19 wrz 2015

Rozdział 64


*Oczami Zayna*

Nie rozumiem postępowań Harry'ego. Co on do cholery wyprawia? Zostawiłem z nim Vanessę tylko na chwilę, a on próbował ją zgwałcić! Nie wierzę, że naprawdę mógłby to zrobić! Po co w ogóle wziął te narkotyki? Ma zamiar o nią walczyć? W ten sposób napewno mu się nie uda. To ją niszczy. Jak ta dziewczyna ma mu zaufać po czymś takim? Przecież on jest kompletnie nie odpowiedzialny! Myślę, że jego mózg jest trochę cofnięty. Najpierw robi, potem myśli. Nie wiem już jak mam mu pomóc w tej sprawie. Niby robi wszystko by odzyskać jej zaufanie, ale tak naprawdę to mu to nie wychodzi za dobrze. Jeśli skrzywdził ją za pierwszym razem to czemu robi to ponownie? Nie powinien robić czegoś co może ją od niego oddalić. Narkotyki to niewłaściwa droga, która nic mu nie da. Czuję, jakbym to ja był winny za tą ostatnią sytuację co się tu wydarzyła. To ja dałem mu te pieprzone narkotyki, ale zresztą skąd mogłem wiedzieć, że odwinie taki numer i to jeszcze dziewczynie w której naprawdę jest zakochany! Teraz wiem, że nie mogę dopuścić by wrócił do nałogu narkotykowego. To totalnie zmieni jego życie i co najważniejsze, oddali go od Vanessy. W ogóle dziwię się tej dziewczynie, że po tym co przeszła ma odwagę jeszcze stanąć na nogi.

Razem z Niallem byliśmy zmuszeni przenocować u Harry'ego całą noc. Ktoś musiał czuwać nad nim, bo kto wie co jeszcze temu idiocie przyjdzie do głowy. Louis niestety zmył się wcześniej, ponieważ musiał wrócić do Eleanor, więc zostałem tylko sam z Horanem na noc.
Liam odkąd Danielle nie żyje, zajął się bardziej swoją firmą. Bardzo dużo spędza w niej czasu by nie siedzieć samemu w domu. Próbuje znaleźć sobie jakieś zajęcie by chodź przez chwilę nie myśleć o tym bolesnym wspomnieniu.

Wstałem z materaca, zerkając na Nialla, który spał na fotelu, a Harry natomiast był rozłożony na kanapie. Ruszyłem cicho do kuchni by się czegoś napić. Tą noc zdecydowanie nie zaliczam do udanych. W ogóle się nie wyspałem, ponieważ musiałem co jakiś czas obserwować mojego przyjaciela, żeby przypadkiem nie zwiał. Harry jest jak małe dziecko, które trzeba pilnować. Nigdy nie wiadomo co może zrobić gdy jest pod wpływem takich rzeczy jak właśnie na przykład narkotyki.
Otworzyłem lodówkę, wyciągając sok pomarańczowy, po czym nalałem go sobie do szklanki. Zbyt długo jednak nie zostałem sam, ponieważ mój wzrok od razu napotkał Harry'ego, który właśnie wszedł do kuchni.
- Hej. - powiedział zaspanym głosem i otworzył lodówkę, wyciągając zimną wodę.
- Cześć. Pamiętasz coś z wczoraj? - zapytałem, odkładając szklankę do zlewu.
- Niezupełnie, prawie nic.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Co masz na myśli? - odwrócił się w moją stronę.
- Mam na myśli narkotyki. Dlaczego je wziąłeś?
- Potrzebowałem tego. - sapnął.
- Niby do czego? Hazz to nie jest rozsądne rozwiązanie na twoje problemy.
- Masz zamiar mnie znów pouczać?
- Mam zamiar uświadomić ci, co poważnego wczoraj zrobiłeś.
- O czym ty mówisz? - spytał, lekko zaskoczony moją odpowiedzią.
- Co pamiętasz z zeszłego popołudnia?
- Pamiętam tylko jak wziąłem te narkotyki. Po kilku minutach odpłynąłem, mam kompletną pustkę w głowie.
- Styles ty idioto. - westchnąłem, opierając się o mebel kuchenny - Ile tego wziąłeś?
- Połowę saszetki. - odparł.
- Czy ciebie pojebało? To zbyt mocny narkotyk, mógł cię zabić jakbyś wziął tego więcej!
- Przecież to ty mi dałeś te używki!
- No tak, ale nie myślałem, że odwiniesz coś takiego!
- Możesz przechodzić wreszcie do rzeczy, bo jak wcześniej mówiłem nic nie pamiętam z wczoraj!
- Vanessa tu była...
- Vanessa!? Co ona tu robiła!?
- Louis po nią zadzwonił. Chcieliśmy by tu przyjechała i przemówiła ci do rozumu, ponieważ myśleliśmy, że chociaż ją posłuchasz, ale...
- Ale co? No gadaj do cholery!
- Zostawiliśmy ją z chłopakami tylko na chwilę z tobą, a ty... A ty próbowałeś ją zgwałcić. - powiedziałem.
- Że co!? - krzyknął - Ja próbowałem ją kurwa zgwałcić!? Żartujesz prawda?!
- Zastanów się po co miałbym żartować.
- Zrobiłem jej to? - mówił lekko załamanym głosem.
- W porę wróciliśmy i powstrzymaliśmy cię od czynu, którego chciałeś zrobić.
- Nie, nie, nie... Kurwa! Co ja narobiłem! - walnął w stół, czym napewno obudził już Nialla.
- Uspokój się.
- Jak mam się kurwa uspokoić!? Zayn ja próbowałem ją zgwałcić! Skrzywdziłem ją! Co mi wtedy odpierdoliło!? O czym ja do chuja wtedy myślałem!
- Dlatego nie powinieneś brać Hazz. To stacza cię na złą drogę.
- Zayn uwierz mi... Ja nigdy bym jej tego nie zrobił, nie skrzywdziłbym jej w taki sposób! To te jebane narkotyki namieszały mi w mózgu!
- Możecie się tak nie wydzierać? - spytał zdenerwowany Horan, który pojawił się w kuchni.
- Doskonale to wiem. - odparłem, ignorując to co powiedział blondyn.
- Czy ona tutaj jest?
- Nie. Wróciła wczoraj sama, nie chciała tu być.
- Co się stało po tym jak odciągnęliście mnie od niej? Czy zrobiłem coś jeszcze?
- Nie. Musieliśmy wstrzyknąć ci coś na uśpienie, bo nie mogliśmy cię uspokoić. Byłeś wkurzony, wyklinałeś nas wszystkich i chciałeś do niej wrócić na co nie mogłem pozwolić. To była jedyna metoda by cię uciszyć chociaż na te dwie godziny.
- Malik do cholery napewno były jeszcze inne normalne metody niż uśpienie! Pojebało cię? Nie jestem zwierzęciem!
- Co kurwa miałem z tobą innego zrobić?
- Głowa mi pęka od tych waszych krzyków! Weźcie się przymknijcie! Zayn najważniejsze jest to, że Harry doszedł do siebie. Teraz ma wybór. Albo to odkręcić i spotkać się z Vanessą co wątpię by się udało po ostatnim albo siedzieć na dupie i czekać na zbawienie. Zastanów się Harry czego ty chcesz! Robisz wszystko by ją zniszczyć od każdej możliwej strony, a ty nadal mówisz, że ją kochasz i potrzebujesz! Takie rzeczy jak narkotyki nie zdziałają niczego dobrego! Co sobie myślałeś gdy je brałeś? Walcz o nią, a nie zatracasz się w tych gównach! - przemówił Horan.
- Masz kurwa jebaną rację. - odpowiedział Styles, przecierając dłońmi twarz.
- Chcemy ci pomóc ją odzyskać, ale ty też musisz tego chcieć. Myślisz, że jak my z nią porozmawiamy to będzie wszystko dobrze? Nie! To ty musisz odkręcić to co zrobiłeś!
- Nie pozwól, żebyś ją stracił. Jeśli ją naprawdę kochasz, musisz to odkręcić. - dopowiedziałem.
- Kocham ją najbardziej na świecie.
- Więc zrób coś by chociaż ci zaufała.
- Dlatego muszę się z nią spotkać, teraz.
- Daj jej czas, musi ochłonąć po tym co miałeś zamiar jej zrobić.
- Zayn to nie może czekać.
- Wiem stary, ale spójrz. Jest rano, ona napewno jeszcze śpi. Po drugie mieszka z przyjaciółką, więc nie możemy sobie od tak wtargnąć do nich.
- Nie obchodzi mnie to, rozumiesz? Pojechałbym nawet w środku nocy by zobaczyć Vanessę.
- Najpierw pomyśl racjonalnie jak możesz ją znów przekonać do siebie, a potem jedź do niej. Nie pozwolę ci prowadzić samochodu gdy brałeś narkotyki. To nie bezpieczne.
- Chuj mnie to obchodzi, Malik! Albo ktoś z was ze mną pojedzie albo sam to zrobię. Nie żartuję. - odpowiedział Harry, a ja wymieniłem z Niallem spojrzenia. No więc, który z nas?

*Wspomnienie Liama*

Siedziałem przy jej łóżku, trzymając ją za dłoń. Łzy płynęły po moich policzkach gdy na nią patrzyłem. Leżała, tak po prostu leżała i nie miała zamiaru się obudzić. Chciałem móc spojrzeć w jej piękne oczy, móc całować jej słodkie usta, ale nie mogłem tego zrobić. Wiedziałem w głębi serca, że to już będzie niemożliwe. Nie dawałem sobie szansy, że po tym co przeszła, będzie przy mnie. I nie myliłem się. Wcisnąłem guzik gdy po pokoju rozległ się dźwięk maszyn do których była podłączona Danielle. Grupa lekarzy wtargnęła do sali, a jeden z nich wyrzucił mnie za drzwi bez wysłuchania jakiegokolwiek mojego słowa. Po chwili czekania na pustym korytarzu, usłyszałem mocny huk otwierających się drzwi, a z pokoju wyszli mężczyźni w białych fartuchach, wywożąc moją ukochaną i mówiąc, że zabierają ją na blok operacyjny. Próbowałem wyciągnąć od nich jakieś informację na temat jej stanu, ale niestety kazali mi jedynie cierpliwie czekać. Oparłem się o ścianę, modląc się by wszystko było dobrze. Czas się dłużył, a ja już nie mogłem wytrzymać w jednym miejscu. Chodziłem nerwowo po korytarzu i co jakiś czas zaczepywałem przechodzące pielęgniarki, które również nic mi nie powiedziały na temat Danielle.  
Zadzwoniłem po Harry'ego i Vanessę by przyjechali. Potrzebowałem z kimś porozmawiać. Oszalałbym tu sam. Gdy wtedy podszedł do nas lekarz i powiedział, że moja jedyna miłość nie żyje, ogarnęła mnie złość. Miałem ochotę po prostu pobić tego lekarza, ale później zdałem sobie sprawę, że to nie jego wina. To ten wypadek zakończył jej życie. Nie mogłem nic zrobić. W tym momencie poczułem, że moje życie po prostu nie ma już sensu. Dla kogo żyć? Ona umarła, jedyna osoba, którą kochałem całym sercem mnie zostawiła. 
Poprosiłem lekarza czy mogę ją zobaczyć. Na szczęście się zgodził, więc zostawiłem moich przyjaciół i poszłem za mężczyzną. Zaprowadził mnie do pokoju w którym leżała moja ukochana i poprosiłem by zostawił mnie z nią sam. Chciałem się po prostu pożegnać i podziękować za wszystko co wniosła do mojego życia. Odkryłem białe prześcieradło pod którym była zakryta i spojrzałem na jej bladą twarz. Nie mogłem uwierzyć, że jej serce przestało bić. To było okropne uczucie gdy na nią patrzyłem. Odkryłem jej dłoń i lekko dotknąłem. Przetarłem oczy by powstrzymać płacz. Bolał mnie ten widok, tak cholernie bolał.
Tęsknota to dziwne uczucie jakiego wszyscy doświadczamy. Czujesz, że obumierasz, nie funkcjonujesz normalnie. Ogarnia cię poczucie pustki i osamotnienia. Czujesz potworny ból, aż po koniuszki palców i ten potworny smutek. Łzy spływają gdy oglądasz zdjęcia. Ale to właśnie tęsknota pozwala uświadomić jak wiele ktoś dla ciebie znaczy. Jak bardzo tego kogoś brakuje, jak bardzo chcesz tego kogoś znów zobaczyć i jak bardzo chcesz znów przejrzeć się w oczach tej osoby.


*Oczami Vanessy*

Wróciłam wczoraj do domu, nie mówiąc przyjaciółce o tym co się wydarzyło pomiędzy mną a Harry'm. Oczywiście dopytywała się, ale nie mówiłam za dużo. Powiedziałam jedynie, że rozmawialiśmy i tyle. Nie chciałam jej tego mówić, ponieważ wiem, że będzie mi wypominać, że miała stu procentową rację bym nie wychodziła z domu. Jaka ja byłam głupia, że się jej wtedy nie posłuchałam. Martwiłam się jak idiotka o stan mojego byłego, który się zaćpał, a później próbował mnie zgwałcić. Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć. Naprawdę nie wierzyłam, że narkotyki tak potrafią zmienić Harry'ego. On po prostu nie myślał trzeźwo pod ich wpływem. To tak samo jak z alkoholem. Wypijesz za dużo i potem nic nie pamiętasz, kompletna pustka. Moje uczucia są w tym momencie zmieszane. To co robi naprawdę mnie boli. On stara się mnie zniszczyć emocjonalnie. To jakaś gra? Muszę coś zrobić by pozbyć się tego cholernego uczucia co we mnie siedzi. Chcę przestać go kochać! Chcę móc o nim zapomnieć! Tylko dlaczego nie potrafię się tego pozbyć? Co mnie powstrzymuje? Miłość? Nie ma już miłości, jeśli się nawzajem krzywdzimy. Nie ma już pomiędzy nami zrozumienia i zaufania. To wszystko znikło, ulotniło się gdzieś. Pozostaną tylko wspomnienia, które razem przeżyliśmy. 
- Czego szukasz? - spytała Miranda, wchodząc do kuchni.
- Masz może jakieś tabletki na ból głowy? 
- Nie podobasz mi się Vanessa. - pokręciła głową, krzyżując ręce na piersiach.
- O co ci chodzi?
- Napewno wszystko z tobą w porządku? 
- Tak tylko po prostu boli mnie głowa, co w tym złego? - westchnęłam.
- Jak nie głowa to co innego. Powinnaś iść do lekarza, może jesteś chora.
- Niby od czego byłabym chora? Uwierz mi, jestem zdrowa i nie mam zamiaru chodzić do jakiś lekarzy. I tak nie mam na to czasu.
- Masz tylko ty jak zwykle uważasz, że nigdy nie potrzeba się zbadać. - kontynuowała.
- Nie uważam tak tylko po prostu jak jestem zdrowa to po co mam się badać? Wszystko ze mną okej, nie musisz się mną martwić.
- Powiedzmy, że ci wierzę. - odpowiedziała, wywracając oczami.
- To gdzie masz te tabletki? 
- Sprawdź w łazience.
- Okej, dzięki. - poszłam w wskazane miejsce i wyciągnęłam z szafki tabletki przeciwbólowe. 
Nie wiem od czego boli mnie głowa. Może to z nerwów? Mniejsza z tym. Wróciłam z powrotem do kuchni i nalałam do szklanki wody, po czym połknęłam tabletkę.
Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi, a Miranda spojrzała na mnie.
- Znowu zapraszałaś chłopaków? - spytała, a po jej wyrazie twarzy wiedziałam, że nie była zadowolona.
- Ale ja nikogo nie zapraszałam! - powiedziałam i pobiegłam za nią, ale ona zdążyła już otworzyć. Gdy otworzyła drzwi, do środka wtargnął Harry, popychając moja przyjaciółkę lekko na bok. Zauważyłam, że za nim wbiegł Zayn.
- Gdzie jest Vanessa!? - Styles spojrzał na nią, a potem odwrócił głowę w moją stronę. Gdy tylko mnie zauważył, od razu zmiejszył odległość między nami.
- Vanessa chcę z tobą porozmawiać. - oznajmił.
- Jak możesz tak bezczelnie wchodzić do czyjegoś domu! Wynoś się!
- Nie wyjdę stąd dopóki nie porozmawiamy.
- Mam gdzieś naszą rozmowę, wyjdź natychmiast!
- Vanessa. - upomniał mnie.
- Powiedziałam coś? Wyjdź! 
- Harry wynoś się z mojego domu! Nie jesteś tu mile widziany! - krzyknęła Miranda i popchnęła go lekko na bok by się ode mnie odsunął.
- A co mnie to do cholery obchodzi? 
- Powinno cię obchodzić, wyjdź! 
- Ej dziewczyny spokojnie. - Malik próbował załagodzić sytuację.
- Nie wyjdę stąd!
- Harry nie mam zamiaru z tobą rozmawiać, więc wyjdź! - mówię zła.
- Muszę ci wszystko wyjaśnić.
- Nie chcę słyszeć twoich wyjaśnień, rozumiesz do cholery!? Wynoś się z tego domu!
- Po tym co zrobiłeś, masz jeszcze czelność prosić ją o rozmowę? Jesteś skończonym idiotą, więc radzę ci wyjść albo zadzwonię po policję! - zagroziła moja przyjaciółka.
- Nie rób tego Miranda. Proszę zostawmy ich samym. To nie jest nasza sprawa, więc nie mieszajmy się w to. Pozwól im porozmawiać ze sobą. - powiedział Zayn, stając na przeciwko niej.
- I ty go jeszcze bronisz?
- To naprawdę poważna sprawa, więc muszą to wyjaśnić. Chodź, zostawmy ich samych. Proszę chodź ze mną. - Miranda spojrzała na mnie, a ja posłałam jej obojętne spojrzenie na co później uległa Zaynowi i poszła za nim do salonu.

Zerknęłam na Stylesa, który od razu mnie na tym przyłapał. Uśmiechnął się cwaniacko i przybliżył do mnie. 
- Jeśli myślisz, że będę z tobą rozmawiać to się mylisz. Opuść ten dom i zostaw mnie w spokoju. - warknęłam i ruszyłam do swojej sypialni.
- Vanessa! - słyszę za sobą krzyk Harry'ego. Nie odwróciłam się, nie chcę go widzieć. Nie zatrzymując się podążałam swoją drogą, po czym otworzyłam drzwi od pokoju. Dźwięk jego kroków oznajmiał, że jest coraz bliżej mnie. - Vanessa, proszę poczekaj. - zatrzymał mnie delikatnym szarpnięciem za ramię. Starałam się go ignorować, ale jednak zatorował mi drogę swoim ciałem i chwycił mnie obydwoma dłońmi za ramiona - Proszę, poczekaj.
- Nie. - szepnęłam cicho pod nosem ledwo słyszalnie, jednak na tyle, by mnie usłyszał. Próbowałam odejść, ale on mnie powstrzymywał.
- Chcę ci wszystko wytłumaczyć. 
- Nie rozumiesz, że ja nie chcę słuchać żadnych twoich wyjaśnień? Mam dość ciebie i tego wszystkiego co robisz!
- Pozwól mi, proszę. To co się wczoraj stało... to... to nie byłem ja.
- A niby kto inny jak nie ty!
- Chodzi mi o to, że byłem pod wpływem narkotyków. 
- Skąd je w ogóle wziąłeś? - dopytywałam.
- Pamiętasz ten dzień kiedy byliśmy wszyscy razem w naszym ogrodzie? Wtedy kiedy byli chłopaki z dziewczynami i kiedy zaprosiłem Ashtona do nas? Zayna z nami nie było, a wiesz dlaczego? Bo ćpał. Chłopaki mi to powiedzieli. Na następny dzień był u nas. Odwiózł cię wtedy do pracy i wrócił z powrotem. Wtedy dał mi saszetkę z amfetaminą.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś, że Zayn ćpał i dał ci to świństwo?
- Nie chciałem zaczynać tego tematu i niepotrzebnie mieszać ciebie w sprawy Zayna dotyczące narkotyków.
- Czyli, że cały ten czas mnie okłamywałeś!
- A czy to jest aż takie ważne?
- Tak to jest ważne, bo przez niego ty też zacząłeś brać!
- Wziąłem tylko ten jeden raz, przysięgam! Dzisiaj rano nie miałem pojęcia co zrobiłem wczoraj. Wszystko mi opowiedział Zayn. Sam nie mogłem w to uwierzyć, że chciałem ci zrobić krzywdę. Proszę wybacz mi. To nie byłem ja! Nie skrzywdziłbym cię w taki sposób!
- Harry wyjdź. - nie chciałam słuchać tego wszystkiego co miał mi jeszcze dopowiedzenia.
- Do cholery dlaczego mnie odrzucasz? Przecież chcę tylko porozmawiać!
- Chcę zostać sama, idź już!
- Ja nie chciałem cię skrzywdzić i teraz naprawdę dziękuję chłopakom za to, że odciągnęli mnie wtedy od ciebie. Nie miałem zamiaru cię zgwałcić, zrozum.
- Skończyłeś? - przewróciłam oczami.
- Do kurwy nędzy Vanessa! Rozmawiaj ze mną jak normalny człowiek!
- Nie chcę z tobą rozmawiać! Chcę byś wyniósł się z mojego życia i nigdy do niego nie wracał, rozumiesz? Zostaw mnie w spokoju do cholery i zrozum, że już cię nie kocham!
- Nie okłamuj samej siebie! - przybliżył się do mnie, ale popchnęłam go do tyłu.
- Moje uczucia do ciebie już nie istnieją! Zostawiłam przeszłość za sobą i nie mam zamiaru do niej wracać! - kłamałam. Nadal go kocham, ale nie chcę się jemu do tego przyznawać.
- A ja nie mam zamiaru kończyć z tym wszystkim! Vanessa jesteś dla mnie ważna i nie możesz skreślić tego co nas łączy!
- Nic nas już nie łączy! Po twojej zdradzie, skończyłam z wszystkim co należało do ciebie!
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo jak myślisz! Nie odpuszczę sobie ciebie! Jeśli jesteś naprawdę pewna swojego zdania to bądź, ale ja nigdy nie skreślę tego co nas łączy! Nie zaprzeczysz, że nadal mnie kochasz i pragniesz u swojego boku tak samo jak ja ciebie! Czyżbym się mylił?
- Jesteś idiotą, wyjdź!
- Uciekasz przed prawdą. - uśmiał się.
- Chcę być z dala od ciebie! 
- Wiesz, że to ci się nie uda?
- Jesteś tego taki pewien?
- Tak jestem! Nie jesteś na tyle odważna by zostawić to wszystko, przyjaciół, rodzinę i uciec z miasta! Znam cię zbyt dobrze i przede wszystkim nie zrobisz tego mi. - powiedział to z taką pewnością, że aż się we mnie zagotowało. Posłałam mu gromiące spojrzenie i wyszłam z pokoju, kierując się do salonu.
- Nie skończyłem! - złapał mnie za rękę gdy byłam w połowie drogi.
- Ale ja skończyłam! Wynoś się, natychmiast!  
- Ej, ej spokojnie! - krzyknął Zayn, stając pomiędzy nami - Styles wracamy.
- Nie ruszam się stąd. 
- Jeśli stąd nie wyjdziesz, wrócisz na nogach. Zbyt dużą awanturę już zrobiłeś. Porozmawiałeś z nią? Dobra, fajnie, a teraz już jedziemy. 
- Nie waż się nic robić, bo i tak cię znajdę. - warknął Harry w moją stronę i wyszedł, trzaskając drzwi, omijając wcześniej Mirandę.
- Przepraszam was dziewczyny za to najście. On się uparł na to by spotkać się z tobą, Vanessa. - oznajmił Zayn, po czym uśmiechnął się do mojej przyjaciółki. Malik pożegnał się z nami i po chwili opuścił dom. Co jeszcze mnie dziś zaskoczy?


Od autorki: To jest już przedostatni rozdział pierwszej części tego bloga! Informuję, że następny rozdział będzie już Epilogiem :) A więc kto czeka? :D x

PS. Wiem, że "Oczami..." mogę pisać np. "Z perspektywy...", ale tak już piszę od samego początku, więc raczej nie będę zmieniać ;)

10 komentarzy:

  1. I co ja bd potem czytać? :D
    Rozdział super <3 Czekam na kolejny, jak zawsze :D :* /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial świetny! *-* jak długo bedzie trzeba mniej wiecej czekac na drugą część po epilogu? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko dowiecie się w następnym tygodniu :) x

      Usuń
  3. Ile będziemy czekac na kolejną cześc ? To zatydzień w sobote dodasz rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  4. no właśnie co my będziemy Natalia potem czytać rozdział super <

    OdpowiedzUsuń
  5. I jak ja niby mam wytrzymać do drugiej części miesiąc jak ja nawet tygodnia nie moge wytrzymać :D życzę weny xx //ANONIMKA;P

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny ;p wydaje mi sie ze vanessa jest w ciazy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu nie dodajesz rozdziału??!? Już się nie mogę doczekać ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Super <3 masz więcej jakiś blogów?

    OdpowiedzUsuń