Jeszcze przed pojawieniem się Louisa w moim domu, nakazałem Niall'owi by podjechał pod dom w którym aktualnie przebywa Vanessa, czyli u swojej przyjaciółki. Jego zadaniem było obserwować. Musiałem za wszelką cenę wiedzieć czy Vanessie nic nie jest. Byłem ciekawy jak się trzyma. Czy przeżywa tak jak ja nasze rozstanie? Czy może już naprawdę o mnie zapomniała?
W chwili kiedy zadzwoniłem do Horana w sprawie zadania, które mu zleciłem, przez moje ciało przeszła wściekłość po tym co od niego usłyszałem. Powiedział, że był u niej Chris. Zauważył go gdy wychodził z domu. Mogłem się spodziewać, że wykorzysta tą sytuację i zacznie się do niej dopierdalać. Najbardziej wkurzyło mnie to, że gdy opuszczał mieszkanie, nie miał na sobie koszulki. Czyżby kurwa chuj już ją przeleciał!? Nie daruję mu, jeśli ją tknął! Przysięgam, że go zabiję jeśli to okażę się prawdą! Nikt nie ma prawa jej dotykać. W ogóle dlaczego ja go jeszcze nie zabiłem tak jak Enrique? Gdybym to zrobił wcześniej, nie miałbym teraz najmniejszego problemu. Mógłbym być spokojny o Vanessę, wiedząc, że nikt nie będzie do niej podwalał.
Zdenerwowany, wsiadłem na motor i skierowałem się na autostradę do miasta. Muszę jechać do tego skurwysyna. Nikt nie będzie ustawiać Vanessy przeciwko mnie. Nie dam się tak łatwo.
Kiedy tylko znalazłem się pod domem Chrisa, ściągnąłem kask i zawiesiłem go na kierownicy, po czym podszedłem do drzwi i walnąłem w nie kilka razy. Długo nie musiałem czekać, aż chuj mi otworzy. Gdy tylko mnie ujrzał, chciał się zatrzasnąć, ale zatrzymałem jego zamiary nogą.
- Nie sądziłem, że aż tak się mnie boisz. - odezwałem się, pchając drzwi z zamiarem wejścia do środka.
- Nie zapraszałem cię.
- Przyszedłem wyjaśnić pewną sprawę, więc nie potrzebuję twojego zaproszenia bym mógł tu wejść. - stanąłem wprost naprzeciwko niego, kiedy zamknął drzwi.
- Nie nauczyli cię zasad? - spytał.
- Czyżbyś zapomniał, że mam w dupie wszystkie zasady?
- Czego chcesz? Przyszłeś tu tylko po to, bo chodzi o Vanessę, mam rację?
- A żebyś wiedział, że masz. - odpowiedziałem - Wiem, że byłeś dzisiaj u niej i wiesz co? Nie spodobało mi się to, że ją odwiedziłeś.
- Szpiegujesz mnie? - widziałem jak złość napływała do niego na to co powiedziałem.
- Może nie ciebie, ale ją.
- I co ci to kurwa da?
- Da mi pełną kontrolę nad tym, że nikt jej nie dotknie dopóki ja tu jestem.
- Dlaczego kurwa nie dasz jej tego jebanego spokoju?! - podniósł głos.
- Myślisz, że pozwoliłbym na to, byś wykorzystał sytuację i zaczął ją w sobie rozkochiwać? Nigdy ci się to nie uda.
- Jesteś kurwa tego taki pewien? Naprawdę jesteś tak bardzo przekonany, że do końca życia będzie kochać tylko ciebie? Takiego chuja, który zniszczył jej uczucia?
- Za bardzo sobie pozwalasz. - złapałem go za koszulkę i gwałtownie przywarłem do ściany. - Ostrzegałem cię tyle razy, że jeśli ją tkniesz to cię zabiję.
- Grozisz mi kolejny raz? Nie boję się ciebie Styles. Przestałem. - splunął.
- Wciąż czekam na odpowiedni moment w którym posuniesz się dalej co do Vanessy. Wtedy to zrobię.
- Zapamiętaj, że będę robił wszystko by o tobie zapomniała i wcześniej czy później zakocha się we mnie, a ja dam jej prawdziwe szczęście i miłość, których nigdy nie zaznała u ciebie.
- Nie dostaniesz jej, dopilnuję tego.
- Jesteś śmieszny. Nie chcesz przyjąć do wiadomości tego, że jest ktoś, kto może ją kochać bardziej od ciebie.
- Nie waż się nic robić.
- Twoja kolei się już dawno skończyła. Zaprzepaściłeś szansę w której mogłeś ją kochać i zatrzymać przy sobie. Teraz powinieneś ustąpić innym.
- Myślisz, że kurwa ustąpię komuś takiemu jak ty? Który chce ją tylko posunąć i zaliczyć?
- Biorąc pod uwagę to co teraz powiedziałeś, jesteś popierdolony. Kocham ją ze względu na to jaka jest, a nie tylko dlatego, że chcę od niej seksu! - warknął.
- Mam wierzyć, że nie oczekujesz od niej czegoś więcej? To dlaczego wyszedłeś od niej bez koszulki?! - mocniej go przycisnąłem do ściany.
- Nie muszę ci się spowiadać!
- To niech zgadnę? Zdążyłeś już ją przelecieć!?
- Nigdy nie zrobiłbym czegoś wbrew jej woli, lecz się skurwysynie!
- To co tam robiłeś!? Całowaliście się!?
- Chciałbyś, żebym powiedział tak? Żebyś miał pretekst by mnie uderzyć lub coś z tych rzeczy?
- Czyli przyznajesz się?! - moja złość wkraczała na najwyższy stopień.
- Zrobię to w swoim czasie. - uśmiał się. Nie mogłem już patrzeć na ten jego cwaniacki uśmieszek, więc wykorzystując jego chwilową dekoncentrację, uderzyłem go z wielkim impetem w brzuch.
Próbował mi oddać, ale ze względu na brak siły po moim uderzeniu, upadł na podłogę.
- Ile razy mam ci wmawiać, że ona nie potrzebuje kogoś takiego jak ty? Powinieneś już dawno zrozumieć, że to ja zawsze będę na pierwszy miejscu. - powiedziałem, oczekując na szybką odpowiedź Chrisa, który nadal zwijał się z bólu.
- Wmawiaj sobie, że wciąż jest twoja! To i tak nic nie zmieni w tej sytuacji, bo to ja wygrałem! Ona już nigdy do chuja nie będzie należeć do ciebie. Nie kocha cię, bo ją skrzywdziłeś! - krzyknął, próbując stanąć na równe nogi.
- Skąd możesz kurwa wiedzieć co ona czuje? Kocha mnie, a ty chuju jesteś po prostu o to zazdrosny!
- Obiecuję ci, że to ty jeszcze będziesz zazdrosny. - syknął.
- Chyba się nie doczekam tej chwili. - Chris ledwo opierał się o ścianę, kiedy mój kolejny cios dosięgnął jego szczęki. Brunet cały czas wlepiał we mnie rządny wzrok zemsty. Wiedział, że nie może zadać mi żadnego ciosu, ponieważ jest obezwładniony. Zanim jednak Chris zebrał siły, próbując mnie uderzyć, zamachnąłem się i wymierzyłem porządny cios w jego twarz, przez co kolejny raz upadł na podłogę. Tym razem już się nie podniósł. Kucnąłem przy jego ciele, które było nieruchome. Zemdlał. Arogancki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Może tym razem zrozumie pewne rzeczy.
*Perspektywa Rebecci*
W chwili gdy przekroczyłam próg, rozejrzałam się po pomieszczeniach w których praktycznie nic nie było.
- Dlaczego ty zawsze wybierasz kryjówki, które są poza miastem? - spytałam, gdy blondyn wziął szklankę i nalał sobie zimnej wody z kranu.
- Powinnaś wiedzieć, że nie mogę mieć czegokolwiek w mieście. Jestem przecież poszukiwany przez FBI, którzy jak widać nie spieszą się ze złapaniem mnie. - wytłumaczył.
- Długo cię ścigają?
- Będzie tak z dwa lata. - odparł.
- Jeśli uważasz, że jesteś tutaj bezpieczny to czemu nie urządzisz sobie jakoś domu? Masz sporo pieniędzy.
- Po co marnować czas na takie gówna? Przyjeżdżam tu tylko po to by spać, nic więcej. - wziął z powrotem czarną torbę na ramię i ruszył w kierunku jakiegoś pokoju, a ja postanowiłam, że zrobię to samo.
Kiedy otworzyłam drzwi od pomieszczenia w którym aktualnie przebywał Thomas, widok który zobaczyłam zbił mnie z równowagi. Stał przed oknem bez koszulki i coś obserwował. Mogłam wreszcie zobaczyć wszystkie tatuaże, które pokrywały jego klatkę piersiową oraz ramiona. Zrobiłam kilka kroków do przodu i zamknęłam za sobą drzwi. Thomas zauważając mnie, nawet nie przejął się tym, że widzę jego nagi tors. Boże, dlaczego on jest tak kurwa seksowny? Oddałabym wszystko by być w jego silnych ramionach. Uwielbiam takich mężczyzn jak on. Po prostu za każdym razem powoduje we mnie podniecenie, a teraz ono znacznie wzrosło gdy przyglądam się mu bez koszuli na sobie.
- To chyba jedyne pomieszczenie w tym domu, które jest w miarę umeblowane. - odezwałam się.
- Tu masz rację. - Thomas usiadł na wielkim, dwuosobowym łóżku, które stało praktycznie na samym środku pokoju. Sięgnął po torbę i przysunął ją do siebie, po czym rozsunął zamek i wyciągnął trzy paczki zapakowanych pieniędzy by je przeliczyć.
Nie mogłam się opanować gdy przelatywałam go wzrokiem. Rozpalał mnie swoim ciałem. Mózg podpowiadał mi tyle różnych idiotycznych rzeczy, które teraz powinnam zrobić. Jednak w czymś jednym miał rację. Nie mogę przecież tak stać jak idiotka i go obserwować.
- Dobrze, że zabiliśmy tego faceta. - odrzekłam.
- Skorzystałem na tym. Okradłem go ze wszystkich pieniędzy jakie miał. Wątpię by mu się w piekle przydały. - odpowiedział, nawet nie odwracając głowy w moją stronę.
Ściągnęłam buty i wgramoliłam się na łóżko. Coś mi podpowiadało, że wreszcie powinnam zaspokoić swoje podniecenie. Przybliżyłam się do Thomasa i dotknęłam dłońmi jego nagich pleców, a on jedynie wzdrygnął się na mój dotyk.
- Chce ci się przeliczać te wszystkie pieniądze? - mruknęłam, szepcząc do jego ucha.
- Ktoś musi to zrobić.
- Uważam, że możesz zająć się czymś innym niż tym.
- Co sugerujesz? - zapytał, a ja zeszłam z łóżka, zabierając mu pieniądze, które trzymał w dłoniach. Położyłam je na drewnianym stoliku, a blondyn przyglądał się moim czynom. Był ciekawy tego co chcę zrobić.
Uśmiechnęłam się, odgarniając włosy do tyłu i usiadłam na jego kolanach. Pokierowałam jego dłonie, by złapały mnie w talii. Przejechałam palcami wzdłuż jego klatki piersiowej aż do skośnych mięśni brzucha, przypominające literę V, a przez to usłyszałam jedynie ciche jęknięcie z jego ust. Dobrze ci idzie Rebecca, musisz sprawić by chciał ciebie tak bardzo jak ty go.
Nie czekając dłużej, po prostu wpiłam się w jego wargi. Chłopak był osłupiały, ale ku mojemu zaskoczeniu oddawał pocałunek.
- Rebecca. - jęknął, gdy zaczęłam całować i ssać jego szyję. Czułam jak nie mogłam się powstrzymać. To uczucie gdy całujesz takiego faceta jak Thomas. Chciałam spędzić tę noc razem z nim, móc czuć go w sobie całego, jak dosięga orgazmu i jak krzyczy moje imię, pomiędzy pchnięciami. Tylko tego teraz pragnęłam.
Popchnęłam go do tyłu, by się położył. Obserwował mnie cały czas gdy zajęłam się całowaniem jego nagiego torsu. Odrobinę się od niego odsunęłam, pospiesznie rozsuwając suwak jego spodni, ale zanim to zrobiłam, Thomas obrócił mnie tak, że teraz to on był na górze. Podwinął moją koszulkę by móc ją ściągnąć. Pociągnęłam za koniec i pomogłam mu przeciągnąć ją przez głowę, po czym chłopak odrzucił ją na ziemię. Blondyn poruszył się i zaczął obdarowywać całusami mój brzuch. O to właśnie chodziło, musi chcieć tego samego co ja. Gdy tylko podniósł głowę by spojrzeć mi w oczy, ja złapałam ją w dłonie i ponownie, nachalnie go pocałowałam. Nasze pocałunki były szybkie, przez co sprawiały, że moje podniecenie coraz bardziej wzrastało. Czułam również jak jego oddech znacznie przyspiesza. Serce waliło mi jak oszalałe. Musiałam go mieć, chcę by spędził tę noc tylko ze mną właśnie w tym łóżku.
Kiedy chłopak rozpoczął całowanie mojej szyi, prawą ręką dotknęłam jego przyrodzenia, które rosło pod wpływem erekcji w jego spodniach. Zadowolona z siebie, ścisnęłam jego męskość, przez co przeklął cicho, zaciskając zęby. Wbiłam swoje paznokcie w skórę jego pleców i powoli przejechałam nimi w dół, upewniając się, że zostawię po sobie ślad. Boże, jak ten mężczyzna mnie rozpala. Thomas przejechał pocałunkami z szyi aż do brzucha, po czym zszedł ze mnie.
- Co ty robisz? - byłam zaskoczona jego postępowaniami.
- Nie mam zamiaru cię przelecieć. - oznajmił, naciągając na siebie swoją koszulkę.
- Thomas wiem, że tego chcesz tak samo jak ja. Dokończmy to.
- Nie chce z tobą seksu, Rebecca.
- Dlaczego nie? Przestań być taki! Sprawię, że przestaniesz myśleć o tym co siedzi w twojej głowie i będziesz mógł się odprężyć.
- Nie testuj mojej cierpliwości. - warknął i wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.
Ugh! Mogło być tak dobrze! Nie rozumiem dlaczego wszystkiego zaprzestał! Wierzę, że on tego chce tylko dlaczego nie ze mną? Czyżby coś go gryzło? Seks pozwala zapomnieć o różnych rzeczach, więc powinien sobie ulżyć. Muszę za wszelką cenę dowiedzieć się, dlaczego to zrobił. Chcę znać tego powód.
*Perspektywa Vanessy*
Cieszyłam się, że moi rodzice tak przyjęli informację o dziecku i zdradzie Harry'ego. Naprawdę wyobrażałam sobie inaczej ich zachowanie. Rodzice zazwyczaj nie trawili takich rzeczy. Pamiętam gdy mój brat zaczynał studia w wieku osiemnastu lat. Miał w tym czasie dziewczynę z którą chodził prawie rok. Była jedną z tych panienek, które zawalały naukę i chodziły non stop na różne imprezy. Każdy z nas uważał, że ten związek nie ma przyszłości, ale Jonathan zawsze wmawiał nam, że ona się zmieni. Jednak nie doczekaliśmy się żadnej poprawy z jej strony. Pewnego dnia została przywieziona na policję naćpana. Jonathan od razu postanowił z nią zerwać. Miał dosyć jej zachowania. Okazało się, że zaszła w ciążę. Chciała go naciągnąć na dziecko. Była pewna, że to on jest ojcem. To byłoby upokorzenie dla naszej rodziny. Nasi rodzice byli naprawdę zdenerwowani, że w takim wieku ich syn mógł zrobić dziecko siedemnastolatce. Owszem Jonathan przyznał mi się, że z nią sypiał, ale się zabezpieczali. Był przekonany, że zaszła w ciążę z innym chłopakiem, który nie umiał się zabezpieczyć. I jednak miał rację. Okazało się, że ojcem tego dziecka jest jakiś facet, którego poznała w klubie.
Kamień spadł mi z serca gdy rodzice zrozumieli i zaakceptowali moją decyzję, co do powiedzenia Harry'emu o dziecku. Czułam jak kamień spadł mi z serca. Teraz mogę żyć ze świadomością, że będą kochali mojego synka lub córkę pomimo iż nie będą mieli ojca.
W życiu jest taki czas, że droga, która prowadzi nas do szczęścia, nagle znika pod wpływem jednej sytuacji, która się nam przytrafia. Wtedy jest czas na przemyślenie różnych rzeczy. Gdy wierzysz, że nie możesz się poddać, że jesteś za silna na to by polegnąć, ta droga buduje się od nowa. Daję ci możliwości, które potrzebujesz. Ja w tym przypadku potrzebowałam jedynie porzucenia przeszłości za sobą i uwierzenia w siebie. Myśląc o dziecku, które już za kilka miesięcy przyjdzie na świat, chcę stworzyć kochającą rodzinę i przytulny dom w którym będzie ono się czuło dobrze. Najważniejszy jest teraz właśnie mój maluszek dla którego nie mam zamiaru się poddać.
Gdy tylko podjechałam pod dom, przypomniała mi się dzisiejsza sytuacja związana z Chrisem. Wciąż nie rozumiem, dlaczego tak szybko opuścił dom w momencie kiedy Miranda wróciła. Muszę się jeszcze dziś dowiedzieć o co mu chodziło. Czyżby o naszą sytuację w łazience? Jeśli nie to o co? Wyjechałam z powrotem na ulicę i skierowałam się do mieszkania Chrisa. Coś jest nie tak, a ja dowiem się co. Nie chcę by ktoś miał przede mną jakieś tajemnice. Nienawidzę kłamstw.
W chwili kiedy zaparkowałam samochód przed mieszkaniem należącym do Chrisa, zebrałam swoje rzeczy i podeszłam do drzwi wejściowych. Zadzwoniłam dwa razy dzwonkiem i może po minucie stania na zewnątrz, przyjaciel wreszcie mi otworzył. Jednak byłam zaskoczona jego osobą. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne, które uniemożliwiały mi zobaczenie jego twarzy. O co mu chodzi?
- Hej. Przepraszam, że przyjechałam o tej godzinie ale muszę z tobą porozmawiać.
- Nic się nie stało, wejdź. - oznajmił, wpuszczając mnie do środka, po czym zamknął drzwi.
- Wszystko w porządku, Chris? - spytałam troskliwie.
- Tak w jak najlepszym. Chcesz coś do picia? - jego głos był dziwny, mówił jakby był pozbawiony uczuć.
- Nie dziękuję. Czy możemy porozmawiać w salonie?
- Jasne. - odpowiedział i oboje usiedliśmy w dużym pomieszczeniu - O co chodzi?
- Chciałam cię spytać o to samo. Chris co jest? Dlaczego nosisz ten kaptur i okulary? Nie mogę zobaczyć twojej twarzy.
- A po co masz ją widzieć?
- Przestań być taki zimny i powiedz mi prawdę. - nalegałam.
- Po prostu lubię je nosić, przeszkadza ci?
- Tak, przeszkadza. Nie rób ze mnie idiotki. Chcę wiedzieć co się z tobą dzieje.
- Nic się nie dzieje! Powiedz to co miałaś mi do powiedzenia i daj mi spokój z tym pytaniem. - pochylił głowę do dołu i rozłożył się na kanapie.
- Koniec zabawy Chris. - pociągnęłam kaptur do tyłu i zabrałam mu okulary. Widok, który zobaczyłam wtrząsnął mną. Na jego twarzy były rozcięcia, które zaczynały się goić i zasklepiać, ale jego oczy były otoczone sinymi opuchnięciami. Prawe oko zdawało się być nieco ciemniejsze, od lewego. - Twoja twarz...
- Przestań. - zdenerwowany zabrał mi okulary i wyszedł z salonu. Szybko stanęłam na nogi i pobiegłam za nim.
- Kto ci to zrobił!? Z kim się biłeś!? - krzyknęłam, a on zatrzymał się w połowie drogi - Chris przestań mnie okłamywać! Dobrze wiesz, że nie lubię kłamstw! Odpowiedz! Kto ci to do jasnej cholery zrobił!?
- Co zrobisz jeśli powiem ci prawdę!? - odwrócił się w moją stronę i podszedł bliżej - Lepiej już wracaj do domu.
- Nie wyjdę stąd dopóki nie dowiem się, dlaczego zostałeś pobity!
- Dlaczego w ogóle chcesz to wiedzieć?
- Jesteś moim przyjacielem i martwię się o ciebie!
- Proszę idź już. - nakazał.
- Chris kto ci to zrobił? Ktoś kogo znam?
- Tak. - odparł. Tylko jedyna osoba mi w tym momencie przyszła do głowy.
- To Harry!? To on ci to zrobił, prawda!? - przyjaciel jedynie westchnął, odwracając się do mnie plecami - Mam rację do cholery czy nie!?
- Tak masz rację! To on mi to zrobił! Zadowolona!? - warknął.
- O mój boże. On tu był?
- Przyszedł do mnie i rozmawialiśmy, po czym doszło pomiędzy nami do bójki. Uderzył mnie przez co zemdlałem. Dopiero jakąś godzinę temu się obudziłem na podłodze.
- Tego już za wiele!
- Co chcesz zrobić?
- Pojadę do niego. - odrzekłam.
- Co!? Nie Vanessa, zostajesz!
- Nie pozwolę na to by krzywdził moich przyjaciół!
- Ze mną jest wszystko w porządku, zostaw tą sprawę!
- Nie! Mam dość tego, że za wszelką cenę próbuje pokazać, że należę do niego! Nie miał prawa cię uderzyć! Zemdlałeś przez niego! Chcę się z nim spotkać i nie powstrzymasz mnie! Już zdecydowałam.
Od autorki: Tak jak obiecałam, że rozdział będzie dodany w danym terminie i tak jest ツ Jak widzicie dużo się dzieje i jeszcze będzie się dziać. Wszystko przed wami!
Co do następnego rozdziału to pojawi się on dopiero za dwa tygodnie czyli w sobotę 5 Grudnia, ponieważ w nastepny weekend nie będę miała czasu na napisanie.
Mam nadzieję, że numerek 68 wam się podobał.
Do zobaczenia :) x
Jestem ciekawa co się stanie jak Vanessa pojedzie do Harre'go. Czekam na next;** /Natalia
OdpowiedzUsuńbłagam dodaj eozdzi szybciej Jezus djdnkwnxwkjw
OdpowiedzUsuńCudowny
Cudowny! Jak najszybciej pisz następny <3
OdpowiedzUsuńNiesamowity nie mogę się doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńSzkoda ze dopiero za dwa tygodnie no ale poczekamy
OdpowiedzUsuńCudowne ,buduje takie napięcie 😊 jestem ciekawa czy będą znów razem tak bardzo bym chciała 😍 pisz dalej bo cudownie ci to wychodzi
OdpowiedzUsuńNajlepszy :) Pozdrawiam xx.
OdpowiedzUsuńI zapraszam do mnie;http://nic-nie-jest-dobre.blogspot.com/
Może wreszcie się Harry dowie o ciąży :D
OdpowiedzUsuńHej mam głupie pytanie.Jak zrobić żeby zdjęcie było po boku ,a nie na środku tekstu? Proszę o pomoccc...
OdpowiedzUsuńZ góry dzięki wielkie :)
A rozdział jak zawsze świetny.
Przepraszam myszko, ale nie rozumiem za bardzo co chcesz zrobić. Może wyjaśnij mi na Twitterze (zakładka - kontakt z autorką) jeśli masz i napisz w priv. Wtedy postaram się pomoć :) x
UsuńNie mam twittera :/
OdpowiedzUsuńChodzi mi o to że chce żeby zdjęcie było po boku ,a ja mogła pisać w tej samej linijce po drugiej stronie tego zdjęcia xD Skomplikowane :D
Ok w miarę rozumiem, ale nie wiem gdzie ci to wytłumaczyć :D x
UsuńMoże tutaj? xD
OdpowiedzUsuńNie chcę robić tutaj spamu ;/ A masz może e-maila? :) x
UsuńTak ;)
OdpowiedzUsuńpatrycja11356@interia.pl