22 sty 2015

Rozdział 15



Zbliżył swoje usta do moich i pocałował je namiętnie. Chłopak mruknął, przejeżdżając  ręką po moich włosach. Objął mnie mocno w biodrach i ponownie zbliżył swoje usta do moich, całując je. Przysunęłam go do siebie i jednym sprawnym ruchem dorwałam się do wnętrza jego ust . Leżałam ciągle na jego nagim torsie, nadal go całując. Z trudem łapaliśmy oddechy. Po chwili zorientowałam się co tak naprawdę on oczekuje ode mnie.
- Harry ja...ja nie jestem jeszcze gotowa. - podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Kochanie, ja nie nalegam. Mogę czekać. - podniósł się i pocałował mnie w czubek głowy.
 Oparł swoje czoło o moje. Wiedziałam, że nasze serca biją tak samo mocno. Moja dłoń powędrowała na tył jego karku lekko go masując.
- Idziemy spać, kotek? - zapytał, przytulając mnie.
- Mhm. - wymruczałam, a Harry wziął mnie na ręce i zaniósł prosto do sypialni i otworzył drzwi od pokoju, nogą, kładąc mnie później na łóżku.
Wzięłam jego koszulkę w której zazwyczaj spałam i założyłam na siebie. Harry leżał w samych bokserkach na łóżku, bawiąc się swoim iPhone'm. Ja odłożyłam swoje ciuchy na miejsce i szybko weszłam już pod ciepłą kołdrę. Harry po chwili odłożył telefon na szafkę obok niego. Przysunął mnie do siebie, po czym pocałował mnie w czoło i tak później spokojnie zasnęłam...

Myłam naczynia po naszym śniadaniu, Harry w tym czasie był jeszcze na górze. Moje myśli ciągle nie dawały mi spokoju, czy dobrze robię? Może właśnie teraz powinnam wszystko wyjaśnić rodzicom co do mojej "nagłej" wyprowadzki? Ale tutaj potrzebny mi jest Harry. Nie chcę już kłamać, chce im powiedzieć całą prawdę dlaczego podjęłam akurat taką decyzję. Nie będę im mówić o moim porwaniu, nie chcę, żeby nawet o tym wiedzieli. Opowiem im wszystko od momentu kiedy Harry wyznał mi miłość i że to on kupił ten dom. Moje rozmyślania przerwał właśnie Harry, który akurat wszedł do Kuchni.
- Co jesteś taka zamyślona, kotek? - przytulił mnie od tyłu delikatnie całując moją szyję.
- Harry chce dzisiaj pojechać do moim rodziców i chce również, żebyś ty tam ze mną był.
- O czym ty chcesz z nimi rozmawiać?
- O mojej wyprowadzce, nie mogą się o mnie ciągle martwić, chce żeby znali prawdę.
- A to o porwaniu to też masz zamiar im powiedzieć? W ogóle to po co ja Ci jestem tam potrzebny?
- Harry nie powiem im o porwaniu, nawet nie będę drążyć tego tematu. Chce Cię przedstawić moim rodzicom, chce im pokazać, że wreszcie mam kogoś kto się mną opiekuje.
- Kochanie nie każ mi iść, proszę. - jęknął.
- Harry oni muszą się dowiedzieć, a nawet jakbyśmy się wstrzymali z tą decyzją to i tak wcześniej czy później się o wszystkim dowiedzą. Proszę Cię, skarbie. - złapałam dłońmi jego twarz.
- No dobrze...
- Dziękuję kochanie. - cmoknęłam chłopaka szybko w usta i poleciałam na górę się przebrać.
Po prawie pół godzinach, byłam już gotowa. Szybko poszłam do garderoby Harry'ego, po drodze zakładając jednego buta. Weszłam, a Hazz stał przy szafie i szukał odpowiedniego stroju.
- I w co ja mam się niby ubrać? - zapytał wymachując rękami, a ja zaśmiałam się, po czym pomogłam mu.
Kiedy już obaj byliśmy ubrani, chłopak wziął mnie za rękę i wyszliśmy z domu, kierując się do czarnego Range Rovera, Harry'ego,  po czym ruszyliśmy. Droga zajęła nam jakieś 15 minut. Zauważyłam białego Audi, który stoi pod domem to znaczy, że wszyscy są w domu, łącznie z tatą.
Wysiadliśmy z samochodu i kierowaliśmy się pod same drzwi. Wzięłam głęboki wdech, tak samo jak Harry i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Po chwili drzwi otworzyła moja mama, przecierając swoje łzy. Po chwili spojrzała to raz na mnie to raz na Harry'ego.
- Córciu, jesteś. - przytuliła mnie bardzo mocno. - Kim jest ten chłopak?
- Mamo, możemy wejść? - lekko uśmiechnęłam się do matki, a ta machnęła ręką na znak, że możemy. Oboje weszliśmy do środka, a Styles cały ten czas nie puszczał mojej ręki. Do salonu wparował mój ojciec i brat, oboje byli bardzo zdziwieni naszą obecnością, szczególnie mój brat, który posłał mi swoje niezrozumiałe dla mnie spojrzenie.
- Przyszłam wam wszystko wyjaśnić.
- Najpierw powiesz nam co to za chłopak? - zapytał tym razem mój ojciec.
- Tato, mamo to jest Harry, Harry to moi rodzice, Robert i Catherine. Tato, Harry to... to mój chłopak - cała moja rodzina posłała mi zdziwione spojrzenie.
- A mnie to nie przedstawisz? - spytał Jonathan.
- A no tak, Jonathan to jest Harry, Harry to mój kochany starszy brat, Jonathan.
- Ty masz chłopaka? - zapytał ojciec.
- Tak. - spuściłam głowę, a mój rodziciel podszedł do nas, podając Harry'emu rękę.
 - Miło pana poznać, panie McClain - Hazz skinął głową, wyciągając rękę aby uścisnąć jego dłoń.
- To wreszcie wyjaśnisz nam wszystko? - spytała mama, wskazują ręką na kanapę.
- Słuchamy Cię. - widziałam w oczach głowy rodziny, że był zły.
- Dlaczego kochanie postanowiłaś się od nas wyprowadzić? Źle Ci było z nami? - dodała mama.
- Nie mamo, nie było mi z wami źle. Postanowiłam podjąć taką decyzję, bo się zakochałam. Tak zakochałam się właśnie w Harrym. Wyprowadziłam się, bo po części nie chciałam już mieszkać pod waszym dachem, chciałam żyć na swój sposób, a po drugie to miałam dość naszych ciągłych kłótni. Chcieliście mnie ciągle kontrolować.
- Kochanie, przepraszamy Cię. Jesteśmy twoimi rodzicami naszym obowiązkiem jest danie Ci tego co najlepsze.
- Gdzie teraz mieszkasz? - wtrącił się tato, przerywając nam rozmowę.
- Mieszkam z Harrym.
- Czym się zajmujesz, Harry? - spytał w stronę chłopaka siedzącego obok mnie.
- Mój przyjaciel ma firmę, a ja jestem współwłaścielem.
- Skąd pochodzisz?
- Z Holmes Chapel w Wielkiej Brytanii.
- A ile masz lat? - mój ojciec nie przestał zadawać chłopakowi pytań.
- Dwadzieścia.
- Kochanie, masz za co żyć? - spytała mnie, tym razem moja rodzicielka.
- Tak mamo, tym się nie musisz przejmować.
- Siostra czyli podjęłaś decyzję, bo chciałaś od nas odpocząć? - odezwał się mój szanowny, starszy brat.
- Można tak powiedzieć.
- Dlaczego nam nie chciałaś powiedzieć wcześniej? Przecież zrozumielibyśmy twoją decyzję.
- Bałam się. 
- Harry, jakie są twoje intencje co do mojej córki? - przerwał nam ojciec.
- Przepraszam? - spytał chłopak
- Słyszałeś. Czy kiedykolwiek skrzywdziłeś moją córkę? - wtrącił ojciec
 - Co? No oczywiście, że nie. Nigdy bym jej nie skrzywdził, panie McClain.
  - Jesteś pewien? - mój ojciec zmrużył oczy.
 Spojrzałam na Harry'ego i dostrzegłam jak jego szczęka zaciska się z gniewu.
- Jestem cholernie pewny. - prawie wysyczał, ale starał się panować nad sobą.
Moja mama podeszła do ojca, uspokajając go trochę.
- Harry zostawiam Ci pod opieką moją córkę, zrób jej tylko krzywdę to przysięgam, że pożałujesz tego. - fuknął rodziciel.
-  Rozumiem.
- Witaj w rodzinie Harry. - matka stanęła na równe nogi, podając Harry'emu swoją rękę.
- Nareszcie teraz mam z kim rozmawiać. - zaśmiał się brat, witając się z Harrym po męsku.
- Cieszę się, że wszystko nam już wyjaśniłaś, teraz jestem spokojna, bo pilnuję Cię dobry chłopak. - podeszła do Harry'ego, mama.
- Dziękuję Pani McClain. - odparł chłopak, ukazując swoje dołeczki
- Jaka tam Pani! Mów mi Catherine. - uśmiechnęła się.
- Dobrze Catherine. - oboje się zaśmiali - Ok, chodźcie do kuchni zaraz coś przygotuję.
Ojciec siedział na kanapie i myślał o czymś.
- A ty nie idziesz, kochanie? - zapytał szatyn w moją stronę.
- Idź, ja zaraz dołączę, dobrze?
- Dobrze. - pocałował mnie i poszedł razem z moim bratem do kuchni. Ja podeszłam do swojego ojca, pocieszając go.
- Co jest tato?
- Nie mogę w to uwierzyć, że jesteś już pełnoletnia i że zostawiasz mnie.
- Tato kiedyś to musiało się wydarzyć, dobrze wiedziałeś.
- Tak wiedziałem, ale nie wiedziałem, że to nadejdzie ta szybko. - schował swoją twarz w dłoniach
- Zawsze będę tutaj, będę was odwiedzać cały czas, kiedy tylko będę mogła.
- Przysięgnij mi, że będziesz przy nim bezpieczna.
- Przysięgam, a teraz nie martw się już i chodź do kuchni. - wzięłam ojca za rękę i wkroczyliśmy do kuchni.

Przesiedziałam z Harrym dobre kilka godzin u moich rodziców. Bardzo chcieli poznać Harry'ego. Mogę powiedzieć, że wyobrażałam sobie gorzej tą naszą rozmowę, myślałam, że nie zaakceptują mojej decyzji noi Harry'ego, a tu proszę. Wszyscy sobie rozmawiamy i śmiejemy się.
- Powinnaś zacząć się zdrowo odżywiać, Vanessa – powiedziała moja mama – Schudłaś coś nam troszkę.

Harry zmarszczył brwi, a ja wywróciłam oczami.
 - Wydaje mi się, że jeśli Vanessa by schudła, to wiele by z niej nie zostało – wtrącił Hazz.
 - No właśnie córeczko, ostatnio jesteś chuda jak trup. Harry jak wrócicie do domu to masz mi jej pilnować!- machnął palcem do niego.
Poczułam, jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce, więc momentalnie spuściłam głowę. Harry zaśmiał się pod nosem i położył swoją rękę na oparciu mojego krzesła.
- Może być pan spokojny, przy mnie nic jej nie grozi. Nie ma się czego obawiać. - zachichotał
Reszta kolacji minęła już bez zbędnych sensacji.
- Kochanie idziemy? Późno już. - przerwałam ich rozkręcającą się rozmowę.
- Zostańcie jeszcze chwilę! - krzyknął mój brat, wymachując rękami.
- Nie, nie i tak za długo tu jesteśmy.
- No dobrze, to zbierajmy się. - odpowiedział mój chłopak.
Wstaliśmy od stołu i pożegnaliśmy się z moimi rodzicami oraz Jonathanem.
- Może wkrótce odwiedzimy ten was, co? - spytała mama, posyłając mi swój sympatyczny uśmiech.
- Kiedy będziecie chcieli. Proszę mamo to jest mój numer. - wyciągnęłam z torebki karteczkę z moim nowym numerem telefonu i podałam jej.
- Trzymajcie się, kochani. - ucałowałam mamę, jak i również tatę oraz mojego braciszka.
- Szczęścia. - odparł mój brat, żegnając się ze Stylesem.
- Dziękujemy. - odpowiedzieliśmy razem i wyszliśmy, zamykajac za sobą drzwi.
Kiedy kierowaliśmy się już do samochodu, pod moim rodzinnym domem, pojawił się Christopher.
- Vanessa? - odezwał się, a Hazz jak najszybciej złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Co ty tu robisz, Chris?
- A powiesz mi co ty tu robisz z nim? Ja przyszłem tu do Jonathana.
- Przyszłam do rodziców, opowiedzieć im całą prawdę.
- No nareszcie się odważyłaś, przepraszam odważyliście. - fuknął do mnie.
Spojrzałam na Harry'ego, który ponownie zacisnął szczękę.
- Mogłbym porozmawiać z tobą Vanessa, tak w cztery oczy jak przyjaciele?
- Nie! - warknął Styles, a ja automatycznie odwróciłam się w jego stronę
- Proszę tylko chwilę, Hazz.
- Dobrze. -  poszedł do samochodu, opierając się o niego, cały czas obserwując naszą dwójkę.
 - Dlaczego to robisz? - spytał Chris, oczekując mojej odpowiedzi.
- Ale co?
- Dlaczego jesteś z nim?
- A co Cię to obchodzi!?
- Nie rób ze mnie głupka i nie okłamuj mnie. Przyznaj się, że go kochasz.
- I co z tego jak się przyznam?
- Ja i tak nie widzę tu żadnej miłości między wami.
- To załóż okulary!
- Vanessa troszczę się o Ciebie i myślę, że on nie jest dla Ciebie.
- A co mnie obchodzi twoje zdanie?
- On Cię wykorzysta, Vanessa.
- O czym ty gadasz?
- Uwierz mi, wiem co mówię.
- Tym razem nie mam zamiaru Ci wierzyć. Masz jeszcze czelność, mówić mi takie rzeczy? -  warknęłam, próbując od się od niego oddalić, ale złapał mnie za rękę.
- Posłuchaj mnie raz w życiu! Posłuchaj się swojego przyjaciela! - ścisnął bardziej mój nadgarstek, ale automatycznie Styles znalazł się obok mnie, odciągając od niego.
- Jeszcze raz ją dotkniesz to Cię zabiję. - wysyczał w jego stronę.
- Wcale się Ciebie nie boję. - odpowiedział Chris, a mój wzrok poległ na Harrym. Jego oczy momentalnie zmieniły kolor na ciemny odcień zieleni, a jego szczęka bardziej się zacisnęła od złości.
Po chwili Hazz rzucił się na Chrisa z pięściami. Prawa jego ręka zgięła się do tyłu i uderzyła prosto w twarz mojego przyjaciela.
- Ostrzegałem Cię sukinsynie! - cały czas okładał go pięściami, dawając coraz to mocniejsze  uderzenia w brzuch Chrisa, po czym jeszcze raz ponownie uderzył go w twarz. Chris próbował się bronić, ale jednak nie miał na to siły. Harry dobrze wiedział jak pozbawić go jakiej kolwiek siły na obronienie się przed jego atakami. Wcale nie przestawał zadawać ciosów mojemu przyjacielowi.
- Harry! Zabijesz go! Zabijesz! - złapałam chłopaka za prawe ramię, pociągając go z całej siły, ale niestety nic to nie dało.
- Przestań, Harry! - łzy spływały mi po policzkach, zaczynałam się go bać. Co ja do cholery zrobiłam!?
Po chwili Styles oderwał się od niego, pozostawiając go na chodniku.
- Łapy precz od niej i nie waż się jej kolejny raz tknąć, bo nie tylko na tym się to skończy! - warknął, a Chris zwijał się z bólu. Chłopak odwrócił się do mnie, a ja spojrzałam w jego oczy, które były przepełnione furią. Próbował się do mnie zbliżyć, ale ja odsunęłam się do tyłu, kilka kroków.
- Vanessa nie zrobię Ci krzywdy, nie bój się mnie. - mówił przyciszonym głosem.
- Zostaw mnie! Skąd mam wiedzieć, że nie potraktujesz mnie tak jak przed chwilą Chrisa!?
- Nie zrobił bym Ci tego, zwariowałaś? - złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. - Nigdy bym Cię nie skrzywdził, słyszysz nigdy. - na jego słowa trochę się uspokoiłam, jednak wyrwałam się z jego uścisku i podbiegłam do Chrisa, pomagając mu wstać. Styles spoglądał na nas swoim zabijającym wzrokiem, widziałam w nich cholerną zazdrość i wściekłość.
- Nic Ci nie jest? - przejęta spytałam przyjaciela.
- Mówiłem Ci, że on jest niebezpieczny! - podniósł głos, przecierając ręką krew z nosa.
- Gdybyś jej nie dotknął, odbyło by się bez ciosów! - odpowiedział, tonem pełnym jadu. 
- Tylko na to Cię stać, tak? - odgryzł mu się.
- Uspokójcie się! Zachowujecie się jak banda dzieciaków! Jeszcze nas moi rodzice usłyszą! - krzyknęłam, a Hazz zgromił go wzrokiem, następnie podszedł do mnie, łapiąc za rękę i przyciągając do jego torsu.
- Następnym razem będziesz kurwa wiedział, że jej się nie dotyka! Niech Cię jeszcze raz na tym przyłapię to Ci nogi z dupy powyrywam, chuju! - wykrzyczał do Christophera leżącego na ziemi, a mnie zaprowadził prosto do swojego samochodu. Przekręcił kluczyk w stacyjce i wyjechał z posesji mojego domu.


Ciąg dalszy nastąpi...

****

15 rozdział jak widać napisany :) Następny prawdopodobnie w sobotę, ale jeśli mi się nie uda to we wtorek :* 


5 komentarzy: