23 maj 2015

Rozdział 47


Między mną, a Gemmą nastała dłuższa, dziwna i nieco niezręczna cisza, której oboje nie potrafiliśmy przerwać. W uszach dudniło mi przyśpieszone bicie mojego serca. Poczucie lekkiego zdenerwowania, przejęło moje ciało. Wciąż nie mogłem w to uwierzyć, że ona tu jest. Że znów mogę zobaczyć swoją własną, rodzoną siostrę, której nie widziałem ponad dwa lata. Ale bałem się wypowiedzieć jakiekolwiek zdanie. Dlaczego? Bałem się jak zareaguje na moje słowa, a przede wszystkim na mnie.
Przerwała nasz kontakt wzrokowy, zbierając ostatnie trzy kartki z panelów. Włożyła je do książki, później ją do siebie przytulając. Znów jej niepewne spojrzenie poleciało na mnie. Szlak! Styles no kurwa powiedz coś! Przecież nie będziecie tutaj tak stać, czekając kto się pierwszy odezwie! Boże nigdy jeszcze nie miałem takiej nerwówki.
- Cześć Harry.
Głos mojej starszej siostry wyrwał mnie z moich rozmyśleń. Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, zdziwiony spojrzałem na osobę, która znajdowała się naprzeciwko mnie i tym samym jako pierwsza rozpoczęła naszą pełną naprężoną konwersację. Gemma nic się nie zmieniła, wyglądała tak samo jak dwa lata temu, odkąd ostatnio ją widziałem. Ciągle te same rozpuszczone, proste włosy w kolorze ciemnego blondu. Nasza matka zawsze powiadała, że jesteśmy podobni jak dwie krople wody, choć my nigdy nie braliśmy tego tak na serio. Ale teraz gdy spoglądam na moją siostrę wiem, że miała całkowitą rację co do tego.
- Gemma? - w moim głosie słychać było zdziwienie, ale nim cokolwiek dodałem, przyciągnęła mnie do siebie i mocno przytuliła. Nie wiem przez ile staliśmy w takim uścisku, ale byłem pewny, że właśnie tego brakowało mi przez cały ten czas. To właśnie w objęciach Gemmy potrzebowałem się znaleźć by chociaż przez chwilę poczuć się tak jak kiedyś. Więź jaka nas łączyła i łączy była niezastąpiona, wiem to i ona też.
- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. - wyszeptała do mojego ucha, powodując, że zaczęła szlochać.
- Też się cieszę. - próbowałem zachować spokojny ton głosu. Nie chciałem by dostrzegła również moje wzruszenie.
- Tęskniłam. Wszyscy tęskniliśmy.
- Wiem i... Nie wiem od czego zacząć.
- Powiedz mi. Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego nas zostawiłeś?
- To nie takie proste.
- Jaki był powód tego co zrobiłeś?
- Gemma ja... - zatrzymała moje słowa, przerywając.
- Chcę znać prawdę, Harry.
- To przez naszego ojca.
- Co on ma z tym wspólnego?
- Zrobiłem to by móc znieść ból po jego śmierci.
- Pomoglibyśmy Ci przez to przejść, razem. Nam też było ciężko i nadal jest, ale co się stało to się nieodstanie.
- Nie tak łatwo zapomnieć o śmierci osoby, która była dla Ciebie tak ważna. Minęło już prawie dwa i pół roku, a mimo wszystko wciąż nie potrafię poradzić sobie z jego stratą.
- Nie możesz tym żyć, rozumiesz? Jeśli będziesz o tym myślał, rozpacz Cię zniszczy.
- Nie mów czegoś, co się nigdy nie stanie. Nic już mnie nie zniszczy, przezwyciężam to.
- Nigdy tego nie pokonasz. Możesz się przed tym obraniać, ale nigdy tego nie zniszczysz. Bólu przede wszystkim nie da się przewidzieć.
-  Ja po prostu nie mogłem tak żyć. Nie wiem dlaczego wpadłem w ogóle na tak bezmyślny pomysł by was zostawić. Skrzywdziłem tym was i wiem, że tak nie usprawiedliwię swoich czynów.
- Harry... Właśnie je usprawiedliłeś, wracając do nas.
- Nasze spotkanie to czysty przypadek, Gemma.
- To co tu robisz?
- Pracuje tutaj mój znajomy, Richard. Przyszłem go odwiedzić.
- Richard? Znam takiego, to mój kolega z pracy.
- To ty tu pracujesz?
- Tak, jestem asystentką.
- Nie wierzę. - zaśmiałem się, a ona szturchnęła mnie w ramię. - Dlaczego tu nikogo nie ma? Jest pusto, a z tego co wiem, to jest to najlepiej prosperująca firma w Londynie.
- Wszyscy są na jakimś ważnym zebraniu na najwyższym piętrze.
- Oh, rozumiem.
- Jezu, nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam, mama również.
- Mama? Co u niej?
- U niej? Teraz w porządku. Strasznie to przeżyła, kiedy nas zostawiłeś i nadal przeżywa, ale się jakoś trzyma. Ciągle wspomnieniami wracała do Ciebie, ale starałam się ją uspokajać. Jeszcze nie wie jaka ją czeka niespodzianka gdy tylko Cię zobaczy.
- Ej, ej poczekaj. Ja nie jestem gotowy na rozmowę z nią.
- Nadszedł odpowiedni moment, żeby to zrobić. Myślałeś, że pojawisz się i znikniesz albo, że porozmawiasz tylko ze mną, a ją olejesz? To twoja matka i ona również zasługuje na prawdę.
- Stawiasz mnie przed najtrudniejszą sytuacją w moim życiu.
- Skoro jesteś taki odważny to pokaż mi to.
- Dalej taka zadziorna jesteś. Nic się nie zmieniłaś.
- Jestem nadal twoją starszą, wkurzającą siostrą. - przyciągnęła mnie z powrotem do siebie, wtulając się. Położyła głowę na moim ramieniu i kontynuowała. - Będzie dobrze, Harry. Najważniejsze, że jesteś z nami. Nie mogę po prostu w to uwierzyć, że minęło dwa lata odkąd Cię ostatnio widziałam.
- Muszę się przyznać, ale bałem się naszej rozmowy.
- Dlaczego?
- Myślałem, że mnie znienawidzisz.
- Ja? Oszalałeś? Jesteś moim bratem! Jaką byłabym siostrą, gdybym to zrobiła!?
- Ty i twoje dobre serce.
- Bardzo śmieszne, Styles. - walnęła mnie pięścią w klatkę piersiową, a ja udałem, że mnie to zabolało.
- Mamy dużo do nadrobienia, siostrzyczko.
- Zgadza się, braciszku. - wystawiła mi język. To jest Gemma jaką znam.
- A no właśnie. Chciałbym Ci kogoś przedstawić. Napewno się polubicie.
- Kto to taki?
- Moja dziewczyna.
- Masz dziewczynę!? O czym ja jeszcze nie wiem, Styles!?
- Dużo rzeczy jeszcze nie wiesz, ale to w swoim czasie. Co za dużo to nie zdrowo.
- Co za idiota.
- Tylko jej proszę nie wystrasz.
- Uważaj, bo jeszcze zarobisz liścia w twarz. - pogroziła palcem w moją stronę.
- To tak tęskniłaś za bratem, że teraz chcesz go pobić?
- Powinieneś tak w ogóle kopniaka dostać za twoją logikę myślenia, cymbale.
- Przymknij się.
- Nie uciszaj mnie, jestem od Ciebie starsza.
- Noi co z tego? Eh... Dobra, choć.
Kolega sobie poczeka. Boże ja naprawdę nie mogę uwierzyć, że rozmawiam z własną siostrą. Marzyłem o tej chwili by móc ją ponownie zobaczyć. Poczułem ulgę, która przeleciała przez moje ciało. Czułem, że energia we mnie rośnie, ale to nie koniec wrażeń na dziś. Miałem przed sobą jeszcze stresującą rozmowę z matką. Bałem się jak ja jej to wszystko wytłumaczę. Z Gemmą poszło gładko, ale z nią będzie raczej trochę trudniej. Styles ty idioto! Nie możesz się bać to do Ciebie nie podobne! Gdzie jest ta twoja odwaga, którą starałeś się wszystkim pokazywać?

Ruszyłem z dziewczyną do miejsca w którym zostawiłem Vanessę. Ciekawe jak na siebie zareagują, choć bardziej zastanawiałem się czy przez ten czas, Gemma miała jakiegoś chłopaka. Pamiętam, jak odganiałem od niej jednego typka ze szkoły, który do niej podwalał. To były czasy, kiedy krzyczała na mnie, za to co zrobiłem temu palantowi. Przyznam się, że ledwo go tylko poturbowałem. Miałem wtedy dziewiętnaście lat, więc miałem umysł typowego nastolatka, który chciał pokazywać jaki to jest najlepszy. Lubiłem po prostu dominować, teraz zresztą też.
Vanessa stała przed wielkim obrazem, który wisiał na ścianie i bacznie mu się przyglądała. Wciągnęła ją sztuka? Pokazałem Gemmie palcem, że to właśnie ona. Kiwnęła głową, a ja podszedłem parę kroków do mojej ślicznej, łapiąc ją za ramiona na co drgnęła w miejscu.
- Spodobała Ci się sztuka?
- Od zawsze mi się podobała. - oznajmiła - I jak? Znalazłeś swojego kolegę?
- Nie, ale znalazłem kogoś do kogo chciałem wrócić. O tam stoi, zobacz. - wskazałem palcem na Gemmę, która schowała swoje dłonie do kieszeni spodni.
- Harry... Czy... Czy to nie jest... - wtrąciłem się.
- Tak to ona.
- O mój  boże. A...ale jak? - zamknęła usta, dłonią. Wziąłem ją za rękę i podeszliśmy do Gemmy. Reakcje ich obojgu, bezcenne.
- Cześć jestem Gemma, a ty dziewczyna mojego walniętego brata, mam rację? - Vanessa kiwnęła głową, lekko się uśmiechając. - Nie wstydź się mnie.
- Ja... ja przepraszam. Po prostu Harry opowiadał mi o tobie i o tym co zrobił... Jestem w szoku, bo marzył o tym spotkaniu i nie mogę sama uwierzyć, że właśnie poznałam jego siostrę. Boże, przepraszam.
- Nie przepraszaj, rozumiem. Sama jestem w totalnym szoku, że widzę Harry'ego po dwóch latach i to jeszcze z jego dziewczyną. Uwierz mi, Hazz był kobieciarzem.
- Co ty nie powiesz. - roześmiały się, a ja jedynie wywróciłem oczami. To była stu procentowa prawda.
- Naprawdę cieszę się, że mogę Cię poznać. Mam nadzieję, że jakoś się dogadamy. Ale najpierw musicie mi wszystko o was opowiedzieć! Chcę wiedzieć przede wszystkim jak się poznaliście. - wymieniłem z Vanessą spojrzenia. O kurde, tego nie przemyślałem, że będę musiał mówić o tym Gemmie. Wolałbym, żeby to jak się poznaliśmy zostało tylko między mną, a moją dziewczyną.
- Nie wszystko na raz, siostrzyczko. - oznajmiłem.
- Nie sądziłam, że poznam drugą połówkę mojego brata w takim momencie.
- Jak to mawiałaś kiedyś "Tylko przypadek może wyglądać jak wysłannik losu."
- Jednak wtedy mnie słuchałeś, jak do Ciebie gadałam. Ugh! Ok, bo my tu gadamy o jakiś pierdołach, a Hazzusia czeka poważna rozmowa z mamą. Kończę pracę za piętnaście minut, więc możemy jechać. 
- Co? Chcesz się z nią spotkać? - odezwała się Vanessa, wracając wzrokiem do mnie.
- To kiedyś przecież musiało się stać. Jest moją matką, nie mogę jej tego zrobić. Chcę jej to wszystko wyjaśnić, tak jak Gemmie.
- Jesteś na to gotowy?
- To ja pójdę się ogarnąć i zaraz będziemy mogli jechać. - wtrąciła się siostra i zostawiła nas.
- Tak, zdecydowanie. Chcę mieć to już za sobą. Co się stanie to się stanie. - zwróciłem się z powrotem do mojej dziewczyny. 
- Jestem z Ciebie dumna. - uśmiechnęła się, a przez jej uśmiech od razu na mojej twarzy pojawił się własny. Jak ta kobieta na mnie działa, cholera.
- Ciągle myślę, że to jest sen. To wszystko dzieje się w tak niespodziewanym tempie. Kto by pomyślał, że wpadnę akurat dzisiaj na moją siostrę w takiej firmie, szukając znajomego. 
- Widzisz? Spotkał Cię niesamowity i niewiarygodny przypadek. - podeszła do mnie i splątała nasze dłonie.
- Teraz czeka mnie tylko spotkanie z własną matką. 

~*~

Stanęliśmy we trójkę pod domem, który tak dobrze znałem. To tutaj spędziłem swoje całe dzieciństwo. Doskonale pamiętam wszystkie moje wspomnienia, które stworzyłem w tym miejscu. Myślałem, że sprzedali ten dom ze względu na śmierć ojca, ale jednak myliłem się. Gemma podeszła do drzwi i otworzyła, później machając ręką, żebyśmy weszli. Przez moje ciało, przeszła fala zdenerwowania, nie wiem dokładnie czym. Vanessa wyczuła to i ścisnęła lekko nasze splecione dłonie. Zawsze tak robiliśmy gdy ona albo ja byliśmy niespokojni. To nas w pewnym sensie uspokajało.
Nic nie mówiąc weszłem do mieszkania i z zaciekawieniem zacząłem rozglądać się po pomieszczeniach. 
- Mamo! - krzyknęła Gemma, zatrzaskując za nami drzwi wejściowe. - Jezu, pewnie gdzieś wyszła. Ale powinna nie długo wrócić, więc rozgośćcie się.
Przyznam, że trochę wszystko uległo zmianie, odkąd ostatni raz tu byłem. Moją uwagę przykuł salon, który był totalnie zmieniony. Na ścianach widniał brązowy kolor, który doskonale pasował do wybranych mebli. Duża beżowa kanapa, dwa fotele oraz szklany stolik. Średni, plazmowy telewizor, który stał na komodzie i choinka bożonarodzeniowa. No tak, przecież mamy grudzień. Nawet nie planowałem nic na święta. Świetnie Styles, ty to zawsze coś zjebiesz.
Kawałek za kanapą znajdował się duży mahoniowy regał z kilkoma książkami oraz ramkami z rodzinnymi zdjęciami. Byłem zdziwiony tym, że Gemma oraz mama zachowały takie pamiątki. Podeszłem do półki i chwyciłem jedną z fotografii, na której zauważyłem uśmiechniętych rodziców, trzynastoletnią Gemmę oraz mnie – dziewięcioletniego chłopczyka, trzymającego zabawkowy samochód. 
- Dlaczego to trzymacie? - zwróciłem się do Gemmy, która stała obok Vanessy. 
- Harry to pamiątki.
- Powinniście to schować.
- Nie będziemy chować czegoś, co wywołuje na naszych twarzach uśmiech. To, że przypominają nam tym samym śmierć naszego ojca, nie znaczy, że wszystko co związane z nim ma być chowane. - zrezygnowany, odłożyłem zdjęcie na miejsce, lustrując jeszcze pozostałe wzrokiem. Kilka z nich wywołało na mojej twarzy, lekki uśmiech. Ma po części rację, nie powinniśmy ukrywać tego co się stało. Mimo iż to wszystko nam go przypomina, był naszym ojcem, który zawsze będzie w naszej rodzinie.
- Wszystko dobrze? - spytała Vanessa, kładąc swoją dłoń na moim ramieniu.
- Tak, tak myślę. 
- Jesteś zestresowany.
- Jest ok, nie przejmuj się.
- Nie musicie przy mnie szepczeć, wiecie prawda? - wtrąciła się moja jakże starsza siostra.
- Tak wiemy. - odpowiedziałem. 
- Gemma jesteś w domu!? - odezwał się głos mojej rodzicielki, a po moim ciele przeszły dreszcze. Muszę się uspokoić, ale co zrobić jak boję się kurwa tej pieprzonej rozmowy?
- Tak mamo, jestem w salonie! - odpowiedziała Gemma, stykając się z moim wzrokiem. Ja nie jestem na to wszystko gotowy! 
Po chwili w salonie pojawiła się postać mojej matki, a Vanessa szybko złączyła nasze ręce.
- Kupiłam Ci to o co mnie prosiłaś, ale... - przerwała, kiedy tylko mnie zobaczyła. Zrobiła wielkie oczy w moją stronę, upuszczając czarną torbę na podłogę. Momentalnie spuściłem wzrok na swoje buty. 
- Czy...czy to jest...
Gemma i Anne
- Tak mamo, to Harry. - przemówiła Gemma.
- Harry? - niepewnie podniosłem swoją głowę, natykając na spojrzenie własnej matki, która była zdziwiona moją obecnością. Co się dziwić. W salonie stoi syn, który zostawił rodzinę na dwa lata. - Czy to naprawdę ty?
- Tak mamo. - odezwałem się, puszczając tym samym rękę Vanessy, kiedy matka zmniejszała między nami odległość. Podeszła do mnie, łapiąc w dłonie moją twarz.
- Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego zrobiłeś to mnie? - spojrzałem w oczy rodzicielki, które były już gotowe do uwolnienia jakichkolwiek łez. - Proszę odpowiedz.
- Mamo tak Cię przepraszam. - nie wiedziałem co jej powiedzieć, od czego zacząć. Miałem totalny mętlik w głowie.
- Najpierw powiedz mi za co mnie przepraszasz. Dlaczego do jasnej cholery mnie zostawiłeś?
- Mamo uspokój się. - poprosiła ją Gemma, która przyglądała się razem z Vanessą całej tej sytuacji.
- Co było tego powodem! - zignorowała jej prośbę.
- Mamo...
- Przestań mnie uciszać, Gemma! Chcę wiedzieć dlaczego mój własny syn zostawił mnie oraz rodzinę!
- Nie chcę rozmawiać w ten sposób. - powiedziałem, unikając jej wzroku.
- A w jaki sposób ty chcesz rozmawiać, Harry? Spójrz na mnie i powiedz mi całą prawdę! Dlaczego to zrobiłeś?
- To wszystko spowodowane było jego śmiercią, dlatego to zrobiłem.  To jest cała prawda.
- Jak mogłeś zrobić taką głupią rzecz? Nie tak Cię wychowałam, synu! Uczyliśmy Cię, że pomimo wszystkiego rodzina jest rodziną! Powinieneś wziąć pod uwagę, że to co zrobiłeś, dodało nam tylko kolejny ból, po stracie twojego ojca!
- Było mi z tym źle, rozumiesz? Nie dawałem sobie rady ze świadomością, że on umarł!
- Harry nam wszystkim było ciężko, ale życie toczy się dalej! Jako żona waszego ojca i wasza matka miałam was wspierać po tym co się stało, a okazało się, że wspierałam tylko Gemmę. Poradzilibyśmy sobie we trójkę razem!
- Mamo, nie krzycz. - upomniała ją ponownie, moja siostra.
- Powiedziałam cicho, Gemma! Popełniając ten błąd, zastanawiałeś się w ogóle kiedykolwiek jak się czuliśmy, kiedy nas zostawiłeś? - kolejny raz ją zignorowała.
- Teraz moja kolei, żebyś mnie wysłuchała. Nie powinniśmy krzyczeć, chcę rozmawiać na spokojnie. - kontynuowałem konwersację - Popełniłem kompletną głupotę, której nie wybaczę sobie do końca życia. Myślałem tylko o sobie, chciałem zapomnieć. Wyjechałem i pozostawiłem was z tym wszystkim samych, a tak naprawdę powinienem być wtedy właśnie przy was. Dawać wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Jako mężczyzna powinienem zająć miejsce ojca, który nas chronił. To samo powinienem zrobić z wami, ale tego nie zrobiłem. Nie cofnę tego co się stało, nie zlikwiduję błędów jakie popełniłem przez ten czas, ale nie chcę żyć ze świadomością, że straciłem rodzinę przez jeden błąd. Wypłakałem śmierć ojca i nie chcę by to się powtórzyło w sytuacji, kiedy mnie odrzucicie. Jeśli jednak chcecie to zrobić, zrozumiem. Za te czyny należy mi się kara.
- Nie mów takich rzeczy. Jesteś moim synem, którego nigdy bym potrafiłabym porzucić i zostawić samego na lodzie. Nie po to chciałam mieć dziecko, by błąd które ono popełniło, zawadziło na naszej rodzinie. Nie chcę jej niszczyć, ponieważ już wystarczająco dużo przeszła przez ten czas. Zabolało mnie to co zrobiłeś. Dodałeś tylko kolejny ból do naszego życia, ale tego się już nie zmieni. Ważne, że znów jesteś z nami i usprawiedliłeś własne czyny. Wybaczam Ci i dziękuję, że pojawiłeś się tutaj, wyjaśniając nam wszystko. Pomimo tego wszystkiego, wyrosłeś na bardzo odważnego człowieka.
- Mamo, nawet nie wiesz jak twoje słowa są dla mnie ważne. - rodzicielka otoczyła mnie ramionami, zamykając w uścisku. Tak bardzo mi jej brakowało. Jej kazań, a przede wszystkim słów, które determinowały do życia. Razem z ojcem byli naszymi nauczycielami, którzy uczyli jak postępować. Zawdzięczam im wszystko co mam. Nie mogę uwierzyć, że była wstanie wybaczyć mi moje błędy. Jest kobietą z sercem, prawdziwą matką, która nigdy nie zapomina o własnych dzieciach. Robi wszystko by miały lepiej od niej i za to razem z Gemmą ją kochamy. 
- Tak za tobą tęskniłam, Harry. Zawiadomiłam nawet policję o twoim zaginięciu, ale zrezygnowali z poszukiwań jakieś pół roku temu. Moje życie ma właśnie kolejny sens. Cieszę się, że tu jesteś. 
- Kocham Cię. - szepnąłem, wtulając się w nią.
- Ja Ciebie też, synku. 
Spotkanie o którym myślałem przez te dwa lata, wreszcie nadeszło i tym samym się skończyło. Poczułem totalną ulgę, jakby kamień spadł mi z serca. Mam przy sobie teraz trzy kobiety, które są bardzo ważne w moim życiu. Jako teraz jedyny mężczyzna w tej rodzinie, moim zadaniem jest się nimi opiekować i zapewniać całkowite bezpieczeństwo. 
Wciągając się w rozmowę z własną matką, zapomniałem o mojej pięknej, która przez ten cały czas dodawała mi otuchy i pozwalała choć na chwilę zapomnieć o moich własnych błędach.
Dziewczyna przyglądała się nam z uśmiechem na twarzy tak samo jak i Gemma. Wiedziałem, że obie były ze mnie cholernie dumne. Sam się sobie dziwię, że udało mi się przezwyciężyć strach, który przez ostatni czas zaczął nade mną dominować.  
- Mamo... - zacząłem, uwalniając się na chwilę z objęć matki. - Nie wiem, czy zdążyłaś zauważyć przez tą sytuację, ale stoi obok nas osoba, której jeszcze nie miałaś okazji poznać. - wskazałem na brunetkę, a do jej policzków napłynęła krew. Uwielbiam jak mój kwiatuszek się rumieni.
- Masz rację, a więc przedstaw mnie mi tą ślicznotkę. - uśmiechnęła się do nas ciepł. 
- To jest Vanessa, władczyni mojego serca. - uśmiałem się, a Gemma podeszła do dziewczyny od tyłu i lekko popchnęła ją w naszą stronę, ponieważ była zbyt nieśmiała. Złapałem za jej ciepłą dłoń i przyciągnąłem bliżej siebie. 
- Witaj kochanie. Miło mi poznać osobę, która jest bardzo ważna dla mojego syna. Chciałam Cię przeprosić za tą sytuację, która miała okazję chwilę temu. 
- Ależ... ależ nic się nie stało, proszę pani. - odpowiedziała, trochę się jąkając. 
- Och słonko, jaka tam pani! Mów mi Anne albo mamo. 
- Dobrze.
- I nie wstydź się nas, przecież nie gryziemy. - posłała nam pozytywny wyraz twarzy.
- Dokładnie. Zrobimy sobie zaraz kakao i pokażemy Ci dużo śmiesznych zdjęć małego Harry'ego. - dodała Gemma.
- Ej! Tylko nie moje zdjęcia, błagam...
- Harry, niech twoja dziewczyna dowie się jakim byłeś słodziakiem w młodszym wieku. - odpowiedziała, a ja usłyszałem cichy chichot Vanessy.
- Dobra, zabieram twoją ukochaną do kuchni. Niech trochę pobędzie ze mną, dobrze jej to zrobi. - siostrzyczka wystawiła mi język i razem z moją piękną zniknęli z salonu. 
- Mam nadzieję Harry, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. - odezwała się matka. 
Jest kilka rzeczy o których jeszcze nie wie. Policja oraz ona nie wiedzą kto zabił mojego ojca. Wiem tylko ja. Nie wiem czy mówić jej w ogóle o tym. Na razie wolałbym to jeszcze przytrzymać w tajemnicy, może kiedyś będzie odpowiedni moment by jej to powiedzieć. Teraz raczej nie jest.
- Myślę, że tak mamo. 
- Dziękuję za wszystko, synu. Jestem z Ciebie dumna, że potrafiłeś się przyznać do własnej winy.

~*~

Siedziałem rozłożony na fotelu, słuchając radia, kiedy moje trzy kobiety przeglądały kolejny album z moimi zdjęciami. W między czasie zdążyłem już obejrzeć cały dom, również swój dawny pokój. Fotografii było trochę, ponieważ byłem dość śmiesznym dzieckiem, który zawsze tryskał pozytywną energią. Pamiętam jak mama cykała mi fotki, prawie na każdym kroku. 
Opowiedziałem mojej rodzinie, co robiłem przez te dwa lata i gdzie mieszkałem. Trochę musiałem nakłamać, no ale cóż. Raczej bym im nie powiedział, że brałem narkotyki, piłem i zabawiałem się w klubach co noc.
- To zdjęcie jest cudowne. - powiedziała Vanessa, pokazując Gemmie kolejną fotografię.
- Harry z pianą na głowie podczas kąpieli. To strasznie słodkie. 
Czułem się jakbym był nagi, gdy one przeglądały moje kompromitujące zdjęcia z dzieciństwa, ale z drugiej strony byłem szczęśliwy, ponieważ znów mogłem poczuć, jak to jest być otoczonym przez kochającą rodzinę. Mam przy sobie osoby, które wiele znaczą w moim życiu. Ta trójka powoduje właśnie na mojej twarzy uśmiech. 
- Może będziemy się już zbierać, kochanie? - spytałem, a brunetka oderwała swój wzrok od albumu na mnie.
- Nie jeszcze nie! Zostańcie! Zostały nam jeszcze dwa. - mówiła prawie błagalnym tonem moja starsza siostrzyczka. 
- Czasami zachowujesz się jak dziecko.
- I kto to mówi, Styles. 
- Harry ma rację, jest już późno. Powinniśmy wracać do hotelu.
- Mieszkacie w hotelu? - spytała nagle moja rodzicielka, chowając zdjęcie z powrotem do albumu.
- No tak, przecież jesteśmy tu tylko na wakacjach.
- Po co macie płacić za pokój w hotelu jak możecie przemieszkać u nas. Mamy przecież pokój wolny.
- Nawet nie taki zły pomysł, co nie? - zwróciłem się do Vanessy.
- Nie wiem, zastanowimy się.
- Damy wam znać jutro. - złapałem brunetkę za rękę i ucałowałem w czubek głowy. 
- Strasznie słodko razem wyglądacie. Powiem Ci Harry, że Vanessa jest naprawdę wspaniałą dziewczyną. Słoneczko, jesteś troszkę nieśmiała, ale wiem, że to się niedługo zmieni. - kontynuowała matka.
- Dziękuję Anne.
- To do zobaczenia jutro kochani. Dziękuję Ci synku za wszystko, przede wszystkim za szczerość. - wszyscy pożegnaliśmy się, a ja razem z dziewczyną udałem się na zewnątrz, gdzie czekała już na nas taksówka. 

~*~

Po męczącym i zaskakującym dniu, wróciliśmy do hotelu. Zbyt dużo rzeczy działo się dzisiaj, ale jestem kompletnie szczęśliwy. Odbyłem rozmowę, której tak bałem się przez te ostatnie dwa lata. Moja matka oraz siostra poznały moją ukochaną i od razu wiedziałem, że się wszystkie dogadają. 
- Jestem padnięta. - Vanessa rzuciła swoją torebkę na łóżko, później sama opadając na materac. 
- A ja szczęśliwy.  
- Jesteś naprawdę odważny. - przejechała palcem po moim policzku, kiedy siadłem obok niej.
- To dzięki tobie.
- Dlaczego dzięki mnie?
- Ponieważ to ty nauczyłaś mnie przezwyciężać strach. - odpowiedziałem, a brunetka usiadła na moich kolanach, przybliżając swoją twarz do mojej.
- To ty podjąłeś się temu wyzwaniu i to ty chciałeś mieć czyste konto. Chciałeś mieć to za sobą, choć tak naprawdę w sytuacji z twoją mamą, oblał Cię strach. Dałam Ci wsparcie, ale nauczyłeś się sam. - musnęła moje wargi, nalegając bym się położył. Wykonałem niemą prośbę, a swoje dłonie umieściłem na jej biodrach, podciągając ją wyżej. Jej dłonie wsunęły się pod moją koszulkę. Kochałem w niej tą delikatną, jaką mnie obdarowywała. 
- Kochanie twój tatuaż. - odezwałem się.
- Całkowicie o nim zapomniałam przez to wszystko.
Dziewczyna zeszła ze mnie, siadając po turecku na pościeli. Podniosłem się i podwinąłem rękaw mojej ukochanej, ukazując zabandażowany nadgarstek. Szybko odwinąłem bandaż i już po chwili mogliśmy podziwiać tatuaż. Brunetka uśmiechnęła się w moją stronę. 
- Jest śliczny. 
- Nie powiedziałaś mi jeszcze, co on dla Ciebie oznacza. Dlaczego akurat wybrałaś ten wzór?
- Przypomina mi mnie, jednego z tych ptaszków, które chcą być wolne. Pragnę wolności z tobą. 
- Tak bardzo Cię kocham, myszko. - wpiłem się w jej usta, które aż same pragnęły moich pocałunków.
Jest właśnie takim małym fruwającym ptaszkiem. Nieśmiałym i niewinnym ptaszkiem, który szuka wolności. Potrzebuje kogoś, kto zapewni jej doskonałą przyszłość. Chcę by była moją księżniczką już na zawsze. 

~*~

To jeden z ważnych i najtrudniejszym rozdziałów na tym blogu, jaki pisałam
Wyrażcie swoje emocje po przeczytaniu w komentarzach ;3
Jestem ciekawa co o nim sądzicie ;D
Chcę wiedzieć czy moja praca, włożona tu nie wyszła na marnę ;* Naprawdę nie chcę was szantażować, dlatego tylko was proszę ;>
Aktualizacja bohaterów - <kliknij>

To jak? Widzimy się przy następnym? xx

Przeczytałaś/eś? - Skomentuj! 

6 komentarzy:

  1. Rozdział niesamowity ! <3 W pewnym momencie o mało co się nie popłakałam :') Czekam na kolejny ;* / Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie sie czyta, czekam na kolejny. ;) x

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej
    Świetny
    Tyle emocji
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyszedł nie do opisania był taki prawdziwy amama harrego i gemma takie sasą cczułe i miłe czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. W ciągu 2 dni przeczytałam wszystkie 47 rozdziałów i muszę ci powiedzieć że te ff jest naprawdę świetne *__* nie mogę się doczekać już kolejnego rozdziału i czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój akcji <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech ona zajdzie w ciąże a harry jej nie zostawi

    OdpowiedzUsuń