3 mar 2015

Rozdział 32


Weszłem do pomieszczenia i rozglądnąłem się za celem. Podeszła właśnie z przyjaciółmi do kasy. Szybko schowałem się za kartonową postacią z jakiegoś nowego animowanego filmu. Cały czas obserowałem ich każdy ruch. Kłócili się i śmieli, pokazując palcami na ekran telewizora, wiszącego na ścianie za kasą biletową. Pewnie nie mogą się zdecydować na film. Zobaczyłem jak Chris obejmuje ją ramieniem. No przysięgam, że szlak mnie trafił. Mam ochotę mu przyjebać, ale nie mogę się zdradzić. Popamięta sukinsyn, że mojej własności się nie dotyka, wszystkiego co należy do mnie. 
Poczułem wibrację w kieszeni moich spodni. Co znowu!? Wyjąłem telefon i odebrałem.
- Czego?
- Hazz? Przyjedź do mnie do domu, mamy sprawę. - odezwał się bardzo mi dobrze znany głos Louisa.
- Teraz? - warknąłem.
- Pasowałoby teraz. 
- Po co?!
- Mówiłem Ci jest sprawa. 
- Dobra do cholery już jadę. - zakończyłem połączenie.
Dlaczego zawsze musi mi ktoś przerwać!? Ja tu ważniejsze sprawy mam na głowie! Zawsze ma do mnie jakąś sprawę w takim nieodpowiednim dla mnie momencie. Westchnąłem i schowałem z powrotem telefon do kieszeni, spoglądając na Vanessę. No nareszcie się zdecydowali kupić te pierdolone bilety. Obserwowałem ich jeszcze tak z dwie minuty, po czym szybko ruszyłem do wyjścia. Na szczęście w ogóle mnie nie zauważyli. Wsiadłem wkurzony jak najszybciej do samochodu i ruszyłem.
Podjechałem pod dom Tomlinsona, parkując na podjeździe. Podeszłem pod drzwi i walnąłem w nie tak z trzy razy. Od razu zostały dla mnie otworzone, a ja zeskanowałem postać Louisa, który stał w drzwiach. 
- Nie masz dzwonka?!
- Wolę tradycyjnie zapukać. - warknąłem w stronę przyjaciela i weszłem do salonu gdzie ku mojemu zdziwieniu była reszta chłopaków.
Liam coś robił na tablecie, Zayn jak to Zayn grał na konsoli, a Niall zajadał się popcornem, gapiąc się w ekran telewizora, który został zajęty właśnie przez mulata.
- Powiecie mi co to za ważna sprawa do cholery, że musiałem być tutaj akurat teraz?!
- Co się stało z Vanessą? - odezwał się Louis, a ja spojrzałem na Liama.
- Powiedziałeś im?!
- Prędzej czy później i tak by się dowiedzieli, Hazz. 
- Styles co z nią? - spytał Zayn, odrywając swój wzrok od ekranu i spojrzał na mnie.
- Co was to obchodzi!? 
- Jak to co? Martwimy się. - odpowiedział Horan.
- Wy się o coś martwicie?! Od kiedy?!
- Przestań udawać huja i nam wreszcie powiedz! Nie wiem co ty znowu odjebałeś, ale radzę Ci nam powiedzieć, jak nie to z przyjemnością sam się udam do Vanessy po informację. - odpowiedział Tomlinson
- Po co w ogóle chcecie wiedzieć?
- Po to, że była jedyną normalną dziewczyną jaką poznałeś! Nie żadną dziwką tylko podporządkowaną dziewczyną!
- Zostawiłem ją i tyle! 
- Dlaczego to zrobiłeś? 
- Bo miałem powody.
- Jakie?
- Jakieś na pewno.
- Nie denerwuj mnie.
- To przestań pytać.
- Idiota. - syknął, a nasze klatki prawie się stykały.
- Możecie przestać zachowywać się jak dzieci!? - rozdzielił nas Liam.
- Powiesz nam wreszcie jak było? - zapytał Zayn
- Zerwałem z nią, bo chciałem, żeby była bezpieczna to jest mój powód. - wymamrotałem
- Niech ktoś mnie uszczypnie, bo nie mogę uwierzyć w to co powiedział Styles. Zrobiłeś to dla niej? - dodał 
- Co w tym takiego? Dałem jej po prostu wolność. 
- Hazz co z tego, że dałeś jej wolność jak sam cierpisz, przecież to widać. - odpowiedział Lou
- Mi przejdzie tym się nie przejmujcie.
- Jasne, przestań pierdolić głupoty. Hazz zależy Ci na niej rób coś, spróbuj ją odzyskać no nie wiem spróbuj czego kolwiek. 
-  Kurwa łatwo wam mówić. Pójdę do niej i co jej powiem? 
- Najpierw musi wiedzieć, że Ci zależy.
- Nie cofnę czasu. Zrobiłem jak zrobiłem i niech tak pozostanie.
- Jesteś kompletnym idiotą, a wiesz dlaczego? Vanessa to cudowna dziewczyna, a ty tak po prostu ją zostawiłeś. Wiesz, że ona bardziej cierpi teraz przez twoje słowa?
- Przestaniecie mnie wreszcie pouczać!? Zrobiłem tak, bo musiałem! Wolę, żeby była bezpieczniejsza beze mnie niż zagrożona przy mnie.
- Nie wiesz co robisz, Hazz. Będziesz żałował. - dodał Malik
- Już żałuje. - odparłem chyba sam do siebie.


*Oczami Vanessy*


Wracaliśmy już z kina. Film jak film bardzo mi się podobał. Kłóciliśmy się na który pójdziemy i oczywiście wygrał film, który wybrała Miranda. Przez chwilę chociaż zapomniałam o Harrym i mogłam spędzić trochę czasu ze swoimi przyjaciółmi. 
Odwiezliśmy Mirandę do domu, a my z Chrisem pojechaliśmy do nas. Przez całą drogę nie rozmawialiśmy tylko słuchaliśmy to co leci w tym cholernym radiu. 
Weszliśmy do domu, a ja poleciałam na górę się przebrać, Chris zaś do kuchni zrobić herbatę. 
Zeszłam na dół i weszłam do salonu gdzie czekał na mnie chłopak i usiadłam obok niego. Leciał jakiś film. Dwójka zakochanych ludzi wyjechało na wakacje i od razu przypomniał mi się Harry. Tylko nie to. Nie wiem co myśleć, co on sobie myśli? Że może mi tak mieszać w głowie? Czy on nie rozumie, że ciągle go kocham? Nie będę kłamać, że nadal czuję coś do niego. Na prawdę ciężko zrozumieć, że takiego uczucia nie da się pozbyć w ciągu kilka sekund? On się jednak pozbył. Zranił mnie odchodząc, ale to niczego nie zmienia. Moje uczucia do niego wciąż pozostaną takie same. Próbuję czuć do niego nienawiść, ale jakoś nie potrafię, nawet przez to co mi zrobił. Nie rozumiem tego czy on nie zdaje sobie sprawy z tego, że gdyby został, czułabym się lepiej przy nim? A on sprawił, że cierpię teraz dwa razy bardziej.
- Coś nie tak? - zapytał Chris, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Nie, dlaczego?
- Jesteś jakaś zamyślona. Nie podobał Ci się film i nasz wypad do kina?
- Nie, film był fajny tylko po prostu jestem zmęczona. 
- Rozumiem. - uśmiechnął się i spojrzał w moje oczy.
Chris zaopiekował się mną i jestem mu za to bardzo wdzięczna. Okrył mnie kocem, zrobił ciepłą herbatę, przytulił, pozwolił się wypłakać w ramię. Naprawdę powinnam mu na kolanach dziękować za to wszystko co dla mnie robi.

Obudziłam się na kanapie w salonie. Przypomniałam sobie, że musiałam zasnąć kiedy wczoraj oglądałam telelewizję. Wstałam i zobaczyłam przyjaciela jak kręci się po kuchni, przygotowując coś.
- Cześć. - mruknęłam zaspana i usiadłam na krzesło.
- Hej, wyspałaś się?
- Tak jakby. Kanapa nie jest zbyt wygodna no, ale da się przeżyć.
- Nie chciałem Cię już budzić za słodko spałaś. - zaśmiał się. - Co chcesz zjeść?
- Zjem tylko płatki. - wzięłam miskę i łyżkę, a także mleko i chrupki. 
- Jakie plany na dziś? - przysiadł się do mnie ze swoimi kanapkami.
- Muszę znaleźć sobie jakąś pracę.
- Chcesz pracować? - spytał zdziwiony.
- Tak, przecież muszę z czegoś żyć.
- Jak chcesz ja mogę Ci pożyczać.
- Zwariowałeś? Nie, sama chce zarobić na siebie. Nie chce się utrzymywać na twoich pieniądzach.
- Masz coś na oku?
- Wczoraj czytałam gazetę i znalazłam, że w takiej jednej kawiarni potrzebują kelnerki.
- I co w związku z tym?
- Nie wiem czy tam w ogóle zadzwonić. - powiedziałam zmieszana.
- A czemu nie? Moim zdaniem nadawałabyś się na kelnerkę. 
- To twoim zdaniem. - zaśmiałam się
- Serio, powinnaś tam zadzwonić.
- No nie wiem.
- Na co czekasz? Dzwoń, albo ja to zrobię. Masz szansę na pracę.  - podał mi telefon i gazetę.
- No dobra, zaryzykuję. - wykręciłam numer do Kawiarni i zadzwoniłam.

Rozmawiałam z szefem Kawiarni i przyznam, że dobrze mi się gadało. Wysłałam mu już moje CV na emaila i czekam tylko na jego telefon. Trochę się denerwuje, bo zależy mi na jakiej kolwiek pracy, przecież nie będę się utrzymywać przez kogoś. Aż taka głupia nie jestem. 
- I jak?
- Nie wiem, muszę czekać na telefon lub chociaż jaki kolwiek SMS.
- Dostaniesz te pracę na pewno. - podszedł do mnie i przytulił.
- Mam taką nadzieję.
 Nagle zadzwonił mój telefon. Oderwałam się od przyjaciela i podeszłam do stolika, gdzie leżała moja komórka. Zdziwiona telefonem, podniosłam go i ujrzałam imię Danielle. Uśmiechnęłam się i odebrałam.

*Rozmowa telefoniczna*
- No cześć Dan.
- Hej Vanessa, masz ochotę wybrać się ze mną i Eleanor dzisiaj do pizzeri? Dawno nie rozmawialiśmy.
- Pewnie tylko o której?
- Za godzinę w Pizza Hut przy tym największym centrum handlowym?
- Ok, będę na czas.
- To do zobaczenia kochana i przygotuj się na rozmowę. - zaśmiała się po drugiej stronie słuchawki.
-  Już się boję, do zobaczenia. - rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni.

- Kto dzwonił? - zapytał chłopak.
- Moja przyjaciółka. Chris mogłabym pożyczyć od Ciebie samochód? Nie chce jechać autobusem.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo sam Cię zawiozę. 
- Ale poradzę sobie przecież.
- Wiem, ale ja chce Cię odwieźć.
- Jezu, no niech Ci będzie. Idę się przygotować. - uśmiechnęłam się i poleciałam na górę.
Zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam poszukiwać ubrań w mojej walizce. Wyciągnęłam jakąś bluzę i jasne spodnie. Ubrałam się i odświeżyłam w łazience. Przygotowywanie zajęło mi może jakieś pół godziny? Gotowa zeszłam na dół i czekałam na Chrisa. A gadają, że to dziewczyny się tak długo przygotowują. Wreszcie szanowny pan się pojawił. 
- Gotowa? 
- Tak.
- Ładnie wyglądasz. - uśmiechnął się. Miał naprawdę piękny uśmiech.
- Dziękuję. 
- Gdzie mam Cię zostawić?
- Pod tym wielkim centrum handlowym.
- Ok już wiem gdzie, chodź. - otworzył mi drzwi, żebym mogła wyjść pierwsza, po czym odjechaliśmy autem.
Zatrzymaliśmy się pod pizzerią. Zauważyłam także czekające już na mnie dziewczyny. 
- Dziękuję, że mnie podwiozłeś.
- Nie ma za co. Przyjechać po Ciebie?
- Nie trzeba, jakoś wrócę sama.
- No dobrze, jak coś jestem pod telefonem.
- Dobrze, jeszcze raz Ci dziękuję. - powiedziałam i wyszłam z samochodu przyjaciela. 
Od razu dziewczyny zorientowały się, że to ja. Eleanor pomachała mi, a ja podbiegłam do nich.
- No nareszcie się widzimy! - krzyknęła uradowana Danielle
- Tak to prawda.
- Musimy koniecznie porozmawiać, bo ani nie piszesz ani nie dzwonisz, co jest? - spytała Eleanor.
-  Opowiem wam w środku, idziemy?
- Tak, chodźcie. 
Weszliśmy do środka i zamówiliśmy ze dwie pizze. Usiedliśmy do wolnego stolika i zaczęliśmy rozmawiać, pochłaniając przy tym kawałki pizzy.
- Vanessa chcielibyśmy z tobą porozmawiać o Harrym. - zaczęła Danielle - Wiemy co się stało, chłopcy nam mówili. - dokończyła
- Co!? Oni wiedzą?
- O tym, że Harry Cię zostawił to tak. - dodała Eleanor
- A skąd to wiedzą?
- No chyba Harry im mówił. - odpowiedziała - Powiesz nam co się stało?
- No po prostu mnie zostawił. Powiedział "Nie kocham Cię" i tyle. - wymamrotałam
- Że co powiedział? - prawie krzyknęła Dan.
- Powiedział, że mnie już nie kocha i że miłość się dla niego nie liczy.
- Nie wierzę. - Eleanor złapała się za głowę. - Ale dlaczego to zrobił? Nie wierzę, żeby od tak Cię zostawił, przecież... - przerwałam jej
- Nigdy mnie nie kochał i nie mówmy tu o żadnej miłości. To ja głupia mu się poddałam i uwierzyłam, że coś do mnie czuje, a przez ten czas mnie okłamywał.
- Vanessa nie mów tak, bo to nie jest prawdą. - dodała Danielle.
- Właśnie. Skąd wiesz, że tak było na prawdę? Na pewno był jakiś powód. - odpowiedziała El.
- Jakby był powód to by przyszedł i porozmawiał ze mną jak normalny mężczyzna, a nie zachowywał się jak tchórz. 
- Harry nie jest taki jak mówisz. Jeśli na czymś lub kimś mu zależy to nie przestaje walczyć. 
- Widocznie o mnie nie walczy, nie zależy mu, więc mi na nim również.
Usłyszałam dźwięk mojego telefonu, który oznajmywał, że dostałam wiadomość. Wyciągnęłam go z torebki i zaczęłam czytać wiadomość.
Do: Vanessa McClain
Chciałbym poinformować, że dostała Pani pracę kelnerki w mojej Kawiarni. Może pani zacząć swoją prącę od jutra od godziny 8 rano. Gratuluję i do zobaczenia. Szef Peter.



*Oczami Harry'ego*


Gadałem z chłopakami o różnych rzeczach. Nie przestawali pytać o Vanessę, a ja miałem tego tematu już cholernie dosyć jak na dziś. Nie wiem w ogóle po co oni się mną tak przejmują. Wiem, że polubili Vanessę, ale no bez przesady. Niech wreszcie każdy się z tym pogodzi, że zrobiłem to dla jej dobra.
Zastanawiałem się ciągle nad tym co powinienem zrobić dalej. Starać się o nią? Czy w ogóle jeszcze warto? Wiem, że jeśli odpuszczę mogę tego żałować. Chce, żeby była przy mnie, żebym mógł dotknąć i pocałować każdy skrawek jej pięknego ciała, mógł przytulić ją do siebie, powiedzieć, że ją kocham, ale jest już za późno. Wszystko spieprzyłem. Czy ona wciąż coś do mnie czuje? Czy stara się o mnie zapomnieć, tak jak ja powinienem to zrobić? A jeśli czuje to czy wybaczy mi, że ją zawiodłem? Dlaczego nie mogę przestać o niej myśleć? Dlaczego ona jest dla mnie taka ważna. Nigdy żadna dziewczyna nie była tak ważna dla mnie jak ona, ale dlaczego? Co ona ma w sobie takiego, że przyciąga mnie do niej? Jej zapach, ciało, usta i oczy dlaczego to wszystko mnie tak chipnotyzuje? Dlaczego nie potrafię bez tego żyć? Co jest ze mną nie tak, dlaczego poddałem się jakiejś dziewczynie? Tyle pytań na raz, a na żadne nie umiem odpowiedzieć. Już całkiem straciłem swój rozum. Próbuję chodź na chwilę oderwać się od myśli krążących mi w głowie, ale ja cały czas nie potrafię przestać o tym myśleć o tym co przeżyliśmy razem. Powinienem był nad tym wszystkim się lepiej zastanowić. Pewnie teraz sobie myśli, że robiłem jej tylko nadzieję. Pomimo to jakim byłem dupkiem, ona i tak mnie kochała. Wiem to, czuję. Każdy jej uśmiech, którym mnie obdarowywała był szczery, kompletnie szczery. Kochałem jej brązowy kolor oczu w których mogłem wyczytać wszystko. Jej dotyk, który doprowadzał mnie do szału. Zrozumiałem, że ją kocham i nie pozwolę jej oddać nikomu, nie pozwolę się jej zakochać w nikim innym. To ja należę do jej życia i już zawsze będę do niego należał. Chłopaki mają rację jestem idiotą i będę tego żałował. Nawet już żałuję.
Pożegnałem się z chłopakami i wsiadłem do swojego samochodu. I tak wystarczająco czasu dzisiaj z nimi spędziłem, muszę chwilę odpocząć i wreszcie porządnie pomyśleć nad tym co robię. Los Angeles jak zwykle zakorkowane, no pięknie jeszcze tego mi brakowało. Wyciągnąłem telefon i spojrzałem na godzinę. 19.30 jeszcze lepiej. Zaklnąłem pod nosem i czekałem aż wreszcie jaki kolwiek samochód ruszy się do przodu.
Wróciłem do domu po jakimś godzinnym staniu w korku, a muszę przyznać, że akurat był duży. Podjechałem na podjazd do garażu i zgasiłem swój samochód. Zamknąłem go i zacząłem iść w stronę drzwi.
- Zabłąkany Styles. - usłyszałem znajomy głos, przez co się zatrzymałem - Gdzie zgubiłeś swoją królewnę? - odwróciłem się, a przed moją osobą staną nie kto inny tylko Thomas.


To be continued...

~*~

Jak widzicie rozdział udało mi się dodać dzisiaj
Przepraszam, ale byłam tak wszystkim zmęczona, że po prostu nie miałam siły nawet na napisanie FF.
Ok, nie będę wam już głowy zawracać ;3
Chciałabym tylko powiedzieć, że następny rozdział pojawi się w czwartek na 100% :D
Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem, jest mi bardzo miło je czytać ;* 
Komu się podobał ten rozdział, niech zostawi chociaż jeden malutki komentarz, proszę to przecież nie jest tak dużo, a mnie to sprawia ogromną radość z wykonanej pracy ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ

 No to do następnego, miśki xx  

 Czytasz = Komentujesz = Motywujesz

Strój Vanessy - <kliknij>

 

6 komentarzy:

  1. OMG! Świetne! Już się nie mogę doczekać nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny jak zwykle :**
    Oby tylko do siebie wrócili <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział <3 Oby wrócili do siebie ;')) I jak zwykle skończyło się w najlepszym momencie :D /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  4. I znów Thomas..... Milion pomysłów co może się kryć w twojej główce xD no nic trzeba czekać na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Geniał! :3 bardzo fajne,jak wszystkie zresztą!! :*/Klaudia Kkk

    OdpowiedzUsuń