25 kwi 2015

Rozdział 43


*Oczami Vanessy* 


Dzisiaj nadszedł dzień naszej przeprowadzki do nowego domu. Byłam szczęśliwa, że oboje chcemy znów ustatkować swoje życie, pomimo tych wszystkich zdarzeń co się wydarzyły, ale z drugiej strony nie chciałam uciekać przed Thomasem. Miałam tego kompletnie dość, chciałam zacząć normalne życie. Nasze mieszkanie się spaliło, nie mieliśmy nic. Harry zbyt mocno przejął się tym, co mogło się ze mną wtedy stać. Ja naprawdę nie chciałabym umierać w taki sposób. Moją śmiercią zadałabym tylko okropny ból Harry'emu, a tego nie chciałam. Miałam naprawdę dużo szczęścia. Wciąż nie mogę w to uwieżyć, że jednak jestem nadal wśród żywych.
Z rana zadzwoniłam do rodziców z domowego Louisa, ponieważ nie miałam komórki. Oglądali wiadomości w telewizji, więc wiedzieli, że nasz dom spłonął. Mama strasznie to przeżyła, ponieważ myślała już, że ja naprawdę nie żyję bo w końcu tak miało być. Wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy tylko usłyszeli mój głos. Mogłam sobie tylko wyobrazić ból mojej matki, kiedy się dowiedziała i gdyby to wszystko okazałoby się prawdą. Moim zdaniem, stracić dziecko to najgorsza rzecz na świecie. Musisz potem z tym żyć i wracać do wspomnień.
Opowiedziałam im wszystko po kolei, również jak byłam w szpitalu. Obiecałam, że wkrótce ich odwiedzę gdy tylko powrócimy z Harrym na dobre tory. Zbyt mało im poświęcam czasu, prawie wcale, a przecież są moją rodziną.
Również wykręciłam numer do pracy i przeprosiłam szefa za moje nieobecności z powodu pożaru i poinformowałam, że pojawię się dopiero jutro.
Wcześniej spakowałam wszystkie nasze rzeczy do walizek. Harry gdzieś wyszedł z resztą chłopaków.
Siedziałam z dziewczynami w salonie i oglądaliśmy telewizję, ale ktoś nas rozpraszał, a tym kimś jest nasz szanowny Niall. No myślałam, że go zaraz uduszę, jak zasłaniał nam ekran. W pewnym momencie po prostu oberwał moim klapkiem. Danielle i Eleanor zaczęły się śmiać.
- A to za co!? - krzyknął, śmiejąc się.
- Następnym razem daj pooglądać tą cholerną telewizję w spokoju! - zagroziłam mu palcem.
- Właśnie! Mógłeś pojechać z chłopakami. - powiedziała Danielle, wystawiając mu język.
- Nie macie innego zajęcia? - zapytał
- Co na przykład?
- Dobra poddaje się. - podniósł ręce w geście obronnym, a ja zaczęłam się śmiać. - Bardzo śmieszne To boli jak oberwiesz akurat w to miejsce!
- Czyżby? Nie wiedziałam. - wystawiłam mu język.
- Zemszczę się.
- Niby jak? - podszedł do mnie i zaczął mnie gilgotać. Boże czy ja musiałam mieć wszędzie łaskotki!? A niech go szlak!
- Można wiedzieć co jej robisz? - spytał Harry, wchodząc do salonu, a Niall automatycznie przestał mnie łaskotać.
- Uderzyła mnie! - wskazał na mnie palcem, kiedy ja próbowałam złapać oddech.
- Kochanie nie ładnie. - zwrócił się tym razem do mnie.
- Zasłużył! - krzyknęłam.
- To ty mnie walnęłaś klapkiem! - zaśmiał się blondyn, a do pokoju wparowali chłopacy.
- Bo przeszkadzałeś!
- Jesteście jak dzieci. - Hazz wywrócił oczami. - Gotowa? - wyciągnął rękę w moją stronę.
- Taaa. - złapałam jego dłoń i wtuliłam się w jego ciało, zaciągając się zapachem jego męskich perfum. Pieprzony ideał!
Zayn zaniósł nasze walizki do samochodu, a ja pożegnałam się z dziewczynami, dziękując jeszcze właścicielce tego domu, czyli Eleanor za wszystko. Harry coś szepnął na ucho Louis'owi. Czy on coś przede mną ukrywa? Mniejsza z tym.
Harry zamknął klapę od bagażnika swojego samochodu, zaś ja również usiadłam za kierownicą swojego nowego auta. Chłopak postąpił tak samo i po chwili oboje ruszyliśmy w kierunku autostrady prowadzącej do naszej posiadłości.

~*~

Brama rozszerzyła się i wjechaliśmy na posesję. Harry wysiadł z pojazdu i wyjął z bagażnika dwie, nasze walizki. Zaparkowałam swojego Mercedesa tuż za jego Range Roverem i wysiadłam z niego, spoglądając na budynek. Jest naprawdę duży. Nie wiem co Harry widzi w tak dużych domach. Nazwałabym to raczej luksusową Willą. Dla mnie wystarczyłby mały dom, nie potrzebuję luksusów. Nie to, że nie podoba mi się dom, bo jest cudowny tylko źle się z tym czuje, że ktoś wydaje pieniądze na tak drogie rzeczy.
Podeszliśmy oboje do drzwi, po czym chłopak otworzył je kluczem. Weszliśmy do środka, a mnie zamurowało. Wszystko pięknie urządzone, salon wyglądał po prostu niesamowicie. Myślałam, że mi szczenka opadnie jak zobaczyłam pozostałe pokoje. Nie spodziewałam się takiego zaskoczenia.
Na dole znajdował się wielki salon, razem z kuchnią i dwoma łazienkami oraz siłownia.
- Widzę, że Ci się podoba. - powiedział Harry, a ja spojrzałam w jego stronę.
- Ja nie wiem co powiedzieć. Jestem zaskoczona, tu jest pięknie. Przecież w tym wszystkich jest tyle pieniędzy!
- Nie liczą się pieniądze. Ważne, żebyś była szczęśliwa.
- Strasznie mi się tu podoba.
- Nie widziałaś najlepszego. - uśmiechnął się do mnie i złapał moja dłoń.
Weszliśmy po oświetlonych schodach na górę. Chłopak otworzył drzwi od jednego z pokoi, a moim oczom ukazała się sypialnia. Dominował w niej raczej kolor czarny, beżowy oraz trochę biały przez co wyglądało to bardzo nowocześnie. Na środku stało duże, dwuosobowe łóżko, a po bokach małe szafki nocne. Na przeciwko natomiast stała komoda na której stał mały telewizor oraz puste ramki na zdjęcia, a zaś po lewej części pokoju była ogromna szafa, a po prawej wejście na balkon.
Rzuciłam się na łóżko, zamykając oczy. Poczułam jak łóżko ugina się pod ciężarem Harry'ego. Otworzyłam oczy i spotkałam się z jego uśmiechem. Przybliżył się bliżej mnie i po chwili zawisł nade mną, składając na mojej szyi kilka całusów. Uwielbiam gdy to robi.
- Wszystko co robię, robię dla Ciebie. - wyszeptał i zsunął kawałek bluzki oraz szelkę od stanika i pocałował moje ramię. - Jesteś dla mnie najważniejsza.
- Ty dla mnie też.
- Zobacz co ze mną zrobiłaś. Zmieniłaś mnie, byłem inny. - jego wargi zaatakowały moje. Instynktownie odwzajemniłam pocałunek, synchronizując nasze usta. Jego pocałunki paliły moją skórę, zostawiały ślady ciepła i uwielbienia, pasji oraz siły.
- To nie ja Cię zmieniłam. To ty postanowiłeś zmienić się dla mnie. 
- Bóg ukarał mnie za wszystko co zrobiłem, ale dał mi Ciebie. Omotałaś mnie, nie widzisz tego? Całą sobą mnie omotałaś.
- Nie mam takiego daru. - zaśmiałam się.
- Jednak masz, kochanie. 
- Harry, jak wyobrażasz sobie naszą przyszłość?
- Widzę Cię w białej sukni przed ołtarzem, kiedy zakładamy obrączki. Później widzę nasze dzieci, biegające uśmiechnięte po domu. - uśmiechnęłam się szeroko na jego słowa - Widzę rodzinę, naszą szczęśliwą rodzinę.
- Wierzysz, że tak będzie?
- Wierzę.
- A Thomas?
- Nie mówmy o nim.
- Harry to przez niego uciekamy.
- Kiedyś nadejdzie czas, gdy będziemy w pełni szczęśliwi.
- Ja po prostu boję się o Ciebie.
- O mnie, dlaczego?
- Mam najczarniejsze myśli. Boję się, że umrzesz.
- Nie możesz myśleć o tym co będzie.
- A o czym mam myśleć? Boję się o osobę, którą kocham to źle?
- Zawsze będę przy tobie rozumiesz? Kiedy będziesz smutna, będę. - musnął delikatnie moje wargi - Będę wycierał za każdym razem twoje łzy, które spłynął. - zamknął odległość między nami i złożył na mojej twarzy kilka pocałunków. - Będę cię trzymał, przytulał, całował i mówił, że wszystko będzie dobrze, dopóki w to nie uwierzysz.
- Kocham cię. - tym razem ja go pocałowałam.
Czuje, że z nim mogę iść nawet na koniec świata. Jest tym, którego potrzebowałam. To on pokazywał, jak bardzo mu zależy. On chciał walczyć do samego tylko ze względu na naszą miłość. On nie jest snem, nie jest wymysłem mojej wyobraźni. On był tu ze mną naprawdę.
- Choć coś ci pokażę tylko załóż coś ciepłego. - powiedział, a ja wyciągnęłam pierwszy lepszy sweter i złapałam jego dłoń, którą wcześniej mi podał.
Wyszliśmy przed dom, a Harry zaczął kierować mnie w stronę lasu. Niepewnym krokiem ruszyłam za nim. Dokąd on mnie prowadzi? Szliśmy przez gęsty las w jego głąb. Nie powiem. Wystraszyłam się, ale bliskość Harry'ego dodała mi odwagi.
- Już niedaleko. - zapewnił mnie.
W pewnym momencie las się skończył i droga prowadziła przez pola. Droga, a w zasadzie piaszczysta ścieżka. W oddali widać było tylko hektary pól i kilka domów. Na niebie błąkało się kilka chmur, przypominających białą watę cukrową. Świeciło słońce, chociaż można było odczuć chłodny wiatr.
Moje serce gwałtownie przyśpieszyło kiedy moim oczom ukazała się polana. Polana pokryta zieloną trawą na której można było także zobaczyć małe jeziorko.
Ten krajobraz był naprawdę piękny. Harry splótł nasze palce i ruszyliśmy jeszcze kilka kroków przed siebie, po czym zatrzymaliśmy się na środku terenu.
- Tu jest pięknie. - odezwałam się, przelatując wzrokiem okolicę.
- Przychodziłem tu kiedy potrzebowałem być sam, gdy coś mnie trapiło lub było mi smutno, potrzebowałem wyciszenia. Chciałem wszystko przemyśleć, wszystkie błędy jakie zrobiłem. Kiedy przyjechałem do Los Angeles nie miałem nikogo. Zostawiłem swoją rodzinę, by móc żyć we własny sposób. Zatracałem się w alkoholu oraz ćpałem. Robiłem wszystko by móc zapomnieć o tym co zrobiłem. Było mi ciężko, nie umiałem pogodzić się ze śmiercią ojca. To miejsce mnie w jakiś sposób uspokajało.
- Więc dlaczego mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam, a Harry stanął za mną i objął mnie ramionami w pasie, po czym położył swoją głowę na moim ramieniu i przycisnął mnie bardziej do siebie.
- Chciałem ci pokazać jak cudowne i wyjątkowe jest to miejsce. Nikomu go jeszcze nie pokazałem, oprócz ciebie.
 - Czemu zatem ja?
- Bo jesteś częścią mojego życia oraz serca, które bije tylko i wyłącznie dla ciebie. Chcę ci uświadomić, że pomimo tego co przechodzimy, żyjąc w ciągłym strachu jest nadzieja. Nadzieja na lepsze życie.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Nie możemy całe życie być nieszczęśliwi. W końcu to wszystko się skończy. Thomas zniknie, a my będziemy korzystać z życia jak należy.
- Ale... - przerwał mi.
- Wyrządziłem ludziom tyle krzywdy, a ty to wszystko akceptujesz, bo mnie kochasz. Bóg ukarał mnie okropnym bólem i poczuciem winy, ale dał mi ciebie. Mojego anioła.
- Harry nie możesz obwiniać siebie. Nie zrobiłeś nic złego. Chciałeś być sam, odpocząć od tego co się wydarzyło. Śmierć twojego ojca nie jest twoją winą, nigdy nie była.
- A niby czyją? - mówił spokojnie - To przeze mnie. To ja rozzłościłem Thomasa, a on tak się na mnie zemścił. Trafił w mój najgorszy punkt, wiedział jak bardzo jestem zrzyty ze swoim ojcem i jak bardzo mi na nim zależy. To on nauczył mnie wszystkiego, on zrobił ze mnie prawdziwego mężczyznę.
- Poczekaj, bo czegoś nie rozumiem... - odwróciłam się w jego stronę. - W jaki sposób go rozzłościłeś?
- Pewnego dnia, wracałem w nocy od znajomego z imprezy. - zaczął i usiadł na trawie, zaś ja również - Byłem trzeźwy, nie miałem wtedy ochoty na alkohol. Po jakimś czasie wróciłem do domu. Miałem kłaść się spać, gdy ktoś zaszedł mnie od tyłu. Była to kobieta, a mianowicie siostra Thomasa, Maddie. Była zimną suką. Pracowała jako prostytutka w jednym z najmodniejszych klubów w mieście, ale jej brat o niczym nie wiedział. Nie chciała by znał prawdę. Zaś on wciąż myślał, że jest jego dobrą, młodszą siostrą i chciała by tak pozostało. Spotkaliśmy się kiedyś w klubie w którym pracowała, dlatego ją znam. Raz przyszła do mojego domu i chciała bym ją przeleciał. Chciała mi dać nawet za to pieniądze bym ją zerżnął. Od jakiegoś czasu chodziła za mną i nachodziła we własnym domu. Chciała seksu, chciała bym zrobił jej dobrze. Dla mnie była skończoną dziwką. Podobali jej się mężczyźni tacy jak ja, przede wszystkim dobrze zbudowani. Była psychopatką, wszędzie za mną chodziła i ośmieszała mnie przy moich własnych przyjaciołach. Denerwowała mnie, miałem jej po prostu dość, więc wtedy strzeliłem. Wyciągnąłem pistolet i wycelowałem w nią. Zginęła w moim domu. Kiedy Thomas się o tym dowiedział, dostał szału. Próbowałem mu przemówić kim tak naprawdę była jego siostra, ale on w to nie wierzył. Mówił, że to wszystko kłamstwa bym tylko uciekł przed karą jaka mnie czekała.
W sądzie oskarżyli mnie o morderstwo i poszłem siedzieć. Ale po pięciu dniach wyszedłem, ponieważ ojciec zapłacił kaucję. Kiedy Thomas dowiedział się o tym, wściekł się, że morderca, który zabił jego siostrę jest znów na wolności. Wiedział, że jestem bardzo związany ze swoim ojciec, dlatego go zabił. Chciał bym czuł to samo, kiedy on utracił Maddie. Dlatego to wszystko moja wina.
- Harry, dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałeś? - odezwałam się, a on jedynie westchnął i położył się na trawie.
- Kochałabyś morderce!? Mieszkałabyś z kimś kto kogoś zabił?
- Kochałabym, bo nie liczy się to co było! Sam mi to mówiłeś, że nie ważna jest przeszłość! Ważne jest to co jest teraz, że się zmieniłeś i nie popełniasz tych samych błędów co przedtem.
- Możesz mówić co chcesz, ale to ja do końca życia będę mieć Maddie na sumieniu. Byłem mordercą i zawsze nim będę, nic tego nie zmieni.
- Nie zrobiłeś źle, Harry! Ona zasłużyła na taką karę.
- Nikt nie zasługuje na śmierć, rozumiesz!?
- Nie, to ty nie rozumiesz! Zasłużyła sobie, zrobiła źle! Każdy zasługuje na śmierć, gdy zrobi coś naprawdę złego.
- Czyli to ja powinienem umrzeć, bo kogoś zabiłem?
- Nie! Zabiłeś ją, bo była złym człowiekiem. Nie obwiniaj się, proszę. - dotknęłam palcem jego policzka - Jesteś dobrym człowiekiem, tylko starasz się to ukrywać.
- Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mogła mi się dotychczas przytrafić. Pomimo tego wszystkiego, ty nadal mnie kochasz. Nie odejdziesz nawet z powodu tego, że mieszkasz z prawdziwym mordercą. Jesteś tu przy mnie i wspierasz mnie.
- Zawsze będę, bo od tego jestem. Pamiętaj, że we dwójkę damy radę we wszystkim. Thomas nie będzie do końca życia przeszkodą na naszym życiu. W końcu coś musi się dobrego wydarzyć. - zawisłam nad nim, a on złapał mnie w biodrach.
- Dlaczego Cię pokochałem? Dlaczego to ty, czynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie?
Obdarzyłam go blaskiem brązowych tęczówek, podczas gdy on piorunował mnie swoją zielenią. Zatopiłam się w jego oczach. Wiedziałam, że one by mnie nie okłamały w takim momencie.
Przysunęłam się nieznacznie, tak, że nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry, a nosy niemalże stykały się ze sobą. Po chwili zatopiłam się w jego malinowych wargach. Leżąc dokładnie mu na brzuchu, mogłam wyczuć jego szybki oddech, który w tym samym rytmie łączył się z moim. Chłopak pogłębił nasz pocałunek i za chwilę odwrócił nas, że teraz ja leżałam plecami na trawie. Przygryzłam ostrożnie jego dolną wargę, na co zaśmiał się cicho, jednak kontynuował podjętą pieszczotę. Ciepło naszych oddechów mieszało się ze sobą, tworząc spójną całość, a my trwaliśmy w swoich uściskach, błądząc nawzajem swoimi spragnionymi ustami. Harry pieprzona perfekcja Styles!
- Chciałbym tak już zawsze. - szepnął wprost do mojego ucha i przegryzł jego płatek, gdy tylko się od siebie oderwaliśmy, a ja cicho mruknęłam. Jego głos zadrżał nieznacznie, po czym chłopak wtulił się w moje ciało, zamykając oczy. Oddychał wyjątkowo niespokojnie, zwijając się w kłębek tuż przy mnie. Owinął mnie ręką w pasie, przyciągając do siebie tak blisko, jak to tylko było możliwe. - To ty dałaś mi nadzieję na lepsze życie. Jesteś po prostu wyjątkowa. - dodał, pociągając nosem. Wiedziałam, że płacze, więc przytuliłam go do siebie. To było dla niego trudne, mogłam sobie tylko wyobrazić to wszystko jak czuł się przez ten cały czas. Stracić ważną osobę w swoim życiu jak swojego ojca to okropny ból.
- Harry? Wszystko dobrze? - spytałam, gdy oddychał nie równo.
 - To miejsce stało się dla mnie, jak drugi dom i kochałem tutaj przebywać. Tylko ja widziałem jak zmienia się to miejsce pod wpływem pór roku. Widziałem rozkwitające na wiosnę przebiśniegi i kolorowe liście, zdobiące drzewa jesienną porą. Byłem w stanie zauważyć falujące powietrze, gdy panował letni upał i byłem w stanie zliczyć płatki śniegu, spadające zimą. W tym miejscu się uspokajałem, mogłem chociaż przez chwilę odpocząć od tego wszystkiego. Dlatego kupiłem nam dom w tej okolicy.
- Będzie dobrze, Harry. Uwież mi.
- Postaram się, żeby było. Dla Ciebie, dla nas. - odpowiedział, a ja delikatnie musnęłam jego usta, po czym wstałam na równe nogi i wyciągnęłam w kierunku Stylesa, rękę.
- Wracamy? - zapytałam, gdy ten leżał na ziemi i uśmiechał się do mnie. Kochałam jego uśmiech i te wspaniałe dołeczki, które dodawały mu uroku. Chłopak kiwnął głową i złapał moją dłoń.
Splótł nasze palce i ruszyliśmy drogą w stronę powrotną do naszego domu. Harry był przez pół drogi lekko zamyślony, trochę tak samo jak ja. Myślałam o nas i o tym co będzie dalej.
Kiedy dotarliśmy do domu i mieliśmy kierować się do drzwi, Hazz stanął w miejscu.
- Coś się stało? - zapytałam, zaniepokojona.
- Chciałem coś jeszcze zrobić. - podszedł do mnie, po czym w mgnieniu oka usadził mnie na masce mojego samochodu, ponieważ on stał najbliżej.
Hazz zatopił się w moich ustach zdecydowanie zachłanniej. Niesamowita miękkość jego warg sprawiła, że mój umysł zaczął wariować. Złapał mnie w biodrach i coraz bardziej napierał swoim ciałem. Wszystko odmówiło mi posłuszeństwa, a mózg wysyłał do mnie jedynie sygnały, że domaga się więcej, więcej i jeszcze więcej. Całowaliśmy się tak, jakby świat za moment miał się skończyć. Nie spieszyliśmy się, niemalże oddając sobie wszystko, co mieliśmy w nas najlepszego. Moja dłoń znajdująca się na klatce Harry'ego, lekko zaczęła jeździć w górę i w dół, dokładnie czując mięśnie odznaczające się przez cienki materiał koszuli. Chłopak miał założony czarny t-shirt oraz skórzaną, brązową kurtkę, nie zapiętą w ogóle na zamek. Dłonie Harry'ego nadal spoczywały na moich biodrach co chwila lekko zaciskając palce. Moja druga dłoń powędrowała do jego włosów, a palce lekko oplotły ciemne loki. To wszystko było prowokujące i cholernie seksowne.


*Oczami Harry'ego* 
  

Jej usta po prostu doprowadzały mnie do szału. Nie mogłem się powstrzymać by ich nie pocałować. Ona ma coś, co przyciąga mnie do niej jak jakiś magnez. To co czułem do niej, nie czułem nigdy do nikogo innego. Mój mózg po raz pierwszy wywiesił białą flagę, sygnalizując pełne poddanie się, a Vanessa… Vanessa po prostu uświadomiła mi, że to właśnie nazywa się miłość, której nigdy dotąd nie było dane mi poznać. Teraz doskonale wiedziałem, jak silne i dominujące jest to uczucie i chciałem, by trwało już na wieki.


~*~

Płakałam gdy pisałam ten rozdział, nawet nie wiem dlaczego ;(
Historia Harry'ego i Vanessy robi się coraz ciekawsza, więc mam nadzieję, że to co przygotowałam dla was w kolejnych rozdziałach, będzie się wam podobać ;3
Dacie mi powód do uśmiechu? ;*

Buziaki i miłego weekendu
Do następnego xx      

Przeczytałaś/eś? - Skomentuj! 

9 komentarzy:

  1. Jezu ja też płakałam:(
    Piękny rozdział :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeej <3 Sweet <3
    Czekam na nexta:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z komentarzem wyżej, piękny rozdział :')) Czekam na następny :** /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak bardzo wzruszający rozdział.... :')
    Ślicznie piszesz...
    Przecudny! :*
    Życzę weny i z niecierpliwością czekam na nexta. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Więcej info u mnie:
    wheredobrokenheartsgozaynmalikff.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny już cię obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń