12 sty 2015

Rozdział 6


 * Oczami Christopher*

Zamurowało mnie po tym co powiedział ten koleś. On jest jej chłopakiem!? Przecież Vanessa nic mi nie mówiła, że w ogóle jakiegoś ma. Boże, jestem takim tchórzem, że jeszcze jej nie powiedziałem o swoich uczuciach. Pewnie teraz może byłaby moja gdyby nie to. Zawsze spieprzę sprawę, a teraz ten cały Harry mnie wyprzedził. Muszę ją chronić. Czuje, że będą z nim kłopoty. Nigdy nie akceptowałem chłopaków, którzy przyjaźnili się z Vanessą, więc powiedzmy, że nikogo z nich nie lubiłem.

*Oczami Vanessy*

Obudziłam się nad ranem, gdy zorientowałam się, że dochodziła już prawie ósma. Harry na szczęście jeszcze spał, więc postanowiłam zejść na dół i zrobić coś do jedzenia. Po cichu udałam się do małej kuchni i otworzyłam lodówkę w celu znalezienia jakiś produktów by przygotować śniadanie, ale niestety okazało się, że jest mniej żywności niż myślałam.

Nagle usłyszałam jak ktoś schodzi ze schodów. Automatycznie odwróciłam się za siebie i zobaczyłam Harry'ego stojącego wprost naprzeciwko mnie. Jego oczy aż wypalały dziury w moich. Był zły, ale za co?
- Dlaczego wstałaś z łóżka i zeszłaś na dół!? - krzyknął, następnie szarpiąc mnie za włosy - Zadałem ci pierdolone pytanie!
- J-ja tylko chciałam zrobić... śniadanie - wyjąkałam. Przecież nie miałam innych zamiarów wobec ciebie, debilu!
- A kazałem ci je zrobić? Kazałem ci wstać z łóżka i zejść na dół!?  - milczałam gdy szatyn przycisnął mnie do lodówki, łapiąc przy tym moją rękę - Masz się mnie słuchać do jasnej cholery jeśli nie chcesz uniknąć kary!
- Przestań mi rozkazywać, dupku! - warknęłam przez co chłopak uderzył mnie prosto w policzek, który za chwilę aż pulsował od bólu. Poczułam się w tym momencie jak wczoraj, kiedy dostało mi się od Zayna - Po co mnie tu jeszcze trzymasz? Przecież dobrze wiesz, że nie pozwolę ci zrobić coś wbrew mojej woli!
- Och, żebyś się przypadkiem nie zdziwiła - zaśmiał się.

Wykorzystując sytuację, wyrwałam się z uścisku i wbiegłam na górę. Czułam jak moje oczy nawilżają się od płaczu. Dlaczego akurat ja? Co ja mu takiego zrobiłam, że mnie tu więzi? Z tego wszystkiego, nie mogłam pojąć tylko jednego. Jeszcze wczoraj wieczorem był w dobrym humorze, a teraz czemu tak nagle się zmienił?
*Oczami Harry'ego*
Zakląłem pod nosem. Nie dam się omamić komuś takiemu jak ona. Ma robić to co jej karze. Kobieta nie będzie mną rządzić. To mężczyzna rządzi kobietą.

Wkurzony wszedłem na schody i otworzyłem drzwi od pokoju w którym prawdopodobnie była dziewczyna. Brunetka siedziała na łóżku i bawiła się swoim telefonem. Szlak! Zapomniałem go schować! Wyrwałem komórkę z jej z rąk i rzuciłem o ścianę.
- Nie będziesz nigdzie dzwonić! - krzyknąłem na co posłała mi złowrogie spojrzenie. O nie, tak się nie będziemy bawić.
- Nie zostanę tutaj, wypuść mnie!
- To ja decyduję czy tu zostaniesz, czy nie!
- Nie możesz mnie tutaj więzić, mam szkołę, przyjaciół, rodzinę! 
- Zamknij się w końcu! Na razie oni nie są ci potrzebni.
- Właśnie, że są! To ty nie jesteś mi potrzebny! - fuknęła.
Zacisnąłem mocniej pięści. Miałem taką ochotę znów ją uderzyć, ale nie zrobiłem tego. Po prostu stamtąd wyszedłem, próbując się opanować. Mam kompletnie dość jej zachowania.
 Postanowiłem, że zadzwonię po Eleanor, dziewczynę Louisa. Może ona pomoże mi ją trochę uspokoić. Niech ją gdzieś zabierze, co kolwiek. Powinna porozmawiać z osobą ze swojej płci. Dziewczyny dogadywują się lepiej same ze sobą niż z osobami przeciwnymi. No wiecie jak to jest. Chłopak z chłopakiem się lepiej dogadają, tak samo dziewczyna z dziewczyną.

Wybrałem numer do swojego przyjaciela i nacisnąłem na zieloną słuchawkę.
- No siema Styles, jak tam? 
- Louis wpadniesz do mnie z Eleanor? Może ona coś wskóra, ponieważ mam mały problem z tą dziewczyną. Nie chce jej zrobić krzywdy, dlatego wiem, że może Eleanor coś zdziała.
- Harry przestań się bawić w te gówno i odpuść ją sobie.
- Przyjedziesz tu czy nie?
- No dobra. Będziemy za jakieś pół godziny. 
- Dzięki stary, do zobaczenia - odparłem i rozłączyłem się.

 ~*~
Po jakimś czasie zauważyłem jak samochód Tomlinsona podjeżdża pod dom. Otworzyłem drzwi i przywitałem gości.
- Eleanor, Vanessa jest na górze - powiadomiłem.
- Dzięki - wymamrotała i ruszała na górę, zostawiając mnie samego z przyjacielem.
- Myślisz, że to dobry pomysł? Wiesz jakie mam zdanie o tej dziewczynie - odparł Louis.
- Myślę, że tak. Nie chcę jej robić krzywdy, dlatego zadzwoniłem po was. Wiesz do czego jestem zdolny. Po prostu chcę by Eleanor pomogła mi trochę uspokoić jej zachowanie.
- Stary zastanów się co ty robisz. Po co w ogóle trzymasz tą wywłokę?
- Do chuja już nie twój interes - warknąłem, a przyjaciel zamilkł. 
  
*Oczami Eleanor*
Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju w którym było całkowicie ciemno przez to, że firanki były zasłonięte, a światło nie wpadało do pomieszczenia. Mój wzrok zatrzymał się na dziewczynie, która siedziała w rogu pokoju, oparta o ścianę i podkulając pod siebie nogi jak mała dziewczynka. Brunetka nie chętnie podniosła wzrok na mnie.
- Cześć Vanessa, jestem Eleanor - przywitałam się, kucając obok niej.
- Nie potrzebuję z nikim rozmowy, chce zostać sama - odpowiedziała, wycierając łzy ze swojego policzka.
Eleanor Calder
- Przyszłam z tobą porozmawiać o Harrym, wiem jak cię traktuje. 
- Co ty możesz o tym wiedzieć? - zakpiła.
- Uwierz mi, że wiem dużo. Jesteśmy przyjaciółmi, przyjaźnię się z Harrym. Wiem, że uważasz go za kogoś złego, ale on jest dobrym chłopakiem. Jest po prostu czasami za bardzo nerwowy. Dużo przeżył, był inny niż teraz.
- Inny? 
- Tak, musisz się przyzwyczaić do jego zachowania. Raz może być taki, a potem taki. Jest zmienny.
- Jak mam się przyzwyczaić? Po co on mnie w ogóle tutaj więzi?
- Widocznie ma jakiś powód, ale nie przejmuj się. Nie zrobi ci dużej krzywdy.
- Mam się nie przejmować tym, że ktoś więzi mnie w obcym dla mnie domu? Nawet nie wiem gdzie jestem! Eleanor ja chodzę na studia, mam rodzinę, znajomych! - wybuchła płaczem.
- Nie bój się i nie płacz. Rozumiem cię. Jeśli wypuścił cię za pierwszym razem, a wiem, że tak było to wypuści cię i potem, tylko cierpliwości. Nie możesz go za bardzo denerwować.
- Łatwo ci mówić. 
- Kochanie, musisz po prostu być dzielna. Będę cię często odwiedzać, jeśli tylko mi pozwolisz.
- Dziękuję ci - odparła, ponownie wycierając łzy.
- Chcesz iść ze mną na zakupy? To byłaby dla mnie przyjemność móc cię bliżej poznać.
- Naprawdę? Chciałabym, a-ale co na to Harry?
- Nim się nie przejmuj, załatwię to.
- Jejku, dziękuję - lekko się do mnie uśmiechnęła.
- Nie ma za co. A teraz idź się odśwież do łazienki. Jak będziesz gotowa to zejdź na dół. Pójdę powiadomić Harry'ego o naszym wyjściu. Czekam na dole - oznajmiłam na co brunetka jedynie kiwnęła głowę, po czym opuściłam pomieszczenie.

Muszę przyznać, polubiłam Vanessę odkąd ją tylko zobaczyłam. Na początku myślałam, że będzie jędzą jak te wszystkie inne laski, ale ona jest inna. Całkiem inna.
- My idziemy na zakupy -  poinformowałam, schodząc ze schodów i podchodząc do mojego przyjaciela oraz Louisa.
- Pogadałaś z nią? - spytał Harry, przeczesując swoje włosy do tyłu. 
- Tak, uspokoiła się trochę - odrzekłam - Czy mogłabym ją częściej odwiedzać? 
- Miałaś tylko z nią porozmawiać, a nie się z nią od razu zaprzyjaźniać! - mój chłopak podniósł głos.
- Louis przestań. Ona potrzebuje kogoś kto ją wesprze, a wy na razie jak widać tego nie robicie.
- Ty jej akurat nie musisz wspierać.
- Zamknij się Louis! - warknął Styles - Eleanor możesz tylko jak będziesz chciała się z nią spotkać to zadzwoń lub napisz mi wiadomość, dobrze?
- Jasne, dzięki Hazz.
- Bądźcie tutaj punktualnie o piętnastej. Macie dokładnie cztery godziny.
- Okej - uśmiechnęłam się do przyjaciela. W tym czasie na dół zeszła już Vanessa - Gotowa? - zapytałam gdy dziewczyna podeszła do mnie bliżej.
- T-tak - wyjąkała. Jej przestraszony wzrok od razu powędrował na Harry'ego, który również się jej przyglądał.
- To my już wychodzimy - pożegnałam się z Louisem oraz Harrym i pociągnęłam Vanessę za rękę, która przez cały czas się tak jakby się bała. Zamknęłam za nami drzwi i zaprowadziłam ją do samochodu.
- Mówiłam ci, żebyś przestała się go tak bać - brunetka jedynie popatrzała na mnie zmieszana, po czym wsiadła na miejsce pasażera.

*Oczami Vanessy*
Dałam wyciągnąć się na te zakupy. Dobrze mi to zresztą zrobi, jak trochę spędzę czas z nową koleżanką. Chciałam być jak najdalej od Harry'ego, a Eleanor jest naprawdę miłą i sympatyczną dziewczyną. Cieszę się, że mogłam ją poznać. 
- Chodź pokażę ci mój ulubiony sklep! - krzyknęła i pociągnęła mnie znów za rękę. 
Ma dziewczyna uścisk. Weszliśmy do sklepu i od razu zrobiło się zamieszanie. Moja nowo poznana koleżanka pokazywała mi mnóstwo ubrań. Wybierała te, które jej zdaniem są najładniejsze i od razu poszła je przymierzyć.
- I jak ci się podoba ta koszulka?
-  Jest świetna, pasuje ci.
- Naprawdę? Nie wyglądam w niej grubo?
- Chyba żartujesz? No pewnie, że nie! - zaśmiałam się.
Po dziesięciu minutach przymierzyła już wszystkie. Połowę z nich jej się nie podobały.
- Teraz czas na ciebie. 
Wybieraliśmy razem ubrania, przeszukując wszystko. Eleanor ma naprawdę podobny styl do mojego.
- Idź przymierz te koszulki - westchnęłam i ruszyłam ponownie do przymierzalni, którą chwile temu zajmowała Eleanor.
- I jak? - zapytałam kiedy ona w tym czasie przyglądała mi się uważnie.
- Seksownie. Przymierz jeszcze tą - podała mi następną bluzkę - Jezu, naprawdę zazdroszczę ci figury.
- Tu nie ma czego zazdrościć - zachichotałam.  
W chwili kiedy skończyłam przymierzać wszystkie ciuchy, odłożyłam resztę niepotrzebnych ubrań na swoje miejsca, po czym podeszłam do kasy by zapłacić za nie.
- Zapłacę za ciebie - oznajmiła, pojawiając się obok mnie.
- Dziękuję, oddam ci potem pieniądze.
- Nawet nie żartuj.
- Nie chcę by ktoś płacił za mnie.
- Ale to dla mnie przyjemność - uśmiechnęła się. 

Po długiej wycieczce po sklepach zaszliśmy do małej kawiarenki, która była zaraz obok centrum handlowego.
- Co wam podać dziewczyny? - spytał kelner. Na plakietce, którą miał przyczepioną do koszuli, widniało imię Enrique.
- Ja po proszę Vaniliowe Latte - odpowiedziała Eleanor.
- A ja poproczę Czekoladowe Frappuccino - dodałam i uśmiechnęłam się do całkiem przystojnego chłopaka. Gdy zapisał zamówienie w małym notesiku, od razu się od nas oddalił.
- Podobasz mu się. - wyszeptała Eleanor, głupio się do mnie uśmiechając.
- Ja? No co ty. Chyba raczej ty. 
- Spójrz jak na ciebie patrzy - odwróciłam się w stronę baru, zauważając jak mężczyzna, który nie dawno nas obsługiwał, uśmiechał się do mnie - Rumienisz się!
- Cicho siedź, bo jeszcze usłyszy.
Kelner przyniósł nam nasze zamówienia. Podziękowaliśmy i od razu mu zapłaciliśmy.
- Przystojny jest ten Enrique - wymamrotała dziewczyna.
- Przecież ty masz chłopaka. 
- Ale chyba na innych mogę spojrzeć, co nie? - obie wybuchliśmy śmiechem.

Po szybkich udanych zakupach i odpoczynku w kawiarence, wróciłyśmy do domu. Akurat byliśmy na czas. Obie miałyśmy po parę toreb z różnych butików i innych sklepów z ubraniami. Mogę śmiało powiedzieć, że byłyśmy zadowolone z naszych dzisiejszych zdobyczy. 
Podjechaliśmy pod mały domek, w którym aktualnie był Harry.
- To naprawdę jego dom? - zapytałam.
- Nie. To jest jego schronienie, jak i również innych członków gangu, ale tylko on tu przesiaduje.
Eleanor zatrzymała auto. Wyszliśmy z samochodu i podeszliśmy pod drzwi, które zostały automatycznie otwarte przez Harry'ego.
- No i jak było? - spytał, po czym jego wzrok wylądował na mnie.
- Nie widać? - zaśmiała się brunetka, pokazując mu nasze torby z zakupami - Jest tu jeszcze Louis?
- Nie, wyszedł jakąś godzinę temu - odparł.
- Okej to ja już idę. Do zobaczenia Vanessa - dziewczyna ucałowała mnie w policzek - Tylko pamiętaj "Bądź dzielna" - szepnęła mi do ucha i wyszła, żegnając się z Harrym.
- Miło spędziłaś czas z Eleanor? - spytał nagle, podchodząc do mnie. Od razu moje serce zaczęło przyśpieszać. O co mu chodzi? Myśli, że zapomniałam o tym co dzisiaj zrobił?
- Tak, jest naprawdę miłą osobą - wymamrotałam i spuściłam swój wzrok na swoje nogi, żeby nie patrzeć mu w oczy.
- Jesteś może głodna? Znam fajną restarację tu nie daleko - uniósł mój podbródek, po czym uśmiechnął się ciepło, ukazując swoje dołeczki. Wyglądały słodko. Ugh! O czym ty do cholery gadasz, dziewczyno!?
- Można powiedzieć, że trochę jestem - odwzajemniłam uśmiech.
- To idź na górę i przebierz się w coś ładnego. Poczekam tu na ciebie - obwieścił, a ja bez żadnego słowa, kiwnęłam głową i ruszyłam na górę. Wyciągnęłam z jednej z toreb nową sukienkę i ubrałam ją. Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na dół gdzie Harry stał już ubrany.
- Pięknie wyglądasz - powiedział przez co na moje policzki wkradły się rumieńce.
- Dziękuję.
Kiedy byliśmy już oboje gotowi, wyszliśmy z domu i usiedliśmy do samochodu. Jechaliśmy w ciszy.
Harry spojrzał na mnie, uśmiechnął się i puścił do mnie oczko. Nie mogłam przestać go obserwować. Swoje ręce trzymał na kierownicy. Po chwili podniósł jedną z nich i odgarnął swoje włosy z twarzy, by lepiej widzieć drogę. Moje oczy nie mogły oderwać się od jego twarzy do momentu w którym uśmiechnął się, nie spuszczając wzroku z drogi przed nami. Wiedział, że się na niego gapię. Szybko opuściłam głowę, a moje policzki ponownie się zarumieniły.
~*~

Harry złapał mnie za rękę i przeprowadził przez tłum ludzi, którzy stali w kolejce do czterogwiazdkowej restauracji. Szatyn podszedł do ochroniarza i szepnął mu coś na ucho, a następnie umięśniony mężczyzna od razu zaprowadził nas do wskazanego stolika. Po chwili zostawił nas samych, a chłopak odsunął mi krzesło bym mogła usiąść, po czym również usiadł na swoje miejsce.
- Co państwu podać? - zapytał kelner.
- Na co masz ochotę, Vanessa?
- Może, hm? Po proszę spaghetti.
- To ja proszę to samo.
- Coś do picia?
- Tak, białe wino poprosimy - odpowiedział Hazz.
- Dobrze, już się robi.
Przez chwilę zapadła pomiędzy nami niezręczna cisza, ale nie na długo, ponieważ Harry postanowił ją przerwać.
- Opowiesz mi coś o sobie, Vanessa? 
- A co chciałbyś wiedzieć? 
- Najlepiej wszystko - uśmiech pojawił się na jego twarzy. Zaufać mu czy nie? Moje sumienie nie umiało się zdecydować, ale jednak podjełam się wyzwaniu.
 - No dobrze. Więc urodziłam się w Sydney we Wschodniej Australii, ale wychowałam się tu w Los Angeles. Mam starszego brata. Mój ojciec ma własną firmę architektoniczną, a moja matka pracuje jako prawniczka. Mam tylko dwóch przyjaciół, reszta szkoły raczej za mną nie przepada. Uważają, że jestem za nudna.
 - Za nudna? - przerwał mi - Z tobą to raczej nie można się nie nudzić - zaśmiał się.
- A ty, opowiesz mi coś o sobie? - zapytałam chłopaka. Przez chwilę jakby się zawahał, ale odpowiedział.
- Ja urodziłem się w małym miasteczku Holmes Chapel w Wielkiej Brytanii. Mam starszą siostrę. Moja matka pracuje we własnej kwiaciarni. Cóż, kiedy mój ojciec zginął, postanowiłem wyjechać do Los Angeles ułożyć jakoś sobie życie na nowo, ale jednak ja nie umiałem żyć bez niego. Z matką oraz siostrą nie rozmawiałem już od prawie roku. 
- A dlaczego postanowiłeś zerwać z nimi kontakt? - spytałam, oczekując aż szatyn odpowie na moje pytanie.
- Chciałem żyć na swój koszt. Nie umiałem po prostu żyć bez ojca. Był on dla mnie bardzo ważny, więc postanowiłem, że zemszczę się nad osobą, która doprowadziła mojego ojca do śmierci. Nie chciałem, żeby moja matka i siostra dowiedziały się co planuje, dlatego postanowiłem odejść. Teraz bardzo mi ich brakuje i żałuje, że dokonałem takiej, a nie innej decyzji.
- Rozumiem - posłałam mu lekki uśmiech.
Nagle podszedł podszedł do nas kelner z naszym zamówieniem.
- Dziękujemy. - odpowiedzieliśmy jednocześnie.
- To co? Wypijemy za nas? - Harry uśmiał się przy swoich słowach, a ja nieśmiało zaczęłam bawić się swoimi palcami pod stołem - Oh, no weź! Chyba masz dzisiaj zamiar skosztować tego pysznego wina, no nie? Wiem, że byłem nie co zbyt surowy dla ciebie, ale postaram się trochę zmienić, jeśli zaczniesz postępować zgodnie ze mną. To jak? - wzięłam kieliszek do ręki i kiwnęłam głową w stronę bruneta, a po chwili mogłam rozkoszować się cudownym smakiem wina.

Zastanawiało mnie to dlaczego znów jest miły i sympatyczny. Jeszcze rano próbował mnie uderzyć, a teraz?
- Vanessa? Jesteś tu brudna - wskazał palcem na kącik moich ust.
- Gdzie?
- No tu - pokazał po raz kolejny.
- Gdzie tu? 
- Daj, pomogę ci - chłopak chwycił serwetkę, po czym zbliżył się do mnie i przetarł to o czym mówił.
- Dziękuję - wymamrotałam, przegryzając dolną wargę.
- Wiesz, że lubię jak się rumienisz? - uśmiechnął się po raz kolejny - To co? Wracamy?
- Mhm, tak. - odpowiedziałam i wzięłam swoją torebkę.
Zapłaciliśmy za nasze zamówienia i wyszliśmy z Restauracji. Naprawdę mają tu pyszne jedzenie. Może zabiorę tu kiedyś swoich przyjaciół?
- O kurde, zapomniałem telefonu - oznajmił nagle Harry kiedy wkraczaliśmy na parking samochodowy - Poczekasz tu na mnie? Pójdę po niego - kiwnęłam głową, a chłopak pobiegł w stronę budynku.
Na szczęście nie miał długiej drogi. Stałam tu i czekałam gdzie było trochę zimno. 
Po chwili poczułam czyjeś ręce na swoich ramionach na co odwróciłam się i ujrzałam nieznajomego dla mnie mężczyznę.
- Cześć mała. Masz ochotę na małą zabawę? - zasłonił mi usta ręką, ciągnąc w kierunku drzewa, a następnie błyskawicznie przyciągną mnie do niego. Ręka faceta powędrowała na moje udo, a druga zaś na moje plecy. Próbował rozsunąć zamek w sukience przez co zaczęłam krzyczeć.
- Przestań się wyrywać!
- Puść mnie!
- Nie tak szybko.
- Zostaw ją! - rozpoznałam głos. To był Harry. Dlaczego to zawsze musi być Harry!?

Mężczyzna jedynie zaśmiał się, totalnie ignorując młodszego od siebie chłopaka i tym samym kontynuując swoje zamiary - Wypierdalaj od niej, rozumiesz?! - szatyn podszedł do nas i odciągnął go ode mnie, po czym uderzył faceta prosto w brzuch. Zasłoniłam sobie usta ręką na widok tego co się przede mną dzieje. Po moich policzkach zaczęły od razu płynąć łzy. 
- Dotknij ją jeszcze raz, a przysięgam, że cię zabije – warknął w stronę mężczyzny i podszedł do mnie. Pomógł mi podnieść się z ziemi, a następnie zaprowadził do samochodu.

Ciąg dalszy nastąpi...


****

Dziś swoje 22 urodziny obchodzi nasz Zayn!
Wszystkiego najlepszego skarbie! <3


Przeczytałaś/eś rozdział? Zostaw komentarz :)

2 komentarze:

  1. Wciągnęłam się :D Za każdym razem gdy się kończy zastanawiam się co dalej :D ;) :* /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo wciągający xd czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń