5 lut 2015

Rozdział 21


*Oczami Harry'ego*

Po tym co się stało od razu wyciągnąłem z kieszeni swoich spodni, telefon i wybrałem numer do Malika. Po paru sygnałach odebrał.
- No siema Styles.
- Zayn przyjedź po nas.
- Gdzie jesteście?
- Staniemy pod Centrum Handlowym. Pośpiesz się.
- Co się stało Hazz?
- Porozmawiamy w domu.
- Dobra, będę za 15 minut. - odpowiedział i zakończył nasze połączenie.
Schowałem telefon do kieszeni i spojrzałem na dziewczynę, łapiąc za jej zimną dłoń.
- Napewno wszystko w porządku?
- Tak. - muszę jej to wszystko wyjaśnić, ale jak już będziemy w domu.
- Chodź podejdziemy pod Centrum Handlowe, Zayn po nas przyjedzie. - dziewczyna kiwnęła głową i ruszyliśmy.

Siedzieliśmy na jednym z przystanków i czekaliśmy na mojego przyjaciela, który spóźniał się już dwie minuty. Pustki na ulicach, co mnie trochę zdziwiło. Wkońcu to jest Los Angeles jedno z najbardziej rozpoznawanych miast Ameryki. 
Po chwili przed naszymi oczami pojawił się samochód marki Mercedes w srebrnym kolorze, a z niego wysiadł mulat. Wspominałem, że Zayn uwielbia samochody szczególnie niemieckie i sportowe? 
Przywitaliśmy się i razem z dziewczyną wsiedliśmy do pojazdu, który po chwili ruszył. 
- Co on Ci mówił? - spytał, przerywając ciszę jaka panowała pomiędzy naszą trójką.
- Pogadamy o tym w domu.
Spojrzałem na dziewczynę. Była jakaś nieobecna, nie odzywała się, a jak już to nie zdaniami tylko pojedyńczymi słowami. Otuliłem ją ramieniem, a drugą ręką złapałem dłoń, bardziej ją do siebie przytulając. 
Po paru minutach byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy i od razu udaliśmy się do domu. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka. Chłopaki siedzieli na kanapie, zajadając się popcornem i oglądali jakiś film. 
- Vanessa idź na górę, zaraz do Ciebie przyjdę. - powiedziałem do brunetki, a ona posłusznie wykonała moją prośbę i poszła do sypialni.
- Chłopaki mamy problem.
- Co jest? - spojrzeli na mnie wszyscy.
- Zgadnijcie kogo dziś spotkałem, a nie uwieżycie.
- Królewnę śnieżkę. - prychnął Louis, a reszta zaczęła się śmiać.
- Chciałbym.
- To kto wreszcie?
- Thomas.
- Co!? - Liam zrobił wielkie oczy w moją stronę. 
- Czyli to jednak prawda, że jest w mieście, ale czego on tu szuka?! - zapytał Tomlinson.
- Chce mnie zabić, no jakbyś kurwa nie wiedział!
- Zobaczył Vanesse? - spytał Horan, bawiąc się swoimi palcami.
- A jak myślisz!? No chyba jasne, że ją widział jak była ze mną!
- Hazz przestań krzyczeć, uspokój się! - odezwał się Liam, próbując mnie opanować. Łatwo im kurwa mówić!
- Jak mam być spokojny? On chce znowu spieprzyć mi życie!
- Kurwa, Styles mówiłem Ci, żebyś zrobił co się tylko da, żeby on się o niej nie dowiedział! Wiesz co teraz będzie? Dobrze znasz Thomasa, wiesz co będzie chciał z nią zrobić, żeby się na tobie odegrać! - wykrzyczał Zayn. No jakbym do cholery nie wiedział!
- Nie dotknie jej, nikt jej nie dotknie.
- Musimy coś zrobić, pilnuj Vanessy. Nie może go spotkać, a znając jego to napewno już coś planuje.
- Bądźcie u mnie w domu za godzinę, omówimy plan. - odpowiedział Louis.
- Kurwa! Zapierdole go, przysięgam! - krzyknąłem i zwaliłem ręką wazon, który stał na stoliku i rozbił się na podłodze.
- Harry uspokój się to nic Ci nie da! - odparł Liam, a do mnie podszedł blondyn
- Dokładnie. Idź do Vanessy, ona Cię teraz potrzebuje. Słyszała całą waszą rozmowę, była przy tym. Nie jesteś ciekaw co teraz myśli o tym wszystkim? Idź do niej.
- Pakujcie się, wracamy. - odparłem zdecydowany i pobiegłem na górę. 
Otworzyłem powoli drzwi i rozglądnąłem się po pokoju. Dziewczyna siedziała na łóżku. 
- Skarbie, nie płacz. - podeszłem do niej i złapałem za jej podbródek.
- Harry jeśli coś Ci się stanie? 
- Nic mi się nie stanie. - otuliłem ją ramionami, a ona wtuliła się we mnie.
- Spakuj resztę swoich rzeczy, wracamy do domu.
- Ale dlaczego? Przecież dopiero co przyjechaliśmy, mieliśmy być tu przecież dwa tygodnie?
- Pakuj się i zejdź na dół, jak skończysz.
- Ale, Hazz...
- Zrób to, proszę. - odpowiedziałem i wziąłem swoją walizkę, która stała w rogu pokoju i zszedłem z nią na dół, pozostawiając dziewczynę na chwilę samą w pomieszczeniu. Chłopcy akurat też byli już gotowi. Nie rozpakowywaliśmy się ze swoich walizek, bo dopiero co przyjechaliśmy, więc nikomu się nie chciało. Po paru minutach dołączyła do nas również brunetka, która ledwo co niosła walizkę po schodach. Niall podszedł do niej i pomógł, pokonywując ostatnie szczebelki schodów. Po minie i oczach dziewczyny od razu wyczytałem smutek. Blondyn przytulił ją, a ona odwzajemniła uścisk. Widziałem, że przytrzymywała łzy. Podszedłem do niej i złapałem za jej dłoń, po czym ona również mnie ponownie mocno przytuliła.
- Liam zawieziesz nas do domu? - zapytałem przyjaciela, który nam się przyglądał.
- Jasne, chodźcie.
Zayn zamknął drzwi od domu. Pożegnaliśmy się wszyscy i udaliśmy do samochodów, po czym ruszyliśmy kiedy tylko otworzyła się brama. W ciszy jechaliśmy w samochodzie Liama, nikt się nie odzywał. Dlatego, że nie chcieliśmy ruszać tematu Thomasa przy Vanessie. Podróż minęła nam szybko, więc już po paru minutach byliśmy pod naszym domem. Razem z przyjacielem otworzyliśmy bagażnik i wyciągnęliśmy walizki. Podziękowałem Paynowi za podwiezienie, tak samo jak dziewczyna i ruszyliśmy w stronę drzwi domu. Otworzyłem je, przekręcając klucz w zamku i weszliśmy do pomieszczenia, odkładając na chwilę walizki w salonie.
- Muszę wyjść, będę za godzinę lub dwie. - podszedłem do niej i pocałowałem ją w czoło na co dziewczyna jedynie kiwnęła głową, że zrozumiała moje słowa. Wyszłem ponownie na zewnątrz, zostawiając moją piękną, samą w salonie. Szybko otworzyłem swojego Range Rovera i odpaliłem go, ruszając za chwilę w stronę domu Tomlinsona.

*Oczami Vanessy*

Postanowiłam nie myśleć o tej sprawie z Thomasem, więc chciałam udać się do przyjaciółki Mirandy. Dawno z nią nie rozmawiałam, a trochę mi jej brakuje. Można było powiedzieć, że jesteśmy dla siebie jak siostry, wszystko o sobie wiemy. Rozpięłam walizkę i wyciągnęłam z niej jeden z moich ulubionych zestawów. Rozpakuję wszystko jutro, teraz nie mam nawet ochoty. Ubrałam się i spakowałam do torebki, portfel. Miałam tam trochę pieniędzy od Stylesa, chciał mi dać znacznie więcej, ale odmówiłam. Nie chce żyć tylko z jego pieniędzy. Wzięłam mój telefon do ręki i zadzwoniłam po taksówkę. Zeszłam na dół i zostawiłam dla Harry'ego kartkę, którą położyłam na blacie stołu kuchennego. Po 20 minutach taksówka stała już pod naszym domem. Szybko ubrałam buty i wyszłam przed dom. Zamknęłam je kluczem i tak jak Hazz mi kiedyś kazał, włączyłam alarm. Szybko wsiadłam do taksówki, przywitałam się i podałam mężczyźnie adres przyjaciółki, po czym ruszył.
  
Po jakimś czasie byłam już na miejscu. Zapłaciłam kierowcy i wyszłam, żegnając się zwykłym "Do widzenia" Podeszłam pod dom Mirandy i zadzwoniłam dwa razy dzwonkiem. Drzwi otworzyły się, a w nich stanęła właśnie moja przyjaciółka, która kiedy mnie tylko zauważyła uśmiechnęła się. 
- Vanessa! - krzyknęła i mocno mnie przytuliła. 
- Mogę wejść? - spytałam, uśmiechając się, kiedy dziewczyna spojrzała na mnie.
- Jasne, chodź. - wskazała ręką i weszłam do bardzo znanego mi pomieszczenia.
- Nareszcie postanowiłaś mnie odwiedzić, dawno nie rozmawialiśmy. Nawet na Studia nie chodzisz, wszyscy się o Ciebie pytają. - odpowiedziała, siadając razem ze mną na kanapę, która stała w salonie.
- Przepraszam, ale co do studiów to nie długo się z nich wypiszę. Studia przecież nie są obowiązkowe, co nie?
- Prawda. Słyszałam, że się wyprowadziłaś i że przedstawiłaś swoim rodzicom, Harry'ego jako swojego chłopaka?
- Tak.
- Naprawdę jesteście razem? Ja myślałam... - przerwałam jej
- Wiem jak to wyglada, ale teraz stara zmienić swój charakter dla mnie. 
- On naprawdę Cię kocha?
- Jako pierwszy wyznał mi, że się we mnie zakochał.
- Dowiedziałam się, że pobił Chrisa pod waszym domem. O co poszło, bo akurat Chris nie chciał mi nic powiedzieć?
- Nie zaprzeczę, że Hazz jest zazdrosny.
- Vanessa ty wiesz co robisz?
- Wiem, proszę nie pouczaj mnie w tej sprawie, bo mam dość. 
- No dobra, chcesz coś do picia?
-  Poproszę jedynie wodę. - dziewczyna kiwnęła głową i poszła do kuchni.
Wyciągnęłam z torebki swój telefon, żeby sprawdzić czy przypadkiem nikt się do mnie nie dobijał, ale na szczęście nikt. Nagle wyświetlacz zgasł. Zaklnęłam pod nosem, rozładował się. Westchnęłam i z powrotem schowałam go do swojej torebki. W tym czasie Miranda weszła do salonu, trzymając w jednej ręce szklankę z wodą, po czym podała mi ją. Upiłam z kilka łyków i odłożyłam szklankę na stół. 
- Gdzie teraz mieszkasz? 
- Mieszkam z Harrym, kupił dla nas dom.
- Naprawdę!? 
- Tak, pokazałabym Ci zdjęcie, ale rozładował mi się telefon.
- Jak chcesz dam Ci ładowarkę.
- Nie, nie trzeba i tak za niedługo będę się zmywać.
- Opowiadaj jeszcze co u Ciebie, bo od pewnego czasu to nic mi nie mówisz.
- No co tutaj Ci mówić? Byliśmy razem z Harrym na Hawajach i... - przerwała mi tym razem ona.
- Byliście na Hawajach i ty mi nic nie powiedziałaś!? Jezu, zazdroszczę Ci! Wiem, że to było twoje marzenie tam pojechać.
- A on postanowił je spełnić.
- Chciałabym poznać Harry'ego z tej strony co ty mówisz. Z tej dobrej strony i przekonać się czy masz rację. 
- Napewno go kiedyś poznasz.
- Mam nadzieję.
Po chwili drzwi od domu otworzyły się, a w nich stanął nasz przyjaciel Christopher. Jeszcze jego tu brakowało! Ugh! Kiedy tylko mnie zobaczył, bardzo się zdziwił. Zauważyłam siniaki na jego twarzy m.in małego siniaka na policzku.
- Przepraszam Vanessa, ale zapomniałam Ci powiedzieć, że dziś z Chrisem urządzamy sobie wieczór filmowy. Był właśnie w sklepie, po parę rzeczy.
- To ja nie będę wam przeszkadzać. - uśmiechnęłam się i chciałam wstać, gdy nagle Chris przemówił:
- Nie, zostań. Porozmawiamy. - powiedział, odkładając na podłogę reklamówki sklepowe.
- O czym ty chcesz ze mną rozmawiać?
- Dobrze wiesz o czym.
- O tym to ja akurat nie chcę z tobą rozmawiać. - wstałam i chciałam już wreszcie wyjść, ale chwycił mnie za rękę, za nim zrobiłam krok w stronę drzwi.
- Zostań proszę, porozmawiamy wszyscy we troje. - uśmiechnął się lekko.
- No dobrze. - z powrotem zajęłam swoje miejsce na kanapie obok Mirandy, a Chris siadł przed nami na fotelu. Patrzyliśmy jedynie na siebie i żaden z nas się nie odzywał, jednak naszą ciszę przerwała Miranda.
- Przestaniecie wkońcu zachowywać się jak dzieci i wytłumaczycie sobie wszystko!? 
- Mówiłem Ci, że on jest niebezpieczny. - spojrzałam na Chrisa, który właśnie odezwał się do mnie.
- On wcale nie jest niebezpieczny.
- Nie widziałaś co mi zrobił? - wskazał na swój policzek.
- To tylko mały siniak. - skierowałam swój wzrok w dół
- Mały siniak? A ten? - uniósł swoją koszulkę do góry, ukazując swój tors i dużego siniaka na brzuchu. - przyznaję się, że to mnie mocno zamurowało.
- Nic Ci nie jest?
- Akurat nie. Nadal uważasz, że nie jest niebezpieczny?
- Chris proszę. - ponownie skierowałam swój wzrok w dół.
- Nie wierzę jak możesz go kochać! Może Ci zrobić krzywdę, zranić Cię!
- Jakoś jeszcze tego nie zrobił i daruj sobie kazania! 
- Posłuchaj mnie raz w życiu, chce dla Ciebie dobrze.
- Czego ty ode mnie oczekujesz? Nie wiesz czym jest miłość!
- Dobrze wiem, Vanessa.
- Kocham go i musicie się z tym pogodzić! 
- Uspokójcie się! - krzyknęła Miranda
- Nie przekonasz mnie do tego, że on jest dobrym człowiekiem. Sama widziałaś jak mnie potraktował pod waszym domem!
- On jest za bardzo zazdrosny!
- O Ciebie? A co ja Ci wtedy takiego zrobiłem, że musiał mnie akurat pobić?
- Dla niego nawet złapanie mnie za rękę to powód do pobicia drugiej osoby. 
- Aha, czyli nie mogę nawet przytulić własnej przyjaciółki, bo mnie pobije? 
- Proszę Cię przestań! 
- Vanessa pomyśl nad tym co robisz, bo potem będziesz żałować!
- Koniec tego! Uspokójcie się wreszcie! - krzyknęła Miranda - Chris, ona robi co chce jeśli go kocha to my nie mamy nic do tego, nie możemy się wtrącać w jej życie, a ty Vanessa zrozum też Chrisa, on się o Ciebie boi.
- Mam dość! Chris daj mi wreszcie spokój i zostawmy temat Harry'ego! Nie przyszłam tutaj po to by się z tobą kłócić i wracać do tego co było. 

 *Oczami Harry'ego*

 Omawialiśmy z chłopakami nasz plan dotyczący Thomasa. Trzeba mieć oczy wokół głowy, on jest nie przewidywalny, znam go. 
Podjechałem pod dom, parkując w naszym garażu. Wyłączyłem silnik i wysiadłem z pojazdu. Zamknąłem go i ruszyłem pod drzwi domu, które potem zostały otworzone przeze mnie kluczem.
- Vanessa! - krzyknąłem, ale nic.
Rozejrzałem się po parterze w poszukiwaniu dziewczyny, zaliczając również ogródek, ale też nic. Poszedłem sprawdzić na górzę czy nie ma jej w którymś z pokoi, ale również nic. Nie było jej w domu. Zeszłem na dół i ujrzałem karteczkę, która leżała na blacie stołu kuchennego. Wziąłem kartkę i przeczytałem.

*Tekst kartki*
Harry, wyszłam do swojej przyjaciółki. Chciałam trochę odpocząć i oczywiście spotkać się z nią, bo dawno się nie widzieliśmy. Za dwie godziny powinnam być w domu. Vanessa

Odłożyłem kartkę i ze złości zwaliłem szklankę z blatu, która rozwaliła się na podłodze na małe kawałeczki. Jak mogła wyjść!? Jak ona mogła wyjść bez mojej zgody! Byłem strasznie zły. Niech tylko wróci do domu...

*Oczami Vanessy*

 - Która godzina? - zapytałam przyjaciółki, która spojrzała na swój zegarek na ręce, po czym pokazała mi godzinę. O cholera 21:05! 
- Będę się zbierać, późno już. - odparłam i wstałam z kanapy, biorąc za sobą swoją torebkę. - Miranda mogłabym zadzwonić z twojego telefonu po taksówkę? 
- Jasne, chodź. - wyszliśmy z salonu, pozostawiając Chrisa na chwilę samego. 
Miranda podała mi swój telefon, a ja wykręciłam odpowiedni numer i zamówiłam tą taksówkę. Kiedy zakończyłam połączenie, oddałam przyjaciółce komórkę i podziękowałam. Założyłam buty i czekałam na taksówkę, rozmawiając z Mirandą o różnych pierdołach. Chris również potem do nas dołączył, włączając się w naszą rozmowę. 
Po jakimś czasie pod domem zatrzymała się taksówka. Pożegnałam się z przyjaciółmi, buziakami w policzek. Dałam małą karteczkę z moim numerem telefonu, Mirandzie i szepnęłam jej na ucho, żeby nie dawała go Chrisowi. Dziewczyna kiwnęła głową i przytuliła mnie, po czym szepnęła, że mam do niej kiedyś zadzwonić. Odparłam zwykłym "Ok" i wyszłam na zewnątrz, żegnając się jeszcze raz z przyjaciółmi, po czym wsiadłam do taksówki. Podałam kierowcy prawidłowy adres domu i ruszyliśmy. 
Po paru minutach taksówka zatrzymała się pod domem. Zapłaciłam i pożegnałam się, zamykając tylne drzwi taksówki. Zauważyłam, że samochód Harry'ego stoi w garażu to znaczy, że jest w domu. Otworzyłam drzwi domu, swoim kluczem i weszłam do środka. Było ciemno, więc zapaliłam włącznikiem światło i podskoczyłam ze strachu kiedy przede mną pojawił się chłopak z burzą loków na głowie.
- Gdzie byłaś!? - przyparł mnie do ściany, trzymając oba moje nadgarstki.
- Nie czytałeś kartki, którą Ci zostawiłam?!
- Dlaczego miałaś wyłączony telefon!?
- Bo mi się rozładował.
- Pozwoliłem Ci tak w ogóle wyjść?!
- Chciałam się spotkać z przyjaciółką.
- Nie rozumiesz tego, że mogło Ci się coś stać!? 
- Przecież jestem cała. 
- Nie pozwoliłem Ci wyjść, miałaś siedzieć w domu i czekać na mnie aż wrócę!
- Mam prawo na wychodzenie z domu i tego mi nie zabronisz!
- Nie rozumiesz, że martwię się o Ciebie!?
- Nie potrzebnie.
- Ostatni raz tak wyszłaś!
- Przestań wreszcie krzyczeć!
- To ty zacznij się mnie wreszcie słuchać! - poczułam siarczysty ból na policzku. - Zacznij, albo źle się to skończy.
- Przestań mnie traktować jak szmatę!
- Nigdy Cię tak nie traktowałem!
- Ale teraz traktujesz! 
- Masz się mnie słuchać!
- A jak nie to co?! Nie jestem zabawką. - chłopak zrobił cwaniacki uśmieszek.
Po chwili poczułam jego usta na swoich, pocałunek był ostry, wręcz dziki. Odpychałam chłopaka, ale nic, ponieważ przytrzymywał oba moje nadgarstki. Był zbyt silny, jednak udało mi się po paru próbach go pokonać. Zamachnęłam się i tym razem to on oberwał ode mnie w policzek. Złapał się za to właśnie miejsce.
- Jesteś dupkiem! - krzyknęłam i odepchnęłam go z całej siły od siebie, a następnie pobiegłam na górę zamykając drzwi od sypialni na klucz. Oparłam się plecami o drzwi i zsunęłam się po nich w dół, po czym zakryłam twarz w swoich dłoniach i zaczęłam płakać. 


A miało być tak pięknie. Miało nie wiać w oczy nam. Miało być sto lat, sto lat...


****

Noi jest już nasz 21 rozdział! ;) Następny pojawi się jutro :D
Proszę skomentujcie ten rozdział to bardzo ważne

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz

5 komentarzy: