*Oczami Vanessy*
- Co!? - podniosłam głos, krzycząc.
- Haha, mam cię! Wstawaj już do cholery, bo się na serio spóźnisz! - zaśmiał się i wyszedł, zostawiając mnie samą.
- Ugh! - Zerwałam się z łóżka by móc się przyszykować do szkoły. Spojrzałam na zegarek, była równo siódma dziesięć.
Podeszłam do szafy szukając odpowiedniego stroju. Gdy już wybrałam odpowiedni zestaw ubrań, ruszyłam do mojej łazienki. Po paru minutach wyszłam i udałam się na dół na śniadanie.
- No nareszcie, śniadanie masz na stole - odezwała się moja mama, kiedy znalazłam się w kuchni.
- Dzięki - wymamrotałam.
Przy stole siedział już mój ojciec, czytając gazetę i popijając swoją czarną poranną kawę, a brat zaś coś pykał na tym swoim smartfonie.
Zjadłam swoje płatki i odłożyłam talerz do zlewu, po czym wzięłam swoją torbę na ramię z książkami i ubrałam kurtkę.
Zauważyłam, że ostatnio moi rodzice są jacyś dziwni. Może mają za dużo na głowie? Podobno tacie firma rozwija się bardzo dobrze, a mama raczej nie narzeka na brak pracy, więc mam nadzieję, że to z pracą nie jest związane, ale cóż. Pogadam z nimi potem.
- Wychodzę! Do zobaczenia! - krzyknęłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Od razu udałam się spacerkiem w stronę mojej szkoły.
*Oczami Harry'ego*
Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Sięgnąłem po niego by zobaczyć kto dzwoni. Okazało się, że to Louis. Czy on musi tak rano dzwonić? Kurwa jest ósma rano! Wściekły odblokowałem ekran i odebrałem połączenie.
- Czego!? - krzyknąłem do telefonu.
- Oj coś Styles dzisiaj nie w sosie.
- To ważne, mamy sprawę. Za piętnaście minut będziemy u ciebie. - odpowiedział i automatycznie się rozłączył.
Przysięgam! Niech go tylko zobaczę to go chyba zamorduje. Ech, nie dadzą się człowiekowi wyspać.
Szybko się ubrałem i zeszłem na dół. Zrobiłem sobie kanapkę i usiadłem przy stole. Po czasie usłyszałem dźwięk dzwonka. Czyżby te piętnaście minut tak szybko minęło? Stanąłem na nogi i postanowiłem otworzyć drzwi.
- Szybciej się jeszcze nie dało?! Jaką macie sprawę do mnie? - zapytałem
- Thomas jest w mieście. - odezwał się Louis, wkraczając wraz z Niallem, Zaynem oraz Liamem za próg mojego domku, którego kupiłem i używam jako "schronienie przed glinami". Ze zdenerwowania, zacisnąłem pięści. Na samo to imię jak ktoś je wypowiada, robię się wściekły.
- Twój plan nadal jest aktualny co do niego? - tym razem przemówił Niall.
- Oczywiście. Nie spocznę dopóki nie zabiję tego skurwysyna. Zabił mojego ojca, dlatego chcę się odegrać, a wy mi w tym trochę pomożecie. Odpłaci mi za to co zrobił.
*Oczami Vanessy*
W chwili kiedy dotarłam pod swoją szkołę, wzięłam głęboki oddech i weszłam głównym wejściem. Wszyscy patrzyli się na mnie takim wzrokiem jakbym im coś zrobiła. O co im chodzi? Źle wyglądam czy co?
Przy szkolnych szafkach od razu zauważyłam Mirandę, więc odbiegłam do niej i uściskałam ją.
- No nareszcie! Już myślałam, że się pogniewałaś. Odkąd ostatnio wyszłaś ode mnie to w ogóle nie dzwoniłaś.
- Przepraszam.
- Nie no spoko, ale coś się wtedy stało? - zapytała, ale ja nic jej nie odpowiedziałam - To ten Harry prawda? - kiwnęłam głową - O matko! Nic ci nie zrobił? Co się w ogóle stało, opowiadaj! - krzyknęła lekko, ale na szczęście nikt jej nie usłyszał oprócz mnie.
- Opowiem ci kiedy indzie, a teraz chodź.
Wzięliśmy potrzebne książki i skierowaliśmy się w stronę klasy w której zaraz mieliśmy zaczynać lekcje.
- Vanessa!
Gdy miałam już wkraczać do pomieszczenia, z daleka usłyszałam swoje
imię. Odwróciłam się by sprawdzić kto mnie wołał i zdziwiłam się kiedy
okazało się, że to mój przyjaciel Christopher. Co on tu robi? Byłam
naprawdę zaskoczona, gdy podbiegł do mnie i przytulił. Miranda zatem już
dawno była w klasie.
- No nareszcie! - krzyknął szczęśliwy i objął mnie jeszcze mocniej, a ja w tym momencie stałam jak słup, nie mogąc uwierzyć w to co się właśnie dzieje. Przecież on się wyprowadził.
- Chris, jak dobrze cię znów widzieć! Co ty tutaj robisz? - spytałam, również odwzajemniając uścisk.
- Przyjechałem niedawno z Nowego Jorku. Moja mama znalazła
pracę w Los Angeles i musieliśmy się tu znów przeprowadzić. Nawet nie
wiesz jak tęskniłem. Nic się nie zmieniłaś. - uśmiał się, posyłając mi
swój uśmiech.
- Zawsze będę tą samą Vanessą z którą
spędziłeś połowę swojego dzieciństwa. Jezu, nadal nie mogę uwierzyć, że tu jesteś! Minęło tak sporo czasu. - uśmiechnęłam się i
ponownie go uściskałam.
*Oczami Christophera*
Ciągle nie mogę uwierzyć, że tu jestem i ją przytulam. Tak za nią
tęskniłem. Moja Vanessa. Zawsze byłem w niej zakochany. Kocham ją, ale
ona tego nie wie. Ukrywam to przed nią tyle lat, nadal bojąc się jej to
powiedzieć. Boję się jak zareaguje na moje słowa. Odkąd wyjechałem do
Nowego Jorku nie mogłem przestać o niej myśleć. Była pierwszą
dziewczyną, w której się tak zakochałem. Znałem ją jak nikt inny. Zawsze
byliśmy sobie bardzo bliscy. Nie mogłem patrzeć jak inni mężczyźni
ślinią się na jej widok. Jest naprawdę piękna. Cieszę się, że mogę być
jej przyjacielem. Zawsze nim byłem, ale chciałbym być kimś więcej.
Postanowiłem wyjawić jej moje uczucia, nie mogę ich przecież przez tyle
lat trzymać w sobie, ona musi się w końcu dowiedzieć, ale jeszcze nie
teraz. Poczekam na odpowiedni moment.
*Oczami Vanessy*
~*~
Kiedy
ostatnia lekcja dobiegła końca, zebrałam swoje rzeczy i pożegnałam się z
nauczycielem, po czym opuściłam klasę jako ostatnia. Podeszłam do
swojej szafki i odłożyłam niepotrzebne książki. Gdy miałam
zamiar skierować się do wyjścia, poczułam jak ktoś kładzie dłoń na moim
ramieniu.
- Hej, mogę cię odprowadzić? - zapytał niepewnie Chris, lekko się do mnie uśmiechając.
- Pewnie, chodź. - ubrałam na siebie kurtkę i oboje wyszliśmy na zewnątrz.
Od razu poczułam chłodne, ale za to przyjemne powietrze. Skierowaliśmy
się w stronę mojego domu, ale po chwili po drugiej stronie ulicy
ujrzałam samochód, który kiedyś już napewno widziałam. Zamarłam gdy
znany mi mężczyzna, pomachał w moją stronę. Harry opierał się o swój
pojazd, bacznie mnie obserwując. Co on tu robi i skąd wiedział do
jakiej szkoły chodzę?
- Kto to? - spytał i wskazał palcem na Chrisa gdy znalazł się obok nas.
- Jestem Christopher. W skrócie Chris. Przyjaciel Vanessy, a ty?
-
Jej chłopakiem - odparł dumny, a ja zamarłam na jego słowa. Co on
powiedział!? Chłopakiem? Przecież to nie prawda! O co temu idiocie
chodzi?
Chris spojrzał na mnie, wzrokiem, którego nie umiałam rozszyfrować.
Chris spojrzał na mnie, wzrokiem, którego nie umiałam rozszyfrować.
- Em, no to ja wam nie będę przeszkadzał. Do zobaczenia jutro Vanessa - odpowiedział i odszedł od nas w przeciwną stronę.
-
Poczekaj! - krzyknęłam, żeby się zatrzymał. Już miałam za nim pobiec,
ale Harry mi to utrudnił - Odbiło ci idioto!? Jakim chłopakiem do
cholery?! Przecież wcale nie jesteśmy razem! Puść mnie!
-
Nie pozwolę, żeby jakiś typ ci się narzucał. Jesteś moja i
zapamiętaj to sobie. Niech tylko cię z nim zobaczę, to przysięgam, że
uduszę go na miejscu.
- Po pierwsze nie jestem twoja, a
po drugie to mój przyjaciel i nie będziesz mi mówił z kim mam się
widywać oraz z kim rozmawiać!
- Wsiadaj do samochodu - warknął.
- Nigdzie z tobą nie jadę!
- Powiedziałem coś - złapał mnie za rękę i zaciągnął do auta. Próbowałam się wydostać, ale ten dupek zablokował drzwi - Zostawię cię w domu w którym ostatnio byłaś. Będzie cię pilnował mój znajomy. Ja muszę coś załatwić.
- Nigdzie z tobą nie jadę!
- Powiedziałem coś - złapał mnie za rękę i zaciągnął do auta. Próbowałam się wydostać, ale ten dupek zablokował drzwi - Zostawię cię w domu w którym ostatnio byłaś. Będzie cię pilnował mój znajomy. Ja muszę coś załatwić.
Dlaczego on musi mnie tak pilnować? Dlaczego jestem do cholery dla niego taka ważna?
Przyjechaliśmy na miejsce, który nie przywoływało dla mnie
fajnych wspomnień. Harry wysiadł z pojazdu i otworzył mi drzwi, po czym
nakazał kierować się do domu. Otworzył drzwi,
przekręcając klucz w zamku i weszliśmy do środka. W drzwiach zastaliśmy
osobę, którą już wcześniej widziałam od momentu gdy pierwszy raz się
tutaj znalazłam.
- Vanessa to jest Zayn, mój
przyjaciel. Będzie cię pilnować - chłopak, którego Harry mi przedstawił,
podszedł do mnie i uścisnął moją dłoń. Dziwne, ale wydaję się być miły -
Wychodzę Zayn, pilnuj ją! Będę za jakąś godzinę lub nawet i wcześniej.
- Nie ma sprawy! - odpowiedział.
Po
usłyszeniu trzasku drzwi wejściowych, zostałam tu tylko ja i ten cały
Zayn. Pytanie, co ja tutaj w ogóle ponownie robię? Dlaczego oni oboje
przytrzymują mnie tutaj jak jakąś rzecz? Wiem, że nie mam nawet szans
na wydostanie się stąd. W okolicy znajduje się tylko las, nic innego, więc szanse na ucieczkę byłyby marne.
Przez może pół godziny, siedziałam na kanapie w salonie i nerwowo bawiłam się swoimi palcami co jakiś czas zerkając na czarny ekran telewizora. Nie odzywałam się w ogóle do chłopaka o ciemnej karnacji, ale jednak mulat sam postanowił przerwać tą ciszę między nami, kiedy tylko wszedł do pokoju w którym byłam.
Przez może pół godziny, siedziałam na kanapie w salonie i nerwowo bawiłam się swoimi palcami co jakiś czas zerkając na czarny ekran telewizora. Nie odzywałam się w ogóle do chłopaka o ciemnej karnacji, ale jednak mulat sam postanowił przerwać tą ciszę między nami, kiedy tylko wszedł do pokoju w którym byłam.
- Chcesz coś jeść, mała? - zapytał.
- Nie, dzięki.
- Dziwka powinna się odżywiać.
- Jak mnie do cholery nazwałeś!? - podniosłam głos, a on jedynie zaśmiał się z mojej reakcji.
- Nie podnoś na mnie głosu.
- Bo co zrobisz!?
- Bo pożałujesz. Kolejna dziwka Stylesa. Nie dziwię mu się, że cię porwał.
-
Nie jestem żadną dziwką i nią nie będę! - odrzekłam. Chłopak z
wściekłym wyrazem twarzy, podszedł do mnie i zamachnął się, wymierzając
mocny cios w mój policzek przez co potknęłam się i upadłam na ziemię.
- Co tu się kurwa dzieje! Co ty jej zrobiłeś!? - wrzasnął Harry, który nagle pojawił się w domu.
-
Styles przez tą sukę mamy problemy! Możemy kurwa trafić za kratki, czy
ty tego nie rozumiesz? Po co w ogóle ją trzymasz!? Ta szmata nie
powinna tu w ogóle być!
- Szmatą to ty możesz
nazywać sobie swoją dziwkę, a od niej się odpierdol! Ja decyduję co z
nią zrobię, więc zamknij ten pierdolony ryj i wypierdalaj, jeśli nie
chcesz dostać w mordę. - Zayn posłał mu jedynie gromiące spojrzenie i
bez słowa zmył się z mieszkania.
*Oczami Harry'ego*
Podszedłem do dziewczyny, która leżała obezwładniona na podłodze. Podniosłem ją, delikatnie obejmując ją w talii i wślizgując swoje ręce pod jej nogi, po czym zaniosłem do mojej sypialni. Pchnąłem drzwi nogą, żeby się otworzyły i położyłem Vanesse na łóżku.
- Wszystko dobrze skarbie? - spytałem zaniepokojony.
Brunetka jedynie kiwnęła głową. Matko co ja zrobiłem, zostawiając ją z Zaynem. Myślałem, że jest w porządku, a okazał się zwykłym śmieciem. Nawet nie chce wiedzieć co by jej zrobił, gdybym przyszedł dużo później. Za bardzo znam Zayna i te jego pierdolone pomysły
- Pożałuje tego co zrobił.
Brunetka jedynie kiwnęła głową. Matko co ja zrobiłem, zostawiając ją z Zaynem. Myślałem, że jest w porządku, a okazał się zwykłym śmieciem. Nawet nie chce wiedzieć co by jej zrobił, gdybym przyszedł dużo później. Za bardzo znam Zayna i te jego pierdolone pomysły
- Pożałuje tego co zrobił.
- Ha-Harry... - jąkała się.
- Tak?
- Powiesz mi o co mu chodziło? Jakie problemy? - spojrzała na mnie niewinnie swoimi pięknymi, brązowymi oczami.
Wiem
dobrze, że nie powinienem jej tego mówić, ale zdecydowałem, że nie będę
jej okłamywał. Vanessa nie byłaby zdolna do tego by nanieść na mnie
policji, ponieważ wie, jakie będą tego konsekwencje.
-
Dobra, powiem ci, ale nie waż się nikomu tego mówić. Jeśli dowiem się,
że komuś o tym powiedziałaś, nie będę już wtedy taki miły.
- Dobrze - odparła.
- Cóż to, jestem w gangu.
- Jakim gangu?
- Nie wiesz co to są gangi? Grupa ludzi dla których celem jest prowadzenie ciągłej działalności i czerpanie z niej zysków. Stawiają tylko na swoim i dostają zawsze to co chcą. Prowadzą po prostu dość niebezpieczne i kryminalistyczne życie.
- A ty? Dlaczego to robisz?
- Wystarczająco już ci powiedziałem.
- Proszę. Powiedz mi.
- Nie.
- Ale - przerwałem jej.
- Powiedziałem nie! - warknąłem na dziewczynę, ale ona się tym wcale nie przejęła. Przyznam, że w tej chwili byłem zaskoczony jej reakcją. Brunetka złapała dłońmi moją rękę, a ja zdziwiony spojrzałem na nią.
- Proszę, chcę wiedzieć. Nie wykorzystam tego przeciwko tobie. Nawet nie mam takiego zamiaru. Chcę po prostu tylko chcę wiedzieć. Jestem typem człowieka, który chciałby wiedzieć wszystko.
- Od dwóch lat staram się zabić jednego typka, który całkiem zmienił moje życie. Przez niego robię właśnie to co robię - odpowiedziałem jej, nawet nie wiem czemu. Po prostu kurwa uległem.
- Dobrze - odparła.
- Cóż to, jestem w gangu.
- Jakim gangu?
- Nie wiesz co to są gangi? Grupa ludzi dla których celem jest prowadzenie ciągłej działalności i czerpanie z niej zysków. Stawiają tylko na swoim i dostają zawsze to co chcą. Prowadzą po prostu dość niebezpieczne i kryminalistyczne życie.
- A ty? Dlaczego to robisz?
- Wystarczająco już ci powiedziałem.
- Proszę. Powiedz mi.
- Nie.
- Ale - przerwałem jej.
- Powiedziałem nie! - warknąłem na dziewczynę, ale ona się tym wcale nie przejęła. Przyznam, że w tej chwili byłem zaskoczony jej reakcją. Brunetka złapała dłońmi moją rękę, a ja zdziwiony spojrzałem na nią.
- Proszę, chcę wiedzieć. Nie wykorzystam tego przeciwko tobie. Nawet nie mam takiego zamiaru. Chcę po prostu tylko chcę wiedzieć. Jestem typem człowieka, który chciałby wiedzieć wszystko.
- Od dwóch lat staram się zabić jednego typka, który całkiem zmienił moje życie. Przez niego robię właśnie to co robię - odpowiedziałem jej, nawet nie wiem czemu. Po prostu kurwa uległem.
- A dlaczego starasz się go zabić? - zapytała.
- Ech, o-on zabił mojego ojca.
- Och przepraszam, że o to spytałam. To musiał być dla ciebie trudny okres w życiu.
- Nie przepraszaj. Jest w porządku.
W jej oczach widziałem przerażenie, bała się mnie, czułem to. Po
części cieszyłem się z tego, ale z drugiej moja mała dobra strona mówiła
mi, żebym coś koniecznie zrobił. Biłem się z myślami, ale jednak byłem
zmuszony przybliżyć się do niej i przytulić ją do siebie.
- Jesteś piękna, wiesz? - brunetka zalała się pięknym rumieńcem. Skupiłem się na jej pięknych brązowych oczach, które miały coś w sobie co sprawiało, że czułem się inaczej. Była taka drobna w moich ramionach, nie chciałem jej puścić nawet na moment. Ona również mnie nie puszczała, aż dziwne.
Kiedy
oderwaliśmy się od siebie, kazałem jej by położyła się spać.
Wiedziałem że była zmęczona. Poprosiła mnie czy może jeszcze napisać do
rodziny wiadomość, że wróci jutro. Zgodziłem się, ale musiałem być
przy tym kiedy go pisała. Gdy pokazała mi daną wiadomość, pozwoliłem
jej wysłać. O to chodzi, ma liczyć się ze mną. W ten sposób Styles
zbiera punkty. Ma się mnie słuchać, po to są kobiety. Maja być wierne
mężczyznom.
Vanessa położyła się po lewej stronie
łóżka. Słyszałem jak bije jej serce dość mocno. Rozebrałem się i położyłem obok niej. Spojrzała na mnie zaskoczonym wzrokiem.
Wstydziła się spać z chłopakiem, kiedy ma na sobie bokserki? Gorzej by było
gdybym ich nie miał.
*Oczami Vanessy*
Leżałam
na boku myśląc właśnie o nim. O chłopaku, który dziwnym trafem zmienił
swoje zachowanie. Raz jest groźny i wściekły na mnie, a potem nagle
jest przeciwieństwem tego wszystkiego. Nie mogę zaprzeczyć, że jest
przystojny. Nawet bardzo. Gdyby nie był taki, jaki jest, śmiało
mogłabym powiedzieć, że nawet bym się w nim zakochała. Jednak mam małe
wyrzuty sumienia, za to, że tak na niego wtedy krzyczałam.Wciąż staram się odkryć jego prawdziwe oblicze.
*****
Przeczytałaś/eś? Zostaw po sobie komentarz :*
faajny czekam na nexta xD ile cenzury byś się wstydziła :P a kiedy bedzie taki +18? :3
OdpowiedzUsuńKinga xD Tylko czekamy na takie xD
OdpowiedzUsuń