30 maj 2015

Rozdział 48


*Oczami Vanessy*


Wczorajszy dzień był naprawdę zaskakujący. Poznałam mamę oraz siostrę Harry'ego o których mi opowiadał kiedyś prawie pół nocy. A teraz, wreszcie może znów poczuć co to kochająca rodzina. Cieszę się, że jest szczęśliwy i że rodzina mu wybaczyła. Po jego mamie, wiedziałam, że nie da mu znów odejść na tak długo. Bardzo szybko dogadałam się również z Gemmą, która była bardzo miła wobec mnie. Ogólnie fajnie jest pogadać z kimś z tej samej płci. Ciągle przebywam ze Stylesem, który nawet nie chcę spuścić ze mnie wzroku. Dla niego jestem jak małe dziecko, które trzeba pilnować na każdym kroku. Myślałam również o wczorajszym pomyśle Anne. Zdecydowałam, że  zgodzę się na tą propozycję. Hazz będzie wniebowzięty, że będzie miał rodzinę bliżej siebie. Naprawdę jeszcze nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego. Z jego twarzy w ogóle nie znikał uśmiech, co również mnie śmieszyło.
- O czym tak myślisz, kochanie? - odezwał się, obejmując mnie ramieniem, gdy leżeliśmy rozłożeni na łóżku.
- O niczym ważnym. Wiesz, uwielbiam gdy ukazujesz swoje dołeczki.
- Podobają Ci się?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Wyglądasz tak słodko, gdy jesteś szczęśliwy.
- No wiesz, mam powód, ale jeśli Ci się tak podobają to będę starał się je bardziej pokazywać dla Ciebie. - uśmiechnął się wywołując, że moje kąciki ust również uniosły się do góry. - Pójdę pod prysznic, chcesz ze mną?
- Nie, zostanę tutaj.
- Nie wiesz co tracisz, mała. - parsknął śmiechem i zostawił na moich ustach króciutki pocałunek, po czym wszedł do łazienki.
Aż nie mogę się napatrzeć, gdy na jego twarzy widnieje ten uśmiech. Od razu robię się z tego powodu szczęśliwa. Ja po prostu go teraz nie poznaję. 
Nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk dzwonka, telefonu Harry'ego, który rozdzwonił się. Szybko sięgnęłam po niego i spojrzałam na wyświetlacz na którym widniało połączenie od "Malik". Z racji tego, że Harry był pod prysznicem, szybko odebrałam jego telefon. 
- Halo?
- Styles?
- Nie Zayn. To ja Vanessa.
- Vanessa? Dlaczego odebrałaś telefon Harry'ego?
- No bo ty przecież dzwonisz.
- Ale nie powinnaś tego robić.
- Niby czemu? 
- Dobra nie ważne. Gdzie Hazz?
- Pod prysznicem, zaraz powinien wyjść.
- A jak Londyn? Podoba się?
- Jest fantastycznie, ale nie wiesz co się przytrafiło Harry'emu.
- Co takiego? - po wypowiedzianych słowach przez Malika, telefon który trzymałam, został zabrany mi właśnie przez Stylesa.
- Kazałem Ci odbierać moje telefony!?
- Ale przecież to dzwoni Zayn.
- Nie odbieraj nigdy, nawet gdyby to był Zayn lub ktoś inny z chłopaków. Nie dotykaj się go nawet, rozumiesz?
- Dobrze. - odpowiedziałam oschłym tonem, a on przystawił słuchawkę do ucha i zniknął za drzwiami, które łączyły nasz apartament z korytarzem. 
Co się takiego stało, że odebrałam telefon od Zayna? Czasami jest ciężki do zrozumienia, ale wolę się z nim nie kłócić. Nie chcę psuć naszych dobrych humorów.
Po może pięciu minutach, Hazz wrócił z powrotem, kiedy ja w tym czasie zakładałam na siebie swoje legginsy.
- Vanessa przepraszam, ja... 
- Nie musisz mi się spowiadać, rozumiem. Mam tylko nie dotykać twojego telefonu.
-  Nie chcę po prostu, żebyś odbierała moje połączenia.
- Ale dlaczego? Nawet jak dzwoni ktoś z chłopaków?
- Nie drążmy tego tematu, dobrze? Zostańmy przy tym, że masz go nie dotykać.
- Niech Ci będzie. - odpowiedziałam, a Hazz przybliżył się do mnie tak, że nie było pomiędzy nami żadnego dystansu. Jego ręce znalazły się na moich pośladkach, na co później podniósł mnie do góry, a ja oplotłam ramionami jego szyję.
- Mhmm… mam bardzo wybujałą wyobraźnie. - powiedział, kładąc mnie na łóżku.
- Owszem, kochanie. Chcesz się podzielić tymi pomysłami? - odrzekłam, a on zawisł nade mną swoim ciałem.
- Cóż…
- Tak?
- Jeśli bardzo chcesz wiedzieć…
- Naprawdę, bardzo chcę.
-  Doprawdy?
- Przestaniesz się droczyć?
- Bo wiesz myślałem o tym, że możemy iść razem na siłownię.
- Ty idioto! - szturchnęłam go w ramię.
- A co myślałaś moja rozpalona kobieto?
- Nic z tych rzeczy, kochanie.
- Chciałaś, żebym zrobił Ci dobrze, prawda? Czyż nie mam racji?
- Nie, nie masz.
- Ja wiem, że mam. Chciałbym się z tobą pobawić, ale nie wiem czy ty tego chcesz.
- Oj zamknij się! - uśmiałam się gdy zamknęłam mu usta, swoją dłonią. - Myślałam nad propozycją twoją mamy.
- I co zdecydowałaś?
- Że będzie dla nas lepiej, gdy przemieszkamy u nich. Tym bardziej lepiej dla Ciebie.
- Ale tu chodzi też o Ciebie, czy chcesz czy nie. Jeśli nie chcesz, żebyśmy przez chwilę mieszkali u mojej matki to możemy zostać tutaj.
- Nie! Ja bardzo chcę, żebyśmy ostatnie dni w Londynie spędzili u twojej rodziny. Bardzo ich wszystkich polubiłam, więc nie mam zamiaru wyjechać z Anglii tylko z jednym spotkaniem.
- Jakaś ty mądra.
- Uważaj sobie, bo zarobisz poduszką.
- Ej, ale co ja takiego robię?
- Leżysz na mnie gdy powinieneś pakować resztę swoich rzeczy.
- Ale jesteś wygodna.
- Styles ostrzegam Cię!
- A ja ostrzegam Ciebie, że nie mam zamiaru z Ciebie złazić. - wymruczał tuż nad moim uchem.
- Bo sama Cię zwalę.
- Proszę bardzo. Nie zwalisz mnie tymi swoimi małymi rączkami.
- One wcale nie są małe!
- Porównaj sobie moją rękę ze swoją.
- Dobra może jest niewielka różnica, ale to nie znaczy, że są małe!
- Dla mnie są.
- Styles wkurzasz mnie.
- Ja też lubię jak się wkurzasz. A jeszcze lepiej jak jęczysz moje imię podczas naszego stosunku seksualnego.
- Ugh, przestań! - zaśmiałam się i uderzyłam go poduszką prosto w twarz.
- To wcale nie bolało, skarbie.
- Ale może zaboleć.
- Nie boję się Ciebie. - złapał za moje nogi, ciągnąc mnie jeszcze bliżej niego.
- To już powinieneś.
- Ty mała diablico. - nie zwlekając wpił się w moje usta, wywołując tym samym żar na moim całym ciele. Jedna ręka powędrowała pod moją bluzkę, delikatnie masując brzuch. Skóra pod jego dotykiem płonęła, domagając się więcej. - Widzisz jak działasz na mnie? - uśmiechnął się zadziornie. Przysięgam, że kiedyś go zabiję za tą jego pieprzoną perfekcję!

~*~

Stanęliśmy pod rodzinnym domem Harry'ego. Przez całą drogę się do mnie uśmiechał. Był szczęśliwy, że się na to zgodziłam, no ale co miałam zrobić. Chcę, żeby chociaż przez chwilę zapomniał o tych całych sprawach, które na chwilę zostawiliśmy w Los Angeles.
- Nareszcie jesteście! - odezwała się Anne, która stanęła w drzwiach. - Na co czekacie? Wchodźcie!
- Cóż za miłe powitanie, mamo. - uściskał ją, a ta ucałowała go słodko w policzek.
- No, no braciszku. Wiedziałam, że się zgodzicie. - Gemma uderzyła pięścią lekko w jego klatkę piersiową.
- Ciebie też miło widzieć.
- Chodźcie pokażę wam wasz pokój. - wnieśliśmy walizki po schodach, a Gemma otworzyła pomieszczenie. - Nie wiem czy wiesz Vanessa, ale to pokój Harry'ego.
- O serio? - spojrzałam na chłopaka, który przeczesał swoje włosy do tyłu.
- Taa. Nic się w nim nie zmieniło.
- Wiesz... Woleliśmy nic tu nie ruszać, ani nie wywalać. Zostawiliśmy to wszystko w wierze, że wrócisz. - odezwała się Gemma, kładąc rękę na moim ramieniu.
- Emm... No dobra, kochanie poradzisz sobie z tym? Po wypakuj tylko te najpotrzebniejsze rzeczy do szafy. Ja pójdę pomóc mamie w obiedzie.
- No dobra.
- Jak coś jestem na dole. - ucałował mnie w czubek głowy i wyszedł, zostawiając mnie z jego siostrą.
Suwakiem otworzyłam walizkę i zaczęłam z niej wyładowywać najpotrzebniejsze rzeczy. Nie będę przecież wypakowywać wszystkiego jak i tak za tydzień jedziemy z powrotem do Los Angeles. Gemma usiadła na łóżku, które stało w rogu pomieszczenia, wpatrując się we mnie.
- Przepraszam, że zadam Ci takie głupie pytanie, ale... Kochasz Stylesa? - spytała, a ja odwróciłam głowę w jej stronę.
- No tak, dlaczego pytasz?
- Myślałaś o przyszłości z nim? No wiesz małżeństwo, dzieci i tak dalej.
- Gemma nie wiem jak to wszystko się ułoży, ale jeśli nam się uda to może za kilka lat. Na razie jestem na to wszystko za młoda i nie mam w planach przede wszystkim dzieci.
- Nie chciałabyś być jego żoną?
- Czemu zadajesz mi takie pytania?
- Chcę wiedzieć czy mogę już nazywać Cię "siostrą". - uśmiała się.
- Nazywaj mnie jak chcesz.
- Chciałabym Cię w naszej rodzinie. Może nie znamy się długo, zaledwie dwa dni, ale już widzę, że pasujesz do nas. Jesteś taką spokojną i poukładaną dziewczyną, w ogóle niekonfliktową. Uwierz mi miałam okazję poznać kilka dziewczyn Harry'ego jeszcze z młodego wieku. Po prostu no puste lalki.
- Ej, na tyle to sobie nie zasłużyłam.
- Ależ ja mówię prawdę! No spójrz jak wygląda mój brat! Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zakochanego!
- Cicho, bo jeszcze usłyszy. - wybuchłam śmiechem, tak samo jak Gemma.
- Ale serio przemyśl to wszystko co Ci mówiłam.
- Zobaczymy co czas pokaże.
- Chciałabym być na twoim miejscu. Mieć kogoś kto by Cię kochał tak mocno jak ty jego. Być kochanym ze względu na wszystko.
- To ty nie jesteś zakochana? Ja myślałam, że masz kogoś, ponieważ jesteś naprawdę śliczna.
- Pff, ja zakochana? Kto by mnie tam chciał.
- Jesteś z rodu perfekcyjnej rodziny Stylesów! - dziewczyna parschnęła śmiechem na moje słowa.
- To mnie nie usprawiedliwia.
- Jeszcze się znajdzie jakiś co będzie szalał na twoim punkcie.
- Tak jak Harry na twoim?
- Można tak powiedzieć.
- Harry to straszny zazdrośnik, więc uważaj.
- Wiem, przekonałam się już o tym.
- Noi jest dość zboczony.
- To też wiem.
- Haha, skąd? Czy wy już... - nie dałam jej dokończyć.
- Nie powinnaś wiedzieć co jest pomiędzy nami.
- Ale no chcę wiedzieć jaki jest mój brat, no wiesz...
- To go spytaj, ja nie odpowiadam na takie typu rzeczy.
- Dobra o nic już nie pytam. Jak skończysz to zejdź na dół.
- Jasne. - puściła mi oczko i zniknęła za drzwiami.
Widać, że są rodzeństwem. No po prostu taka sama rozgadana jak on.


*Oczami Harry'ego*


Przygotowywałem z matką jej danie specjalne. Zdecydowała się na kurczaka przy którym można było powiedzieć, że trochę roboty było. Potem dołączyła do nas Gemma, oznajmiając mi, że rozmawiała z Vanessą na bardzo fajne tematy. Po jej minie wiedziałem, że chodziło o mnie. Pewnie ją o mnie wypytywała. Dobra nie ważne. Ustaliłem z matką, że spędzimy razem tegoroczne Święta. Miałem w planach wrócić na Boże Narodzenie do Los Angeles, ale automatycznie zrezygnowałem z tego. Wolę je spędzić tutaj z moją rodziną w Holmes Chapel.
Rozmawiałem z Zaynem, który powiedział mi, że znów dostają groźby od Thomasa. Wkurwiłem się, ponieważ cały czas muszę ukrywać Vanessę, żeby dalej wiedział, że nie żyje. Choć i tak wiem, że długo tej tajemnicy nie ukryję przed nim. Prędzej czy później dowie się i znów będzie próbował mnie szantażować. Popełniłem kilka błędów w sprawie ochrony Vanessy. Zawiodłem ostatnim razem, ale to już więcej się nie powtórzy.
Moje rozmyślenia przerwała moja matka, która machała mi ręką przed oczami. Szybko powróciłem do krojenia warzyw na sałatkę. Nagle w kuchni pojawiła się Vanessa, opierając się o framugę drzwi i wymieniając z Gemmą spojrzenia.
- Pomóc wam w czymś? - odezwała się, podchodząc bliżej mojej matki.
- Nie musisz słoneczko.
- Harry źle to kroisz! - upomniała mnie moja piękna. Złapała za moją rękę w której trzymałem nóż. - Nie nauczono Cię kroić warzyw?
- A może ja to robię specjalnie, żebyś właśnie przyszła do mnie i mnie pocałowała?
- Jak tak dalej pójdzie to sobie wszystkie palce ukroisz.
- Szkoda by było moich palców, prawda? Nie mógłbym Ci już wtedy zrobić dobrze. - wyszeptałem wprost do jej ucha, żeby reszta nie mogła usłyszeć.
- Oddaj mi to lepiej, a ty zajmij się czymś innym.
- Harry możemy porozmawiać? - zakomunikowała Gemma, posyłając mi pytający wzrok.
- Spoko, zaraz wracam. - odpowiedziałem i ruszyłem za siostrą, która zaprowadziła mnie do jej pokoju. Tylko po co? Zamknęła za nami drzwi, a ja usiadłem na fotelu.
- Harry zmieniłeś się.
- Na lepsze czy na gorsze?
- No oczywiście, że na lepsze. Nigdy nie widziałam Cię tak zakochanego.
- I co chcesz przez to powiedzieć?
- Jeśli naprawdę kochasz Vanessę to oświadcz się jej.
- Że co? - spojrzałem na nią lekko zszokowany.
- Ja mówię serio, Hazz.
- Nie sądzisz, że to by było trochę za wcześnie?
- Za wcześnie!? A na co ty do cholery chcesz czekać? Bierz się za nią dopóki masz szansę!
- Hej, hej spokojnie. Myślałem nad tym, uwierz mi. Chcę się jej oświadczyć nawet teraz, ale...
- Ale co?
- Boję się, że to jest jeszcze nie odpowiedni czas.
- Pieprzysz głupoty! Zrób to.
- Gemma nigdy nie sądziłem, że w takich sprawach będziesz doradzać mi akurat ty.
- Od tego jestem, żeby doradzać młodszemu bratu, więc oświadcz się jej, idioto!
Gemma ma całkowitą rację. Po co czekać z tą sprawą. Zrobię wszystko, żeby Vanessa była moja już oficjalnie. Żeby nosiła moje nazwisko. Oświadczę się jej, zrobię to.

Ciąg dalszy nastąpi...

~*~

Od autorki: Wraz z nowym weekendem, pojawia się rozdział ^^ 
Decyzję co do niego, zostawiam wam
Moje plany co do zakończenia 1 sezonu, trochę się zmieniły, a dokładnie będzie jeszcze kilka rozdziałów dopóki oficjalnie to zakończę. 
Jedna z moich czytelniczek powiedziała mi, żebym tego nie robiła, ponieważ będzie to całkiem co innego. Jeśli to czytasz myszko, uwierz mi 2 sezon wcale się nie zmieni od poprzedniego. Zakończenie jakiegoś sezonu polega na tym, że kończysz w jakimś momencie, a później wraz z nowym sezonem kontynuujesz to wszystko ;)
Postarajcie się, żeby pod tym rozdziałem pojawiło się maksymalnie 12-15 komentarzy ;> To wcale nie jest tak dużo w przeciwieństwie do innych blogów! :)
Boże jaka ja rozgadana ostatnio, haha :D 


Kocham was i buziaki oraz do zobaczenia xx


Jeśli przeczytałaś/eś - Proszę skomentuj!

9 komentarzy:

  1. z tymi oświadczynami to fajnie nie mogę się doczekać nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, nie mogę doczekać się oświadczyn!
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejciu! Cudowny, ja wprost kocham tego bloga *__* <3 życzę dalszej weny w pisaniu i nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej ! Nie mg się doczekać tych oświadczyn :D Czekam na kolejny ;* /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdzial ale nie koncz jeszcze tego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po prostu ubustwiam. Ten pomysł z oświadczynami boski. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki że przeczytałaś mój komentarz w niekturych fanficach jest tak że kończysz 1 i zaczynasz coś co ma tylko troche starego sezonu

    OdpowiedzUsuń