9 lip 2015

Rozdział 54

*Oczami Christophera*

Jak ona mogła przyjąć te jego pierdolone oświadczyny? Dlaczego ona mi to zrobiła? Przecież dobrze wiedziała, że mnie to zabije. W tamtej chwili wszystko runęło. Moje marzenia oraz miłość. Nie mogę znieść tego co zrobiła. Nie chcę żyć ze świadomością, że moja przyjaciółka żeni się z tym chujem. To nie jest facet dla niej! W tym momencie czuję żal oraz ból, ale również niepohanowaną gniew. Mam ochotę przywalić temu jej całemu Harry'emu. Nie mogę przegrać w ten sposób. Muszę walczyć dla jej szczęścia. Po jego zachowaniu wiem, że ona nie może liczyć na spokojne życie, dlatego mam zamiar walczyć dalej. Niech mnie odtrąca tak jak to robiła do tej pory, ale teraz jej zdanie się nie liczy. Pierdolić to wszystko! Od dziś będę słuchał tylko i wyłącznie samego siebie. Zrobię wszystko by tylko nie była związana ze Stylesem. Muszę się wziąć w garść, nie mogę być tchórzem jak poprzednio. Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego nie chce mnie posłuchać? Przecież nie chcę dla niej źle, wie jaki jestem. Wcześniej gdy ją zostawił, zdała sobie sprawę, że miałem rację, a teraz? Dlaczego znów zmieniła zdanie do niego? Czy wszystkie kobiety tak się zachowują w stosunku do mężczyzn? Wiem tylko jedno. Nie mogę dopuścić do tego ślubu.

*Oczami Harry'ego*

Dzisiejszy dzień był ciepły, zresztą jak każdy w Los Angeles, ale zdecydowanie nie był odpowiedni na kolejne kłótnie z Vanessą. Zrozumiałem, że ona kocha tylko mnie. Dała mi na to mnóstwo powodów tamtego wieczoru. Co do Chrisa to wierzę, że ona nic do niego nie czuje. Jeśli by go kochała, nie przyjęłaby moich oświadczyn to chyba oczywiste. Jestem zadowolony z wczorajszego zachowania Chrisa. Przynajmniej mam go z głowy i nie będzie wpierdalał się do naszego życia. Być może skończy jak Enrique, jeśli wejdzie mi w drogę.

Zaprosiłem przyjaciół do naszego domu ze względu, że trzeba umówić parę spraw. Najbardziej denerwuje mnie Thomas. Wciąż nie możemy ustalić co planuje. Jeśli już go spotkam to potem znika, w ogóle nie robiąc mi krzywdy. To do niego nie podobne, a z tego co pamiętam to przy naszym bliskim spotkaniu zawsze próbował mnie zabić. Czyżby kolejny podstęp z jego strony?
Wszyscy siedzieliśmy w ogrodzie. Danielle, Eleanor oraz Vanessa zajęły się zupełnie czymś innym. Wolały usiąść na kocu i czytać jakieś magazyny niż dotrzymywać towarzystwa swoim facetom.
- Jak tam Styles przygotowania do ślubu? - odezwał się Louis, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.
- Jak na razie jeszcze nic nie zaczęliśmy.
- W ogóle ustaliliście jakąś datę?
- Nie było na to czasu.
- A błogosławieństwo od starych Vanessy masz? - wybuchł śmiechem, szturchając Niall'a w ramię, który patrzył na rozmawiające między sobą dziewczyny. Widać, że się nudzi chłopak.
- Weź się przymknij. - jęknąłem.
- Powiedziałbyś raz coś poważnego. - przemówił Niall w stronę Louisa.
- Czy ty zawsze musisz mieć do mnie jakiś problem?
- Bo zachowujesz się jak idiota.
- Powinieneś znaleźć sobie laskę, bo odpierdala Ci ostatnio.
- I znów to samo. - burknął.
- Możecie się wreszcie zamknąć? - spytałem - A tak w ogóle to gdzie jest Malik?
- Ćpa w domu. - odpowiedział Liam, sprawdzając komórkę.
- Skąd ma narkotyki?
- Odebraliśmy nową dostawę, niedawno przyszła.
- A gdzie reszta?
- U mnie w piwnicy.
- I pozwoliliście mu na to?
- Wiesz jak to Zayn. Woli się naćpać i mieć wyjebane na wszystko. - odparł Horan.
- Wkurwia mnie czasami ten debil.
- Nie tylko Ciebie.
- Hazz, co robimy dalej z Thomasem? - spytał Payne.
- Nie gadajmy o tym gdy Vanessa jest w pobliżu.
- No tak.
- A co z Christopherem? - zaśmiał się Tomlinson, trzymając pomiędzy palcami papierosa.
- Louis. - skarciłem go.
- Dobra, dobra.
- Zbyt dużo masz tajemnic przed nią, Hazz. - szepnął Liam.
- Jakbym nie wiedział. - wymamrotałem.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, sygnalizując, że ktoś przyszedł. Dziewczyny popatrzały na mnie wyczekując jakiejś odpowiedzi.
- Zapraszałeś kogoś? - odezwał się Niall.
- No pewnie.
- Ty mówisz serio? - Louis prawie zaksztusił się tym papierosem - Kogo?
- Zobaczysz.
Poszedłem otworzyć drzwi. Chłopaki muszą go wreszcie poznać, bo nie mieli okazji.
- No nareszcie Ashton!
- Cześć Harry. - odpowiedział trochę zakłopotany.
- W samą porę, wchodź. - machnąłem ręką by wszedł do środka, ale gdy tylko przekroczył próg, podszedł do nas Niall.
- Sorry, sprawdzałem tylko. Wiesz ty raczej nie miałeś nikogo oprócz nas. - zwrócił się do mnie, podając mojemu przyjacielowi rękę. - Niall jestem.
- Ashton.
- Jesteś bliskim Harry'ego?
- Dobrym przyjacielem.
- Dobra, chodź poznasz resztę. - oznajmiłem i ruszyliśmy do ogrodu.
Gdy tylko wyszliśmy na zewnątrz, przywitały nas dziwne spojrzenia Louisa i Liama oraz Danielle i Eleanor. Tak wiem, kto by się po mnie spodziewał tego, że mam nowego przyjaciela.
- Ashton! Cześć! - Vanessa podbiegła do niego i przytuliła, a ja wymieniłem z Niall'em spojrzenia. - Przepraszam. - odsunęła się od Ashona i założyła kosmyk włosów za ucho. Co to miało być?
- Hazz, kto to? - wtrącił Tomlinson.
- Jestem Ashton, przyjaciel Harry'ego. - podał mu rękę na co ten wstał z ogrodowego fotela. Ja akurat postanowiłem usiąść.
- Skąd się znacie?
- Można powiedzieć, że spędziliśmy razem dzieciństwo. Mieszkaliśmy na tej samej dzielnicy i chodziliśmy do tej samej szkoły. - po jego wyjaśnieniach, Louis od razu uścisnął jego dłoń. On musi najpierw mieć podstawy by komuś zaufać.
- To ty jesteś ten, który uratował Vanessę?
- Tak to ja. - zaśmiał się.
- Ja jestem Louis, a to moja dziewczyna Eleanor. Chodź tu kochanie. - machnął ręką by brunetka do niego podeszła.
- Miło poznać. - uśmiechnął się do niej.
- Ciebie też.
- Hej Ash, mogę tak na Ciebie mówić? - spytał Liam, podchodząc do niego.
- Jasne, nie mam nic przeciwko.
- Ja jestem Liam, a to Danielle.
- Miło Cię poznać Ashton. - uśmiechnęła się Dan.
- Was również.
- Jeszcze poznasz niejakiego Zayna Malika, ale to innym razem. - odezwałem się, a on jedynie kiwnął głową.
- A więc Ashton. Długo tu jesteś? - spytała Eleanor.
- Nie cały rok.
- Czym się zajmujesz?
- Pomagam tacie w sprawach biznesowych.
- Nasi ojcowie razem pracują. - dopowiedziała Vanessa.
- O jak fajnie się złożyło. - powiedziała Danielle.
- A więc. Vanessa jak się czujesz po wypadku? - zapytał, siadając na kanapie, a Vanessa w tym momencie zajęła miejsce na moim kolanie.
- Już lepiej.
- Byliśmy w Londynie. - zmieniłem temat.
- O, naprawdę?
- Tak na dwa tygodnie. I nie uwierzysz, ale spotkałem swoją rodzinę.
- Czekaj, że co? Widziałeś się z Anne i Gemmą?
- To był czysty przypadek.
- Widzę, że dużo mnie ominęło.
- No i jeszcze oświadczyłem się mojej ślicznej. - uśmiechnąłem się, na co Vanessa zostawiła krótki pocałunek na moich ustach.
- I ty teraz mi to mówisz!? No to gratulacje!
- Dziękujemy. - odpowiedziała moja narzeczona.
- Wiesz Ash, Hazz już dawno chciał to zrobić. - powiedział Liam.
- Ej, serio? - Vanessa spojrzała na mnie, a ja zgromiłem przyjaciela wzrokiem.
- Tylko my o tym wiedzieliśmy.
- Haha, no proszę. Harry chyba nikt tutaj z obecnych się nie spodziewał, że oświadczysz się tak szybko. - Ashton parschnął śmiechem.
- Myślałem, że to ja będę tym pierwszym, który oświadczy się swojej dziewczynie. - oświadczył Tomlinson.
- Nie zgrywaj głupka Louis. - szturchnęła go Eleanor.
- Zadziorna co nie?
- Widzisz Tommo? I wyprzedziłem Cię. - wtrąciłem.
- Mi się na razie nie śpieszy z oświadczynami. A tobie Liam?
- Mi również.
- Ashton, a ty masz kogoś? - zapytała Danielle.
- Czy mam dziewczynę? Nie, nie mam.
- Rozumiem.
- Ashtonowi też się nie śpieszy. - odparł Niall.

Vanessa z dziewczynami po pół godzinnej rozmowie z nami, powróciły do swojej poprzedniej czynności. Ja wraz z chłopakami poszliśmy do salonu. Chcę by Ashton dołączył do nas i pomógł mi z Thomasem. Musimy mieć jakiś plan kiedy Thomas postanowi zaatakować.


*Oczami Vanessy*

- Hej piękna...
Ten cichy szept tuż przy moim uchu spowodował, że momentalnie się spięłam. Moje serce biło nieco za szybko, tak, jakby chciało wyrwać się z mojej piersi. Odwróciłam się i ujrzałam trochę wyższego ode mnie chłopaka o cudownych szmaragdowych oczach i zaczesanych do tyłu włosach. Cieszyłam się każdego dnia, że miałam przy sobie takiego anioła.
- Cześć. - odpowiedziałam mu nieśmiałym uśmiechem - Wszyscy już poszli?
- Tak, chłopacy musieli wracać, a Ashton miał coś do załatwienia w biurze u ojca.
- Och, rozumiem.
Ciepły oddech Harry'ego owiewał mój kark, wywołując gęsią skórkę.
- Co chcesz dzisiaj porobić, kochanie? - delikatnie obdarowywał moją szyję pocałunkami.
- Nie mam pojęcia.
- Może pojedziemy na plażę?
- Skąd taki pomysł?
- Jest ciepło, więc pomyślałem, że moglibyśmy odpocząć w taki sposób. - usiadł obok na kocu i podciągnął mnie na swoje kolana.
- Hmm? Chyba nie odmówię. - mruknęłam uwodzicielsko, przybliżając swoją twarz do niego.
- Jesteś taka kurewsko seksowna.
- Bądź cicho. - zadziornie musnęłam jego wargi.
- Nie prowokuj mnie. - jego język wślizgnął się do moich ust i zaczął pocierać o mój gdy tylko zbliżyłam się do niego. Jęknęłam gdy ścisnął mój pośladek na co z triumfem się uśmiechnął. - Tak Cię chcę, właśnie teraz...
- Ha-rry. - złapałam oddech, gdy chłopak położył się na kocu. Podciągnął mnie jeszcze wyżej i wpił się w moje usta.
- Chcę byś poczuła mojego... - przerwałam mu.
- Powiedziałam zamknij się, nie zrozumiałeś? - zaśmiałam się i z powrotem przysunęłam się do niego, by móc pocałować jego rozgrzane wargi. Swoje dłonie wsunął pod moją koszulkę, a palcem zaczepił o zapięcie mojego biustonosza, ale nie pozwoliłam mu na ten ruch.
- Pozwól mi, kochanie. - jęknął, całując mój obojczyk.
- Nie. - odpowiedziałam na co chłopak opadł na koc, czekając na mój ruch. By mu jeszcze zrobić na złość, rozpięłam jego spodnie.
- Co ty robisz?
- Sprawię Ci małą przyjemność. - ścisnęłam jego przyrodzenie, które rosło pod wpływem erekcji w jego bokserkach. Znając Harry'ego mógłby uprawiać seks gdzie kolwiek.
- Poruszaj. - powiedział trudem łapiąc wdech.
Nie mógł wydobyć z siebie żadnego słowa, oprócz kilku głębokich westchnień. Następnie cmoknęłam go w usta i uciekłam, pozostawiając go całkowicie zaskoczonego moim nagłym zachowaniem.
- Zrobiłaś to specjalnie, prawda!?
- Czy my nie mieliśmy przypadkiem jechać na plażę? - zaśmiałam się.
- Przysięgam, że tak Cię przelecę, że nie wstaniesz!

~*~

Szliśmy wzdłuż plaży, oboje trzymając się za ręce. Spacer przed zachodem słońca był doskonałym pomysłem. Nigdy nie czułam się tak oczarowana. Uwielbiam plażę oraz zapach morskiej wody. W dzieciństwie rodzice mówili na mnie "mała syrenka" ze względu na to, że kochałam pływać. Uważam, że to najromantyczniejsze miejsce, gdzie chłopak mógłby zabrać swoją dziewczynę.
- Nie mogę doczekać się ślubu. - odezwał się Harry.
- Naprawdę? Ja też.
- Kiedy chcesz zacząć przygotowania?
- Nie wiem, może za tydzień.
- Już wiesz w ogóle jak chcesz urządzić to wszystko?
- Chyba raczej nie będę sobie zawracała tym głowy. Od tego są organizatorzy.
- Zresztą masz rację. - objął mnie ramieniem - Vanessa?
- Hmm?
- Jak chciałabyś nazwać dzieci?
- Nie myślałam o tym jeszcze, a ty?
- Ja nazwałabym córkę Darcy, a chłopca hmm? Sam nie wiem.
- Darcy? Śliczne imię. - uśmiechnęłam się, na co on to odwzajemnił - Dlaczego mnie o to pytasz?
- Chciałem tylko wiedzieć. Naprawdę nigdy nie byłaś zwolenniczką dużej rodziny?
- Nie. Zawsze stawiałam na to by w rodzinie nie było więcej niż dwójka dzieci.
- Dlaczego?
- Nie wiem. Być może dlatego, że moja matka sama ma dwójkę dzieci.
- Rozumiem. Moja mama też stawiała zawsze na dwójkę dzieci, ojciec mi mówił.
- Dlatego wy mężczyźni musicie zaakceptować nasze decyzje.
- Kochanie, ja... - stanął na przeciwko mnie - Zawsze akceptuje twoje decyzję. No może nie tak często jakbyś chciała, ale staram się. Dobrze wiesz, że chciałbym mieć dzieci.
- Harry rozmawialiśmy już o tym...
- Wiem, dlatego nie chcę naciskać. Jeśli tylko będziesz gotowa to mi powiedz, dobrze? Poczekam ile będzie trzeba.
- Dziękuję, że mnie szanujesz. Ja naprawdę nie chcę nic obiecywać, ponieważ nie jestem pewna co do tego. Przede wszystkim jest to trudna decyzja.
- Jak dla każdej z was. Przepraszam, że zapytałem. - ucałował mnie w czoło i ruszyliśmy dalej. - Jak to się stało, że twoi rodzice zdecydowani się przyjechać do Los Angeles? Ile miałaś wtedy lat?
- Mojemu tacie nie szły interesy w Sydney. Miał do wyboru albo zamknąć swoją firmę albo przenieść ją do innego kraju. Miałam dziesięć lat gdy wyjechaliśmy z Australii.
- Masz tam kogoś?
- Resztę rodziny.
- Tęsknisz za nimi?
- Trochę tak, nie widziałam ich aż dziewięć lat.
- Niall ma też rodzinę w Australii.
- Wiesz gdzie?
- Raczej nie, ale powinnaś go spytać. Ale teraz zajmijmy się nami. - złączył nasze dłonie, znów pojawiając się naprzeciwko mnie.
- Harry dziękuję za to wszystko. Uszczęśliwiasz mnie.
- To przecież moje zadanie.
- Nigdy nie czułam się taka kochana, przez nikogo.
- Cieszę się, że mi to mówisz.
- Jesteś tym, który codziennie zmienia moje życie na lepsze. Nie wierzę, że to wszystko dzieje się tak szybko. Oświadczyny, ślub...
- Mówiłem Ci, że w końcu będziemy szczęśliwi.
- A Thomas? Co z nim?
- Dlaczego gdy rozmawiamy o naszej przyszłości, ty od razu wtrącasz Thomasa?
- Harry, bo to wszystko przez niego. On będzie stawał nam na drodze, nie będziemy w pełni szczęśliwi tak jak byśmy tego chcieli.
- Proszę nie myśl o nim. Cieszmy się sobą, nim się nie przejmuj. Załatwię go i obiecuję, że będziemy szczęśliwi. - przybliżył swoje czoło do mojego. - Daję Ci słowo.
- Wierzę Ci. - chłopak obdarował mnie swoim pięknym uśmiechem, po czym musnął słodko moje wargi. - A teraz goń mnie! - zaśmiałam się i uciekłam do wody.
- Ty mała diablico. - brunet wytknął mi palcem i ruszył do biegu.
- Nie złapiesz mnie!
- Tak myślisz? A zobacz, kogo ja tu mam. - złapał mnie od tyłu i objął ramionami.
- Harry fala! - krzyknęłam, ale za nim chłopak się zorientował, fala wody totalnie oblała nas oraz nasze ciuchy. Brunet miał na sobie jedynie białą koszulkę, która gdy tylko została zmoczona, mogłam zobaczyć jego napięte mięśnie na klatce piersiowej. Wyglądał jak Bóg seksu. O boże, dlaczego to powiedziałam!?
- Teraz jesteś mokra. - mruknął.
- Ty też. - przyciągnęłam do siebie chłopaka i zaczęłam zachłannie całować jego usta, czując potrzebę bliskości. W moim brzuchu tworzyły się motylki na jego słodkie pocałunki. Wcisnął język między moje wargi, a ja jedynie cicho jęknęłam. Nasze języki tańczyły razem, naciskając i wariując. Błądził dłońmi po moim zakrytym ciele, wsłuchując się w mój głośny oddech. Oderwałam się od jego uwodzicielskich warg by złapać odrobinę powietrza, ale znów chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam w swoją stronę, łącząc z powrotem nasze usta. Całował cholernie dobrze, jakby jego usta były tylko do tego stworzone.
- Dlaczego nawet po jednym pocałunku, pragnę ich coraz więcej? Kobieto co ty ze mną robisz.
- Uszczęśliwiam nas oboje.
- I naprawdę dobrze Ci to wychodzi.
- Wiedziałam, że Ci się spodoba.
- Jesteś moim narkotykiem, poranną kawą... - pocałował mój obojczyk - Jesteś wszystkim co stawia mnie na nogi każdego dnia. Jesteś piękna i mam zamiar Ci mówić to jeszcze dużo, dużo razy. - pocałował mój rumieniący się policzek.
- Jesteś taki słodki.
- Kocham Cię, kochanie. - wpił się w moje wargi za nim mnie podniósł. - A teraz wracajmy, bo robi się zimno.
- Jesteśmy mokrzy... - jęknęłam, pokazując palcem na nasze ciała.
- Nic Ci się nie stanie. - pocałował mnie w czoło i ruszyliśmy do samochodu.

~*~

Kiedy wróciliśmy do domu, nasze ubrania przez ten czas trochę wyschły. Od razu udaliśmy się pod prysznic, ale osobno tylko dlatego, że jak mówił Harry miał ważny telefon. Kiedy akurat Hazz wskoczył pod prysznic, ja wysłałam sms do szefa, że jutro pojawię się w pracy. Nie mogę zostawić go samego z tym wszystkim, gdy Enrique zaginął. Wiem, że potrzebuje mojej pomocy, a ja nie mam zamiaru siedzieć ciągle w domu.
Poczułam na swoich biodrach, ręce Harry'ego gdy tylko skończyłam chować rzeczy do szafki.
- Kusisz mnie i robisz to specjalnie - wyszeptał, przegryzając płatek mojego ucha.
- Ja nic takiego nie robię. - zaśmiałam się i obróciłam w stronę bruneta by móc go pocałować - Co porobimy? Może obejrzymy jakiś film w telewizji?
- Myślę, że możemy porobić co innego... Domyślasz się? - ścisnął mój pośladek i przyciągnął do siebie by móc kolejny raz złożyć pocałunek na moich wargach.

Od autorki:
Przepraszam! Tak bardzo schrzaniłam ten rozdział, że mam normalnie ochotę zapaść się pod ziemię. Możecie mnie zabić, pozwalam :c
Następny rozdział pojawi się we wtorek, więc mam nadzieję, że przez te kilka dni zdołam zobaczyć maksymalnie 10 komentarzy. Dziękuję za wszystko i do następnego, buziaki ;*
Pozdrawiam xx  


8 komentarzy:

  1. Ten cały blog jest cudowny tak samo jak te rozdziały <3^^ Mi tam rozdział się podobał :D Czekam na kolejny ;* /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fajny. Dlaczego ona tak nie chce tych dzieci? Ciekawe co by zrobiła jakby wpadła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog i rozdział i wgl ;) czekam na nexta :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie schrzaniłaś! Jest cudowny. Kocham i czekam na nn! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie schrzaniłaś jest cudowny ! *-* Masakra , ja tylko czekałam na taki romantyczny rozdział ^°^ dużo weny życze ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam podejrzenia że jak thomas spotka się z harrym to cos się harremu staniec a w najgorszym przypadku umrze czego BARDZO BARDZO NIECHCE
    Życze weny

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny rozdział! Kocham całego bloga ♡

    OdpowiedzUsuń