Otworzyłam powoli drzwi i ręką szukałam włącznika światła, żeby móc mieć widoczność. Zaklęłam pod nosem, kiedy nie mogłam go znaleźć.
Nie zauważyłam, więc buta Harry'ego, który leżał na ziemi i potknęłam się o niego, lądując na chłopaku, który był rozłożony na materacu.
- Vanessa? - Hazz wychrypiał cicho, łapiąc moją talię - Skoro jesteś na mnie taka napalona, wystarczyło powiedzieć. Ja jestem zawsze zwarty i gotowy do działań. 
- Nie... ja... ja po prostu szukałam włącznika, żeby zapalić światło i się potknęłam, przepraszam.  
- Fajna wymówka, ale no już dobra, idź spać. - uśmiechnął się do mnie i pozwolił wejść pod kołdrę.

~*~
 
Harry jeszcze spał, więc postanowiłam mu zrobić herbatę. Kiedy już zrobiłam to co miałam zrobić udałam się z kubkiem na górę i powoli otworzyłam drzwi. 
- Co ty robisz? - powiedział z chrypką chłopak
- Przyniosłam Ci herbatę i tabletki na kaca. - podałam mu tabletki i położyłam tacę z herbatą na szafce obok niego.
- Dziękuję. - wyszeptał
- Boli Cię głowa?
 - Strasznie, nie powinienem wczoraj w ogóle pić.
- Spokojnie, aż tak nie wariowałeś, jak powinien to robić na prawdę nachlany mężczyzna, ale twoja dwójka znajomych powinna przechodzić znacznie większego kaca. - zaśmiałam się
- Nie dziwię się im. - zachichotał
- Harry? 
- Tak, słonko?
- Czy mogłabym zadzwonić na rodziców i powiedzieć im, że nic mi nie jest? Pewnie się martwią, a nie chce, żeby dzwonili na policję. 
- Dobra, ale powiesz im tylko, że z tobą wszystko w porządku i od razu się rozłączasz, zgoda?
- Dobrze. - Harry wyciągnął z szafki jakiś stary telefon i podał mi go. Wystukałam numer do mojej mamy i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po 3 sygnałach odebrała.
- Dom państwa McClain, słucham? - od razu rozpoznałam jej głos
- Ma..mamo? - wyjąkałam najciszej jak umiałam, ale tak, żeby jeszcze mogła usłyszeć mój głos.
- Vanessa!? - prawie krzyknęła - Córciu gdzie jesteś!? Wracaj do domu!
- Mamo nic mi nie jest, nie martwcie się o mnie, wrócę kiedy będę mogła.
- Jak to!? Kochanie gdzie jesteś! - krzyknęła matka, ale ja już się rozłączyłam. 
Harry zabrał mi telefon i od razu wyciągnął z niego kartę.
- Dziękuję Harry, że pozwoliłeś mi zadzwonić - powiedziałam cicho
- Nie ma za co, kotek.- zachichotał, a ja zrobiłam to samo.

*Oczami Catherine (matki Vanessy)*

- Robert! Ona... ona dzwoniła. - podeszłam do męża i wtuliłam się w niego. Bałam się o moją córeczkę. Poprosiłam nawet jej przyjaciół Christophera i Mirandę, żeby pomogli nam ją znaleźć. Oni również się o nią martwili , a najbardziej to Chris, który dopytywał się o nią prawie codziennie. Nie ma już jej 3 dni. Może za bardzo panikuję. Mówiła, że wróci, ale ja się tak o nią boję.
- Vanessa? - zapytał mój mąż
- Ta...tak.
- Mamo co jest? - zapytał mój syn, który wszedł razem z Mirandą i Christopherem do salonu.
- Vane... Vanessa dzwoniła do mnie. - łza poleciała mi z oczu. Mój mąż to zauważył i ponownie mnie przytulił.
- Mamo co Ci mówiła!? - zapytał, krzycząc.
- Żebyśmy się nie martwili, że ona nie długo wróci jak tylko będzie mogła. Mówiłam do niej jeszcze, ale ona się rozłączyła.
- Spokojnie jeśli tak mówiła to jesteśmy spokojni. - odpowiedział Christopher.
- Dokładnie mamo, przestań płakać ona jest dzielna, wróci. Przecież nas nie zostawi, jest odpowiedzialna.
- Ona nie dawno skończyła 18 lat! - odpowiedziałam
- Mamo, ale ona nie jest głupia! - krzyknął mój syn.
- Niech się pani nie martwi, wróci. Znam Vanesse, nie mogłaby od tak sobie uciec i nie wrócić, za bardzo kocha swoją rodzinę. - dodała Miranda
- Dzieci, ale matki tak reagują, więc nie dziwcie się Catherine, że tak to przeżywa. - odparł mój mąż - Chodź kochanie, położysz się. Uspokój się już i nie płacz. Odpocznij trochę.
- Masz rację Robert powinnam odpocząć. Dziękuję wam za wszystko. - przytuliłam Christophera, a na koniec Mirandę. Na prawdę cudowne z nich dzieciaki.
Mój mąż zaprowadził mnie do naszej sypialni, a dzieci zostały w salonie i rozmawiały.

*Oczami Harry'ego*
Poczułem wibrację w tylnej kieszeni. Wyciągnąłem telefon i odebrałem połączenie. Kiedy zakończyłem połączenie, od razu spojrzałem na Vanessę, która siedziała na łóżku i przyglądała mi się.
- Muszę wyjść. – rzuciłem do dziewczyny, po czym chwyciłem w ręce kluczyki do samochodu. Trzasnąłem drzwiami, opuszczając dom. Wściekły wsiadłem do auta, odpaliłem silnik opierając dłonie na kierownicy i ruszyłem z piskiem opon.
 Po paru minutach podjechałem już pod danym budynkiem. Zgasiłem samochód i wszedłem drzwiami do pomieszczenia. W środku stali już moi znajomi. 
- Styles mamy problem. - odezwał się Liam
- Po co kazaliście mi tu przyjechać?
- To jest poważne. - powiedział Niall - Thomas znalazł nas. - dodał, a ja zacisnąłem pięści
-  Do chuja, czego on tu szuka?
- Dostajemy od niego groźby. Jeszcze nie wiemy co planuje, ale dowiemy się Hazz. - dodał tym razem Louis po czym rzucił mi kartki z jego groźbami skierowanymi do mnie. Zastanawiało mnie, bo Zayn ani razu się do mnie nie odezwał, po wczorajszym.
- Jeśli będziecie co kolwiek wiedzieć, dzwońcie. Postarajcie się mieć oczy dookoła głowy. Ja też będę czuwał.
- Musisz chronić Vanesse. Jeśli Thomas się o niej dowie będzie jeszcze gorzej. - dodał cicho Niall. Bardzo się o nią troszczył.
- Masz rację Niall. Mu chodzi o mnie, więc nie mogę pozwolić, żeby dowiedział się o niej. Muszę być ostrożny.

 Nagle zobaczyliśmy, że jakiś samochód podjechał pod budynek w którym byliśmy. Wyciągnęliśmy bronie i kierowaliśmy się w stronę drzwi.
- To nasz diler. - szepnął Liam
Schowaliśmy szybko pistolety i wyszliśmy na zewnątrz.
- Masz to czego chcieliśmy? - zapytałem po czym weszliśmy wszyscy ponownie do środka. Koleś rozłożył nam narkotyki na blacie stołu.
- Tylko tyle. - odparł
- Jak to tylko tyle!? Miało być tego więcej, nie za to Ci płacę!
- Ale tylko tyle było! - krzyknął
- Albo załatwiasz tego więcej, albo sam Cię załatwię! - Krzyknąłem, po czym wyciągnąłem ze spodni broń i przyłożyłem mu do czoła. Moim przyjaciele jedynie przyglądali się całej tej sytuacji.
- Ja...ja...ja więcej nie mam, tylko... tylko... tyle mam. - wyjąkał
- Czyli odmawiasz mi!? - krzyknąłem
- Ja... ja naprawdę więcej tego nie mam, przysięgam!
Miałem go dość, więc strzeliłem. Koleś opadł na ziemie.
- Co ty robisz!? - tym razem odezwał się Zayn
- Następny będziesz ty, jak jeszcze raz wpieprzysz się w moje życie i ją obrazisz!
- O co Ci znowu chodzi!?
- Do chuja nie pamiętasz co o niej wczoraj powiedziałeś!?
- Powiedziałem całą prawdę. - kiedy wypowiedział swoje zdanie, podeszłem do niego i strzeliłem go z pięści w twarz. Oczywiście chłopak to odwzajemnił i również wymierzył mi cios.
- Chłopaki dość! - krzyknął Louis odciągając mnie od Zayna.
- Następnym razem będziesz wiedział, że w moje życie nie będzie się nikt wpierdalał! - krzyknąłem i wkurzony wyszedłem z tamtąd. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem z piskiem opon.

*Oczami Vanessy*

Zeszłam na dół do kuchni robiąc sobie kawę. Wyciągnęłam z szafki kubek, ale nagle usłyszałam głośny trzask drzwiami. Wyszłam sprawdzić co się dzieje i zauważyłam Harry'ego.
- Co Ci się stało w oko!? - zapytałam
- Nic takiego.
 -Mogę go opatrzyć? - podeszłam do niego
- Ale z nim jest wszystko ok - warknął
- Chodziło mi bardziej o to, czy mogę zakryć tego siniaka - powiedziałam
- Chcesz żebym chodził w makijażu na twarzy?! - zaśmiał się groźnie i lekko ścisnął moją rękę.
- Nie, po prostu chcę go zakryć - powiedziałam niepewnie
- A co z tego będę miał? - spytał, podnosząc brew do góry.
- A co chcesz?
- Hmm? Całusa. - wyszczerzył się, wskazując na usta.
- No dobra, ale w policzek.
- Może być. - od razu obdarowałam chłopaka słodkim całusem.
- I tak ma być, skarbie.
Cały czas trzymał moją dłoń, wiedziałam że czuje jak drży.
Weszliśmy do łazienki, po czym wyjęłam ze swojej torebki, kosmetyczkę. Wiecie jak to dziewczyny, zawsze muszą mieć je przy sobie.
Pędzelkiem nałożyłam pod jego oko korektor. Styles zaczął się chichrać gdy gilgotałam go po jego policzku.
Kiedy skończyłam, podałam chłopakowi lusterko, żeby mógł się przejrzeć.
- Miałaś rację, nic nie widać. Dzięki. - posłał mi lekki uśmiech.
Jako pierwszy wyszedł z łazienki i udał się do pokoju, po czym trzasnął bardzo mocno drzwiami. Co się dzieje? Jest wkurzony? Przecież nic mu nie zrobiłam. Przed chwilą był spokojny, a teraz nagle jest jakiś nerwowy. Postanowiłam z nim porozmawiać, ale bałam się. Weszłam po schodach, otwierając drzwi od pomieszczenia. Od razu poczułam mocny ucisk na moim prawej ręce.
- Harry, to boli - powiedziałam spokojnie, mając nadzieję, że chłopak mnie puści, ale jednak myliłam się.
- Taka naiwna. Mam na Ciebie ochotę. - siłą położył mnie na łóżku i nachylił się nade mną. Pisnęłam, próbując go od siebie odepchnąć, ale na marne. Złapał mnie za nadgarstki i nachalnie unieruchomił. Zaczął zachłannie całować moją szyję, a ja .
- Harry zejdź ze mnie, zwariowałeś?! - krzyczałam, ale on nie przestawał, tylko cały czas chichotał pomiędzy całusami, które składał na mojej szyi. Całował mnie coraz niżej, aż prawie dotarł do moich piersi.
- Harry przestań, proszę! - uwolniłam jedną ze swoich rąk i odepchnęłam chłopaka. - Oszalałeś!? Zostaw mnie! Zostaw! - krzyknęłam by dotarło to do niego. Z moich oczu, wyleciały pojedyncze łzy. Styles automatycznie zszedł ze mnie kiedy zorientował się, że płaczę. Usiadł na krańcu łóżka, zakrywając twarz swoimi dłońmi, a ja przetarłam słone łzy z mojego policzka.
Podniosłam się do pozycji siedzącej nie mogąc uwieżyć w to co się właśnie stało.


Ciąg dalszy nastąpi...







4 komentarze:

  1. Ale się dzieje! Boże dlaczego Harry zabił tego dillera?! Jaki zły xd no i potem to z Zaynem.. czy on coś knuje? Tylko ja mam takie wrażenie? I ta końcówka.. czekam na next i nie mogę się doczekać! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze zwarty i gotowy haha xD Genialne xD

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże mam nadzieje że żałuje

    OdpowiedzUsuń