Cały czas płakałam. Dlaczego? Dlaczego on znowu jest zły? Przecież nic mi się do cholery nie stało! Po co to wszystko? Czym ja sobie na to zasłużyłam? Może Chris ma rację? Kocham Harry'ego, ale nie chcę, żeby to wszystko się tak potoczyło. Wiem jaki on jest i do czego jest zdolny. Miał się kontrolować i jak widać coś mu to nie wyszło.
- Vanessa otwórz! - nie zareagowałam na jego prośbę, a raczej rozkaz. - Otwórz te pierdolone drzwi! - wykrzyczał, uderzając w drzwi, które nas dzieliły. - Vanessa nie będe powtarzał trzeci raz! - po chwili namysłu, postanowiłam mu otworzyć. Jeszcze tego brakowało, żeby nas sąsiedzi usłyszeli. Wściekły chłopak, złapał mnie za nadgarstek, a ja oblałam go lodowatym spojrzeniem.
- Czego chcesz!?
- Pogadać.
- Nie mamy o czym!
- Jednak mamy, dlaczego wyszłaś bez mojego pozwolenia!?
- A mam się Ciebie pytać o pozwolenie czy mogę wyjść!?
- Tak!
- Zapomnij! Puść mnie, to boli!
- Ja tu jestem od tego, żeby Ci mówić gdzie masz wychodzić! Dlatego będziesz wychodziła ze mną!
- Mam Cię daleko gdzieś! Nie będziesz kierował moim życiem! Nikt nim nie będzie! Wyjdź stąd i zostaw mnie w spokoju!
- Nie wiesz jeszcze co Ci grozi Vanessa, robię to wszystko dla Ciebie, żebyś była do cholery bezpieczna! Wiesz dlaczego? Bo Cię kocham i nie pozwolę by kto kolwiek Cię skrzywdził! - krzyknął i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Że co? Ale co mi grozi? O co chodzi? Opadłam głową na poduszkę, która za chwile była mokra od moich łez. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
~*~
Z rana, strasznie bolała mnie głowa. Styles nie spał dzisiaj ze mną, więc prawdopodobnie się przeniósł. Spałam w ubraniach, więc nie musiałam się nawet przebierać. Zeszłam po schodami na dół do kuchni. Kierując się właśnie tam, po drodze zauważyłam śpiącego Harry'ego w salonie na kanapie, przykrytego cienkim kocem. Dlaczego ja mam teraz wyrzuty sumienia? Ugh! Weszłam do kuchni i włączyłam czajnik z wodą. Wyciągnęłam z szafki jeden z kubków i nasypałam cukru, po czym wrzuciłam woreczek zielonej herbaty. Postanowiłam zrobić coś na śniadanie i pierwszy pomysł jaki wpadł mi do głowy, były kanapki. W mojej czynności po chwili przerwał mi czajnik. Szybko go wyłączyłam, by nie obudzić śpiącego chłopaka. Zalałam filiżankę gorącym wrzątkiem i odłożyłam naczynie kuchenne z powrotem na miejsce. Powróciłam do robienia kanapek. Zrobione kanapki, położyłam na talerzu, zostawiając również dla chłopaka. Zjadłam jedną kromkę i opróżniłam do końca swoją herbatę.
Po chwili do kuchni wszedł Harry, przecierając zaspane oczy.
- Zrobiłam dla Ciebie kanapki. - powiedziałam chłodno, podsuwając do niego kanapki.
- Dzięki. - podszedł do lodówki i nalał sobie soku pomarańczowego, a ja w tym czasie zaczęłam zmywać naczynia.
- Zawieziesz mnie na Studia? Muszę się z nich wypisać.
- Jasne. Pojedziemy razem.
Westchnęłam, wycierając mokre dłonie w ręcznik kuchenny i poleciałam na górę do sypialni. Wyciągnęłam z szafy moją sukienkę, później ją ubierając.
O dziwo Hazz stał już ubrany. Wskazał jedynie na drzwi wejściowych. Podeszłam do czarnego Range Rovera od strony pasażera i usiadłam na to miejsce. On po chwili również wszedł do samochodu, siadając za kierownicą. Przecież on nigdy by mi nie dał kierować. Jechaliśmy w ciszy. Nikt z nas nie wypowiedział ani słowa i nawet dobrze.
Po paru minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłam jako pierwsza, po czym chłopak zrobił to samo i zamknął pojazd. Harry z rękami w spodniach, podążał cały czas za mną.
*Oczami Harry'ego*
Weszliśmy do środka budynku. Wszystkie spojrzenia poleciały na nas, a szczególnie na Vanessę. Co tu takiego ciekawego? Przysięgam, że Ci chłopacy, którzy przejeżdżali ją wzrokiem, oberwaliby gdybyśmy byli sam na sam.
- Zaczekaj tu, muszę pójść do dyrektora. - przemówiła, unikając mojego wzroku. Kiwnąłem głową, a dziewczyna zniknęła za drzwiami sekretariatu.
Zrezygnowany, oparłem się o szkolne szafki. Nasze relacje teraz są jakieś napięte. Ona wcale nie chce ze mną gadać, tylko jak musi to się odezwie. Jest na mnie zła po wczorajszym. No, ale jak ja miałem wtedy zareagować? Nie posłuchała się mnie, więc była mała kara. Nie jestem jakimś ciotą, który zostaje wykorzystywany przez własną laskę. Moja kobieta ma się mnie słuchać, a jak nie to poniesie tego konsekwencje.
Zrezygnowany, oparłem się o szkolne szafki. Nasze relacje teraz są jakieś napięte. Ona wcale nie chce ze mną gadać, tylko jak musi to się odezwie. Jest na mnie zła po wczorajszym. No, ale jak ja miałem wtedy zareagować? Nie posłuchała się mnie, więc była mała kara. Nie jestem jakimś ciotą, który zostaje wykorzystywany przez własną laskę. Moja kobieta ma się mnie słuchać, a jak nie to poniesie tego konsekwencje.
Po chwili podeszła do mnie rudowłosa dziewczyna, która na oko miała może tyle lat co Vanessa. Jedną rękę oparła o szafkę, a druga dorwała się mojej koszulki.
- Co taki przystojniak robi u nas na studiach? - dopytywała nieznajoma.
Szczerze wam powiem nie podobają mi się dziewczyny z rudymi włosami. Kojarzą mi się jedynie z typowymi dziwkami. No, ale podobno są bardzo dobre w sprawach łóżkowych.
- A dlaczego pytasz?
- A tak pytam. Zajęty jesteś?
- A jak myślisz? - złapałem ją w talii, przyciągając bliżej siebie.
- Myślę, że chyba wolny.
- To się mylisz skarbie, ale to ciało jest już zajęte dla kogoś innego. - puściłem jej oczko.
- A szkoda, tylko pozazdrościć. Mam coś czego nie ma inna.
- A co niby masz takiego?
- To. - przeleciała palcem po swoim ciele.
- Sorry mała, ale jednak ktoś Cię już przebił.
- Żałuj, skarbie. - przejechała palcem po mojej wardze i odeszła. Niezła jest i jak widać chętna do wszystkiego, ale po co mi ona?
Akurat w tym czasie z gabinetu wyszła Vanessa. Na szczęście nic nie widziała, więc odetchnąłem z ulgą.
- Tak szybko? - podpytywałem się.
- Emm... no tak. Musiałam tylko podpisać kilka papierów i jestem wolna. Nic już tu po nas. Możemy wracać.
*Oczami Vanessy*
Pchnęłam drzwi, wychodząc razem z chłopakiem na zewnątrz. Kiedy kierowaliśmy się do samochodu, usłyszałam moje imię. Automatycznie zatrzymałam się i odwróciłam głowę by sprawdzić skąd pochodziło wołanie. Okazało się, że to Miranda.
- Vanessa! - podbiegła do mnie i otoczyła ramionami - Co tutaj robisz?
- Wypisałam się właśnie ze Studiów. - odpowiedziałam, a dziewczyna obrzuciła Harry'ego spojrzeniem. - A no tak. Miranda to Harry, mówiłam Ci o nim. Harry to moja przyjaciółka, Miranda.
- Miło mi. - podała mu rękę, a on odwzajemnił gest.
- Mi też. Vanessa dużo o tobie mówiła.
- Naprawdę? - swój wzrok skierowała na mnie.
- Taa.
- Nareszcie mogę Cię poznać. - uśmiechnęła się do szatyna, a on zrobił to samo, aż dziwne nie?
- Miranda, zadzwonię jeszcze do Ciebie, bo my z Harrym musimy już iść. - skłamałam, miałam dość na dziś wszystkich. Chciałam pobyć sama w ciszy.
- No dobra, to do zobaczenia. - ucałowała mnie w policzek, a Harry'ego przytuliła. W tym momencie obdarzyłam ją zaskoczonym spojrzeniem. Na serio go przytuliłaś!? Pomachałam przyjaciółce i odjechaliśmy z parkingu. Znowu między naszą dwójką zapadła głupia cisza. Jeśli on się nie odzywa to i ja też.
Wyciągnęłam klucze ze swojej torebki i otworzyłam drzwi. Zdjęłam buty i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki wodę mineralną i nalałam sobie do szklanki, po czym poszłam do salonu i usiadłam przed telewizorem, włączając go. Do salonu wszedł Harry, ale nie zwracałam na niego uwagi.
Wyciągnęłam klucze ze swojej torebki i otworzyłam drzwi. Zdjęłam buty i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki wodę mineralną i nalałam sobie do szklanki, po czym poszłam do salonu i usiadłam przed telewizorem, włączając go. Do salonu wszedł Harry, ale nie zwracałam na niego uwagi.
- Masz zamiar mnie dzisiaj cały czas unikać? -spytał, siadając obok mnie na kanapie, a ja odłożyłam swoją szklankę na stoliczek przed nami.
- Zgadłeś.
- Przepraszam Cię za tamto, nie chciałem Cię wtedy... - przerwałam mu
- Ale zrobiłeś to.
- Nie chciałem Ci zrobić krzywdy, dobrze wiesz. - cały czas gapiłam się w ekran telewizora, unikając jego wzroku, który spoczywał na mnie. On zaczyna mnie denerwować! - Nie mogę znieść jak się do mnie nie odzywasz, nie całujesz mnie, nie przytulasz...
- Zasłużyłeś sobie.
- Przepraszam, ale wtedy byłem zły, że wyszłaś. Gdyby coś Ci się stało to nie darowałbym sobie. Bałem się, muszę Cię chronić.
- Ale nie musiałeś na mnie krzyczeć!
- Wiem, ale byłem w tamtym momencie wkurzony, zrozum.
- Harry... - spojrzałam na niego - Zabolało mnie to co wtedy powiedziałeś.
- Wiem kochanie, przepraszam Cię za wszystko, co wczoraj zrobiłem. Mogłaś chociaż do mnie zadzwonić, byłbym spokojniejszy.
- Nie musiałeś od razu reagować tak ostro. - odpowiedziałam, a chłopak pochylił się nade mną i złożył pocałunek. Odezwał się cicho tuż
przy moich ustach, całując je. - Kocham Cię.
- Ja ciebie też. - wymamrotałam, odwzajemniając jego pocałunek.
- Bardzo Cię przepraszam, naprawdę.
Starałem się opanować, ale nie dałem rady. Byłem po prostu zły.
- Już nie gadaj. - uśmiechnęłam się. - Przeprosiny przyjęte. - tym razem ja złączyłam nasze usta, szepcząc cicho
"jesteś cholernie uroczy" w jego usta. Uśmiechnął się przez pocałunek, a
jego dłonie owinęły się wokół mojej talli, podstępnie wciągając mnie na jego kolana i pogłębiając pocałunek.
- Cieszę się, że mi wybaczyłaś. - szepnął między pocałunkiem, po czym rzucił mnie na kanapę tak, że na niej leżałam. Natychmiast znalazł się na mnie, przyciskając swoje ciało do mojego.
- Bezczelny dupek. - wymamrotałam, gdy jego usta powędrowały na moją szyję. Powoli zaczął ją ssać, a ja jedynie cicho jęknęłam. Otoczyłam go ramionami i wplątałam swoje palce w jego włosy, tuż przy karku.
- Bezczelny dupek. - wymamrotałam, gdy jego usta powędrowały na moją szyję. Powoli zaczął ją ssać, a ja jedynie cicho jęknęłam. Otoczyłam go ramionami i wplątałam swoje palce w jego włosy, tuż przy karku.
- Brakowało mi dzisiaj twoich pocałunków. - zaśmiał się i ponownie wpił w moje usta, które pragnęły jego całusów tak bardzo.
Ciąg dalszy nastąpi...
*****
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz
Świetny naprawdę! :* <3
OdpowiedzUsuńW poniedziałek? Nie wiem jak Wytrzymam do poniedziałku bez tego cudeńka xx
Końcówka była taka słodka :')) <3 Mam nadzieję, że jakoś wytrzymam do poniedziałku ;D /Natalia
OdpowiedzUsuńCiekawa historia :)
OdpowiedzUsuń