5 mar 2015

Rozdział 33


- Czego znowu chcesz sukinsynie? - warknąłem, podchodząc do niego.
- Przyszłem zobaczyć jak się trzyma mój przyjaciel. - zaśmiał się - Zauważyłem, że od pewnego czasu nie widuje z tobą, Vanessy. Czyżbyś ją zostawił ze względu na mnie?
- Mówiłem Ci już, Vanessy w to nie mieszaj. - warknąłem.
- A czemu miałbym tego nie robić? Jest kimś ważnym dla Ciebie, a to będzie odpowiednia zemsta. - zacisnąłem mocniej pięści i przycisnąłem go do ściany domu.
- Nie waż się jej robić krzywdy!
- Zostawiłeś ją, bo bałeś się, że zrobię jej krzywdę? Od zawsze wiedziałem, że jesteś tchórzem.
- Ja jestem tchórzem? Spójrz na siebie huju, ty chciałeś wtedy pieniądze. Mówiłeś, że zostawisz nas w spokoju, a w tym czasie uciekłeś i znów wróciłeś.
- Gra to gra. - uśmiechnął się cwaniacko, by doprowadzić mnie do szału.
- Gra, którą zakończę. - złapałem go za koszulkę.
- A skąd ta pewność u Ciebie?
- Dla takich ludzi jak ty, nie ma miejsca na świecie.
- Odstawiałbym, że pierwszy kto zginie to twoja dziwka.
- Nie zrobisz jej krzywdy, nie pozwolę na to kolejny raz.
- Zrobi to ktoś inny, ja nie mam ochoty bawić się z twoją suką. - złapałem go za koszulkę
-  Niby kto?
- Wkrótce się przekonasz. - zaśmiał się, a ja nie wytrzymałem.
Zgiąłem rękę do tyłu i wycelowałem prosto w twarz Thomasa, a następnie w brzuch. Syknął z bólu i padł na kolana, ale tym razem zmobilizował się i wstał, oddając mi tym samym czyli ciosem w twarz z czego potem z mojego nosa poleciała krew.
- Pierwszy raz walczymy bez broni, zauważyłeś? - powiedziałem.
Ponownie zamachnąłem się i uderzyłem go sprzedając mu kopniaka w samym brzuch przez co ponownie padł na ziemię i zawył lekko z bólu.
- Spróbuj jej coś zrobić, a przysięgam, że przy najbliższej okazji postaram się, żebyś zginął. - warknąłem do niego i udałem się do domu, zostawiając go pobitego. Ze Stylesem się nie zadziera o nie.

*Oczami Vanessy*

Uwielbiam spędzać czas z dziewczynami. Są na prawdę w porządku wobec mnie. Mogę z nimi porozmawiać o wszystkim jak siostry. Eleanor odwiozła mnie do domu ze względu na to, że dostałam pracę i muszę się w niej wstawić jutro o 8 rano. Byłam tak szczęśliwa, że ją dostałam.
Weszłam do domu i zauważyłam od razu siedzącego na kanapie Chrisa. Kiedy mnie zobaczył, wstał i podszedł, a ja rzuciłam się na niego.
- Dostałam pracę. - wyszeptałam
- Na prawdę!? Gratulacje! Mówiłem, że Ci się uda. - objął mnie ramionami i przytulił. - To idź spać, musisz się wyspać.
- No tak. - uśmiechnęłam się. - Dobranoc. - pocałowałam go w policzek 
- Dobranoc. - odpowiedział, a ja odbiegłam od niego na górę, zamykając za sobą drzwi pokoju.
Szybko przebrałam się w piżamę i odświeżyłam w łazience. Nastawiłam budzik i weszłam pod kołdrę. Po jakimś czasie Morfeusz zdąrzył zabrać mnie już do swojej krainy. 

Rano obudził mnie budzik w moim telefonie, więc nie tracąc czasu od razu wzięłam się za siebie. Wyciągnęłam odpowiednie ciuchy i wsunęłam je na siebie. Zaliczyłam po drodzę łazienkę i zeszłam na dół w celu zrobienia sobie szybkiego śniadania. Kiedy weszłam do kuchni, zauważyłam na stole białą kartkę. Wzięłam ją i zaczęłam czytać.
~ Musiałem załatwić kilka spraw na mieście. Będę w domu za nim przyjdziesz. Powodzenia w pierwszy dzień pracy. Trzymam kciuki. Chris :)
Westchnęłam i wzięłam się za robienie śniadania. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:20. Zaklęłam pod nosem i szybko zjadłam swoje kanapki, które chwile temu zrobiłam. Pobiegłam na górę, pakując do swojej torebki potrzebne rzeczy i założyłam na siebie kurtkę. Ponownie zeszłam schodami na dół i wsunęłam na siebie buty, po czym wyszłam z domu, zamykając je na klucz i udałam się na przystanek autobusowy.
Na szczęście do pracy zdąrzyłam na czas. Myślałam, że się nie wyrobię. Pamiętam, że byłam tu kiedyś z Eleanor w tej właśnie kawiarni. Weszłam do pomieszczenia i podeszłam do lady. 
- Pani Vanessa McClain? - zapytał facet około czterdziestki, podchodząc do mnie.
 - Tak, to ja.
- Miło mi. Jestem Peter, właściciel tej kawiarni i twój nowy szef. - uśmiechnął się, podając mi rękę.
- Witam. - uścisnęłam jego dłoń.
- Dziękuję, że pani się dziś zjawiła. Chyba nie muszę mówić co należy do pani obowiązków, ponieważ to już sobie ustaliliśmy wcześniej. - zaśmialiśmy się. - Wolałbym, żebyśmy od razu przeszli na "Ty".
- Jasne mi również będzie łatwiej zwracać się do pana po imieniu. 
- W takim razie mam nadzieję, że poradzisz sobie ze wszystkim. Ja niestety muszę Cię już opuścić, ponieważ mam do wykonania papierkową robotę. Mój najlepszy pracownik się tobą zajmie i pokaże wszystko. - wskazał palcem na chłopaka, który stał przy ekspresie. - Jeszcze raz gratulację i witam.
- Dziękuję bardzo. - kiwnęłam głową, a mężczyzna odszedł ode mnie, a podszedł do mnie ten sam chłopak, którego wskazał mi wcześniej szef. Gdzieś go już widziałam. Był on bardzo młody. Na oko nie mógł mieć więcej niż 21 lat. 
- Cześć, pamiętam Cię. Byłaś tu kiedyś. - uśmiechnął się - Jestem Enrique. - po jego wypowiedzi od razu zabłysło mi coś.
- Vanessa. Kojarzę Cię. - odwzajemniłam uśmiech.
- Piękne imię.  - złapał moją rękę i ucałował wierzch dłoni. - Czyli teraz będziesz tu pracować? 
- Tak, zostałam przyjęta jako kelnerka. 
- Cieszę się, że będę mógł pracować tu z tobą. - wyszczerzył się, ukazując rząd białych zębów.
- Również. Od czego mogę zacząć? 
- A no tak. Chodź. - zaśmiał się

Minęła już połowa godzin mojej pracy. Dobrze mi się pracuje, nikt nie naciska jest taki spokój. Jak na kelnerkę nawet nieźle mi idzie. Co do Enrique dogadujemy się, chodź jak na dziś mam go trochę dość. Ciągle się na mnie patrzy co mnie trochę onieśmiela przy wykonywanej pracy, ale staram się to ignorować. Posprzątałam stolik po jakiejś parze i stanęłam za ladą, pisząc coś w swoim notesiku. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka, który oznajmywał, że ktoś wszedł do środka. Podniosłam swój wzrok i lekko mnie zamurowało. Dwójka dobrze znanych mi mężczyzn, podeszła do mnie.
- Liam, Niall? - zapytałam, zdziwiona.
- Cześć Vanessa. - odpowiedział blondyn.
- A... ale co wy tu robicie? Skąd wiedzieliście gdzie pracuje?
- Śledziliśmy Cię, więc nie było to takie trudne. - dodał Liam - Musimy pogadać.
- Wiem o czym chcecie rozmawiać, ale ja niestety nie udzielam informacji w tym temacie. - odpowiedziałam lekko wkurzona i odeszłam od nich, sprzątając za jakąś kobietą, stolik.
- Wiem, że nie chcesz, ale to ważne. Vanessa, Hazz Cię nadal kocha. - odparł Niall.
- On w ogóle wie co to miłość? Mi się wydaje, że jednak nie.
- Nadal zależy mu na tobie. - dodał Liam
- A mi na nim już nie. - burknęłam

*Oczami Harry'ego*

Byłem na prawdę wkurzony po wczorajszym wieczorze. Miałem ochotę komuś w tym momencie przyjebać, tylko nie miałem komu. Thomas nie zrobi jej krzywdy, wie na co mnie stać. Zabije go i spale jak tylko ją tknie. Wiem, że raz przepierdoliłem sprawę z tym napadem, ale tym razem nie może się to powtórzyć.
Odpaliłem swój motor i pojechałem pod domem w którym aktualnie mieszka Vanessa. Muszę ją pilnować i śledzić, mieć na oku.
Podjechałem pod dany adres i zauważyłem Chrisa wysiadajacego ze swojego samochodu i wracającego do domu. Zeszłem z motoru, zdejmując kask i ruszyłem w jego stronę. Kiedy mnie zauważył, zamarł w miejscu.
- Co? Nie spodziewałeś się mnie tu, mam rację? - zapytałem rozśmieszony jego reakcją.
- Czego tu chcesz?
- Gdzie jest Vanessa!? - warknąłem
- Tu jej nie ma.
- Gdzie jest?! - złapałem go za ramię.
- W pracy!
- Jakiej pracy?!
- Znalazła pracę. - przyznam, że się zdziwiłem.
- Gdzie ona pracuje!?
- Po co chcesz wiedzieć? Nie pozwolę, żeby kolejny raz przechodziła przez to wszystko.
- Mów gdzie ona jest. - syknąłem
- Nie.
- Mów. - szarpnąłem go za koszulkę.
- Pracuje w Kawiarni.
- Gdzie dokładnie!?
- Przy Muzeum Sztuki. - odparł, a ja puściłem go - Co chcesz zrobić?
- Nie twoja sprawa!
- Właśnie, że moja! Jest moją przyjaciółką i martwię się o nią. Nie pozwolę, żebyś znowu ją skrzywdził!
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. - zacząłem - Nie dyktuj mi co mam robić, jest moja i ja o niej decyduje. Radzę Ci trzymać się od niej na dystans, ponieważ kiedy tylko ją dotkniesz, zabije Cię. - warknąłem
- A co jeśli to zrobię?
- Połóż na niej tylko łapska, a skończy się to dla Ciebie marnie, jest moją własnością!
- Ona nie jest rzeczą, którą możesz pomiatać! - syknął
- Zbliż się tylko do niej, a załatwię Cię!
- Nie zabronisz mi tego, jest moją przyjaciółką!
- Dobrze wiem czym kończą się takie przyjaźnie. Jeśli czujesz do niej coś innego niż tylko przyjaźń, pozbawię Cię życia.
- Pozbawisz kogoś życia tylko dlatego, że ktoś może ją pokochać lepiej niż ty? Jesteś zazdrosnym idiotą czy tylko udajesz?!
- Ona należy do mnie i do nikogo innego. Pamiętaj, radzę Ci się za daleko nie posuwać. - warknąłem i odszedłem, pozostawiając go zdziwionego.
O to właśnie chodzi. Niech wie co go czeka jak tylko zrobi jaki kolwiek krok wobec Vanessy. Wsiadłem na motor i wróciłem do domu.

*Oczami Vanessy*

Nareszcie skończyłam pracę. Jak na pierwszy dzień wcale nie było tak źle, spodobała mi się ta praca. Fajni ludzie, mili goście noi oczywiście szef. Liam i Niall wyszli jakieś 1,5 godziny temu. Nie dawali mi spokoju, więc wszystko musiałam im opowiedzieć. Byli zbyt uparci i chcieli za wszelką cenę się co kolwiek ode mnie dowiedzieć. Mówili mi, że powinnam wybaczyć Harry'emu to wszystko i spotkać się z nim, ale ja nie chce go widzieć na oczy. Najlepiej niech zniknie z mojego życia i zostawi mnie w spokoju. Niech znajdzie sobie jakąś lepszą dziwkę, której może wciskać kity, a mnie zostawi. Nie potrzebuję przelotnych romansów, chce zbudować związek, który będzie opierał się na miłości, a nie seksie. Może te jego cudowne zielone tęczówki, które skrywały jakieś sekrety i słodkie dołeczki mnie do niego przyciągnęły? Nie wiem, jak ja mogłam być taka głupia i poddać się jemu.
- Już idziesz? - zapytał Enrique, wyrywając mnie z zamyślenia.
- No tak, skończyłam na dziś. 
- Jak na pierwszy dzień nieźle sobie poradziłaś.- zaśmiał się
- Dziękuję. - na moje policzki wkradł się lekki rumieniec.
- Przyjechałaś samochodem?
- Nie, autobusem. 
- Może odwieźć Cię do domu? - zapytał trochę nieśmiało.
- Nie dziękuję, wrócę taksówką. 
- No dobrze to widzimy się jutro. - uśmiechnął się.
- Jasne do jutra. Miłego wieczoru.
- Wzajemnie. - odparł, a ja wyszłam wreszcie na zewnątrz i odetchnęłam świeżym powietrzem. Tak jak powiedziałam do domu postanowiłam, że wrócę taksówką. Najbardziej czego w tym momencie pragnęłam to położyć się spać. Samochód podjechał, a ja wsiadłam do niego, podając kierowcy adres domu.
Po 10 minutach byłam już na miejscu. Wysiadłam z pojazdu i zapłaciłam mężczyźnie. Podziękowałam i ruszyłam do drzwi. Wyciągnęłam z torebki klucze i powoli otworzyłam drzwi domu. Ani w kuchni ani w salonie nie paliło się światło. Może jeszcze Chris nie wrócił? Zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu. Otworzyłam drzwi od jego pokoju i tak jak myślałam był w nim. Siedział na kanapie i trzymał na kolanach swojego laptopa, a nogi miał oparte o stolik.
- Hej, przeszkadzam? - zapytałam
- No jasne, że nie. Wchodź. - machnął ręką, a ja zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam obok niego. - Jak tam w pracy? - spytał, odkładając swojego laptopa.
- Jak na pierwszy dzień to całkiem dobrze. - odpowiedziałam - Coś się stało?
- Nie, dlaczego pytasz? - spytał
- Nie wiem tak jakoś. - wymusiłam lekki uśmiech.
- Mamy takie małe zamieszanie w pracy, nic wielkiego. - dodał
- Rozumiem.
Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie chciałam go o nic już pytać. Był jakiś taki dziwnie zamyślony, jakby coś go truło.
- A jak z Harrym? Już lepiej? - zapytał
- Tak sobie, dzisiaj nie myślałam o nim w pracy. - skłamałam
- To dobrze, powinnaś o nim całkowicie zapomnieć. - otulił mnie ramionami i przytulił, a ja zrobiłam to samo, potrzebowałam teraz jego bliskości, jakiej kolwiek z jego strony.
- Próbuję. - wyszeptałam

~*~

Co myślicie? :)
Chciałabym przeprosić kilka osób za błąd, który pojawił się w poprzednim rozdziale. Napisałam tam, że następny FF pojawi się w środę, a powinno być w czwartek i zmieniłam. Po prostu myślałam, że wtedy cały czas jest poniedziałek, a okazało się, że wtorek xD Ja mam ostatnio głowę w chmurach z czego was bardzo przepraszam ;P
Ok, do rzeczy ;3 Następny rozdzialik pojawi się jutro ;>
Teraz powiecie "Wow jak szybko", ale po prostu wiecie mam wolne, jestem sama w domu i jest spokój przez co mogę spokojnie skupić się na pisaniu ;* Nie długo będę musiała zwolnić takie szybkie dodawanie rozdziałów, ale to jeszcze nie teraz ;)
Postaracie się, żeby było pod tym rozdziałem chociaż powyżej 6 komentarzy? 
Jest tyle wyświetleń, a mało komentarzy ;c Nawet nie przekracza 10 ;/
Wiem, że nie wszystkim chce się dodać ten jeden kom, ale chociaż spróbujcie, proszę ;>
PS. Do osób, które piszą z anonimków! Chciałabym, żebyście się jakoś podpisywali :)
Tak wiem jestem strasznie rozgadana xD

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz



7 komentarzy:

  1. Świetny :*** <3 jak zwykle zresztą :D
    Tylko kiedy oni do siebie wrócą? :'(

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;**
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne ;** Bardzoooo!! jak każdy Twój rozdziałek...czekamy na jutro! <3
    Osób* Nie osobów...;) :* Klaudia:********

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :) Czekam na nexta :*
    N :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że wrócą do siebie :) Czekam na next :* /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  6. swietny rozdział , coś mi sie wydaje czy szef chce poderwać naszą Vanesse ? ale to tylko moje zdanie *-*

    OdpowiedzUsuń