5 gru 2015

Rozdział 69


Nie mogłam w to uwierzyć, że Harry wyrządził krzywdę Chrisowi. Co on mu takiego zrobił, że przyszedł tutaj i go uderzył? Chris przez niego stracił przytomność, mógł trafić do cholernego szpitala! Jak on może być taki podły dla ludzi? Jeśli tak jak mówił, mnie kocha, to dlaczego robi takie rzeczy? Chris nie zasłużył na to by być tak potraktowanym! Tak po prostu nie może być! Harry nie może robić takich rzeczy moim przyjaciołom!
- Vanessa powiedziałem odpuść sobie! To nic ci nie da! - Chris złapał mnie za rękę gdy próbowałam dostać się do samochodu.
- Nie mów mi co mam robić! Muszę się z nim spotkać!
- Nie, nie musisz do jasnej cholery! Nie chcę by ten debil pomyślał, że tobie mu na nim zależy!
- Nie obchodzi mnie to co będzie sobie myślał! Chcę to wyjaśnić i dowiedzieć się prawdy dlaczego ci to zrobił! - zrobiłam kilka kroków do przodu w stronę mojego auta, ale Chris ponownie mnie zatrzymał.
- Vanessa zostać! Nie pozwolę ci byś do niego pojechała! Złamał ci serce, nie powinnaś teraz nawet patrzeć na jego twarz!
- To moja sprawa co zrobię! Powiedziałam, że nikt nie będzie tak traktował moich przyjaciół! - odpowiedziałam i pobiegłam do białego samochodu, zostawiając Chrisa stojącego na podjeździe.

~*~

Podjechałam pod dom, który kiedyś należał również do mnie. Teraz z tego co mi powiedzieli chłopcy, Harry mieszka tutaj sam. Podobno nie ma zamiaru sprzedawać tego mieszkania i z jednej strony nawet się cieszę, ponieważ ten dom stoi naprawdę w pięknym i cichym miejscu. Nie martwisz się o to, że non stop jakieś samochody będą przejeżdżały i powodowały, że nie możesz zasnąć w nocy.

W chwili gdy zamknęłam samochód, od razu rozpoznałam czarnego Range Rovera stojącego w niezamkniętym garażu. Ruszyłam niepewnie przed siebie, docierając do drzwi wejściowych. Czułam jak się denerwuje. Tak naprawdę nie chcę nawet z nim rozmawiać i na niego patrzeć, ale nie mam wyjścia. Muszę dowiedzieć się prawdy. 
Kiedy nacisnęłam na dzwonek, poczułam jak moje ręce zaczynają się trząść. Dlaczego ja się boję tej rozmowy? Bądź silna Vanessa i nie pozwól na jego podchody.

Nagle wielkie drzwi otworzyły się, a w nich stanął Harry. Był zaskoczony gdy tylko zdał sobie sprawę kto stoi pod jego domem.
- Vanessa? - przemówił, patrząc mi w oczy.
- Dlaczego to zrobiłeś? - odezwałam się, wparowując do domu bez jego zgody. Nagle ci Vanessa odwaga wróciła?
- O czym ty mówisz? - zamknął drzwi i odwrócił się w moją stronę.
- Dobrze wiesz o czym mówię, odpowiedz!
- Naprawdę, nie mam pojęcia do czego zmierzasz. - zachowywał spokojny ton głosu.
- Nie udawaj idioty! Pobiłeś Chrisa!
- I przyszłaś tu tylko po to, by pogadać o nim? - westchnął.
- Dlaczego do niego przyszłeś? Jaki był powód!
- To sprawa między mną, a nim. Nie powinno cię to obchodzić.
- Ale obchodzi! Przez ciebie, Chris o mało co nie trafił do szpitala! Zemdlał! Zdajesz sobie z tego sprawę?
- Myślisz, że przejmę się takim chujem?
- Jak możesz być taki zimny dla ludzi? Nie masz serca!
- Miałem serce, które kochało ciebie! Teraz czuję tylko rany, które zrobiłaś. - znów spojrzał mi w oczy. Starał się do mnie przybliżyć, ale zrobiłam krok w tył, powodując, że się zatrzymał.
- Nie przyszłam tu po to by rozmawiać o nas.
- Ale pod pretekstem sprawy z Chrisem, przyszłaś tutaj by mnie zobaczyć. Mam rację?
- Nie, nie masz. Mogę wyjść w każdej chwili.
- Ale tego nie zrobisz, bo nie chcesz. - znów ruszył w moją stronę. Zaczęłam się cofać, ale na moje nieszczęście wpadłam na ścianę.
- Nie podchodź.
- Czuję jak się przy mnie denerwujesz. - szepnął do mojego ucha pomimo moich zakazów zbliżania się. Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej i odepchnęłam go na wyciągnięcie ręki.
- Wyjaśnij jaki był powód tego, że go uderzyłeś!
- Masz zamiar wtrącać ten temat by uniknąć naszego? - był wyraźnie rozbawiony.
- Nie. Tak jak wspominałam wcześniej, przyszłam tu w innej sprawie.
- Przecież obydwoje wiemy, że tak nie jest.
- Jako ty jeden z nas tak uważasz. Myślisz, że naprawdę chciałam tu przyjść tylko ze względu na ciebie? Jesteś śmieszny.
- Czyli nie chciałaś wiedzieć, jak mieszkam? Jak się trzymam i co robię? - na jego twarzy pojawił się uśmieszek.
- Nie interesujesz mnie ty.
- Przestań okłamywać samą siebie. Jeśli jak mówiłaś, przyszłaś tu tylko w sprawie Chrisa to czemu ci na nim tak zależy?
- Bo jest moim przyjacielem i nie pozwolę byś tak go traktował.
- A jak mam go traktować? Od zawsze go nienawidziłem.
- Bo boisz się, że Chris zajmie twoje "byłe" miejsce? - nie odpowiedział. Wiedziałam, że jest zły, bo nie chce się do tego przyznać - Och, czyli to ja byłam powodem waszej bójki, prawda? Czyżbyś naprawdę się bał?
- Tak kurwa! - warknął zły, przyznając się - Boję się, że ten skurwiel zrobi coś byś się w nim zakochała! Nie chcę by miał ciebie!
- Dlaczego ci tak bardzo na tym zależy? On i ja jesteśmy przyjaciółmi i nie mam zamiaru tego zmieniać.
- Nie mów czegoś, czego nie jesteś pewna Vanessa. - odrzekł.
- Wiem od pewnego czasu, że Chris mnie kocha i do tej pory nic nie jest pomiędzy nami.
- Miłość może pojawić się w każdej chwili, nie rozumiesz tego?
- Noi co chcesz przez to powiedzieć?
- Nie wiesz jak się czuje po tym co tobie zrobiłem. - zaczął ten temat, a mi podskoczyło serce gdy się trochę do mnie przybliżył - Ja-ja nie mogę przestać o tobie myśleć. Gdy ode mnie odeszłaś wszystko się zmieniło, zacząłem patrzeć inaczej na różne rzeczy. Nie mogę dopuścić do siebie myśli, że możesz ułożyć sobie życie z innym facetem. Ta myśl mnie tak kurwa kurewsko boli. Popełniłem tyle błędów. Możesz nazwać mnie chujem, skurwysynem czy czymkolwiek, który złamał ci serce przez zdradę. Ale musiałem pojechać do Chrisa by mu powiedzieć, żeby się do ciebie nie dobierał. Nie chcę by miał kogoś, na kim mi najbardziej zależy. Wiem, że straciłem u ciebie zaufanie i miłość, ale chcę byś była szczęśliwa z kimś innymi niż z nim.
- Nie możesz decydować z kim mogę być, a z kim nie.
- Na nikim mi tak nigdy nie zależało jak na tobie. Trudno jest mi cię komuś oddać. - jego twarz znalazła się tylko kilka centymetrów od mojej. Czułam doskonale jego ciepły oddech i jak jego oczy dokładnie skanują moje, później przenosząc się na usta, zaś jego ręce pojawiły się po obu stronach mojej głowy, gdy ja w tym czasie opierałam się o ścianę - Obiecuję, że zrobię to co mi powiesz, ale przysięgnij mi, że nigdy nie połączy cię jakakolwiek więź z Chrisem. Jeżeli mam cię od­dać to tyl­ko w ręce lep­sze niż moje, Vanessa. - szepnął tuż nad moim uchem, a po moim ciele przeszły dreszcze na jego głos.
- Nie zbliżaj się do moich przyjaciół ani do mnie. - powiedziałam i wyminęłam go. Odwrócił się za siebie gdy ja już znalazłam się przy drzwiach. Po chwili tak po prostu otworzyłam drzwi i wybiegłam do samochodu.

*Perspektywa Rebecci*

Leżałam na łóżku, wciąż nie rozumiejąc wcześniejszego zachowania Thomasa. Co mu odbiło? Zachował się strasznie dziwnie. Który mężczyzna nie chce seksu? Nigdy jeszcze żaden facet z którym sypiałam nie odmówił sobie tej przyjemności. Naprawdę zaskoczyła mnie jego reakcja. Czyżby był prawiczkiem? Nie, nie możliwe! Taki facet jak on nie może nim być. Napewno zaliczył już kilka lasek. A może coś ćpał? Zazwyczaj to może być jeden z powodów dla którego facet nie chce seksu, ale w to akurat wątpię. Myślę, że po wciągnięciu narkotyków, każdy mężczyzna chce zaliczyć dziewczynę. To powoduje adrenalinę i przypływ energi. Też brałam prochy, ale teraz trochę przystopowałam. Kiedyś wciągałam je codziennie, teraz raczej już tak nie robię. No więc powracając do temu. Coś musi siedzieć w głowie Thomasa i mam zamiar się dowiedzieć co.

Podniosłam się z łóżka na równe nogi i podniosłam koszulę z podłogi, nakładając ją później na siebie. Poprawiłam trochę roztrzepane włosy i opuściłam pomieszczenie w poszukiwaniu Thomasa. Przeszukałam wszystkie pokoje, łazienki, salon i kuchnię, ale nigdzie go nie było. Czyżby zostawił mnie tutaj samą? Nagle zobaczyłam kolejne drzwi, które zapomniałam przeszukać. Powoli je otworzyłam, po czym przed moimi oczami pojawiły się schody. Ruszyłam po nich na górę i odchyliłam kolejne drzwi. Gdy tylko znalazłam się w środku jakiegoś pomieszczenia, rozejrzałam się po nim. Trochę przypominało mi to strych. Po chwili dostrzegłam Thomasa, który siedział na kanapie, bawiąc się bronią, którą trzymał w swoich dłoniach.
- O co chodzi Thomas? - odezwałam się, spoglądając na niego, po czym podniósł głowę i również spojrzał mi w oczy.
- Po co tu kurwa przyszłaś?
- Wytłumaczysz mi co to do cholery było? Dlaczego tak zareagowałeś po tym co się prawie pomiędzy nami stało?
- Po prostu nie chcę z tobą seksu, nie rozumiesz?
- Jesteś do chuja prawiczkiem czy jak, że boisz się ze mną seksu?
- Odszczekaj to kurwa! - wstał i przyłożył mi broń do podbródka.
- Och czyli to prawda? - uśmiałam się.
- Zaruchałem więcej lasek niż ty żyjesz lat na tym pierdolonym świecie. - warknął.
- To dlaczego nie chcesz posunąć mnie?
- Bo nie mam zamiaru pchać swojego przyjaciela w twoją małą cipkę. Jeśli myślisz, że mnie wykorzystasz to się mylisz. To ja tutaj wykorzystuje ludzi, więc sobie odpuść.
- Skąd wiesz, że mam małą? Zaglądałeś?
- Nie i nawet bym nie chciał. - wybuchnął śmiechem i odsunął ode mnie narzędzie.
- Szmaciarz. - rzuciłam oburzona.
- Nie martw się. Napewno znajdziesz jakiegoś faceta z małym chujem, który cię posunie. Ja na ciebie nie chcę tracić czasu.
- Jesteś spierdolony. - fuknęłam.
- Tak wiem, każdy mi to mówi. Nie musisz powtarzać. - odwrócił się w stronę okna - Ryan do mnie dzwonił, że przywiózł nowe, specjalne komputery z programem w którym będziemy mogli przejmować poszczególne kamery w mieście i namierzać osoby. Muszę zaraz jechać i wszystko sprawdzić. Zostajesz czy jedziesz ze mną?
- Jadę z tobą, a mam jakieś inne wyjście?
- Myślałem, że pojedziesz do jakieś klubu by zgasić swoje pragnienia. - zaśmiał się i zszedł na dół, a ja przeklinając w myślach, ruszyłam za nim.

*Perspektywa Harry'ego*

Wyszła, ona tak po prostu sobie wyszła! Walnąłem ręką w ścianę. Vanessa za wszelką cenę próbuje nie mieć ze mną nic wspólnego! Unika tematów o nas to jedna rzecz! Druga to, że w jednej sprawie kłamie. Czuję, że mnie kocha tylko nie chce się do tego przyznać. Z jednej strony cieszę się, że zaprzecza tego, że kiedyś może się zakochać w Chrisie, ale z drugiej boję się, że jej słowa mogą okazać się nieprawdą. Nikt nigdy nie wie kiedy się tak naprawdę zakocha. Jednym z przypadków jestem właśnie ja. Zakochałem się w niej, nawet nie wiem kiedy. Po prostu gdy pierwszy raz zabrałem ją do siebie, z dnia na dzień coś się we mnie zmieniało. Jakby cała złość, którą w sobie nosiłem, odpływała. Czułem się jak jakiś zakochany nastolatek. To było jedno z niesamowitych uczuć jakie mogłem doznać w swoim życiu.

~*~

Nadszedł ten dzień w którym miałem opuścić Los Angeles i zacząć nowe życie po drugiej stronie Stanów Zjednoczonych. Byłem na to gotowy. Moja podświadomość mówiła mi, że robię dobrze. Ten wyjazd pozwoli zapomnieć o rzeczach, które wydarzyły się tutaj w Californi. Jest to jedna z najtrudniejszych moich decyzji jakie podjąłem. Zgodziłem się zostawić osoby, które są dla mnie naprawdę ważni. Mówię tutaj o chłopakach, którzy bardzo dużo pomogli mi w życiu. Są jedynymi ludźmi, którym zawdzięczam wszystko. Im też jest ciężko, że ich zostawiam, jednak nie mam wyjścia. Nie mogę zostać w tym mieście.

W chwili kiedy razem z chłopakami pojawiłem się na lotnisku, poczułem lekkie poddenerwowanie. Dzisiaj mam lecieć do Anglii by zobaczyć się z mamą oraz moją siostrą Gemmą. Chcę ich odwiedzić, zanim całkowicie polecę do Miami.
- Styles? Wszystko okej? - spytał Niall, siadając obok mnie gdy czekałem aż ktoś wreszcie powiadomi mnie do oddania bagaży.
- Tak, jest dobrze. - lekko się uśmiechnąłem.
- Nie wyglądasz dobrze, stary. - odezwał się Zayn, podchodząc do nas razem z Louisem.
- To tylko nerwy.
- Nerwy? Nie okłamiesz nas.
- Przestańcie. - jęknąłem.
- Styles zastanów się. Masz jeszcze okazję, pierdolnąć to wszystko i zostać. - przemówił Louis.
- Wiem, że chcecie mnie przekonać do tego, ale nie ma mowy. Muszę lecieć.
- Nie chcę się z tobą znów kłócić, ale naprawdę wolelibyśmy, żebyś został. Jeśli lecisz tylko po to by zapomnieć o Vanessie to nie ma sensu. Możesz mieszkać w Los Angeles i ją unikać, przecież to miasto jest wielkie.
- Postanowiłem już i nie zmienicie mojej decyzji. - odpowiedziałem, a Louis z Zaynem jedynie westchnęli - Tak w ogóle to gdzie jest Liam?
- Poszedł po coś do picia. - odpowiedział Malik.
- Naprawdę chcesz tutaj wszystko zostawić? - zapytał blondyn - Nie chcemy byś popełnił znów jakieś błędy.
- Niall chcę po prostu spróbować czegoś innego. Nie mogę siedzieć w Los Angeles i żyć nadzieją, że Vanessa do mnie wróci. Może w Miami spotkam kobietę swojego życia.
- Życzymy ci, żeby tak było. - odezwał się Liam, kiedy podszedł do nas z pięcioma kubkami kawy.
- Dzięki. - odparł Tomlinson i upił łyka gorącej kofeiny - Więc, mam nadzieję, że będziesz do nas dzwonił i że będziemy mogli cię kiedyś odwiedzić.
- Jasne, nie ma problemu. - posłałem im uśmiech.

Pasażerowie lini lotniczych American Airlines, lot Los Angeles-Londyn proszeni na odprawę!

- No to, czas się pożegnać. - przemówił Niall, a wszyscy na mnie spojrzali - Harry uważaj na siebie.
- Będę, dzięki.
- Styles życzymy ci dobrej podróży. Zadzwoń jak już dolecisz do Londynu, a noi pozdrów mamę oraz Gemmę. - odparł mulat i uścisnął mnie.
- Szkoda, że podjołeś taką, a nie inną decyzję, ale mam nadzieję, że o nas nie zapomnisz jak przylecisz już do Miami. Chcemy mieć z tobą jakiś kontakt.
- O to się nie martwcię. 
- Trzymaj się Harry i nie zapominaj o nas. - odrzekł Liam i również mnie uściskał. 
- Jeszcze będziemy rozmawiać przez telefon, więc obiecuję, że jak tylko dotrę do Holmes Chapel to do was zadzwonię.
- Trzymamy cię za słowo. - zaśmiał się Horan.
- Okej muszę już iść. Wy również się trzymajcie i mam nadzieję, że ty Louis się wreszcie ożenisz, a wy znajdziecie sobie jakieś dziewczyny.
- O to niedoczekanie twoje. 
- Jakby Niall kogoś znalazł to poinformujcie mnie. - wybuchłem śmiechem, puszczając oczko blondynowi, a on jedynie uderzył mnie w ramię.
- My też liczymy na to, że kogoś znajdziesz Harry. - odezwał się Liam, posyłając mi lekki uśmiech.
- Wiesz, dla mnie to na razie wszystko stanęło. Nie chcę teraz szukać jakiejś miłości, wiecie po jednej muszę się dopiero pozbierać, ale mam nadzieję, że to ty pierwszy Liam znajdziesz sobie kogoś, kto odmieni znów twoje życie. - kolejny raz uściskałem mojego przyjaciela.
- Chciałbym, żeby tak się stało, ale cóż jeszcze wszystko przede mną.
- Będzie dobrze. 
- Będziemy tęsknić stary. - Louis poklepał mnie po plecach.
- Ja też, dzięki za wszystko. 
- Za co ty nam dziękujesz idioto! Jesteśmy kumplami, a kumple sobie w życiu pomagają. - krzyknął, lekko rozbawiony Zayn.
- Mam do was jedną prośbę. Czy moglibyście od czasu do czasu dowiadywać się co u Vanessy?
- Czy ty przypadkiem nie chciałeś jej zostawić w spokoju? - spytał zaskoczony Niall.
- No tak, ale po prostu chcę tylko wiedzieć czy u niej wszystko w porządku.
- Jej się nic nie stanie, spokojnie. - odrzekł Liam - Idź już, bo się spóźnisz. Będziemy czekać na twój telefon.
- Jeszcze raz dzięki chłopaki. - zabrałem swoje walizki i ruszyłem w stronę strefy oddania bagaży. Machnąłem jeszcze ostatni raz swoim przyjaciołom na pożegnanie i po chwili usłyszałem głos jednego z ochroniarzy, którzy kazali mi przejść bramkę.

W chwili kiedy znalazłem się w samolocie i zająłem swoje miejsce, wreszcie mogłem odpocząć. Byłem zmęczony, a jeszcze długi lot przede mną. Dobrze, że jednak wykupiłem jeden z droższych biletów. Mam przynajmniej spokój od małych, jęczących dzieci. Stewardessy zaś co chwila latały wokół mnie i pytały czy czegoś potrzebuję. Gdy tylko pilot poinformował pasażerów, żeby wszyscy zapieli pasy, zrobiłem to i spojrzałem na zegarek. Wciąż nie wierzę, że to robię. Że siedzę w tym samolocie i uciekam w poszukiwaniu lepszego życia. Najpierw czeka mnie spotkanie z matką i siostrą z którymi od rozstania z Vanessą nie rozmawiałem. Pewnie się o mnie denerwują jak zawsze. Muszę im powiedzieć, że ja i Vanessa to już przeszłość. Liczę, że to zaakceptują. Wiem, że bardzo ją polubiły, szczególnie moja siostra. 
(Zdjęcie, które ma Harry)
Gdy sięgnąłem do kieszeń mojej kurtki w poszukaniu telefonu, w jednej z nich znalazłem zdjęcie Vanessy. Z uśmiechem na twarzy zacząłem oglądać. Tak bardzo dawno je robiłem. Pamiętam, że wtedy chciała mnie za nie udusić, chodź ja nie widziałem w nich nic brzydkiego. Vanessa od zawsze była dla mnie piękną kobietą w której zakochałem się na zabój. Kochałem jej uśmiech i sposób w jaki potrafiła mnie uspokoić swoim głosem. Gdy ludzie poznają się i zaczynają się wzajemnie fascynować swoją wrażliwością, fizycznością, wartościami, pasjami i tysiącami innych aspektów, wtedy oboje są w stanie powiedzieć, że pragną dla drugiej osoby wszystkiego, co najlepsze i najpiękniejsze i że pragną, aby połączyła ich miłość i aby była to miłość wielka. Niestety, nie wszyscy potrafią postępować zgodnie z własnymi marzeniami. Popełnienie zdrady było najgorszą moją nieprzemyślaną decyzją. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego postanowiłem to zrobić. To był jak mały impuls. Coś mi w tamtym momencie podpowiadało, że powinienem pocałować tą dziewczynę kiedy byłem w klubie, ale tego nie zrobiłem. Postanowiłem ją jednak tylko przywieść do siebie, miałem inne intencje wobec niej. Nie miałem wtedy na myśli zdrady czy coś z tych rzeczy. Miałem zamiar ją tylko poznać. To ona mnie pocałowała jako pierwsza, a ja że nie umiałem zaprzestać niczego, poddałem się jej. Louis miał po prostu rację, że jestem kobieciarzem. Nigdy nie umiem się oprzeć kobiecie. 
Kiedy jedna ze stewardes poinformowała nas, że zaraz startujemy, oparłem głowę o fotel. Od teraz zaczynam nowe życie. Obiecuję, że wszystko będzie inne niż dotychczas. Całkiem inne.



Od autorki: Cześć wszystkim. Tak na sam początek mam dla was trochę przykrą wiadomość. W czwartek byłam u okulisty. Z wszystkich badań, które mi zrobili, okazało się, że mój wzrok bardzo się pogorszył przez jeden i pół roku odkąd kupiłam okulary. Niestety, zdecydowałam, że rozdziały będą się teraz pojawiać co dwa tygodnie. Przykro mi, ale muszę to zrobić. Nie mam w tej sytuacji wyjścia. Muszę się kontrolować z używaniem internetu. Nie mogę psuć sobie jeszcze bardziej wzroku i tak ten blog zbyt dużo narobił problemów z moimi oczami. Naprawdę przepraszam, że kolejny raz was zawiodłam, ale muszę dbać o swoje zdrowie. Ostatnio naprawdę dużo nad tym myślałam i zdecydowałam, że jeśli wciąż mój wzrok będzie się tak psuł, będę zmuszona do zakończenia bloga. Nie widzę tutaj innego rozwiązania. Już bardzo długo prowadzę tego bloga i uwierzcie, że mi również nie jest tak wesoło go sobie zakończyć. Mam jeszcze tyle planów co do niego. Ale nie martwcie się za wcześnie. Obiecuję, że będę starać się by dokończyć historię Harry'ego i Vanessy do końca. Na razie taki mam cel.

Chciałabym wam podziękować za umilenie mi dnia Dzisiaj gdy tylko weszłam na bloga i ujrzałam liczbę powyżej 100,000 wyświetleń to byłam w szoku! Wow! To jest niesamowite, dziękuję! ;* Mam teraz swój mały sukcesik, haha ^^



No to trzymajcie się kotki i do zobaczenia! :) x

9 komentarzy:

  1. Ojej :( Mam nadzieje, że jednak blog nie zakończy się tak szybko :))
    Czekam na next <3 /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać kiedy będą już ze sobą ❤
    Mam nadzieję, że twój wzrok się nie pogorszy 😉❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział 👌😍😍💕💋♥‼

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli maj być rozdziały co 2 tygodnie to super by było jakby były dłuższe 👌💗😘💚💛💜💋✔

      Usuń
  4. Nic się nie stało, ze rozdziały będą rzadziej:) Najważniejsze zdrowie;)
    Świetny rozdział...takie przemyslenia Stylesa*_* Moze on filozofem zostanie xddd ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie kończ bloga. Jak tak ma byc lepiej to dodawaj co dwa tygodnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem teraz w szpitalu i mam wiele czasu na czytanie, wièc trafiłam na twojego bloga i się zakochałam. Naprawdę wciąga! Szybko wszystko nadrobiłam i jestem już na bierząco, a teraz czekam na następny rozdział x Liczę też na to, że odwiedzisz mojego bloga z dość nietypowym opowiadaniem i Harrym until-dawn-fanfiction.blogspot.com Nie będę miała też nic przeciwko jeżeli poinformujesz mnie tam o nowym rozdziale :) Życzę weny! x

    OdpowiedzUsuń