Nie tracąc ani chwili, zebraliśmy rzeczy i wsiedliśmy do samochodów. Ja zabrałam się z Harrym jego samochodem, a chłopacy swoim dostawczym, którym przyjechali.
- Harry co się dzieje z Danielle? - zapytałam gdy wjechaliśmy na autostradę.
- Nie wiem. Nawet sam Liam nie wie co z nią jest. Eleanor powiedziała mu, że wszystko nam powie jak przyjedziemy do szpitala.
- Czyli to coś poważnego?
- Nie chcę tak myśleć. Po prostu kurwa tak nie myślmy.
- Boję się o nią.
- A myślisz, że ja nie? Wyobraź sobie jak teraz czuję się on.
- Jest załamany.
- No właśnie.
Zatrzymaliśmy się na parkingu szpitalnym na którym bez problemu znaleźliśmy miejsce do zaparkowania. Payne nawet nie czekając na nas, pobiegł w stronę oświetlonego budynku. Harry złapał mnie za rękę i wszyscy pobiegliśmy za nim. Weszliśmy do środka gdzie już Liam wszczynał wojnę z recepcjonistką.
- Liam o co chodzi? - spytał spokojnie Louis, kładąc rękę na jego ramieniu.
- Ta idiotka nie chcę mi powiedzieć gdzie leży Danielle!
- Przykro mi, ale nie mogę udzielać informacji komuś kto nie jest z rodziny pacjentki. - przemówiła kobieta.
- Jaja sobie robisz ze mnie!? Chcesz mi pomóc czy mam sobie sam ją znaleźć!?
- Proszę odnosić się do mnie w kulturalny sposób albo wezwę ochronę by pana wyprowadziła.
- Ja jestem jej narzeczonym! Gadaj gdzie ona leży! - krzyknął, a Zayn od razu powstrzymał go od jakichkolwiek następnych słów i czynów.
- Uspokój się chłopie. - uspokoił i usadził go na krześle.
- Przepraszamy bardzo za niego. Właśnie dowiedział się, że jego "narzeczona" została przywieziona do tego szpitala. Nie wiemy co z nią jest, a nawet jak to się stało. Bardzo proszę by Pani nam powiedziała gdzie leży Danielle Peazer. - powiedziałam.
- Dobrze zrobię to, ale proszę na następny raz zachowywać się normalnie w stosunku do mnie. To nie jest plac zabaw. Jesteście w szpitalu gdzie leżą pacjenci, którzy potrzebują spokoju i odpoczynku.
- Tak wiemy, przepraszamy.
- Proszę udać się na czwarte piętro. Tam wszystko się państwo dowiedzą o aktualnym stanie Pani Danielle.
- Bardzo dziękujemy. - odpowiedziałam, a chłopacy od razu ruszyli do windy.
- Jak ty możesz być taka spokojna? - spytał Niall.
- Staram się po prostu do wszystkiego podchodzić bez problemów i zbędnych krzyków.
- Podziwiam cię. - przyznał.
- W dupie mam tą sukę. - burknął Payne. - Gdyby nie Vanessa już dawno leżałaby na ziemi.
- Postąpiłbym tak samo. - odezwał się Harry, a ja od razu zgromiłam go wzrokiem.
- Chyba jak każdy z nas.
- Tak, bo wy nie znacie słowa "kultura". - odpowiedziałam na co wywrócili oczami.
Wjechaliśmy na dane piętro i ujrzeliśmy Eleanor, która siedziała na krześlę przed salą i płakała. Louis podbiegł do niej, a ta gdy tylko go zobaczyła, wtuliła się w niego cała zapłakana.
- Eleanor powiedz co się stało. - Liam spojrzał na Louisa, a ten od razu ją puścił. - Spójrz na mnie. Powiedz mi co się stało.
- Payne nie widzisz, że ona płacze? - oznajmiłam, a Harry stanął za moimi plecami.
- Musi mi powiedzieć co tam się stało!
- O-ona... - jąkała się.
- Co? Co ona?!
- Poczekaj Liam, niech ona się uspokoi! Przecież widzisz, że nic nie może powiedzieć! - powiedział Louis i ponownie otulił Eleanor ramionami, a Liam sapnął lekko poddenerwowany - Kochanie uspokój się. Nie płacz i na spokojnie powiedz nam jak doszło do tego wypadku.
- Bo my przechodziliśmy przez ulicę...
- I co dalej!? - odkrząknął Payne.
- Nagle czarny samochód przejechał na czerwonym świetle i skręcił w naszą stronę. Zorientowałam się, że jedzie prosto na nas i krzyknęłam do Danielle by zaczęła biec. Ja zdążyłam uciec na chodnik, ale Danielle nie miała już szans. Sprawca uciekł z miejsca wypadku. Nie widziałam twarzy, ponieważ miał założoną kominiarkę i nie miał nawet rejestracji. Zadzwoniłam po karetkę i zabrali Danielle tutaj.
- O kurwa. - Harry złapał się za głowę, a Liam usiadł na krzesło. Zakrył twarz w dłoniach i zaczął płakać. Spojrzałam na minę reszty chłopaków. Nie wiedzieli co powiedzieć. - A co mówili lekarze?
- Nikt mi nic na razie nie powiedział odkąd tu jestem.
- Powiedźcie, że to kurwa pierdolony sen! - krzyknął Payne.
- Liam uspokój się.
- Jak mam się kurwa uspokoić? Znajdę chuja, który jej to zrobił i zapierdolę!
- Pomogę ci, ale teraz opanuj się. Pomyśl o Danielle. - oznajmił Harry.
- Państwo są rodziną pani Danielle Peazer? - przemówił mężczyzna w białym fartuchu, a my automatycznie odwróciliśmy się w jego stronę.
- Jestem jej narzeczonym. - Liam musiał skłamać, bo inaczej nikt nie dałby nam informacji.
- A wy?
- Jesteśmy jej dobrymi przyjaciółmi. - powiedział Harry, po czym przytulił mnie do siebie.
- Czy jest możliwość powiadomienia rodziców pacjentki?
- Niestety nie. Rodzice Danielle są rozwiedzeni. Ani z ojcem ani z matką nie utrzymuje kontaktu. Ale doktorze, co się dzieje!?
- Nie mam zbyt dobrych wieści. Wypadek pacjentki uszkodził jej jedno płuco, które w tym czasie cały czas podtrzymujemy. Nie ma takiej możliwości by człowiek żył z tylko jednym płucem. Ma niestety bardzo małe szanse na przeżycie, ale robimy co w swojej mocy by nie pozwolić jej umrzeć.
- Czyli to koniec? Ona może umrzeć? - Liam próbował cały czas przytrzymywać łzy.
- Organizm pacjentki może nie wytrzymać. Płuco nie daje jej tyle tlenu ile potrzebuje, dlatego jest podłączona do specjalnych urządzeń. Przykro mi, ale nie mogę państwu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze jak tak naprawdę nie jest. Zbyt mocne było uderzenie tego wypadku.
- Doktorze naprawdę nic nie da się zrobić? - spytał Zayn, stając obok Liama.
- Nie jesteśmy w stanie państwu powiedzieć czy jest jakaś szansa na uratowanie pacjentki.
- Czy-czy mogę ją zobaczyć? - wyjąkał Payne.
- Oczywiście, proszę za mną. - machnął ręką w naszym kierunku i wszyscy udaliśmy się za mężczyzną.
Tak samo jak Liamowi, zbierało mi się na łzy. Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział lekarz. Przecież musi być jakiś sposób by ją uratować. Ona nie może umrzeć! Liam by się załamał tak samo jak my wszyscy. Nie możemy pozwolić by nas opuściła. Nie zasługuje na śmierć. Ale kto doprowadził ją do takiego stanu? Dobrze wiem, że chłopacy nie odpuszczą tak łatwo sprawcy tego wypadku. Znajdą go i zabiją.
Lekarz otworzył drzwi od jednego z pokoi znajdujących się na tym piętrze. Weszliśmy do środka i ujrzeliśmy Danielle podłączoną do kilku specjalnych maszyn. To wszystko podtrzymywało ją przy życiu. Odwróciłam się do Harry'ego, który cały czas był za mną i wtuliłam się w niego. Z powodu tego widoku, zaczęłam płakać. Moja przyjaciółka właśnie walczy o życie.
- Pacjentka jest nieprzytomna. Proszę tylko niczego nie dotykać. - kiwnęliśmy głową i lekarz opuścił pomieszczenie.
Liam wziął krzesło i usiadł obok łóżka Danielle. Złapał jej rękę i pocałował. Bolał mnie widok płaczącego Liama nad łóżkiem swojej ukochanej.
- Nie zostawimy tak tej sprawy. - przemówił Louis, po kilku minowej ciszy.
- Jak chcesz ją w ogóle załatwić? - spytał Niall, który podszedł do okna.
- Napewno jest jakiś sposób by znaleźć skurwienia, który jej to zrobił.
- Możecie przestać teraz rozmyślać nad swoimi planami? To nie jest odpowiedni moment ani miejsce na to. - skrytykowała ich Eleanor.
- Eleanor ma całkowitą rację. - przyznałam.
- Ona sobie na to nie zasłużyła. - wymamrotał Liam, ciągle patrząc na swoją ukochaną, która nie dawała żadnego oznaku życia. Jedynie przez wskazane urządzenie widzieliśmy, że jej serce cały czas bije.
- Liam, nie pozwolimy jej umrzeć. - Harry stanął obok niego.
- Słyszałeś doktora. Nic się już nie da zrobić.
- Zawsze się coś da.
- W jej przepadku już nic.
- Nie możesz tak mówić!
- Właśnie! Nie możesz wątpić w to, że ona nie przeżyje. - dopowiedział Niall. Ja w tym czasie wtuliłam się w Louisa, tak samo jak Eleanor. Obie byliśmy załamane. Nie rozumiałam jak chłopaki mogą nie płakać w takim momencie.
- Dlaczego pozwoliłem jej na te pierdolone zakupy!?
- Liam skąd mieliśmy wiedzieć, że to się stanie? - odezwał się Tomlinson.
- Przestańcie. To nie jest wasza wina. - Harry spojrzał na Danielle. Wszyscy patrzyliśmy się w jej kierunku.
- Lekarze zrobią wszystko by ją uratować. - powiedział Niall, pocierając twarz dłońmi.
- Może zostawmy Liama samego. Chodźmy do kawiarni na dół, zjemy coś i ochłoniemy. - oznajmił Malik.
- Dobry pomysł. - przyznał Harry i odwrócił swój wzrok na mnie.
- Czy ja mogłabym zostać z Liamem? - zapytałam.
- Będzie miło. - lekko uśmiechnął się Payne.
- To chodźmy. - Louis złapał za rękę Eleanor i razem z Zaynem oraz Niallem wyszli za drzwi.
- Jak coś mam telefon przy sobie. - Harry ucałował mnie w czoło i otarł łzy z mojego policzka - Musimy być silni dla Danielle.
Przytuliłam go mocno i krótko pocałowałam, po czym spojrzał jeszcze raz na Danielle i wyszedł. Podsunęłam krzesło i usiadłam po drugiej stronie łóżka mojej przyjaciółki. Złapałam za jej drugą dłoń i spojrzałam na nią. Nie umiałam powstrzymać swoich łez. Tak bardzo chciałam, żeby mnie przytuliła i powiedziała jakiekolwiek słowo, ale to było w tym momencie nie możliwe. Liam ciągle patrzył na swoją ukochaną jak na najcenniejszą osobę na świecie jaką ma. Dlaczego musiało się to przytrafić akurat jemu? Mogę sobie tylko wyobrazić jego ból jaki czuje teraz. To zabijający widok.
- Vanessa, nie płacz. - szepnął - Wiem jak się teraz czujesz. Czuję to samo.
- Musi być jakiś sposób by ją z tego wyciągnąć, ona nie może umrzeć w taki sposób.
- Zrobiłbym wszystko, żeby teraz była przy mnie cała i zdrowa.
- Liam... - powiedziałam cicho i podeszłam do niego by go przytulić - Nie możesz się poddawać. Będziemy wszyscy walczyć by wróciła do nas.
- Nie chcę by mnie zostawiła. - otulił mnie mocno ramionami.
- Wiem.
- Umrę, gdy tak się stanie.
- Nie mów tak.
- Nie pogodzę się z jej stratą, nie dam sobie rady.
- Nie pozwolimy jej umrzeć.
- Nie mamy w pływu na to co się z nią dzieję.
- Wszystko będzie dobrze.
- Chciałbym, żeby tak było.
Przez jeszcze pół godziny rozmawialiśmy o Danielle. Liam opowiadał różne historie z ich życia. Pierwszy pocałunek, randka, wakacje. Wszystko o czym mówił było magiczne. Ich cała miłość była wyjątkowa.
Po chwili do sali wparowali chłopcy wraz z Eleanor. Harry podszedł do mnie, a ja od razu się w niego wtuliłam. Usiadł, a mnie usadził na swoje kolana. Pocałował mnie w policzek i skierował wzrok na Danielle.
- Jak się trzymasz Liam? - spytał.
- A jak mam się trzymać?
- Był może lekarz?
- Nie.
- Przynieśliśmy ci kanapki. - odparł Niall i podał mu pudełko.
- Dzięki, nie mam ochoty na jedzenie.
- Ja rozumiem, że wolisz nie jeść, ale... - przerwał mu.
- Połóż je tutaj. Potem zjem.
- Dzień dobry państwu. - odezwał się doktor, który wszedł do sali.
- Doktorze są jakieś postępy z Danielle? - spytałam.
- Jak na razie żadnych.
- W ogóle robicie coś w jej sprawie? Bo jak na razie to myślę, że nie robicie kompletnie nic. - burknął Liam.
- Panie Payne. Robimy co możemy by uratować pańską ukochaną. To nie jest jedne machnięcie różczką, a pacjentka się wybudzi. Jej stan jest ciężki.
- To co? Będziemy tak czekali aż umrze?
- Cały czas konsultuję się z innymi lekarzami z Francji i wszystko ustalamy. Nie jesteśmy pewni czy jest coś co mogłoby uratować pacjentkę.
- Dziękujemy za informację, doktorze. - Louis podał mu dłoń.
- Potrzebujemy czasu by wszystko omówić z innymi lekarzami. A i chciałbym jeszcze państwa poinformować, że jest już późno. Musicie opuścić szpital.
- Czy ja mógłbym spać tutaj?
- Myślę, że tak, ale musi pan iść do recepcji i poprosić o materac.
- Dziękuję.
- To widzimy się jutro. Dobranoc. - podał nam wszystkim dłonie i wyszedł.
- Liam jesteś pewny, że chcesz tu zostać na noc? - zapytał Zayn.
- Tak, wy idźcie. Wolę być tu z nią niż sam.
- Przyjedziemy rano. - oznajmił Harry.
- Dam sobie radę, spokojnie.
- Liam spójrz na mnie. - kucnęłam przed nim, a on zrobił to o co prosiłam - Wszyscy się martwimy o Danielle. Każdy z nas chce by teraz była przytomna. Wiem, że jest ci ciężko, bo mi też, ale nie załamuj się.
- Fajna rada, dzięki. - odpowiedział, a ja ucałowałam go w policzek i złapałam rękę Harry'ego, która była wyciągnięta w moją stronę.
- Trzymaj się Payne. - powiedział Zayn i opuściliśmy pomieszczenie, po czym cały szpital.
~*~
Każdy porozjeżdżał się do swoich domów. Dla wszystkich ten dzień był jednym z najgorszych.
Razem z Harrym wróciliśmy zmęczeni do mieszkania. Miałam ochotę po prostu coś rozbić z tego co się dzisiaj działo. Po prostu nie mogłam znieść myśli, że Danielle przez wypadek może stracić życie.
Gdy Harry brał prysznic, ja usiadłam na kanapie z gotową, gorącą herbatą. Przykryłam się kocem i wzięłam swój telefon. Akurat miałam jedną wiadomość od Mirandy. Napisała mi, że Chris się do niej nie odzywa. Ale dlaczego? Przecież ona nie była wmieszana w naszą kłótnię. Wszystko się wali. Kłótnia z Chrisem, Thomas i ten wypadek Danielle. Co mnie jeszcze czeka?
- Co robisz? - zapytał Hazz, który wszedł do salonu ubrany tylko w krótkie spodenki.
- Odpisuję na wiadomość od Mirandy.
- Co ci napisała?
- Chris ją unika, a nawet nie wie dlaczego.
- Może obraził się na cały świat po ostatnim. - uśmiał się.
- To nie jest śmieszne. Rozumiem, mógł obrazić się na mnie, ale przecież Miranda nie jest tutaj niczemu winna.
- Daj spokój, przejdzie mu gdy będzie potrzebował od niej jakiejkolwiek pomocy. Przypomni sobie wtedy, że ma przyjaciółkę.
- Masz rację. - uśmiechnęłam się i upiłam łyka owocowej herbaty, po czym odstawiłam ją na stolik.
- Wiesz... Każdy jest dzisiaj zjebany przez wypadek Danielle. Ja naprawdę nie wiem co myśleć, po tym co powiedział nam lekarz. Nie wątpię w cudy, ale w tej sytuacji nie znajdą rozwiązania.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Jak sobie to wyobrażasz? Jej płuco utrudnia jej całkowite oddychanie, dlatego jest przypięta do tych wszystkich maszyn. Jeśli którąś odłączysz, ona umrze z braku powietrza.
- Nie mów tak. Nie chcę by umarła, nie może zostawić Liama samego z tym wszystkim.
- Wiem, kochanie. Liam zbyt mocno ją kocha i załamie się. - odetchnął głęboko i położył głowę na moich kolanach - Myślałem też nad sprawcą tego całego wypadku.
- I?
- Myślę, że to mógł być Thomas.
- Ta myśl też mi przeleciała przez głowę.
- Sama widzisz. Z tego co powiedziała Eleanor miał założoną kominiarkę oraz nie miał rejestracji. Thomas nie może mieć rejestracji, ponieważ by go złapali.
- Jeśli to on, to co zrobimy?
- Jak to co? Znajdziemy go i załatwimy sprawę.
*Oczami Christophera*
Dzisiaj miałem dać ostateczną odpowiedź Thomasowi na temat jego propozycji. Chodziłem po salonie, ściskając telefon w dłoniach. Byłem zdenerwowany. Wciąż nie wiedziałem czy zgodzić się na to wszystko o czym mówił. Chciałem za wszelką cenę pozbyć się Harry'ego, ale nigdy nie przyszło mi na myśl zabójstwo. Jednak jeśli Vanessa by ucierpiała to zrobiłbym to nawet nie myśląc o konsekwencjach. Mam współpracować z przestępcom, którego szuka cały kraj. Tego chcę? Trafić za kratki i spędzić tam resztę życia? Ale jeśli się nie zgodzę to on może zrobić krzywdę Vanessie. Dla niej byłem gotowy zaryzykować.
W dłoniach zabrzęczał mi mój telefon. Szybko go odblokowałem by sprawdzić wiadomość.
W dłoniach zabrzęczał mi mój telefon. Szybko go odblokowałem by sprawdzić wiadomość.
Jedź za czarnym samochodem, który stoi pod twoim domem. Zawiezie cię prosto pod budynek w którym usłyszę twoją decyzję.
O co mu chodzi? Przecież mieliśmy rozmawiać przez telefon. Nie umawialiśmy się na jakieś spotkanie. Ubrałem kurtkę i sięgnąłem po kluczyki z komody do swojego pojazdu. Wyszłem przed dom i zobaczyłem czarnego Forda. Zająłem miejsce w swoim samochodzie i odpaliłem go. Gdy tylko silnik zabrzmiał, czarny pojazd od razu ruszył. Wyjechał na prowadzenie, a ja tuż za nim. Starałem się zbytnio nie oddalać i trzymać się jak najbliżej niego. Wolę nie uciekać, bo skąd mogę wiedzieć czy on przypadkiem nie ma przy sobie broni jak jest to człowiek Thomasa.
Zatrzymaliśmy się pod jakąś knajpą przy której stało bardzo dużo motocykli. Mężczyzna samochodu, który przede mną jechał, wyszedł z pojazdu. Rozpoznałem go. To był Ryan, przyjaciel Thomasa. Miał założone okulary przeciwsłoneczne i nawet nie wiem po co, jak przecież jest noc. Machnął do mnie ręką bym szedł za nim. Weszliśmy do knajpy i rozglądnąłem się po pomieszczeniu. Piwo, papierosy, zakłady i pieniądze. Lepszego miejsca na spotkanie nie mógł znaleźć? Podeszliśmy do baru przy którym od razu zauważyłem Thomasa, który spokojnie popijał swojego drinka.
- Miło cię widzieć Chris.
- Ta, ciebie też. - burknąłem, siadając obok niego. Ryan natomiast zajął miejsce po mojej drugiej stronie.
- Muszę być pewny, że nie zrobisz Vanessie krzywdy.
- Mówiłem ci. Daję słowo jeśli mi pomożesz.
- Czy będę musiał kogoś zabić?
- A jesteś do tego chętny?
- Nie.
- Coś podać panowie? - zapytał kelner, który skończył obsługiwać faceta obok.
- Pijesz coś? - zwrócił się do mnie Thomas.
- Nie dzięki, prowadzę.
- Jeden ci nie zaszkodzi, nudziarzu. Dwa mocne whisky.
- Już podaję.
- Właśnie dzisiaj doprowadziłem przyjaciółkę twojej Vanessy na skraj śmierci. - powiedział zadowolony, kiedy kelner się od nas oddalił.
- Że co?
- Potrąciłem ją i wylądowała w szpitalu. Biedna... - udał załamanego.
- Zabiłeś ją?
- Wypadek był tak mocny, że raczej wątpię by go przeżyła. - upił łyk drinka gdy kelner podał nam alkohol. - Byłem tak mocno wkurwiony na Vanessę, że po prostu postanowiłem zabić jedną z jej najbliższych osób. Dopierdoliła mnie tym, że przeżyła.
- Jesteś psychiczny.
- To dopiero początek kolego.
- Co masz na myśli? Planujesz coś jeszcze?
- Mam dużo planów, ale jesteś potrzebny mi ty.
- Muszę się zastanowić.
- Dałem ci wystarczająco czasu na zastanowienie.
- Daj mi kilka dni, a nie zaledwie dzień.
- Możesz przestać pierdolić człowieku? Zaczynasz działać mi na nerwy. Chcesz pozbyć się Harry'ego i wszystkich jego popierdolonych przyjaciół? Wchodzisz w to?
- Jeśli to ma oznaczać, że nie skrzywdzisz Vanessy to tak. Wchodzę w to.
- To chciałem usłyszeć. - zaśmiał się i upił do końca swojego drinka.
Od autorki: Witajcie ツ Co myślicie o tym rozdziale? Danielle walczy o życie, a Chris przyłącza się do planów Thomasa.
Zostało mi już kilka rozdziałów i zakończymy 1 sezon. Postanowiłam, że już nic nie będę dodawać do pierwszej części, ponieważ i tak jest za dużo rozdziałów ;)
Okej, a teraz tak z innej beczki. Słyszeliście już nową piosenkę One Direction "Drag me Down"? Coś czuję, że piąty album nas mocno zaskoczy :D Do nastepnej soboty xx
Mało mi, wciąż mi mało ! Nie mogę doczekać się kolejnej soboty .
OdpowiedzUsuńN ;)
Oby Danielle przeżyła :) Czekam na kolejny rozdział;) Jestem mega ciekawa co dalej :) /Natalia
OdpowiedzUsuńŚwietn
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze Danielle przezyje a Chris jest debilem. rozdzial swietny czekam na nastepny :-)
OdpowiedzUsuń