15 sty 2015

Rozdział 9



 Przysunęłam się do chłopaka i położyłam jedną dłoń na jego ramieniu.
- Przepraszam Cię, Vanessa. Po prostu tracę równowagę. - spojrzałam na niego lekko zaskoczona. Nie wierzę! Pierwszy raz odkąd go znam, przyznał się do czegoś!
- Harry spokojnie, uspokój się. Rozumiem. - wzięłam jego dłoń w obie moje ręce - Uda Ci się, jesteś silny.
- Bałaś się mnie? Bałaś się, że zrobię Ci krzywdę?
- T...tak, ja... - przerwał mi.
- Wiem co chcesz powiedzieć. - założył kosmyk moich włosów za ucho. - Przepraszam, ale ja po prostu oszalałem na punkcie twojego ciała.
- Nie powinieneś tego robić.
- Boisz się seksu?
- Ja emm... - znów się wtrącił.
- Boisz się.
- Dlaczego mam rozmawiać na ten temat, akurat z tobą!?
- Bo kiedyś nadejdzie taki dzień, gdzie pozbawię Cię dziewictwa, ale jeszcze o tym nie wiesz. - uśmiał się.
- Jesteś chory psychicznie! - popchnęłam go z myślą, że upadnie na podłogę, ale tak się nie stało. Oburzona stanęłam na równe nogi i zrobiłam parę kroków w stronę drzwi, ale za nim pociągnęłam za klamkę, ręce Harry'ego złapały mnie w talii i podniosły do góry.
- Gdzie idziesz beze mnie, skarbie?
- Nie mów do mnie "skarbie"!
- Dobrze kotku.
- Tak też nie!
- To mała.
- Nie, nie i nie! Ugh! Puść mnie, zboczeńcu!
- Przestań krzyczeć!
- To mnie puść!
- Nawet taka myśl mi przez głowę nie przeleciała.
- Chciałabym Ci powiedzieć, że chcesz czy nie, jutro musisz mnie zawieść na zajęcia. Mam ważny test.
- Dobra, zawiozę Cię, ale pod jednym warunkiem, że wrócisz ze mną z powrotem tutaj.
- Harry, moi rodzice się martwią... - odstawił mnie na kanapę.
- Co mnie obchodzą twoi rodzice!?
- Z tobą nigdy nie można normalnie porozmawiać! Wracam do domu! -  podnosiłam się, żeby wstać, ale chłopak złapał mnie za rekę i mocno pociągnął do siebie, a ja po chwili siedziałam na nim okrakiem.
- Jesteś strasznie uparta, ale podoba mi się.
- Odwal się ode mnie!

- Mówiłem Ci już jaka jesteś piękna i słodka?

- Oh, pierdol się Styles! - rzuciłam oburzona.

- Tylko z tobą, kotku. - mruknął, po czym wybuchł śmiechem. - Pachniesz tak samo jak ja.

- Bo za dużo z tobą przebywam!

- Każda wymówka jest dobra.
Wstałam z kolan Harry'ego, a on podał mi z krzesła jego bluzkę, żebym mogła w czymś spać. Ubrałam ją w łazience i wróciłam do pokoju. Harry leżał już w bokserkach na łóżku. Nie patrz się tak na niego, idiotko! Nawet nie wiem dlaczego śpimy razem. Wstydzę się, że każe mi ze sobą spać i to w jednym łóżku.
- Pięknie Ci w mojej koszulce. - zarumieniłam się 
Ułożyłam się na swojej połowie i próbowałam zasnąć.
- Vanessa? - szepnął po cichu – Śpisz już?
- Jeszcze nie.
- Mogę... mogę się do Ciebie...przytulić? - otworzyłam usta ze zdumienia. Nagle zaschło mi w ustach, zabrakło śliny. Kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam.  Od razu ciepła ręka Harry'ego wślizgnęła się na moją talię, oplatając brzuch. Moje ciało stało powoli przyciągnięte do jego torsu, a twarz Harry'ego wtuliła się w moje ramię, łaskocząc moje policzki swoimi włosami. Z każdym oddechem chłopaka, czułam przyjemne ciepło dmuchające na moją odkrytą szyję i tak po czym zasnęłam.

Budzik Harry'ego nas obudził. Ubraliśmy się i zjedliśmy śniadanie, które na szybko przygotował chłopak. Było po siódmej. Bardzo się spieszyliśmy, więc od razu ubrałam swoje buty i kurtkę. Nie mam nawet książek, ponieważ są u mnie w domu. Zawsze noszę przy sobie gruby zeszyt i coś do pisania, więc nie jestem spalona.
Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się samochodem pod szkołą.
- Przyjadę po Ciebie, o której kończysz?
- Dzisiaj wyjątkowo o jedynastej. 
- To powodzenia na sprawdzianie i do zobaczenia.
- Dzięki. - odpowiedziałam nieśmiało.
Biegiem ruszyłam w stronę drzwi, po czym otworzyłam je. Od razu spotkałam się ze spojrzeniami innych uczniów. Co ja takiego zrobiłam, że tak się gapią? Szłam korytarzem i nagle usłyszałam dwa głosy, które bardzo dobrze znałam.
- Vanessa! - krzyknęli jednocześnie
Odwróciłam się i ujrzałam moją dwójkę przyjaciół Chistophera i Mirandę. Rzucili się na mnie.
- JESTEŚ!
- Boże jak dobrze, że nic Ci nie jest. - ponownie dziewczyna mnie uściskała.
- Vane gdzie się podziewałaś!? Już mieliśmy dzwonić na policję, że zaginęłaś. - krzyknął Chris, ale łagodnie
Miranda wiedziała już co jest grane. Wiedziałam to po jej spojrzeniu, którym patrzyła na mnie. Wiedziała, że chodzi to o Harry'ego.
- Nie ważne. Ważne, że jestem. - mruknęłam
- Właśnie, że ważne! Nie darowałbym sobie tego, jakby coś Ci się stało. Wiesz jak się martwiliśmy? Twoja matka płakała cały czas, wzięła nawet wolne w pracy.
- Mówiłam, że wrócę. - spuściłam głowę w dół.
- Chris, nie męcz już jej. Ważne, że wróciła. - odezwała się Miranda.
- Masz rację, ale dziewczyno nie rób nam takich rzeczy. Powiadomię zaraz twoją rodzinę, że wróciłaś. - Chris już wybierał numer w swojej komórce, ale mu przerwałam.
- Nie! Nie mówcie im, proszę. Sama chce się pojawić w domu i im wszystko wytłumaczyć, ale jeszcze nie teraz. Za jakieś 2-3 dni.
- Co!? Masz zamiar znowu zniknąć na tyle dni? O nie, nie puszczę Cię teraz tak łatwo.
- Chris wiem co robię.
- No chyba nie wiesz. To przez tego twojego chłopaka, mam rację!?
Przypomniałam sobie całe zdarzenie, jak Chris i Harry spotkali się właśnie pod szkołą. Tego dnia Harry mu powiedział, że jestem jego dziewczyną, a on to wziął do serca. Powiedzieć mu prawdę, czy lepiej skłamać, że jestem z Harrym? Przecież wcale z nim nie jestem i nie będę, a nie chce okłamywać przyjaciela, ale muszę. Nadal bałam się Harry'ego.
- Chris, odpuść. Rozumiem, że się martwisz, ale ja naprawdę wiem co robię, nie potrzebuję nikogo, żeby mi to uświadomił. Skończyłam 18 lat i jestem już dorosła, sama chce kierować swoim życiem. Jesteś moim przyjacielem, pomagasz mi, doradzasz, ale w tej sprawie nie będziesz w stanie mógł mi pomóc. 
- Będę mógł jeśli powiesz mi co jest grane. 
- Chris weź już odpuść i dajmy jej spokój. Ona ma trochę racji, skończyła 18 lat nie możemy jej ciągle mówić co powinna robić dobrze, a co źle. Sama już kieruje swoim życiem.
- Dziękuję. - szepnęłam przyjaciółce na ucho
- Dobrze rozumiem, ale wiedz, że tak łatwo Cię nie puszczę. Chcę, żebyś była bezpieczna, a nie uciekała na kilka dni. 
Dzwonek na lekcję zadzwonił. Cała nasza trójka udała się do sali na zajęcia. Zajęłam swoje miejsce, ale tym razem usiadłam z Mirandą, a Chris gdzieś za nami. Po chwili nasz nauczyciel wszedł do klasy z sprawdzianami. Rozglądnął się po niej, sprawdzając czy wszyscy są. Jego wzrok poległ na mnie.
- O widzę, że pani McClain nareszcie postanowiła wrócić na zajęcia. - odparł, podchodząc do mnie. - A gdzie panna ma książki?
- Dzisiaj wyjątkowo zostały w domu, ale za to mam zeszyt i długopis. - uśmiechnęłam się
- Ratuje panią ten zeszyt i długopis. Na następne zajęcia mają być książki. - ulrzyło mi.
- Dobrze, panie profesorze. - Miranda chichotała się obok mnie.
- Z czego się tak śmiejesz? - szepnęłam, pytającym tonem.
- Nie, już nic. - zachichotała, a nauczyciel podał nam sprawdziany.
Kiedy nasze zajęcia dobiegły końca, spakowałam się i jak najszybciej wyszłam na korytarz, wcześniej oddając swój sprawdzian na biórko nauczycielskie. Ubrałam na siebie kurtkę i jak najszybciej postanowiłam wydostać się z budynku. Nie chciałam, żeby któryś z przyjaciół mnie widział. Miałam już otwierać drzwi, ale ktoś pociągnął mnie za rękę. To był Chris.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał
- Nie twoja sprawa, Chris. Zostaw mnie. - pchnęłam drzwi i wyszliśmy na zewnątrz, ale znów
- Nie pozwolę Ci znowu uciec za bardzo się o Ciebie boję.
- To nie bój!
- Nie potrafię. 
- Uwierz mi, że wrócę. Jak wróciłam za pierwszym razem to i wrócę teraz.
Zobaczyłam jak samochód Harry'ego podjeżdża na parking szkolny. 
- To on? - spytał, wskazując na auto.
- Muszę iść. -  miałam ruszyć, ale ponownie zatrzymał mnie.
- Powiedziałem, że Cię nie puszczę, a na pewno nie z nim. - fuknął
Nawet się nie obejrzałam, a Styles był już przy mnie.
- Zostaw ją. - warknął w stronę Chrisa, odciągając mnie od niego.
- Bo co mi zrobisz? Nie pozwolę Ci znowu ją porwać na te 2-3 dni, a może i więcej. - ponownie Chris złapał moją rękę.
- Nie interesuj się! - zgromił go wzrokiem, Harry
- Jest moją przyjaciółką i nie masz prawa jej od tak sobie porywać i ją jeszcze straszyć.
- Drugi raz nie będę powtarzał. - Hazz podszedł do niego i odepchnął go ode mnie, po czym złapał mnie za rękę i pociągną do swojego auta. 
- Spróbuj jej tylko zrobić krzywdę. - wysyczał, podchodząc z nami do tego samochodu.
- Chris, proszę nie mów nic na razie mojej rodzinie. Wrócę. - posłałam chłopakowi przepraszające spojrzenie usiadłam do auta, a Harry zrobił to samo. Na koniec jeszcze raz zgromił Chrisa wzrokiem i odjechaliśmy.

*Oczami Christophera*

Stałem tam jak głupi i patrzyłem jak odjeżdżają. Nie mogłem nic zrobić! Martwię się o nią. Nie chcę, żeby ten cały Harry jej coś zrobił. Nagle ktoś złapał mnie za ramię.
- Gdzie jest Vanessa? - zapytała Miranda, podbiegając do mnie.
- Odjechała z tym swoim chłopakiem. - spuściłem głowę
- Harrym? - a ona to skąd o nim wie?
- Tak. Skąd wiesz jak się nazywa?
- Nie ważne. Czyli to on mąci jej w głowie.
- Musimy coś zrobić.
- Powiesz jej rodzicom?
- Nie, poprosiła mnie, żebym nic nie mówił, więc to zrobię.
- Teraz zostało nam tylko czekać aż wróci. - westchnęła
- Starałem się ją zatrzymać, ale wtrącił się ten chłopak.
- Nic nie możemy teraz zrobić. - odparła 

*Oczami Vanessy*

Z zamyślenia wyrwał mnie głos Harry'ego.
- Pojedziemy do Wesołego Miasteczka, trochę się rozerwiesz. - uśmiechnął się do mnie
Po jakichś dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z samochodu. Harry od razu złapał mnie za rękę i weszliśmy na teren Wesołego Miasteczka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to ogromna kolejka górska. Lekko się przestraszyłam. Było słychać z niej, piski ludzi, którzy właśnie z niej korzystali. Później zobaczyłam wielkie koło młyńskie.
- Pozwolisz, że wybiorę nam jakąś atrakcję? Przejedziemy się kolejką górską! - odezwał się, śmiejąc jak ucieszone małe dziecko.
- Nie Harry, ja... ja tam nie pójdę. Cholernie boje się wysokości... - próbowałam go przekonać, abyśmy tam nie szli, ale nic to nie dało.
Pociągnął mnie za rękę, ale uniemożliwiłam mu to. On jednak wpadł na inny pomysł. Podszedł bliżej mnie i wziął mnie na ręce. Pieprzony Styles! Kolejka była gigantyczna z wieloma zakrętami, wysoka na kilkadziesiąt metrów i w ogóle. Sam widok był przerażający.
- Nie, nie proszę... Ja nie chce... nie wejdę tam.. nie. - Prosiłam, błagałam, ale na nic się to zdało. - Harry, a co jeśli zemdleję? Ja nie chcę.. .nie chcę! - Bałam się. Cholernie się bałam. Tego uczucia nie da się opisać. 
- Spokojnie, przede wszystkim się uspokój. - uśmiechnął się.
 Instruktor zapiął wszystkim pasy. Splotłam palce z palcami Harry'ego. On spojrzał na nasze ręce, zaskoczonym wzrokiem. Chyba się tego po mnie nie spodziewał. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, po prostu się bałam, a on był najbliższą mi osobą, która może w każdej chwili mnie uratować. Gdyby nie mój ogromny strach, nigdy nie podałabym mu tej ręki.
 - Ej Vanessa, poluzuj uścisk, bo mi palce odpadną. - uśmiał się. Jak on może się w takiej chwili śmiać?!
- Boję się Harry. - nie miałam zamiaru go puszczać aż do końca.
- Kotku, nie bój się, przecież jesteś ze mną i nic Ci się nie stanie, ale błagam rozluźnij swój uścisk, już mi chyba krew nie dochodzi. 
Poluźniłam lekko uścisk, ale minimalnie. Usłyszeliśmy dzwonek i zaraz po nim zaczęliśmy jechać powoli w tył, by po chwili zatrzymać się i z niesamowitą prędkością ruszyć do przodu. 
 - K...koniec? - zapytałam Harry'ego z nadzieją, że to naprawdę jest koniec i mogę spokojnie wysiąść.
- Tak koniec. - powiedział uśmiechnięty, a mi ulżyło. Nigdy więcej już do tej kolejki nie wsiądę, za żadne skarby!
-  Chciałbym zobaczyć Twój piękny uśmiech. - powiedział, a ja uśmiechnęłam się do niego delikatnie. - Gdzie chcesz iść?
- Mogłabym watę cukrową?
 - Jasne, chodź słonko. - kupił mi różową watę i powoli spacerowaliśmy po Wesołym Miasteczku, jedząc ją. Aż dziwnie się czułam, gdy on był spokojny.
- Wygram dla Ciebie pluszaka. - oznajmił i podszedł do jednej z budek. 
Po paru minutach wrócił do mnie i wręczył mi wielkiego kremowego misia.
- To dla Ciebie.
- Dziękuję Harry. - ucałowałam chłopaka w policzek, a on ponownie posłał mi swój uśmiech, ukazując swoje cudowne dołeczki. Co ja wyprawiam!?

Po prawie fajnym spędzonym dniu, wróciliśmy do domu. Harry zatrzymał swój samochód, po czym otworzył mi drzwi, żebym mogła wysiąść. Weszliśmy do domku i ściągnęliśmy swoje buty przy wejściu. Kierowaliśmy się do pokoju. Harry od razu usiadł ze zmęczenia na kanapę, która stała w sypialni. Chwyciłam koszulkę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, za zgodą Stylesa i po paru minutach wyszłam. Mój wzrok powędrował na Harry'ego, który spał na kanapie wtulony w misia, którego dla mnie wygrał. To wyglądało tak słodko. Widocznie był bardzo zmęczony. Nie chciałam go nawet budzić, więc weszłam na wielkie łóżko, po czym położyłam się spać. Jak tylko przyłożyłam głowę do poduszki, momentalnie zasnęłam.


****

 Wybaczcie, że taki krótki ten rozdział, ale nie miałam zbytnio czasu, żeby go rozwinąć. Obiecuję, że następny bęzie trochę dłuższy :)

4 komentarze:

  1. Nie mogę się doczekać wiesz czego...... haha /twój zboczuszek ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww jakie to było słodkie w tym wesołym miasteczku :* czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;* Postaram się dodac nexta jutro jak tylko znajdę chwilę czasu :) A jak nie to na pewno pojawi się w sobotę rano waszego czasu :* Pozdrawiam :D

      Usuń
  3. Taki słodki był ten rozdział <3 A najbardziej z tym misiem :)) Czekam na kolejny ;** /Natalia

    OdpowiedzUsuń