Podjechaliśmy pod nasz dom. Wysiadłam z samochodu i szybko podbiegłam do drzwi, otwierając je kluczem. Od razu udałam się do naszej sypialni, wyciągając z dużej szafy swoją walizkę. Miałam dość Harry'ego. Obiecał mi, że się zmieni, a co z tego wyszło!? Mógł zabić Chrisa!
Zaczęłam pakować swoje ubrania do walizki, ale niestety przerwał mi tą czynność właśnie Styles, który w tym czasie, wparował do pokoju.
- Co ty wyprawiasz!? - krzyknął, łapiąc mnie za rękę i przyciągając do siebie, tym samym odciągając mnie od walizki.
- Wyprowadzam się do przyjaciółki. - zgromiłam go swoim wzrokiem.
- Chyba żartujesz? Zwariowałaś!? Chcesz mnie zostawić po tym wszystkim?
- Obiecałeś mi do cholery, że się zmienisz, że zmienisz swoje zachowanie!
- Ciągle się staram, ale czasami nie potrafię.
- Dlaczego go pobiłeś?! Dlaczego pobiłeś Chrisa!?
- Byłem zazdrosny, widziałaś jak na Ciebie patrzy? Tylko spójrz na siebie! Mogłabyś mieć każdego, a wtedy mógłbym zabić ich wszystkich na tym świecie, a ty byłabyś tylko moja.
- Chris to mój przyjaciel z dzieciństwa!
- Wiem czym kończą się takie damsko-męskie przyjaźnie.
- No czym?
- Miłością do diabła!
- My jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nigdy między nami nic nie było i nie będzie, Hazz zrozum.
- Proszę nie odchodź ode mnie. Muszę być przy tobie, chronić Cię. Kontroluje się, ale czasami po prostu nie mogę, gdy widzę Cię z innym chłopakiem.
- Jestem twoja, tak? Jesteśmy razem, nie masz o co być zazdrosny!
- Jak nie mam być o co zazdrosny!? Jesteś seksowna, każdy chłopak chciałby mi Cię zabrać.
- Oj już nie przesadzaj!
- Taka prawda, proszę zostań. Będę się teraz kontrolował.
- Obiecaj mi, że już to się więcej nie powtórzy.
- No nie mogę Ci tego na 100% obiecać, bo jak ktoś Cię napadnie czy coś, to mam go nie uderzyć? Chyba będzie mu się należeć, no nie?!
- No dobra w takich sprawach się zgadzam, jeśli się w ogóle zdarzą, ale resztę masz mi obiecać, że nie zrobisz krzywdy moim bliskim, nigdy!
- No dobrze. Dziękuję skarbie. - wzruszył ramionami i ucałował mnie w czoło, następnie zachłannie wpił się w moje wargi.
Nagle rozdzwonił się jego telefon, przerywając nam wykonywaną, przyjemną czynność.
*Oczami Harry'ego*
Wyciągnąłem z kieszeni swoją komórkę i spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił Tomlinson, aż się ździwiłem jego nagłym telefonem.
- Przepraszam Cię na chwilę. - powiedziałem w stronę dziewczyny i wyszłem z pokoju, kierując się do salonu. Przejechałem palcem po ekranie i odebrałem połączenie.
- No hej Lou, co tam?
- Siema, mówiłeś już Vanessie o tych biletach na Hawaje?
- Jeszcze nie, nie było okazji, ale zaraz jej powiem.
- Na co ty jeszcze kurwa czekasz Hazz?! Wylot macie jutro po południu, a ty jeszcze jej nie powiedziałeś!? Pakujcie swoje walizki idioto i lećcie do cholery!
- Spokojnie, wyrobimy się.
- Ty wiesz, która jest w ogóle godzina, kretynie? - spojrzałem na zegarek, który wisiał na ścianie i wskazywał godzinę 19.00.
- O cholera!
- No właśnie, więc leć szybko jej o tym powiedzieć! Masz już wszystko zaplanowane?
- Mam i tą wycieczkę będzie wspominać do końca życia. - zaśmiałem się pod nosem.
- Hazz, co ty planujesz?
- Moja w tym głowa, Louis. Odwieziesz nas jutro na lotnisko?
- Jasne. Dobra, idź jej to wreszcie powiedzieć!
- No dobra, dobra. Do zobaczenia.
- No siema, Hazz. - odpowiedział i rozłączył się, zakończając połączenie.
Szybko pobiegłem na górę do Vanessy. Otworzyłem drzwi i weszłem do pokoju. Dziewczyna wkładała swoje ciuchy z powrotem do szafy.
- Nie pakuj ich.
- Co? Dlaczego? - zapytała, zdziwiona.
- Ty chyba żartujesz?!
- Nie żartuję, skarbie. To bilety, które spełnią twoje dotychczasowe marzenie. - zaśmiałem się, posyłając jej swój szeroki oraz szczery uśmiech.
- Nie mogę w to uwieżyć, Harry. - zakryła swoje usta dłonią, nadal patrząc na mnie mocno zdziwionym wzrokiem.
- Mówiłem Ci, że Cię tam zabiorę. - podeszła do mnie i rzuciła mi się w ramiona, zachłannie całując moje usta.
- Dziękuję. - wyszeptała wprost do mojego ucha i przytuliła się do mnie. - Kiedy mamy wylot?
- Jutro po południu.
- Co? I ty teraz mi to mówisz!?
- Nie było okazji. - dziewczyna wywróciła oczami i podeszła do szafy.
- To na co czekasz? - zaśmiała się, opierając swoje ręce na piersiach i rzucając pod moje nogi, granatową walizkę.
- To na co czekasz? - zaśmiała się, opierając swoje ręce na piersiach i rzucając pod moje nogi, granatową walizkę.
Kiedy skończyliśmy, było już cholernie późno. Oczywiście Vanessa nie mogła zdecydować się co ze sobą zabrać, no jak to kobiety. Zapieliśmy swoje walizki i położyliśmy je w rogu pokoju.
- Idziemy spać?
- Tak, jestem wykończona tym pakowaniem. - westchnęła.
Rozebrałem się, a dziewczyna w tym czasie poszła się przebrać do łazienki. Ona ciągle się wstydzi. Przecież może przebierać się przy mnie, jestem jej chłopakiem, więc nie ma się czego wstydzić, no nie?
Po chwili weszła do pomieszczenia, odkładając ciuchy na krzesło, a następnie szybko weszła pod kołdrę.
- Cieszysz się, że lecimy? - zapytałem, otulając ją.
- Bardzo się cieszę, dziękuję Ci, że spełniasz moje marzenia, Harry. - ucałowałem ją w czoło. Moja śliczna.
- Zrobiłbym dla Ciebie wszystko. - delikatnie musnąłem jej usta, po czym oboje zostaliśmy zabrani do Krainy Morfeusza.
- Kochanie, gotowa już jesteś!? - stałem na dole z walizkami i czekałem, aż moja śliczna zajdzie już łaskawie na dół. - Louis już czeka!
- No już idę. - krzyknęła mamrocząc coś pod nosem i po chwili zeszła na dół, stając obok mnie. Miała na sobie czarną sukienkę, a pod spodem białą koszulkę w czarne kropki.
- Wszystko spakowałaś?
- Myślę, że tak.
- Jedziemy już na to lotnisko? Samolot na nas czeka.
- Tak. - uśmiechnęła się i założyła na siebie kurtkę, tak samo jak ja. Sięgnąłem jeszcze po swoje okulary przeciwsłoneczne. Bez nich, nigdzie się nie ruszam.
- Tak. - uśmiechnęła się i założyła na siebie kurtkę, tak samo jak ja. Sięgnąłem jeszcze po swoje okulary przeciwsłoneczne. Bez nich, nigdzie się nie ruszam.
Wziąłem dziewczynę za rękę, włączając w tym samym czasie, alarm i zamknąłem drzwi na klucz. Zaprowadziłem nas do samochodu Tomlinsona, który stał pod naszym domem może z 10 minut. Louis stał oparty o pojazd z złożonymi rękami.
- No cześć wam, gotowi na wakacje? - zapytał, śmiejąc się.
- Tak. - odpowiedzieliśmy razem.
Tommo pomógł nam wpakować walizki do bagażnika.
- No dobra to kierunek Lotnisko!
*Pół godziny później*
Razem z Louis'em wyciągaliśmy walizki z bagażnika, a Vanessa stała jak wryta i chyba ciągle nie mogła uwierzyć, że właśnie stoi na Lotnisku i już nie długo znajdzie się na Hawajach. Zaśmiałem się, odkładając ostatnią walizkę na chodnik. Oboje wzięliśmy swoje torby i razem z Louis'em udaliśmy się prosto do środka.
Kiedy już przeszliśmy odprawę, pożegnałem się z przyjacielem, a moja dziewczyna ucałowała go w policzek, przez co troszeczkę zrobiłem się zazdrosny. Cholera po raz któryś tam!
- Udanej podróży, noi wakacji. Tylko wróćcie cali! - zaśmiał się, a my już ostatni raz pomachaliśmy mu.
*Kilka godzin później, Oczami Vanessy*
Staliśmy właśnie pod pięknym Hotelem w którym Harry zabukował nam jeden z apartamentowców. Weszliśmy razem do środka, po czym chłopak podszedł do recepcji po klucz. Ja w tym czasie stałam z walizkami i czekałam na Harry'ego. Po chwili chłopak podszedł do mnie i windą ruszyliśmy na górę do naszego pokoju. Po chwili dotarliśmy pod wskazany numerek. Hazz otworzył kluczem drzwi i weszliśmy do środka. Zamknęłam usta dłonią z wrażenia. Moim oczom ukazał się piękny luksusowy "salon". Rozglądałam się po naszym apartamentowcu, sprawdzając wszystko po kolei. Na sam koniec wyszłam na balkon zobaczyć widok. Ten widok był piękny, myślałam, że zemdleje z wrażenia. Po chwili poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu, to był Harry.
- Podoba Ci się?
- Tu jest cudownie. - chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie.
- Idziemy na plażę?
- No pewnie.
Kiedy już znalazłam to czego szukałam w walizce, szybko poszłam do łazienki i ubrałam bikini na siebie oraz narzuciłam letnie ubrania. Harry był również gotowy. Stał, opierając się o framugę drzwi od balkonu, czekając na mnie.
- Gotowa? - wyszczerzył się
- Jak widać.
Chłopak podszedł do mnie i złapał mnie w talii.
- Seksownie wyglądasz w tej sukience.
- Jak tu pięknie. - powiedziałam, rozkładając koc na piasku tym samym odkładajac swoją plażową torbę. - Idziemy do wody?
- No pewnie. - odpowiedział i ściągnął swoje spodnie, pozostając w kąpilowych bokserkach. Ja postanowiłam zrobić to samo, więc już po minucie byłam w samym bikini. Harry zaśmiał się cicho i zmierzył wzrokiem moje ciało.
- Jesteś strasznie seksowna, kochanie. Brał bym Cię nawet na tej plaży. - oblizał swoje wargi i złapał mnie w biodrach, cały czas przejeżdzając wzrokiem od góry do dołu moje ciało.
- Zboczeniec! - pobiegłam do wody, uciekając od szatyna. Kiedy tylko weszłam do oceanu, poczułam zimno w okolicach stóp. Nagle zostałam podniesiona przez chłopaka.
- Dostaniesz teraz karę za to, że mi uciekłaś. - zaśmiał się.
- Harry zwariowałeś?! Jest zimna! Nie! - krzyczałam, ale to nic nie dało, ponieważ od razu wpadłam do wody razem z nim. Zanurzyłam się, a po chwili już wisiałam na szyi Stylesa
- Nie mogę uwieżyć, że ja na naprawdę tu jestem. - powiedziałam, patrząc w oczy chłopaka.
- Mówiłem Ci, że zrobię dla Ciebie wszystko co tylko będziesz chciała. - uśmiechnął się, ukazując dołeczki, na co później delikatnie musnął moje usta. Oczywiście cały czas odwzajemniałam pocałunek, który mógłby trwać cały czas.
Po plaży wróciliśmy prosto do naszego hotelu. Ten dzień był najcudowniejszy w moim życiu, a jeszcze się tak naprawdę nie skończył. Wiecie co było w tym wszystkim, najlepsze? Że przyleciałam tu z nim, tak właśnie z Harrym, który spełnił jedno z moich marzeń.
Ciąg dalszy nastąpi...
Awwwhsbdb jakie słodkie *.* a ja już myślałam, że się wyprowadzi.. no ale na szczęście nie! :) czekam na next z niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział rewelacyjny :D! /Natalia
OdpowiedzUsuńŚwietne :*
OdpowiedzUsuńNasz piękny Harry :*
OdpowiedzUsuń