12 mar 2016

Rozdział 76


*Perspektywa Vanessy*

- Ty chyba zwariowałeś! - zakpiłam oburzona, gdy Niall bez mojej zgody podjechał pod swój dom. Byłam zła, kompletnie zła, że nie liczył się z moim zdaniem.
- Och, przestań. To jest idealny moment by powiedzieć chłopakom o ciąży. Jesteś w trzecim miesiącu, chcesz czy nie i tak się to wyda - odpowiedział, zaparkowując swojego czterokołowca w garażu.
- Ale ja nie zgadzałam się na to byś po nich zadzwonił, nie jestem do jasnej cholery gotowa. Znasz przecież ich charaktery.
- Posłuchaj. Jesteś nam na prawdę bardzo bliska. Jeśli ja zaakceptowałem twoją decyzję, oni też. Nie martw się.
- Łatwo mówić - mruknęłam sama do siebie podczas kiedy przyjaciel okrążył auto w celu otworzenia mi drzwi.
- Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę, pomagając wyjść.
- Nie jestem tego pewna.
- Ty niczego nie jesteś pewna - zaśmiał się i otworzył kluczem drzwi od mieszkania - Napijesz się czegoś? Kupiłem ostatnio zieloną herbatę z myślą o tobie.
- Chętnie. Może pomoże mi się przestać denerwować - oboje weszliśmy do zadbanej kuchni. Niall był chyba jedynym chłopakiem z całej czwórki, który miał idealny porządek w domu.
- Po pierwsze nie stresuj się, bo to szkodzi dziecku, a po drugie na prawdę nie ma się co denerwować. Uspokój się, pomogę ci z tą sytuacją.
- Okłamuje ich, Niall. Kazałam im być szczerymi ze mną, a sama ukrywam ważną rzecz. Będą źli na mnie, przez co powiedzą całą prawdę Harry'emu, a ja nie chcę by wrócił i znów namieszał mi w życiu - przetarłam oczy, powstrzymując lekki płacz.
- Spójrz na mnie - nakazał, siadając do stołu na przeciwko mnie - Gwarantuje ci, że zrozumieją dlaczego to zrobiłaś. Wszyscy uważamy cię za członka naszej rodziny. Jesteśmy w tym wszystkim razem. Każdy znasz przeszedł okropne czasy, jakie nastały w naszych życiach. Śmierć ważnych osób, którzy zginęli przez naszą głupotę. Odrzucenia oraz kłamstwa, które po latach wyszły na jaw. Nikt z nas nie miał dobrej przeszłości - mówił - Teraz nikt nie chce żyć w kłamstwie, dlatego pomiędzy nami jest jedna zasada - szczerość. Chłopaki nie odrzucą cię z powodu tego co im powiesz.
- A jeśli tak? Spójrz prawdzie w oczy. Urodzę dziecko waszego przyjaciela o którym on nawet nie ma pojęcia. Kto by to poparł? Ty robisz to jedynie ze względu na mnie, chcesz mi pomóc, a chłopaki? Jeśli tak jak mówisz, nie chcą żyć w kłamstwie i nie chcą być okłamywani to dlaczego mieliby zaakceptować moją decyzję i nie powiedzieć o tym Harry'emu? Ukrywam cholernie ważną rzecz, Niall!
- Nie zrobią tego.
- Skąd możesz o tym wiedzieć?! - podniosłam głos, wciąż go obserwując. Po chwili do naszych uszu dobiegł charakterystyczny dźwięk dzwonka.
- Zaraz się przekonasz - podniósł się pewny na nogi, próbując skierować się na korytarz, ale szybko złapałam go za nadgarstek.
- Jeśli to co mówisz, będzie nieprawdą? Jeśli wyjdzie nie tak jak po naszej myśli? Co dalej? - spytałam, patrząc prosto w jego niebieskie jak ocean oczy.
- Teraz albo nigdy, Vanessa - wyrwał się z mojego uścisku i ruszył przed siebie.

Chciałam by słowa Nialla się sprawdziły. Chciałam by chłopcy to wszystko zaakceptowali, a Harry nie dowiedział się o dziecku. Ale czy na prawdę potrafiliby okłamywać własnego przyjaciela? Człowieka, który jest dla nich tak bardzo bliski? Człowiekowi któremu pomogli z wzajemnością?
- Udało nam się wyrwać z pracy, choć Liam nie był z tego powodu zbytnio zadowolony, że musiał odwołać spotkanie z jakimś dyrektorem firmy z którą chce współpracować - usłyszałam głos Louisa przez co szybko odłożyłam swój pusty już kubek z herbatą do zlewu.
- Może to nie był odpowiedni moment, ale jednak kumple są ważniejsi - przemówił Liam. Przełknęłam ślinę i z odwagą wyszłam z kuchni by stanąć twarzą w twarz z przyjaciółmi.
- Vanessa? Niall nie mówił, że tu będziesz - odezwał się mulat, lekko się do mnie uśmiechając na co wszyscy automatycznie spojrzeli na mnie.
- To ze względu na nią tu jesteście. Nie chciałem mówić wam tego przez telefon - odparł Niall, machając ręką byśmy przeszli do salonu. Chłopcy zajęli miejsca na kanapie, a ja wraz z blondynem dwa skórzane fotele.
- No więc o co chodzi? Coś się stało?  - spytał Liam, przyglądając się uważnie naszej dwójce.
- Przepraszam, że zawróciłam wam głowę. Wiem, że mieliście ważniejsze sprawy ode mnie, ale to co chcę wam powiedzieć jest bardzo ważne. Zbierałam się dużo czasu by wam to wyjawić. Liczę, że będziecie dla mnie wyrozumiali. 
- Mamy się bać? Co tu jest grane? - odrzekł Zayn, nie rozumiejąc moich słów. O nie, tylko nie stres.
- Stało się coś co z jednej strony błyskawicznie zawaliło moje życie. Trudno mi jest teraz żyć z myślą, że w takim momencie to się stało.
- Ale co?
- Mieliście kiedyś taką sytuację, która wam się przytrafiła w nieodpowiednim dla was momencie? Przez którą tak jakby zaczynacie myśleć, że zniszczy ona wam połowę życia?
- Nie rozumiemy co chcesz przez to powiedzieć, Vanessa - powiedział Louis.
- Ona jest w ciąży - odezwał się Niall, a ja zszokowana spojrzałam na niego tak samo jak chłopcy. Nie, nie, nie, boże, coś ty narobił! - Vanessa jest w ciąży, chłopaki.
- Co ty powiedziałeś? - Tomlinson momentalnie ożył - Ona jest w ciąży!? - wskazał na mnie palcem, a ja tak po prostu straciłam głos. Jezu, co tu się właśnie dzieje!?
- To żart prawda? - zakpił Zayn, zaskoczony mnie obserwując.
- To nie żart, Malik.
- To prawda, Vanessa? - kiwnęłam nieśmiało głową - Japierdole, wiedziałem! - spojrzałam na niego niezrozumiale - Miałem podejrzenia. Kiedy kilka razy proponowałem ci alkohol ty odmawiałaś, a rzadko to robiłaś.
- Kto jest ojcem? Ten skurwysyn Chris? To jego sprawka?! - krzyknął lekko zdenerwowany Louis, przerywając mi i Zaynowi. 
- Oszalałeś? - odrzekłam, biorąc się w garść po tym co usłyszałam - Jak możesz tak mówić!
- Lou - upomniał go Liam.
- To kto do pierdolonego chuja nim jest!?
- H-harry - wyjąkałam.
- Styles? Wiedziałeś kurwa o tym Horan?
- Tak, a teraz uspokój się Tommo.
- Czyli przez cały ten czas nas okłamywałaś? Oboje okłamywaliście? - zakpił, odwracając się w moją stronę - A Styles w ogóle wie o dziecku? Ma pojęcie? - przyglądał mi się wzrokiem, którego było ciężko rozszyfrować - Odpowiedz!
- Nie krzycz na nią! - krzyknął Liam, ponownie upominając przyjaciela.
- Pierdol się! Chcę wiedzieć!
- Vanessa, czy Harry wie o dziecku? - spytał mulat.
- N-nie - odpowiedziałam na co chłopaki automatycznie zmienili podejście. Niall wyczuwając mój strach i stres, usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- Czyli nie. Super - Tomlinson zaśmiał się złośliwie - W którym jesteś miesiącu?
- Trzecim.
- I on jeszcze nie wie?
- Louis ja...
- Ona nie chce mu mówić - przerwał Niall, ponownie się wtrącając.
- Że co?! - jego ton był na prawdę wkurzający - Słyszeliście to? Ona nie chce powiedzieć Harry'emu, że jest z nim w ciąży - wybuchł śmiechem.
- To nie jest śmieszne.
- Właśnie, że jest. Czy ona w ogóle myśli? Ojcem dziecka jest Styles, a on jeszcze o tym nie wie! Trzeba mu o tym powiedzieć i go tu ściągnąć.
- Nie! - krzyknęłam zdenerwowana - Masz zamiar mnie wysłuchać? Harry nie dowie się o dziecku!
- Czy ja się przesłyszałem?- tym razem Zayn się odezwał.
- Nie, dobrze usłyszałeś.
- Czy ty chcesz to przed nim ukryć?
- Tak.
- Vanessa nie możesz tego zrobić - odrzekł Payne.
- Mogę.
- To się kurwa w pale nie mieści! - wykrzyknął Louis - Chcesz pozbawić go dziecka? Czy ty zdajesz sobie kurwa sprawę jak bardzo Styles chce mieć dzieci? A teraz gdy niedługo będzie miał jedno, ty chcesz sprawić by nigdy nie miało z nim kontaktu. Oszalałaś już do reszty!
- Ja oszalałam? Zasłużył na to!
- Na co do chuja? - wstał z kanapy - Za to, że cię skrzywdził!? Jesteś idiotką, że w ogóle wpadłaś na taki pomysł! Ale wiesz co? Ja nie pozwolę na to, ponieważ Hazz to mój przyjaciel, a przyjaciół się nie okłamuje - sięgnął dłonią do kieszeni spodni i wyciągnął swoją komórkę - Nie dam ci go skrzywdzić. Za dużo wycierpiał - byłam spanikowana tym co Louis miał zamiar zrobić.
- Przestań kurwa! - Niall zerwał się i wyrwał mu telefon z dłoni, za chwilę rzucając nim o ścianę - Czy ty kurwa jesteś pojebany? To jej decyzja, a my musimy się do niej zastosować czy ci się to podoba czy nie.
- Do niczego się nie będę do chuja dostosowywał!
- Jesteś pewny? Może mam cię zmusić? - blondyn lekko odepchnął chłopaka.
- Dawaj - oboje ciskali w siebie piorunami. Po chwili pięść Horana zderzyła się z nosem przyjaciela, przez co o mało się nie przewrócił do tyłu.
- Wow, stop! - wrzasnął Liam, stając pomiędzy nimi.
- Zapłacisz mi za to - zagroził, ostrym tonem Louis.
- Nie rozumiesz, że ona ma poważny problem? Jeśli nie chce mu powiedzieć to się do chuja do tego nie mieszaj!
- Dlaczego ty ją kurwa popierasz?
- Bo jest moją przyjaciółką, członkiem naszej rodziny! Sam mówiłeś, że nie powinniśmy odwracać się od własnych przyjaciół! - Tomlinson momentalnie zesztywniał - Czy to nie tak mówiłeś? Posłuchaj, musisz to zaakceptować.
- Dlaczego musi!? - powiedział Zayn - Popieram w tym momencie całkowicie Louisa, ponieważ ma rację! Nie mów mi Horan, że ty też jej decyzję popierasz w stu procentach. To co chce zrobić, jest chore.
- Może i robię złą rzecz, ale chcę chronić moje dziecko - oznajmiłam, podnosząc wzrok na całą czwórkę.
- Przed czym? Przed jego własnym ojcem?! Styles by nigdy was nie skrzywdził!
- Nie mogę pozwolić by wrócił, nie chcę mieć z nim już nic wspólnego.
- Ale masz dziecko. Ono nigdy was nie rozdzieli, nawet jakbyś tego bardzo chciała!
- Zrobię wszystko by dorastało tylko przy mnie.
- Zrobisz tylko wielką krzywdę dziecku - odezwał się Louis - Nie zdajesz sobie sprawy jak będzie się ono czuło jak dorośnie. Ale ciebie przecież to nie obchodzi!
- Nie mów, że mnie to nie obchodzi! Będę kochała to dziecko i robiła wszystko by było szczęśliwe!
- Jesteś kompletnie zaślepiona zemstą, wiesz? Ale jeszcze zobaczysz tego skutki - zagroził, po czym odepchnął na bok Nialla, który stał mu na drodze i opuścił mieszkanie.
- Porozmawiam z nim - poinformował blondyn, ale od razu zatrzymałam jego zamiary.
- Zostaw, może przemyśli sobie kilka spraw.
- Nie mogę uwierzyć, że chcesz to zrobić. Jak w ogóle możesz tak myśleć? Chcieć zrobić by Hazz nie dowiedział się o własnym dziecku - odwróciłam się gdzie napotkałam Malika zakrywającego twarz dłońmi i siedzącego obok Liama, który był na prawdę spokojny w przeciwieństwie do pozostałych.
- Zayn zaufaj mi - kucnęłam przy nim - Wiem, że robię źle, ale to jedyne wyjście by zaznać spokój.
- Jest milion wyjść! Tylko ty wybierasz najbardziej bolesną! Będziesz miała sumienie, Vanessa.
- Czyli co!? Po urodzeniu mam oddać to dziecko do adopcji? Tego chcesz? Jeśli uważasz, że nie umiem wychować dziecka sama to dlaczego tu jeszcze jesteś? Dlaczego nie wyszłeś tak samo jak Louis? - mulat spuścił głowę, jednak za chwilę zrozumiałam, że przygląda się mojemu zakrytemu, mało widocznemu brzuchowi.
- To chłopczyk czy dziewczynka? - spojrzał na mnie wzrokiem, które okazywało tak wiele uczuć. Strach, niepewność, ból oraz zaufanie?
- Dziewczynka - odparłam cicho, a Liam klęknął obok mnie, owijając ramiona i przybliżając do siebie.
- Jestem z tobą - szepnął do mojego ucha, przez co poczułam ciepło w sercu. Przytulił mnie gdy zorientował się, że zastygniete spojrzenie Zayna totalnie mnie onieśmiela.
- Dziewczynka - powtórzył, po czym ku mojemu zdziwieniu lekko się uśmiechnął - To niesamowite.
- Zayn, nie możemy zostawić jej z tym problemem. Spójrz, ile przeżywa. Dajmy jej szansę. Nikt z nas nie popiera tego co robi, ale nic nie możemy zrobić. Nie możemy zmienić tej decyzji - odezwał się Niall, po czym podał przyjacielowi moje USG - Nie chcesz pomóc wychowywać tą dziewczynkę? Wyobraź sobie, zostaniesz wujkiem - Zayn uważnie przyglądał się zdjęciom.
- Nie wiem już co mam myśleć o tym wszystkim. Nie chcę okłamywać Harry'ego, ale też nie chcę zranić ciebie - odrzekł w moją stronę - Liam, popierasz ją?
- Tak, popieram. Masz pojęcie w jakiej ona jest teraz sytuacji? Nie możemy jej z tym zostawić, potrzebuje naszej pomocy. Zapomnijmy o Harrym w tym momencie, ona jest dwa razy ważniejsza od niego.
- To nie w naszym stylu jest okłamywać Stylesa.
- A kogo to w tym momencie teraz obchodzi? Zastanów się.
- Nie wiem...
- Zrób to dla niej, dla dziecka.
- Może byłby w stanie zaakceptować tą decyzję.

*Perspektywa Mirandy*

Przechadzałam się po parku, stwierdzając, że lepiej będzie jeśli odetchnę świeżym powietrzem. Miałam dość siedzenia w domu bez niczyjej obecności. Można było powiedzieć, że wariowałam. Tak to dobre słowo. Byłam człowiekiem, który lubił po prostu wyjść do ludzi i coś porobić. Chciałam móc odwiedzić Vanessę, dowiedzieć się jak minęła jej wizyta u ginekologa i czy z dzieckiem wszystko w porządku, ale niestety nie mogłam. Moja przyjaciółka miała dzisiaj zwyczajnie inne plany i zresztą staram się ją zrozumieć. Powinnam dać jej chwilę chwilę odpoczynku ode mnie. Odkąd dowiedziałam się o jej ciąży, stałam się lekko natrętna, ale to tylko dlatego, że byłam na prawdę ciekawa czy będę ciocią dla dziewczynki czy chłopczyka.

Czasami powiedziałabym, że tak jakby byłam o Vanessę trochę zazdrosna. Tak bardzo zazdrościłam jej Harry'ego. Był dla mnie takim ideałem, pomagał jej, wszędzie z nią był, opiekował się nią. Marzyłam o takim chłopaku jak on, romantycznym, który będzie o mnie dbał. Każda dziewczyna chce kogoś takiego, bo ktoś taki to złoto.

Jednak gdy po czasie dowiedziałam się jaki on na prawdę jest, jak potraktował moją przyjaciółkę, od razu zmieniło się moje nastawienie co do jego osoby. Za to co zrobił, teraz kompletnie go nienawidzę. Nienawidziłam już każdego, kto był w jakichkolwiek przyjaznych relacjach z Harrym. Mam na myśli całą paczkę jego kumpli, którzy próbowali zrobić krzywdę Chrisowi. Teraz z całego serca żałuję, że wyjawiłam jeden z moich sekretów człowiekowi, który przy najbliższej okazji mógłby mnie tak po prostu zabić. Byłam cholernie za to wszystko zła, za to, że pozwoliłam mu i za to, że w ogóle się poznaliśmy. To nigdy nie powinno mieć miejsca. Wciąż uważam, że to trochę jednak wina Vanessy, ale nie mam zamiaru już się z nią o to kłócić. Wybaczyliśmy sobie i to jest najważniejsze. Mam teraz spokój od wszystkiego także od Zayna i szczerze byłam z tego powodu zadowolona.

Zatrzymałam się przy małym stawie, obserwując jak stado kaczek swobodnie porusza się w swoim rytmie po wodzie. Pogoda jak najbardziej była odpowiednia na mały spacer, gdzie można było spokojnie nad wszystkim pomyśleć, odizolowując się od ludzi, jednak nie na tyle jak myślałam.
- Miranda! - odwróciłam się za siebie, rozglądając się za osobą, która mnie zawołała. Od razu miałam ochotę się szybko ulotnić kiedy tą osobą okazał się być Zayn. Skąd on się tu do jasnej cholery wziął!? - Zatrzymaj się! - krzyknął, ale ja nie miałam zamiaru zwolnić tempa swoich kroków. Nie miałam nawet najmniejszej ochoty gadać z tym człowiekiem - Hej, miałem na serio na myśli, żebyś się zatrzymała - złapał mnie za rękę, powodując, że momentalnie stanęłam w miejscu.
- Czego chcesz? - odważyłam się spojrzeć w jego niezwykłe brązowe oczy - Skąd wiedziałeś gdzie jestem?
- Nie było cię w domu, więc zadzwoniłem do Vanessy. Powiedziała, że od pewnego czasu, często przychodzisz do tego parku - odrzekł - Chciałbym z tobą porozmawiać.
- Ale ja nie chcę z tobą, a teraz łaskawie pozwól mi wrócić do domu - zepchnęłam jego dłoń i zrobiłam parę kroków przed siebie, ale jednak mulat ponownie mnie zatrzymał.
- Martwię się. Nie odbierasz ode mnie w ogóle telefonu. Vanessa mi wszystko powiedziała, pozwól mi to wytłumaczyć, proszę.
- Nie ma czego tłumaczyć. Najlepiej będzie jak po prostu zostawisz mnie w spokoju - zrobiłam kolejną próbę by oddalić się od niego.
- Myślałaś, że na prawdę zrobię ci krzywdę? - jego wypowiedź spowodowała, że błyskawicznie zatrzymałam się w miejscu - Nigdy bym tego nie zrobił, nie takiej osobie jak ty.
- To dlaczego zrobiłeś mi krzywdę, okłamując mnie!? - odwróciłam się, stając naprzeciwko niego - Co ty sobie myślałeś? Że nie poznam prawdy, kim tak na prawdę jesteś?
- Nie mogłem powiedzieć tego osobie z którą gadałem poważnie jedynie raz na żywo i dwa razy przez telefon.
- Nie ufałeś mi?
- Ufałem, ale jeszcze nie byłem w stu procentach pewny co do ciebie.
- Wiesz co? A ja jak głupia postanowiłam ci zaufać. Zaufałam ci już po pierwszej naszej rozmowie. Myślałam... Myślałam, że ty też, ale myliłam się - przetarłam łzę - Zayn zapomnij, nie chcę by ktoś miał przede mną jakieś sekrety, tajemnice. Nie chce czuć się okłamywana.
- Jeśli dasz mi szansę, wyjawię ci wszystko co chcesz - oznajmił nagle.
- Co? - spytałam zaskoczona.
- Jestem gotów powierzyć tobie swoje sekrety, Miranda.
- Czy ty jesteś poważny?
- Tak, jestem. Staram się zaufać tobie, tak jak ty ufasz mi - obserwował mnie, gdy ja w tym czasie stałam jak kamień - Popełniłem błąd, że cię okłamałem, ale musisz mi uwierzyć, że nie mogłem byle komu powiedzieć o sobie. Mogłaś okazać się osobą, która zadzwoni po policję i wsadzi mnie do pudła, ale jednak tego nie zrobiłaś. Jesteś pierwszą osobą, która tak szybko mi zaufała i doceniam to.
- A-ale ty jesteś mordercą, masz broń i ja nie powinnam...
- Noszę broń tylko po to by bronić moich bliskich. Los Angeles roi się od wielu napaleńców, narkomanów i dobrych zabójców. Trochę z nich już wsadziłem za kratki, więc wiem coś o tym.
- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie okłamujesz i przy najbliższej okazji nie będziesz chciał zabić?
- Zrobiłbym to już wcześniej, nie prawdaż? - uśmiechnął się zadziornie, bliżej do mnie podchodząc - Nie stałabyś tutaj teraz na przeciwko mnie, tak ładnie ubrana - poczułam jak krew napływa do moich policzków - Podoba mi się ta bluza. Adidas to moja ulubiona marka  - cicho się zaśmiał, powodując, że po raz pierwszy dzisiaj uśmiechnęłam się szczerze.
-  Nie sądziłam, że będziesz taki - położyłam dłonie na jego koszuli, która była odkryta przez idealną skórzaną kurtkę - Nie myślałam, że będziesz mnie szukał by móc wszystko wyjaśnić. Uważałam ciebie za człowieka, którego nic nie obchodzi, nawet ktoś taki jak ja.
- Jesteś na pierwszym miejscu osób, które mnie obchodzą. Nawet nie zdajesz sobie sprawy dlaczego.

*Perspektywa Harry'ego*

Miami. Miasto tętniące nocnym życiem Do czasu gdy mieszkałem w małym miasteczku w Anglii, zwykle zapierałem się nogami i rękami, że nie lubię dużych miast. Nie lubię drapaczy chmur, które groźnym okiem zerkają na mnie spod nieba. Nie lubię życia z zegarkiem w dłoni i ludzi wpadających na siebie na przejściu dla pieszych. Może właśnie dlatego Londyn czy Nowy Jork to zupełnie nie moja bajka. Dlaczego więc wybrałem akurat Miami? Floryda wywierciła sobie specjalnie miejsce przede wszystkim latynoamerykańską nutą, którą dudnią ulice tego miasta, niesamowitymi plażami, klubami oraz cudownym, przyjemnym klimatem. Czułem, że to będzie moje miasto. Byłem człowiekiem, który szukał rozrywki, dlatego to miejsce mi jak najbardziej odpowiadało.

Jechałem taksówką, obserwując jak słońce powoli zachodzi nad Miami Beach przez co zaczęło się zbierać coraz to więcej ludzi na ulicach, którzy mieli zamiar imprezować tej nocy. Za to właśnie kochałem to miasto. Ludzie umieli się zabawić, korzystać z życia. To kompletnie co innego niż w Los Angeles. Ludzie tam myślą jedynie o pieniądzach, a tutaj? Liczy się zabawa.

Podjechałem pod odpowiedni hotel w którym parę dni temu zabukowałem jeden pokój. Mam zamiar tutaj pomieszkać do czasu, aż chłopaki nie podeślą mi więcej pieniędzy. Owszem, byłem trochę spłukany.
Kiedy ładna recepcjonistka podała mi mój klucz, wziąłem swoje dwie walizki i ruszyłem windą na górę pod odpowiedni numerek pokoju. Od razu moją uwagę przykuł widok na piękne oświetlone wieżowce, które nadawały piękny efekt temu miastu.
Byłem zdecydowanie gotowy na nowe życie, które mnie tutaj czeka. Pomimo iż każde początki są trudne, wierzę, że wszystko się ułoży, a moja przeszłość pójdzie w zapomnienie. Teraz jestem człowiekiem z czystą kartą, ponieważ udało mi się pozostawić problemy w Los Angeles. W mieście do którego już nie mam zamiaru wracać. A co do chłopaków będę miał z nimi kontakt do końca życia. Chcę ich tu wszystkich zaprosić, ale potrzebuję czasu by się ustatkować.

Rozsunąłem drzwi balkonowe, wychodząc na świeże powietrze. Oparłem się o bezpieczne barierki i zacząłem się rozglądać przy okazji rozmyślając nad paroma rzeczami. Jednymi z nich była Vanessa przez którą nie mogłem spać ostatniej nocy. Przypominałem sobie nasze fantastyczne chwile, które wciąż sprawiają, że na mojej twarzy pojawia się ten głupi uśmieszek. Nigdy nie miałem tyle cudownych przeżyć co z nią. Pamiętam jak pierwszy raz zabrałem ją na Hawaje, a także na boże narodzenie do Londynu. Jak pierwszy raz wtedy oświadczyłem się jej w restauracji w przeznaczonej tylko dla nas sali. Nasz romantyczny spacer po plaży w Kalifornii z której przyjechaliśmy cali mokrzy i kupno naszego nowego własnego domu. To wszystko było piękne. No właśnie było do póki tego nie zepsułem. Tyle razy obiecywałem sobie, że nie zrobię jej krzywdy. Kiedy udało mi się porzucić wizerunek niegrzecznego chłopca z ulicy, zdałem sobie wiele spraw. Chciałem ją za wszelką cenę chronić, ale nie potrafiłem. Dlaczego? Ponieważ niszczyłem ją samym sobą. Czy taki człowiek jak ja, na prawdę mógłby kochać kogoś bez możliwości zranienia? Czy na prawdę jest warto w ogóle otworzyć serce dla kogoś? Pytanie tylko po co. Przecież to wszystko i tak wcześniej czy później prowadzi do poczucia winy oraz złamanego serca, a ja jestem właśnie doskonałym przykładem na to. Czy nie mam racji?

"Układamy tysiące scenariuszy, a życie i tak nie toczy się według żadnego z nich."



Od autorki: Cześć kochani, no więc numerek 76 zaliczony z paroma trudnościami. Jestem dzisiaj coś lekko chora i aż ledwo żyje. Katar oraz ból gardła uniemożliwiał mi pisanie, ale jednak udało mi się wstawić rozdział dzisiaj. Od klimatyzacji mnie chyba trochę przewiało, ale już jest coraz lepiej :) 
No więc to tyle co mam do powiedzenia x

Widzimy się za dwa tygodnie! ♡






11 komentarzy:

  1. Super rozdział zresztą jak zawsze
    Niech Harry się już dowie o dziecku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wracaj do zdrowia;*!
    Czekam na next;)/Natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. no wszystko super ale to robi sie nudne,harry powinien sie juz dowiedziec o dziecku:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały, jak zawsze! :*

    Ronnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech Harry dowie sie o dziecku od louisa i niech zawalczy o vanesse. Chce zebyjuz byli razem

    OdpowiedzUsuń
  6. Od tego ciągłego przeciągania odechciewa mi się czytać. Niech Harold się już dowie o dziecku bo robi się nudno.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę się już doczekać, aż Harry i Vanessa będą razem. Ona powinna mu już wybaczyć/

    OdpowiedzUsuń
  8. http://droga-w-dol.blogspot.com/?m=1 polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niech on już się dowie że ona jest w ciąży

    OdpowiedzUsuń
  10. Heejj :) Dopiero niedawno odnalazłam twojego blooga i jestem zachwycona i oczarowana tą historią :) Jest niesamowita , fantastyczna :) Tak mnie wciągnęła , że przeczytałam wszystko w ciągu jednej nocy ( no bo na co komu sen xD ) A i test z anatomii jakoś tak odleciał w niepamięć xD Naprawdę masz talent i powinnaś go rozwijać :)Genialnie wszystko opisujesz ,zwłaszcza uczucia. No i perfekcyjnie dobrałaś bohaterów , i fajnie ich opisujesz, sprawiasz , że to wygląda jakby każdy miał inny charakter, a nie każdy podobny do jednego , wielki plus za to . Strasznie ciekawi mnie , co wydarzy się dalej, także już nie mogę się doczekać co będzie dalej :)
    Weny :)
    Jade

    OdpowiedzUsuń