26 mar 2016

Rozdział 77

*Perspektywa Vanessy*

Nadszedł dzień mojej wyprowadzki od rodziców. Po tygodniu szukania odpowiedniego mieszkania, wreszcie znalazłam swój przyszły kąt. To nieduży dom, który składa się z dwóch pokoi, salonu z kominkiem, kuchnią, łazienką i przytulnym ogródkiem. Był w stu procentach idealny dla mnie i mojej córki. Od samego rana wraz z pomocą brata, zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy do kartonowych pudeł. Meble z mojego pokoju zostały przetransportowane dzień wcześniej przez specjalną firmę, więc nie musiałam zbytnio prosić kogoś o pomoc w tej sprawie.

Od momentu gdy wyjawiłam sekret reszcie chłopakom, miałam wrażenie, że coś się zmieniło. Niall i Liam w pełni zaakceptowali moje czyny, Zayn niekoniecznie tak jakbym chciała. Wciąż był zakłopotany co do dziecka, nawet gdy mówił, że próbuje mi pomóc. Można było powiedzieć, że zachowywał się z jednej strony dobrze wobec mnie. Przez ten czas, nie powiedział ani słowa Harry'emu, pomimo iż nie akceptuje jeszcze tego wszystkiego tak jak jego dwójka przyjaciół. A Louis? Cóż, od paru dni się nie odzywał. Wciąż boję się, że zrobi coś głupiego. Znam jego charakter i wiem dobrze do czego mógłby być zdolny. Jednak Niall co chwila zapewniał mnie, że Louis nie wykonał żadnego telefonu do Harry'ego, oznajmiając mu, że mam z nim dziecko. Wszyscy próbowali z nim pogadać na mój temat, ale Louis jak na razie nie chce o tym słyszeć. Rozumiałam go, miał prawo mieć mnie dość. Muszę po prostu dać mu z tym trochę czasu.

Wraz z przyjaciółmi, którzy pomogli mi przewieźć pudła swoimi trzema samochodami, podjechaliśmy pod nowe mieszkanie. Niestety nie wszystkie rzeczy zmieściły się do mojego pojazdu, więc musiałam zadzwonić po chłopców.
- Dobry wybór, robi wrażenie - skomentował Niall, wychodząc ze swojego czterokołowca.
- Mówisz? Mój brat uważa, że jak na takie pieniądze to nie jest warty - odpowiedziałam, za chwilę otwierając swój bagażnik.
- Nie słuchaj się go, nie ma racji - Liam zaśmiał się, podchodząc do mnie - Otwórz drzwi, wniesiemy te pudła - i tak jak powiedział, tak postąpiłam.
- Zayn! Może byś się tak ruszył i nam pomógł? - powiedział Niall, obserwując jak jego przyjaciel rozmawia z Mirandą przy swoim pojeździe.

Każdy z nas zauważył to, że ta dwójka ostatnio dziwnie szybko się do siebie zbliżyła. Miranda wybaczyła Malikowi, jego kłamstwa i przez to zaczęli się częściej spotykać oraz rozmawiać. Byłam szczęśliwa, patrząc jak nawiązują ze sobą dobry kontakt. Cóż, może im coś z tego wyjdzie. Oboje to wspaniali ludzie, razem stworzyliby fajny związek. Pasują do siebie.
 - Idę! - poinformował mulat, pozwalając mojej przyjaciółce by do mnie podeszła.
- Jak tam? - spytała uśmiechnięta, gdy ja w tym czasie otworzyłam drzwi od domu, chłopakom, którzy mieli zamiar wnosić rzeczy do środka.
- To chyba ja powinnam ci zadać takie pytanie. Coraz częściej spotykam cię z Zaynem, ciągle z nim gadasz.
- To źle?
- Nie, wręcz przeciwnie. To dobrze, że się z nim dogadujesz.
- Próbujemy bliżej poznać siebie nawzajem po tamtej sytuacji. Chcę po prostu wiedzieć więcej. Lubię go, jest naprawdę miły.
- Kibicuję wam z całego serca - zaśmiałam się.
- Serio myślisz, że on i ja, no wiesz?
- Czemu by nie? Jeśli na serio czujesz coś do niego, lubisz być w jego obecności, rozmawiać z nim, powinniście spróbować. On nigdy nie był na poważnie zakochany.
- Ale myślę, że to by się stało za szybko. Mało się jeszcze znamy, nie jestem gotowa na taki krok. Nawet nie wiem czy on czuje do mnie to samo.
- Zayn do żadnej dziewczyny się tak nie zbliżył jak do ciebie. Praktycznie cały czas spędza z tobą czas, on naprawdę cię lubi.
- Gdzie postawić ten karton? - przerwał nam Liam, wchodząc do środka.
- Zanieś go do pierwszego pokoju - wskazałam.
- A ten? - spytał mulat za nim.
- Też. Zayn, czy mógłbyś za chwilę przyjść do salonu? Chciałabym z tobą porozmawiać.
- Jasne, zaraz przyjdę - chłopak uśmiechnął się i podążył za swoim przyjacielem.
- O czym ty chcesz z nim rozmawiać? Nie wspominaj mu o mnie, dobra? Proszę - panikowała Miranda.
- Nie mam zamiaru rozmawiać z nim o was. To co się dzieje pomiędzy wami to jest wasza sprawa, ja się wam nie będę mieszać. Chcę z nim po prostu porozmawiać o dziecku. Wiem, że jest to dla niego ciężkie do zaakceptowania.
- Pogodzi się z tym, zobaczysz - poklepała mnie i odeszła gdy tylko zorientowała się, że Zayn idzie w moją stronę.
- To o czym chciałaś porozmawiać? - odezwał się, stając na przeciwko mnie. Jego dłonie były włożone w kieszenie jego czarnej bluzy na której widniał napis Nike.
- Wszystko ok?
- Tak, czemu miałoby nie być - uśmiał się.
- Posłuchaj Zayn. Wiem, że to wszystko jest dla ciebie trudne. Widzę jak się zachowujesz w stosunku do mnie i dobra, rozumiem cię. Rozumiem, że nie chciałbyś okłamywać swojego najlepszego przyjaciela, ale pomyśl o mnie. 
- Vanessa jest w porządku, naprawdę. Wiem, że nie chcesz by Harry się dowiedział o dziecku i muszę to uszanować. Chciałbym byś zmieniła swoje myślenie co do tego, ale cóż muszę się pogodzić z tym co zdecydowałaś.
- Dziękuję. Twoja pomoc dużo dla mnie znaczy - odparłam, na co brunet jedynie kiwnął głową.
- Pójdę zapalić na zewnątrz. Wiesz może, gdzie poszła Miranda?
- Chyba jest z chłopakami.
- Ok, dzięki - odpowiedział i ruszył w stronę drzwi wejściowych.
- Zayn - zatrzymałam go, łapiąc za rękę.
- Tak?
- Wiem, że ci się podoba - puściłam mu oczko, a mulat prychnął ze śmiechu, po czym opuścił pomieszczenie.
- Chyba już wszystko - poinformował Niall, wchodząc razem z Liamem do salonu.
- Tak szybko? A ja właśnie miałam wam pomóc - zaśmiałam się, podchodząc do nich bliżej.
- Potrzebujesz coś jeszcze? - blondyn złapał moje dłonie w swoje, szeroko się uśmiechając.
- Nie już nie. I tak wystarczająco dużo zrobiliście dla mnie.
- Vanessa ja muszę jechać do firmy, jakby co jestem pod telefonem.
- Jasne, nie ma problemu. Dziękuję za pomoc - ucałowałam chłopaka w policzek i odprowadziłam do drzwi - A gdzie nasza dwójka? - zwróciłam się do Horana.
- Rozmawiają na dworze.
- Chyba nie mają dzisiaj zamiaru z nami rozmawiać. Są zbyt "zajęci sobą", co myślisz? - uśmiechnęłam się głupkowato.
- Zdecydowanie masz rację - poparł. Po chwili do naszych uszu dobiegł dźwięk dzwonka do drzwi.
- Przecież nie zamknęłam domu! - krzyknęłam. Podeszłam by otworzyć przyjaciołom drzwi, ale gdy tylko to zrobiłam, zastałam kogoś innego niż sobie wyobrażałam. O framugę opierał się sam Tomlinson.
- Cześć, myślałem, że będziesz potrzebowała pomocy, więc zdecydowałem, że przyjadę i pomogę - odezwał się - Dobra wiem, idiotyczne kłamstwo.
- Skąd wiedziałeś gdzie przyjechać? - spytałam zaskoczona jego obecnością tutaj.
- Niall wysłał mi adres - odpowiedział, a ja spojrzałam na blondyna obok mnie - Vanessa muszę z tobą porozmawiać. Tak w cztery oczy. Poświęcisz mi chwilkę? Proszę.
- Dobrze, wejdź - wpuściłam go do środka - Niall zostawisz nas samych?
- Jasne. Pójdę zobaczyć co z Zaynem i Mirandą - powiedział, po czym zostawił mnie samą z Louisem.
- Posłuchaj. Przemyślałem dużo rzeczy, tą całą sprawę i to co powiedziałaś. Nie wiem co ci teraz powiedzieć. Zachowałem się jak idiota, przepraszam, byłem kompletnie zły w tamtym momencie, ja
- Hej, hej, spokojnie Louis.
- Boże ja przepraszam. Nie chciałem cię zranić, nie chciałem wybierać tego pieprzonego numeru do Harry'ego, uwierz mi - chodził po korytarzu, wymachowywując rękami.
- Louis - podeszłam do niego i złapałam jego twarz w dłonie, nalegając by spojrzał mi w oczy - Uspokój się. Przecież nic się nie stało.
- A-ale
- Nie byłam na ciebie zła i mam zamiaru być - uśmiechnęłam się - Przestań się zadręczać. Znasz mnie, nie potrafiłabym być z takiego powodu obrażona na ciebie.
- Boże jesteś aniołem - zaśmiał się, zamykając mnie w ramionach - Jak się w ogóle czujesz? Jak dziecko? Kto to będzie, wiesz już?
- Czuję się dobrze, dziecko też. Będzie to dziewczynka.
- To cudownie. Cieszę się - odrzekł - Vanessa ja-ja zaakceptuje twoją decyzję. Zrobię to dla ciebie i dla tego dziecka. Jeśli uważasz, że to będzie najlepsze rozwiązanie to jestem z tobą.
- Dziękuję Louis - szepnęłam, wtulając się w niego.
- Ty nadal go masz - oznajmił nagle po krótkiej ciszy.
- Mam co?
- Ten tatuaż na nadgarstku - wskazał, podwijając rękaw od mojego swetra - If you are a bird, I'm a bird.* To jedyne co ci po nim pozostało.

"Są pożegnania, na które nigdy nie będziemy gotowi. Są słowa, które zawsze wywoływać będą morza łez. I są takie osoby na myśl, o których zawsze zasypie nas lawina wspomnień"


*Perspektywa Zayna*

Siedziałem wraz z Mirandą na murku obok mojego samochodu, kończąc palić papierosa. Naprawdę lubiłem tą dziewczynę. Kleił nam się praktycznie każdy temat rozmowy. Chciałem za wszelką cenę poznać ją bliżej, wiedzieć o niej znacznie więcej. Podobała mi się pod względem wszystkiego. Była wyluzowana i znacznie inna od dziewczyn z jakimi miałem do czynienia. Ona nie odpychała mnie, chciała bym był blisko niej. Podejrzewam, że ta jak ja, też nigdy nie była w kimś prawdziwie zakochana. Widzę to po niej, po jej zachowaniu. Pragnęła więzi, kogoś kto mógłby być przy niej dwadzieścia cztery godziny na dobę. Naprawdę chciałbym móc ją teraz uszczęśliwić. Boli mnie, że mało się uśmiecha. Taka wspaniała osoba jak ona zasługuje na znacznie więcej.

W chwili kiedy tylko skończyłem palić, rzuciłem niedopałek na ziemię i przygniotłem go butem. Spojrzałem na brunetkę, która wydawała się być lekko zamyślona. To skłoniło mnie do przysunięcia się bliżej niej. Podniosła na mnie swój wzrok, a ja uśmiechnąłem się. 
- Opowiedz mi coś jeszcze o sobie - powiedziałem.
- Nie wiem o czym ci jeszcze mówić - uśmiała się, poprawiając sznurówki w swoich butach. 
- To może zagrajmy w taką grę. Ja ci zadaje jedno pytanie, ty na nie odpowiadasz, a potem na odwrót. Co ty na to? - zaproponowałem.
- Dobra, niech ci będzie. To zacznij.
- Hm? Wyleciałaś kiedyś, gdzieś poza Amerykę?
- Nie. Ze względu na pracę rodziców, nie mogłam - odparła.
- Teraz ty.
- Kiedy ostatni raz byłeś w swoim rodzinnym mieście?
- Nie wyjeżdżałem z Ameryki odkąd ojciec mnie tu przywiózł - odrzekłem.
- Och, rozumiem. Przepraszam, ja myślałam, że ty
- Nie, w porządku. Po prostu postanowiłem iż nie będę wracał do Anglii - Miranda jedynie kiwnęła głową na moją wypowiedź - Wybacz, że zapytam, ale czy byłaś kiedykolwiek w związku na poważnie? Tak no wiesz, czy darzyłaś kiedyś kogoś takim mocnym uczuciem? - spojrzała na mnie zaskoczona. Dobra, chyba przegiąłem z tym pytaniem.
- Nie, żadne z tych rzeczy się jeszcze nie wydarzyły w moim życiu.
- Tak samo w moim. Nigdy nie potrafiłem się zakochać w jakiejś dziewczynie.
- Nigdy? - spytała. Mogłem wyczuć w jej głosie, zawiedzenie?
- Nigdy, ale to nie oznacza, że nadal tak jest.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - ponownie zadała mi pytanie. Złapałem jej dłoń w swoje i zacząłem delikatnie masować.
- Bo wiesz. Lubię cię, naprawdę cię lubię - spojrzałem jej w oczy - Z nikim mi się nigdy tak dobrze nie rozmawiało jak z tobą. Kocham twoje poczucie humoru i to w jaki sposób potrafisz sprawić mój dzień jeszcze piękniejszym. Jesteś niesamowita i nie rozumiem, że jeszcze z nikim nie byłaś mocno związana. Ktoś taki zasługuje na więcej, nie powinnaś być sama dlatego chciałbym to zmienić.
- Zayn c-co masz na myśli? 
- Chcę poczuć jak to jest kochać kogoś z wzajemnością. Wiem, że to za szybko się dzieje i że robię z siebie teraz totalnego debila, ale zależy mi na tobie. 
- Zayn mój boże.
- Na nikim mi tak nie zależało. Odkąd cię po prostu poznałem, wiedziałem, że jesteś niesamowita. Jakbym widział przed sobą anioła. Żadna dziewczyna nie spędziła ze mną tyle czasu co ty. Aż sam się dziwię, że dotrzymujesz mi teraz towarzystwa. 
- Zayn my nie powinniśmy, znaczy ja nie powinnam, ugh! Po prostu wracajmy do środka, robi się zimno - stanęła na nogi i miała ruszyć już do domu, ale przerwałem jej zamiary, chwytając ją za rękę co spowodowało, że wpadła w moje ramiona.
- Boisz się tego uczucia? - dotknąłem jej policzka, nalegając by spojrzała mi w oczy - Czujesz to? Wiem, że czujesz to samo co ja.
- Zayn - jęknęła bym ją puścił.
- Pozwól mi tylko coś spróbować. Poczuć jak to jest.
- Zayn, nie możemy - ignorując jej sprzeciw, obróciłem nami, po czym oparłem brunetkę o swój samochód. Delikatnie zagryzła wargę. Czułem jak jej oddech przyśpiesza z każdą sekundą, gdy tylko moja twarz znalazła się bliżej. Wziąłem w palec jej niesforny kosmyk włosów, po czym zaczepiłem za uchem. Jej serce zaczęło coraz szybciej bić. Położyła swoją dłoń na mojej klatce piersiowej, ale ku mojemu zdziwieniu nie odepchnęła mnie. Punkt dla ciebie Malik. Związałem nasze dłonie, po czym przylgnąłem je do szyby pojazdu. Dziewczyna była zdziwiona moimi ruchami, ale nie protestowała. Nagle moje oczy zjechały na jej pełne usta, po czym delikatnie je musnąłem swoimi. Odsunąłem się na chwilę by móc napotkać jej piękne tęczówki, które zaczęły mnie lustrować. Jej dłoń, która była przyłożona do mojego torsu, ruszyła ku górze, dotykając mojej szyi, a następnie kończąc na policzku. Podniosła się lekko, by tym razem ona mogła złożyć na moich ustach pocałunek. Podobał mi się sposób w jaki szybko robiła się śmiała. Przygniotłem ją ponownie do samochodu by pogłębić naszą więź ust. Mruknęła, gdy to zrobiłem. 
- O tu jesteście - błyskawicznie oderwaliśmy się od siebie kiedy usłyszeliśmy głos Nialla - Och, przeszkodziłem wam? - zaśmiał się z tej sytuacji. Kurwa, myślałem, że go zabiję w tamtym momencie. Miranda nieśmiało spojrzała na moją osobę, po czym ominęła mnie oraz mojego przyjaciela i ruszyła szybkimi krokami w stronę domu.
- Zadowolony teraz jesteś? - warknąłem zły. 

*Perspektywa Christophera*

Podjechałem pod nowe mieszkanie Vanessy, parkując zaraz obok jej białego mercedesa. Momentalnie zerwałem się z pracy gdy tylko zadzwoniła do mnie i zaprosiła do siebie. Jak mogłem jej nie odmówić? Zrobiłbym wszystko by móc spędzać z nią jak najwięcej czasu. Każdy moment i każda minuta z nią się dla mnie liczyła. Byłem naprawdę szczęśliwy tego dnia.

Zapukałem do drzwi wejściowych, spokojnie czekając aż moja przyjaciółka mi otworzy. Kiedy tylko ją ujrzałem, zaparło mi dech w piersi. Miała na sobie śnieżny sweter i do tego jeansowe spodenki w jasnym odcieniu. Niby prosto ubrana, a tak pięknie. Do tego miałem doskonały widok na jej wyeksponowane nogi. Kurwa i jak tu można zachować spokój przy takiej kobiecie?
- Dziękuję, że przyszłeś - odezwała się, posyłając mi jeden ze swoich pięknych uśmiechów. Czy ja zachowuje się jak jakiś zakochany świr?
- To ja powinienem dziękować za zaproszenie - odwzajemniłem gest - Nie sądziłem, że ten domek będzie tak doskonale wyglądał.
- Myślę, że jak dla mnie jest dobry. Nie za duży, ani nie za mały, taki w sam raz.
- Zresztą co ci więcej potrzeba? Masz tu wszystko. 
- Dokładnie. Chodź, wejdź do środka - przepuściła mnie, bym wszedł pierwszy - Przepraszam jeśli miałeś coś ważnego w pracy, a ja ci przerwałam.
- Nie skądże, nawet tak nie myśl. I tak nie miałem dzisiaj dużo do roboty.
- Kamień spadł mi z serca - uśmiała się.
- Czemu nie zadzwoniłaś bym ci pomógł z przeprowadzką? Sama to wszystko przywiozłaś?
- Przepraszam, ale ustaliłam już wcześniej z przyjaciółmi, że mi pomogą z tym. Zresztą, nie chciałam cię też wyciągać z pracy. 
- Jakbyś tylko zadzwoniła, byłbym tutaj tak szybko jakby się dało, rzucając przy okazji wszystko co miałbym do załatwienia w tym czasie.
- Następnym razem będę pamiętać - po raz kolejny się uśmiechnęła - Zrobię herbatę, a ty jak tak bardzo palasz się do pomocy to możesz pomóc mi rozpakować pudła ze zdjęciami, które stoją w pokoju obok łóżka. 
- Jasne, tylko powiedz mi który to ten pokój.
- Będziesz wiedział, ten z dużym łóżkiem i bałaganem w środku - zachichotała, włączając czajnik elektryczny.
- Dobra. 

Ruszyłem do miejsca, które wskazała mi brunetka. Otworzyłem uchylone drzwi i weszłem do pokoju w którym przeważały same kartonowe pudła. Od razu namierzyłem grupkę z nich, które stały obok dużego łoża, tak jak mówiła Vanessa. Podeszłem do nich i kucnąłem by móc otworzyć jedno z nich. Kiedy tylko to zrobiłem, wyciągnąłem dwa pierwsze nieduże albumy ze zdjęciami i położyłem je na podłodze obok siebie. W momencie gdy chciałem wydobyć trzeci album, moją uwagę zwróciła fioletowa teczka z napisem "Ginekolog", która leżała zaraz pod nim. Wziąłem ją do ręki i otworzyłem. Po pierwszym dokumencie, którym wziąłem do ręki, wstrząsnęło mną całego. To były USG jakiegoś trzymiesięcznego dziecka. Po by miała by trzymać coś takiego? Wow, stop. Chris ty popierdolony debilu. To oznacza, że ona jest, że ona jest w ciąży? Boże to kurwa niemożliwe!



Od autorki: Na początek chciałabym poruszyć temat fabuły tego opowiadania. Jestem bardzo zawiedziona na niektórych z was. Pod ostatnimi rozdziałami pojawiły się komentarze, które trochę mnie zasmuciły. To smutne, że pewnym osobom "od tego ciągłego przeciągania odechciewa się czytać". Wkładam całe serce w ten blog, tracę tyle godzin by móc napisać jeden rozdział, staram się jak mogę, a część z was tak po prostu nie potrafi tego docenić. Nie spowalniam fabuły. Muszę przecież również wyjaśnić sprawy związane także z pozostałymi bohaterami. Przed wami jeszcze dużo wydarzeń, które mogą zmienić dosłownie wszystko w tym opowiadaniu i w waszym myśleniu. Bądźcie cierpliwi. 

Dziękuję tym, którzy tu są, czytają, a także wspierają mnie, doceniając moją pracę. Zobaczcie do jakiego numerka udało nam się dobić. To wszystko zawdzięczam właśnie wam, bo to wy utrzymujecie to opowiadanie i pomagacie mi rozwinąć swoje umiejętności.

Co do osób, którzy są źli na mnie za "przedłużanie i mało wydarzeń" proszę na następny raz zatrzymać takie komentarze dla siebie i wziąć sobie do serca to, że każdy taki jeden komentarz tylko zniechęca mnie do pisania. 

A teraz, tak już przechodząc do trochę poważniejszych rzeczy, tak się składa, że mamy już Święta Wielkanocne.
Życzę wam, aby były one przepełnione miłością, pokojem, spokojem i odpoczynkiem w gronie najbliższych, a także aby wszystkie wasze tradycyjne potrawy i wypieki udały się doskonale. Niech ten czas będzie dla was pełen spokoju, a nadchodząca wiosna dodała nowych sił w waszym codziennym życiu. 

Wesołego Alleluja i do zobaczenia! :) x




9 komentarzy:

  1. Nie przejmuje się tymi komentarzami ;* Rozdziały piszesz super, więc nie muszę się powtarzać;) Jak zawsze czekam na kolejny;) /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny rozdział z niecierpilwoscią

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhh.. Piszesz zdecydowanie zbyt dobrze.
    Naprawdę.
    Zastanawiałaś się kiedyś, co będziesz robić w przyszłości? Bo ja Ci wróżę karierę pisarską. (;
    Wesołych Świąt i mnóstwo weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. To się porobiło.. ciekawe jak Chris zareaguje, czekam z niecierpliwością na następny i oby Harry szybko dowiedział się o dziecku /Ronnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciągnie się to jak koza z nosa. Tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, szkoda że tak uważasz, ale nie będę zmieniać planów przez jeden taki komentarz. Nie chcesz, nie czytaj. Chyba proste, prawda? :)

      Usuń
  6. Nie przejmuj się tymi komentarzami!
    Wspaniałe piszesz, a to,ze Ci którzy są niecierpliwi to nie powinno Cię zadreczac. Ja również chciałabym już Harrego z Van, ale wiadomo, ze to szybko nie nastąpi po tym co zrobił.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy akcja się trochę rozkręci? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Heejjj :) No, no , rozdział całkiem, całkiem :) Jest naprawdę fajny , spodobał mi się :) Naprawdę fajnie piszesz :) Bardzo bym chciała , aby Harry w końcu się ogarnął i wrócił do Van, a Van żeby w końcu mu powiedziała o dziecku ... no, ale z drugiej strony się jej nie dziwę :) Zranił ją , i to dogłębnie .. no nic , czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój akcji :)
    Weny :)
    Jade

    OdpowiedzUsuń