4 kwi 2015

Rozdział 40


Wstałam wcześniej, nie budząc Harry'ego. Wsunęłam na siebie swoje ciuchy i wyszłam z pokoju, powoli zamykając drzwi. Muszę przecież iść do pracy, nie mogę jej od tak zostawić. Jest ona dla mnie ważna. Nie było mnie wczoraj to muszę dziś. Zbyt bardzo się o nią starałam. Jest jedyną pracą w której lubię pracować.
Weszłam do wielkiej kuchni i szybko zrobiłam sobie jedną kanapkę. Wzięłam swoją torbę i wpakowałam do niej wszystkie moje potrzebne rzeczy. Nagle poczułam na swoich biodrach ręce, a na szyi ciepły oddech.
- Gdzie ty się wybierasz? - spytał, lekko zaspany Hazz.
- Jadę do pracy.
- Nie pojedziesz.
- Dlaczego? - spojrzałam na niego.
- Bo to ja Cię będę utrzymywał.
- Nie.
- Tak.
- Nie będę żyć ciągle na twoim utrzymaniu, też chcę coś zarobić.
- Ale nie musisz, zostajesz w domu.
- Harry!
- Nie dyskutuj ze mną!
- To przestań mi ciągle zabraniać!
- Chcę, żebyś z niej po prostu zrezygnowała. Jesteś bardziej potrzebna w domu.
- Co!? Napewno nie!
- Vanessa!
- Nie zrezygnuję z niej tylko dlatego, że jesteś zazdrosny.
- Po prostu wolę, żebyś była tu ze mną.
 - A ja nie mam zamiaru ciągle siedzieć w domu.
- Nawet sobie nie myśl, że wyjdziesz dzisiaj.
- A dlaczego nie!?
- Bo nie i skończ wreszcie!
Zdenerwowana wzięłam torebkę i rzuciłam nią o podłogę, tym samym gromiąc stojącego przede mną chłopaka, spojrzeniem. Popchnęłam go lekko i odeszłam.
- Ej, ej czekaj! - krzyknął, ale chciałam jak najszybciej schować się przed nim na cały dzień.
Czemu on mi wszystko zabrania!? Chce mnie wszędzie kontrolować i na dodatek jeszcze podnosi głos.
Nie zdąrzyłam nawet wejść na schody, a Hazz złapał mnie za rękę i momentalnie odwrócił w swoją stronę, przyciągając mnie do siebie. 
- Vanessa nie chcę, żebyś była na mnie zła...Przepraszam, ale ja po prostu chciałbym Cię mieć w domu...Nie chcę, żebyś pracowała.
- Chcesz mnie tu uwięzić?
- Nie, po prostu nie mogę puścić Cię samej od tak do tej pracy. Wiesz ile tam się kręci facetów? Umarłbym tu z zazdrości.
- Zrozum Hazz, że ja nie mam zamiaru ciągle siedzieć w domu tylko dlatego, bo ty tak chcesz.
- Dobra zgodzę się, ale ustalimy terminy, a to kiedy indziej. Teraz księżniczko proszę Cię zostań ze mną i nie jedź. Potrzebuję Cię tu.
- Dobrze, ale więcej na mnie nie krzycz, dobrze?
- Dobrze, kwiatuszku. - przytulił mnie do swojego torsu. Słyszałam jak bije jego serce. Następnie czule pocałował mnie w czoło, a na koniec delikatnie w usta. Po jakimś czasie rozdzwonił się jego. telefon. Wyciągnął go z kieszeniu i odebrał połączenie, przytykając słuchawkę do ucha.
- Siema Liam. Tak, tak spoko. Kiedy? Jasne będziemy. O której? Dobra, do zobaczenia. - rozłączył się, a ja po patrzałam na niego trochę nie zrozumiale.
- Co jest? - spytałam
- Liam chce, żebyśmy przyjechali.
- Chętnie i tak w domu nie mamy co robić.
- Może mamy? - na jego twarzy pojawił się uśmieszek i podszedł do mnie bliżej.
- Przestrzeń osobista, kochanie. - wystawiłam mu język na co wywrócił oczami.

Skończyłam składać wszystkie swoje ciuchy do szafy. Posprzątałam również trochę w domu, bo oczywiście kiedy mnie nie było, Hazz nie raczył nawet posprzątać. Musiałam się przez ten czas, czymś zająć, bo przecież jak to ja, nie wysiedzę nawet godziny. Harry był w garażu, coś robił przy swoim samochodzie.
Poszłam do łazienki, wziąć szybki prysznic. Kiedy skończyłam, podeszłam do szafy i wyciągnęłam jakieś białe spodnie i blado-różową koszulkę. Szybko włożyłam je na siebie. Spojrzałam w lustro i poprawiłam włosy. W tym czasie do sypialni wszedł Styles świeżo ubrany, co mnie przyznaję lekko zdziwiło.
- I jak mam nie być zazdrosny o taką seksowną laskę? Chodź tu, baby. - machnął ręką, żebym podeszła do niego.
- Kiedy zdąrzyłeś się przebrać?
- O to samo mógłbym zapytać Ciebie. - zaśmiał się - Jedziemy?
- Tak, tylko wezmę torebkę. - sięgnęłam po torebkę, która wisiała na drzwiach i złapałam dłoń chłopaka, po czym zeszliśmy na dół. Założyłam swoje buty, chłopak również i wyszliśmy, kierując się do garażu, który został otworzony wcześniej przez Harry'ego. Otworzył samochód i weszliśmy do niego.

Staliśmy przed drzwiami naszego wspólnego przyjaciela. Hazz zadzwonił dzwonkiem, a za chwilę drzwi zostały otworzone przez właściciela domu, Liama.
- Cześć, wchodźcie. - machnął ręką, a my przekroczyliśmy próg.
 - Jak dobrze was razem znów widzieć. - przywitał się ze mną Zayn, po czym reszta chłopców.
- Zayn, chyba każdy wiedział, że Hazz nie odpuściłby takiej kobiety. - odezwał się Louis.
- Znawca się znalazł. - Hazz wywrócił oczami.
- A żebyś wiedział. - odgryzł mu się.
- Jest i mój blondynek. - zobaczyłam Nialla idącego w naszą stronę z jabłkiem w ręku. Podeszłam do niego i przytuliłam, dając potem malutkiego całusa w policzek, na co chłopak szeroko się uśmiechnął, a Hazz zgromił mnie wzrokiem. Zazdrośnik jeden.
- Vanessa! - krzyknęła Danielle, zbiegając ze schodów.
- Dani! - podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.
- Nie ma Eleanor? - zapytałam.
- Nie, pojechała do matki. Mamy sobie dużo do opowiedzenia, ale teraz zabieram Cię na imprezę.
- Ale ja nie mam żadnej sukienki i... - przerwała mi.
- Ja mam kilka, ostatnio kupiłam z myślą o tobie.
- Kochana jesteś. - znów ją przytuliłam, po czym spojrzałam w stronę Harry'ego.
-  Nigdzie nie pójdziesz.- powiedział.
- A właśnie, że pójdę.
- Nie denerwuj mnie, nie pójdziesz sama.
- Będę z Danielle.
- To za mało.
- Chcesz powiedzieć, że potrzebuję Ciebie, żeby gdzieś wyjść z przyjaciółką?
- Vanessa powiedziałem nie i koniec!
- Przestaniesz mi ciągle rozkazywać?
- Możesz nie być taka pewna siebie!?
- Pójdę tak czy siak. Czy Ci się to podoba czy nie.
- Nie, nie pójdziesz!
- Przestaniecie się kłócić!? - odezwał się Liam. - Hazz, pozwól jej. Przecież nie zmusisz ją do tego by ciągle siedziała przy tobie, daj jej się rozerwać. Będzie z Danielle, nic jej się nie stanie to tylko impreza. - posłałam Liam'owi nieme "dziękuję".
- Może ty na to pozwalasz swojej dziewczynie, ale ja nie mam zamiaru puścić jej do klubu bez mojej obecności.
- Ty i ta twoja pierdolona zazdrość! Weź się Styles kurwa uspokój i daj dziewczynie trochę przestrzeni! - wtrącił się mulat.
- Powinieneś jej pozwolić. - tym razem odezwał się Louis.
- Teraz kurwa wszyscy będziecie mi mówić, jak postępować z dziewczyną!? - odpowiedział
- Hazz my Ci tylko uświadamiamy. - powiedział Horan.
- Co mi uświadamiacie?!
- Przestań krzyczeć! Nie przyjechaliśmy tutaj po to by się kłócić! - krzyknęłam.
- Harry pozwól jej, proszę. To tylko impreza. - odezwała się Daniele, po czym przytuliła się do Liama, a Hazz przez chwilę stał zamyślony.
- Dobra, możecie iść. - odparł mój chłopak.
- Dziękuję. - wyszeptała Dani, a ja odetchnęłam z ulgą. - Chodźmy na górę.
- Ok. - odpowiedziałam, po czym przytuliłam się do Harry'ego, szepcąc mu na ucho "Dziękuję". Musnęłam jego wargi, a następnie pobiegłam za przyjaciółką, kierując się po schodach na górę. Nie chcę, żeby pomiędzy mną, a Harrym było jakieś napięcie. Nie chcę po prostu, żebyśmy się kłócili o jakieś głupoty. Dobra rozumiem, że jest zbyt zazdrosny, ale przecież nic z tym nie zrobię.
Weszłam do sypialni, chyba jej i Liama. Tak pomyślałam gdy zobaczyłam duże, dwuosobowe łóżko, stojące na środku pokoju. Dziewczyna podeszła do szafy i zaczęła wyciągać mnóstwo sukienek, rzucając je na podłogę.
- Zwariowałaś?! - zaśmiałam się gdy naliczyłam ich ponad dziesięć.
- Którą wybierasz?  - zapytała, wskazując palcem na ubrania. - Coś czarnego, bardziej odsłaniającego czy raczej jakieś jaśniejsze i spokojniejsze kolory?
- Nie wiem, może być czarna, ale nie zbytnio odsłaniająca. Harry by mnie zabił.
- Myślę, że będzie pasować Ci ta. - podała mi czarną sukienkę.
- Wyczucie stylu to ty masz. Podoba mi się.
- To na co czekasz? Zakładaj.
Weszłam do łazienki i wsunęłam na siebie ubranie, które wybrała dla mnie przyjaciółka. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Mogę wejść? - spytała
- Jasne, wchodź. - otworzyła drzwi i weszła do środka.
- Wyglądasz zajebiście!
- Nie jest zbyt odsłaniająca?
- Nie, jest w sam raz, a teraz siadaj. - podsunęła mi krzesło i usiadłam przed lustrem. - Zrobimy Ci idealnie pasujący makijaż.
- Wiesz, że umiem się sama malować?
- Wiem, ale uwież mi. W tym jestem profesjonalistką. - zaśmiała się i wzięła się do pracy.

Po może 40 minutach byłam gotowa, tak samo i Danielle. Byłam zachwycona z efektu makijażu, jaki zrobiła mi dziewczyna. Obie zeszliśmy na dół. Chłopacy siedzieli w salonie i o czymś gadali. Harry kiedy mnie zauważył, wstał ze swojego miejsca i podszedł, a jego źrenice bardziej się rozszerzyły.
- Kochanie ja... - przerwałam mu.
- Tak wiem. Najchętniej to byś mnie nie puścił. Jesteś zazdrosny, ale nic się nie stanie. Obiecuję, że do Ciebie zadzwonię.
- Dobrze, ufam Ci. - pocałował mnie.
- Fioletowe usta? Podobają mi się. - znów mnie pocałował, ale tym razem wyczułam śmiech. - Cała mi się podobasz, kocico.
- Wystarczy, bo zmażesz mi całą szminkę. - zaśmiałam się.
- Wow. - odezwał się Zayn, podchodząc do nas.
- Prawda, że piękne? - zapytał Niall, posyłając mi swój uśmiech.
- Cała prawda. - odpowiedział Liam, przytulając do siebie Danielle.
- Chcecie, żebym się tu kurwa zakrztusił!? Dziewczyny no naprawdę wyglądacie dzisiaj jak boginie!  - krzyknął Louis, a my wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- To jak? Idziemy? - spytała Dani w moją stronę.
- Tak. - ostatni raz go pocałowałam i wyszłam razem z przyjaciółką do jej samochodu.
Po jakiś 10 minutach byliśmy pod najbliższym klubem. Wysiadliśmy z pojazdu i skierowaliśmy się do drzwi, które za chwile zostały przekroczone. Głośna muzyka dawała po uszach, a w środku można było wyczuć zapach mocnego alkoholu i papierosów. Czas rozpocząć zabawę.

 *Oczami Harry'ego*

Nie wiem czy dobrze zrobiłem, puszczając ją na tą imprezę, ale chłopaki mają trochę racji. Nie mogę jej wszystkiego zabraniać, niech korzysta z życia tylko nie w ten sposób. Dobra jestem zazdrosny o typków, którzy będą się na nią tam gapić, ale muszę to przetrwać.
- Co mieliście mi do powiedzenia? - odezwałem się.
- Zauważyłeś, że od kilku dni jest tak dziwnie cicho? - zapytał mulat
- W jakim sensie?
- Żadnych gróźb od Thomasa, nic. Kompletna cisza.
-  Znając jego to coś kombinuje z Ryan'em.
- Możliwe. - odparł Liam, gapiąc się w telewizor.
- Jestem w każdej chwili przygotowany na jego ataki.
- Co z dziewczynami? - zapytał Louis - Wiesz, że może je wykorzystać by się zemścić na nas.
- Nie pozwolę, żeby którejś stała się krzywda. Gdyby coś się stało Vanessie, nie przeżyłbym tego.
- Musimy je chronić, Hazz. One są najbardziej narażone na niebezpieczeństwo z jego strony. - dodał Liam.
- Wiem, chłopaki. Dlatego musimy mieć oczy dookoła głowy.
Nagle usłyszeliśmy mocny trzask roztłuczonej szyby, która została rozbita przez jakiś kamień.
- Na ziemię! - krzyknąłem, wyciągając broń. - Mamy towarzystwo.
- Ten to zawsze wybiera moment. - odparł Zayn.
- Sprawdźcie cały dom, ja wyjdę przed. - chłopaki kiwnęli głową, a ja ruszyłem do drzwi, przez które za chwilę przeszłem. 
- Wiem, że tu jesteś.
- Chyba myślałeś, że spotkasz tu kogo innego niż mnie, mam rację? - zza krzaków wyszedł Ryan.
- To teraz ty odwalasz brudną robotę za Thomasa?
- Wiesz może nie brudną, ale przyjemną.
- Coś długo zwlekaliście.
- Plan musi być przecież dobrze przemyślany, nie prawdaż? A tak w ogóle to gdzie Vanessa? - zaśmiał się.
- Odjeb się od niej! - syknąłem
- Uwielbiam gdy się wściekasz. Takiego Stylesa lubię. - podeszłem do niego.
- Czego chcesz!?
- Tego samego co zawsze. Wiesz, spodobała mi się ta twoja laska, ma w sobie to coś.
- Tknij ją tylko, a przysięgam, że trafisz do trumny!
- Styles, rycerzem swojej księżniczki. - dostał mocnego ciosa w twarz przez co spadł na ziemię. Złapałem go za koszulkę.
- Co Ci zrobiła, że chcesz ją skrzywdzić!? Dlaczego kurwa akurat ona!?
- Kochasz ją, a tym mogę Cię zniszczyć.
- Taki jest wasz plan!? Zniszczyć mnie przy pomocy Vanessy!? Na tym wam zależy? Żeby ona zginęła, a po niej ja?
- Jest dla Ciebie ważna. Wiemy, że jak ją zabijemy to ty później sam się wykończysz.
- Jesteś pierdolonym chujem! - przystawiłem do niego broń.
- No zabij! Zabij! No dalej! Jeśli zabijesz mnie, zginie ona, a potem będzie tylko gorzej.
- Styles w porządku? - zapytał Zayn, podchodząc do mnie.
- Taa. - odparłem, przeczesując włosy.
- Przyjaciele Ci nawet nie pomogą, będziesz cierpiał! - odezwał się Ryan.
- Zamknij się kurwa! - kopnąłem go. - Nikt jej nie dotknie, rozumiesz!? Nie pozwolę wam jej skrzywdzić!
- Gadaj sobie Styles, ale w każdej chwili Thomas może zaatakować i nawet nie będziesz wiedział kiedy będzie martwa.
- Nie słuchaj go, Hazz. - odparł mulat.
- Zayn, jadę po Vanessę i od razu zawiozę ją do domu. Powiedz Liamowi, żeby zabrał stamtąd Danielle.
- Dobra spoko, a co z nim? - wskazał na Ryana, a ja do niego podszedłem.
- Powiedz Thomasowi, że jeśli zrobi jaki kolwiek ruch w stronę Vanessy to go zabiję, Ciebie również. A teraz spadaj!
- Nigdy Cię nie posłucha. - odpowiedział i odbiegł.
- Zayn, posprzątaj te resztki po rozbitej szybie i... - przerwał mi
- Jedź jak masz jechać! - wsiadłem do swojego samochodu i jak najszybciej ruszyłem pod ten klub w którym były dziewczyny.

Zatrzymałem się na parkingu i zgasiłem pojazd. Weszłem przez wielkie drzwi i dotarłem do środka. Rozglądałem się za Vanessą. Zauważyłem ją tańczącą z jakimś facetem, a w ręce trzymała drinka. Wkurzony podszedłem do niej.
- Co ty wyczyniasz!?
- Tańczę, nie widać? - zaśmiała się. Była już kompletnie pijana.
- Spójrz na mnie. - złapałem ją za nadgarstek, oddając jej partnerowi drinka, którego trzymała dziewczyna i wygoniłem go.
- No patrzę cały czas.
- Dlaczego się upiłaś!?
- Wyglądasz seksownie gdy się złościsz.
- Vanessa!
- Bo miałam taką ochotę. - znów się zaśmiała. Koniec tego dobrego.
- Co ty robisz!?
- Zabieram Cię stąd!
- Muszę poszukać Dani.
- Danielle sobie poradzi, idziemy! - przerzuciłem ją przez ramię i wyniosłem z klubu. Otworzyłem samochód i wpakowałem ją na tylne siedzenia, zamykając potem drzwi. Okrążyłem samochód i usiadłem na miejsce kierowcy, przekręcając kluczyk w stacyjce.
- Gdzie jedziemy? - zapytała, ciągle się śmiejąc.
- Do domu.
- Ja nie chcę do domu. - burknęła.
- A mnie to gówno obchodzi. - fuknąłem.
 Przez resztę drogi siedziała cicho, ale wciąż humorek jej dopisywał. Zaparkowałem samochód w garażu. Otworzyłem drzwi od strony dziewczyny i wyciągnąłem ją z pojazdu, znów przerzucając przez ramię. Weszliśmy do domu i od razu skierowałem się schodami do naszej sypialni. Położyłem ją delikatnie na łóżko i zdjąłem z niej ubrania. Oczywiście zostawiłem bieliznę. Nagle zostałem pociągnięty przez nią na łóżko.
- Pieprz mnie, Harry. - wyszeptała
- Jesteś pijana.
- Wiem, że tego chcesz.
- Chcę, ale jak będziesz trzeźwa.
- Przecież jestem.
- Nie.
- Chcesz mnie poczuć, zrób to.
- Vanessa nie! - nie będę jej przecież pieprzyć jak jest pijana. To by był gwałt, a nie "kochanie się".
- Pragnę Cię.
- Śpij już, bo pieprzysz głupoty.
- Ja nie pieprzę głupot, ja mówię prawdę.
- Pieprzysz, pieprzysz. Śpij. - ucałowałem ją w czoło i podciągnąłem do góry, by ułożyła głowę na poduszkę. Okryłem ją kołdrą, po czym sam pod nią weszłem, wcześniej się rozbierając.
Dziewczyna przytuliła się do mojego torsu. Było czuć od niej zapach alkoholu. Dlaczego ona się tak upiła? Szczerze to pierwszy raz widzę ją w takim stanie. Jutro z nią pogadam, bo teraz nawet nie mam szans na jakie kolwiek prawdziwe wyjaśnienia. Po kilku minutach zmęczony, zasnąłem.


~*~

Rozdział jest dodany po tygodniu tak jak mówiłam :) Nie wyszedł mi z czego bardzo was przepraszam ;/ Co do mnie to czuję się już lepiej w związku z tą całą sprawą z Zayn'em ;* 
Dziękuję za wszystkie komentarze, bardzo mnie uszczęśliwiają i motywują ;3 
Im jest ich więcej tym bardziej mam lepszy humorek, uwieżcie mi ;)
A noi Happy Easter, kochani! 

Udanych świąt, buziaki xx

Przepraszam za jakie kolwiek błędy :) 
Przeczytałaś/eś? - Skomentuj!

7 komentarzy:

  1. Świetny <3 Cudny <3 Boski <3
    Juz się nie mogę doczekać nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O wow zajebiste <3
    Dziękuję za życzenia! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wyszedł? Był super jak każdy kolejny :** Czekam na nexta :* /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  4. Boze super, po prostu brak słów, nie wiem co mam napisać , to jest extra , życzę weny i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wlasnie jak nie wyszedl no byl super tez czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  6. fajny rozdział czekam na nextaa ;* /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh jej troskliwy harry Aww 8-|

    OdpowiedzUsuń