23 kwi 2016

Rozdział 79

W rozdziale pojawiają się sceny nieodpowiednie. To tylko ostrzeżenie.

 ~*~

Już od dawna nie czułem się tak jak w tym momencie. Nie miałem takiego kontaktu z żadną kobietą od rozstania z Vanessą. Minęło kilka dobrych, pieprzonych miesięcy, a ja umiałem wytrzymać ze swoimi potrzebami. Owszem, miałem potrzeby jak każdy mężczyzna. Nie raz, zdarzało mi się myśleć lub śnić o brudnych rzeczach. Cóż, to chyba normalne, prawda? My, faceci, najlepiej chcielibyśmy mieć wszystko co chcemy już teraz, od zaraz. Jak na zawołanie. Jednak to czasami jest niemożliwe. To też zresztą zależy od sytuacji w jakiej się znajdujemy. Możesz mieć laskę chętną na wszystko, na każde zachcianki albo mieć taką na którą będziesz czekał miesiącami, aż dobierzesz się do jej majtek. Czyż kobiety nie są zmienne i dziwne?

Roksana zacięcie walczyła z moim językiem by pokazać dominację. Zamknąłem oczy by móc pozwolić jej robić ze mną co chce. Tak, dokładnie. Nie miałem zamiaru zaprzestać tego, do czego doszło. Zbyt długo czekałem na taką chwilę jak ta. Całowanie jej było dla mnie po prostu przyjemnością, a wyobrażanie sobie jej teraz nago, bez tej sukienki sprawiało we mnie podniecenie trzeciego stopnia. Nie obchodził mnie fakt, że prawie nie znałem tej dziewczyny. Pocałowałem ją już dwa razy i nie wiem czy mam tego serio żałować. Miała wszystko o czym każdy facet marzy w kobiecie. Przede wszystkim zgrabne ciało wraz z krągłościami, co powodowało, że jeszcze bardziej miałem na nią ochotę. No kto by nie zechciał na moim miejscu, sprzedać jej teraz małego klapsa?

Vanessie też zresztą nic nie brakowało do mojego ideału. Przy mnie nabrała więcej kobiecości, którą kiedyś zbytnio nie chciała pokazywać. Powiedziałbym raczej, że ją ukrywała. Do dziś, jestem szczęśliwy, żyjąc z faktem, że to ja byłem jej pierwszym i że to właśnie mi oddała swoje dziewictwo. Sprawiłem, że stała się bardziej seksowna i pewna siebie. Lubiłem w niej praktycznie wszystko. Może i nie miała tego wszystkiego co oferuje Roksana, ale nie narzekałem. Kochałem jej piersi, które miały idealny rozmiar. Kochałem jej obojczyki, a także długie nogi, które zawsze, ale to zawsze doprowadzały mnie do szału. Gdy każdego ranka, chrzątała się po kuchni w nocnych spodenkach lub samej mojej koszuli, nie mogłem oderwać od niej oczu. Po prostu szalałem, widząc ją taką. Jednak odkąd Vanessa dowiedziała się o Thomasie i o tym co planuje nam zrobić, strasznie schudła. Chudła ze względu na stres z jakim walczyła prawie codziennie. Można było zauważyć różnice, ale to nigdy nie sprawiło, że przestałem na nią patrzyć wzrokiem pożądania. To było kompletnie niemożliwe. 

Blondynka namiętnie poruszała wargami, przywracając mnie tym samym na ziemię. Nic tak bardzo nie podniecało mnie w kobiecie jak jej pewność siebie w takich sprawach. Już od razu mogłem się domyślić, że nie jest dziewicą. To chyba raczej było oczywiste po takim zachowaniu. 

Moje dłonie powędrowały pod jej króciutką sukienkę. Dokładnie na zgrabną pupę, przyciskając Roksanę do siebie tak, że nawet zwykła kartka papieru by się pomiędzy nami nie zmieściła. Ściskałem i gładziłem pośladki dzięki czemu dziewczyna dostała dreszczy z podniecenia. Spojrzała na dół gdzie zorientowała się, że mój przyjaciel napiera na jej miejsce intymne. 
- Podoba mi się - szepnęła do mojego ucha, uśmiechając się.  
Przegryzła płatek mojego ucha, po czym zaczęła poruszać zmysłowo biodrami, ocierając się o kolege, który już ledwo wytrzymywał w moich spodniach. Zamknąłem oczy, rozkoszując się daną mi chwilą. Jęknąłem, gdy Roksana przyśpieszyła lekko tempo. To doprowadzało mnie do szału, mój kutas chciał za wszelką cenę być już wolny. Po chwili, nie przerywając swoich czynów, zaczęła dobierać się do mojej czarnej kurtki pod którą znajdowała się jedynie biała koszulka z logiem jednej ze znanych marek sportowych. Gdy pozbyła się pierwszej części garderoby o której wspomniałem, wpiła się nachalnie w moje usta. Pewnie wszędzie w okolicach warg miałem czerwoną szminkę, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. To mnie tylko jeszcze bardziej pociągało. Jej wargi poruszały się rytmicznie. Blondynka w tym samym czasie wzięła się za moją koszulkę, która już za chwilę leżała obok nas na podłodze. 
- Lubię wyrobionych facetów, nawet nie wiesz jak bardzo - skomentowała moją umięśnioną klatkę piersiową. Owszem, od paru miesięcy chodziłem na siłownię z zamiarem nabrania trochę więcej mięśni. Od zawsze zresztą byłem umięśniony.

Nagle uwaga dziewczyny skupiła się na moich licznych tatuażach, które ozdabiały tą odkrytą część ciała. Przeniosła swoje wargi na mój tors, pozostawiając mokre muśnięcia, po czym przejechała po nim językiem, dając mi większą przyjemność.
- Tatuaże jeszcze bardziej mnie podniecają - przemówiła, gdy ja w tym czasie nie umiałem powiedzieć nic. Jej dotyk mnie relaksował. Sprawiał, że ważniejsze rzeczy poszły się jebać. Kiedy odsunęła się trochę ode mnie, tym razem ja postanowiłem wziąć się w garść. Odgarnąłem jej włosy z ramion do tyłu, by móc mieć lepszy dostęp. Przybliżyłem się na co potem od razu zacząłem całować jej odkrytą szyję co spowodowało, że zaczęła lekko jęczęć. O boże. Jęknięcia tylko bardziej potrafiły zachęcić mnie do pracy. Jej prawa dłoń powędrowała w moje włosy, gdy pieszczotliwie się nią zajmowałem. Podniecenie rosło i oboje robiliśmy się wilgotni. Czułem że czeka nas dobra noc.

W chwili gdy moje usta przeniosły się na drugą stronę, jej palce dotarły do moich spodni. 
- Chyba nie masz zamiaru tak stać, co? - zaśmiała się, ciągnąc mnie za pasek, który wcześniej odpięła. Patrzyłem się na każdy jej ruch, który wykonywała z gracją i seksapilem. Nogą, kopnęła drzwi od jednego z pokoi, po czym oboje weszliśmy do niego. Nie musiałem jednak długo czekać na jej następny ruch. Roksana pchnęła mnie na wielkie łóżko, stojące za mną. Ściągnąłem buty. Nachyliła się by móc kolejny raz mnie pocałować, po czym stanęła przede mną. Uśmiechnęła się zadziornie, rozsuwając tylny zamek od swojej krótkiej, czarnej sukienki. Gdy ubranie opadło na jej kostki, zrobiła zwinny manerw. Ugryzłem się w język, lustrując ją wzrokiem. Miała na sobie bordowy komplet bielizny, który idealnie do niej pasował. Jezusie, ona sama prosiła się by robić z nią niegrzeczne rzeczy. Prowokowała mnie i muszę przyznać, że była w tym całkiem niezła.
- Myślałem, że ci w tym pomogę - odezwałem się, posyłając jej głupi uśmieszek.
- Są inne rzeczy w których będę potrzebowała twojej pomocy - poinformowała, siadając na mnie okrakiem.
- Lubię nieprzewidywalne kobiety - skorzystałem z okazji i cmoknąłem ją w szyję. Pozostawiłem kilka mokrych śladów, po czym ciągnąc ustami po skórze dotarłem do biustu. Przyssałem się do jej skóry, na co sapnęła cicho.
- A ja nieprzewidywalnych facetów - wymruczała, dając mi do zrozumienia, że jest gotowa na wszystko.
Przeniosłem swoje dłonie za jej plecy, próbując zerwać z nią przekletą górną część bielizny, która uniemożliwiała mi dojścia do jej atutów. Gdy tylko to zrobiłem, odrzuciłem stanik gdzieś na bok, po czym zacząłem pieścić językiem jej piersi. Gryzłem i ssałem sutki na co blondynka przymknęła oczy, cicho jęcząc. Nie mogłem się opanować. Zachowywałem się jak zwierzę. Ta kobieta wywoływała we mnie tyle podniecania, że myślałem, że serio nie wytrzymam.

Po chwili Roksana złapała mnie za ramiona, popychając mnie do tyłu, bym się położył. 
- Mam nadzieję, że niegrzeczne kobiety też lubisz - wyszeptała, zachaczając o moje przyrodzenie. Kurwa. Dziewczyna rozsunęła zamek moich spodni, po czym pociągnęła za nie, a ja pomogłem jej się z nich wydostać.
Zaczęła całować mnie po klatce piersiowej, na co ja nieprzewidywalnie wsunąłem swoją dłoń do jej majtek, które były już nieco wilgotne. Zaśmiałem się w duchu, dumny z siebie.
- Nie sądziłem, że tak szybko sprawię, że będziesz mokra, skarbie - szepnąłem zadziornie do jej ucha, na co po jej ciele przeszedł dreszcz - A uwierz mi, ja też chce tego, tak bardzo jak ty - jęknęła, kiedy mój palec zatoczył kilka kółek wokół jej łechtaczki - Poruszaj biodrami.
Blondynka szybko wykonała polecenie. Zaczęła ocierać się o mojego kutasa, co chwila jęcząc. Nachyliła się nade mną, składając kilka całusów na mojej szyi, tym samym nie przerywając, zaczętej niedawno czynności. Było mi kurwa tak dobrze. 

Nieoczekiwanie jej dłoń postanowiła odwzajemnić moje czyny. Wsunęła dłoń pod moje bokserki, umieszczając ją na moim członku. Zaczęła go masować. Robiła to tak cholernie dobrze. 
- Kurwa - zakląłem, odchylając głowę do tyłu. Dziewczyna robiąc mi na złość, przyśpieszyła tempo, powodując, że ledwo co łapałem powietrze.
- Dobrze ci kochanie? - mruknęła takim kurewsko podniecającym głosem.
Znów zakląłem, tym razem w myślach. Byłem oszołomiony umiejętnościami Roksany. Podobało mi się to co ze mną robiła. Tego mi właśnie brakowało. Ostrej gry.

Obróciłem nas tak, że tym razem to ona leżała pode mną. Uśmiechnęła się zadziornie, ponownie wpijając w moje wargi. 
- Kontynuuj - wyszeptała, przerywając nasz pocałunek.  Jej ręka spoczęła na moim karku, a druga na naprężonym bicepsie.
Moje dłonie przytrzymały jej biodra, sunąc po nich, aż dotarły do dolnej części bielizny.  Palce zaczepiły się o gumkę jej majtek po obu stronach i ściągnęły je w dół nóg, zostawiając za sobą gęsią skórkę na jej skórze. 
- Uwolniona i w całej okazałości. Jakieś prośby? - patrzyłem w jej oczy na co jedynie się zaśmiała. Przeniosłem się na jej biust, biorąc do rąk jej piersi. Ścisnąłem je mocno. Idealne.

Po chwili poczułem jak dziewczyna lekko się podnosi, a następnie zaczyna ruszać biodrami co powodowało, że kolejny raz prowokowała mnie, ocieraniem się o moje przyrodzenie.
- Złośnica - odparłem, na co klepnęła mnie w tyłek. Oh, nie ładnie. 
Z powodu tego, że podniecenie wzrosło już maksymalnie, szybko pozbyłem się bokserków, które dzieliły nas przed stosunkiem. Boże, tak bardzo kurwa chciałem się w nią wbić. Ale chwila.
- Roksana, nie noszę prezerwatyw przy sobie - powiadomiłem, całując w tym czasie jej brzuch.
- Biorę tabletki, więc możesz kontynuować swoje zamiary. No dalej.
- Oh malutka
Blondynka zaczęła się śmiać, a ja wykorzystałem sytuację, wchodząc w nią bez ostrzeżenia ostro oraz głęboko. Wydała z siebie głośne jęknięcia. Wchodziłem w nią szybko i zdecydowanie, a fala przyjemności oblała nasze ciała. Jęczęliśmy sobie do ust, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy. Tak kurwa bardzo mi tego brakowało. Im więcej ruchów wykonywałem, tym szybciej oddychała. Jęknęła cicho moje imię, a ja w odpowiedzi mruknąłem, nadal przyciskając swoje usta do jej nagiej skóry. 
- Cholera - zaklnęła, wyginając się w łuk - Czuję cię, czuję całego - odpowiedziała. Po kilku sekundach, niemal krzyczała moje imię z rosnącej rozkoszy. 

Wkrótce mój kolega drgnął w skutek czego zamknąłem oczy. Sapałem głośno, czując jak dochodzę. To samo było z Roksaną. Ze świstem wypuściłem powietrze z ust. Nagle doszedłem, spuszczając się w blondynce. Zrobiłem ostatnie kilka mocnych pchnięć, przedłużając tą przyjemność dla nas dwójki. Kiedy wysunąłem się z niej, dziewczyna opadła na drugą połowę łóżka. Nasze spocone klatki piersiowe unosiły się i opadały szybko w nierównym tempie. Czułem się kurewsko dobrze.

~*~

Obudziłem się niechętnie przez natrętne słońce, które centralnie świeciło mi w oczy. Podniosłem się do pozycji siedzącej, próbując przyzwyczaić się do jasnego pomieszczenia. Rozejrzałem się po pokoju, chcąc zrozumieć, jak się tu znalazłem. Nie było to zdecydowanie jedno z tych miejsc do którego często przychodziłem, ale z tego co udało mi się wywnioskować był to apartament w hotelu do którego zazwyczaj przyjeżdżam by się napić.
Nagle odwróciłem się, orientując, że obok mnie leży Roksana. Wtedy przypomniałem sobie naszą noc, ale jedynie tylko urywki, które zapadły mi w pamięć. Nie pamiętałem zbyt dużo ze względu na to, że miałem w swoim organizmie trochę alkoholu. Przecież przed tym co się pomiędzy nami stało, wypiłem kilka drinków. Dobra, nie oszukujmy się, sporo drinków.

Nie chcą obudzić blondynki, zeszłem powoli z łóżka w zamiarze podniesienia bokserek z podłogi. Założyłem je na siebie, przy okazji zabierając również leżące spodnie oraz buty. Zajrzałem do kieszeni w której zazwyczaj trzymam telefon i wyciągnąłem go, odblokowując wyświetlacz. Trzy nieodebrane połączenia od Louisa, zajebiście. Spojrzałem ostatni raz na dziewczynę, po czym wyszłem z pomieszczenia w którym się znajdowała. Kierując się do salonu, nałożyłem na siebie swoje jeansy. Nie miałem teraz zamiaru oddzwaniać do przyjaciela. Postanowiłem iż zrobię to trochę później. Podchodząc do drzwi wyjściowych, podniosłem swoje dwie koszule wraz z dwudziesto dolarowym banknotem. Gdy byłem już całkowicie ubrany, wyciągnąłem klucze od samochodu i skierowałem się do windy, opuszczając apartament Roksany.

*Perspektywa Vanessy*

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić akurat dzisiaj? - spytał Niall, wnosząc do domu dwie puszki z farbą - Uważam, że to trochę za wcześnie.
Ponad dwa dni temu poprosiłam o pomoc Nialla oraz Liama by pomogli mi pomalować pokój dziecięcy. Chciałam za wszelką cenę urządzić ten pokój teraz by potem nie zatracać sobie tym głowy. Chciałam mieć po prostu wszystko przygotowane przed narodzinami mojej córki.
- Wolę zrobić to teraz niż na ostatni moment.
- Jesteś strasznie uparta - stwierdził Liam, wnosząc specjalne wałki malarskie.
- Dlaczego przywiozłeś trzy? - kolejny raz dziś, blondyn zadał pytanie któremuś z naszej dwójki - Przecież tylko my, we dwoje będziemy się tym zajmować.
- Naprawdę sądzisz, że będę stać i patrzeć jak malujecie mi ściany? Niall, mówiłam ci już. Chcę wam pomóc.
- Ale jesteś w ciąży. Nie chcę by tobie lub dziecku coś się stało.
- A co miałoby mi się stać?
- Horan, wyluzuj - odrzekł Payne.
- Vanessa na serio lepiej będzie jak nie będziesz brała się za to.
- Czy ty znasz ją od teraz, Niall? Przecież dobrze wiesz, że i tak cię nie posłucha.
- Próbuję by mnie posłuchała, a ty to właśnie niszczysz.
- Daj sobie spokój. Ja nie widzę żadnych przeszkód w tym.
- A ja widzę.
- Chłopaki przestańcie. Pomogę wam i nie ma ale, Niall - ostrzegłam go - Zrobię co będę chciała.
- Czy ty mogłabyś kiedykolwiek mnie posłuchać?
- Nie.
- Tak myślałem.
- No co ty nie powiesz - prychnął Liam, zabierając potrzebne rzeczy do pokoju.
- To po co ja się jak głupi o kogoś martwię, jak nikt mnie nawet nie chce słuchać.
- Przestań marudzić. Doceniam to, że się o nie troszczysz, ale musisz też zrozumieć mnie. To że jestem w ciąży nie znaczy, że nic mi nie wolno. I mówiłam ci już to milion razy. To w końcu będzie pokój dla mojego dziecka.
- Rozumiem, ale no wiesz. Różnie się zdarza przy takich pracach - odrzekł, kiedy oboje weszliśmy do pomieszczenia w którym aktualnie znajdował się również i Payne.
- Za dużo naoglądałeś się telewizji.
- A żebyś wiedziała, że tak - odpowiedział, rozśmieszony Liam, szturchając blondyna w ramię.
- To nie jest śmieszne. Ja tu się serio martwię, a wy widocznie wolicie robić sobie ze mnie jaja.
- Nikt tu z nikogo nie robi jaj - odparłam.
- Jesteś pewna? - spytał - Liam dobrze się bawisz!? - zwrócił się w stronę przyjaciela, który wciąż śmiał się, próbując przejechać farbą po ścianie.
- Znakomicie! Dzięki, że pytasz!
- Co za idiota - Horan wywrócił oczami - Dlaczego nie mogłaś poprosić o pomoc Louisa zamiast niego? Mógł zostać w tej swojej przeklętej firmie.
- Słyszałem! 
- Pierdol się! 
- Hej, hej dość. Bądźmy wszyscy poważni, bo nie wiem czy zauważyliście, ale zachowujecie się jak dzieci - odezwałam się, zerkając na nieznośną dwójkę.
- Radziłbym Horanowi wziąć się za to malowanie, a nie non stop gadać.  
- A ja bym ci radził zając się tym co robisz i nie wtrącał się w moje sprawy.
- Jeśli zaraz nie przestaniecie to sama sobie ten pokój pomaluję - zagroziłam im obojgu na co za chwilę zaczęłam się śmiać.
- Dobra, dość gadania. Do pracy - poinformował Liam, podsuwając nam puszkę z farbą - Czy ktoś z was tak w ogóle wie, gdzie jest Zayn? Bo próbuję się do niego dodzwonić od wczoraj, ale za chuja nie odbiera telefonu.
- Pojechał z Mirandą do domku letniskowego, gdzieś dalej poza miasto - odpowiedziałam, namaczając wałek w farbie, a następnie przenosząc go na ścianę.
- Aż ciężko się przyzwyczaić, że Malik się zakochał.
- Czemu tak uważasz? 
- Bo nigdy nie widziałem go takiego. Rzadko widziałem go z dziewczyną w takich relacjach.
- Nie cieszy cię to, że Miranda jest tą w której się zakochał?
- A czy ja coś takiego powiedziałem? Oczywiście, że mnie cieszy. Miranda jest poukładaną dziewczyną, nic do niej nie mam. Po prostu wiesz to dziwne, widzieć Zayna jako "zakochanego chłoptasia".
- Każdemu należy się miłość - stwierdził Niall, przechodząc na drugą ścianę.
- Dokładnie - poparłam - Wreszcie przyszła kolei na Zayna. Znam jego historię, należy mu się szczęście za to wszystko co przeszedł.
- Oczywiście, że tak. 
- Jeszcze przyjdzie i na ciebie kolei, Liam. Zobaczysz - puściłam mu oczko, zamalowując zostawione ślady. 
- Wątpię czy w ogóle tak się stanie. Miałem szansę i ją straciłem.
- Co ty wygadujesz?
- To prawda, Vanessa. 
- Nie straciłeś Danielle przez samego siebie - odwróciłam się w jego stronę.
- Straciłem.
- Nie - oznajmiłam.
- Vanessa, dobrze wiem jak jest.
- Właśnie, że nie wiesz. Ciągle się obwiniasz za jej śmierć? Minęło tyle miesięcy.
- Nie potrafię zapomieć tak szybko jak ty o osobie, którą kochałem.
- A kto powiedział, że zapomniałam o osobie, którą kochałam?
- Jesteś kompletnie w innej sytuacji niż ja. Twoja miłość nie umarła, moja tak.
- Dobra, nie rozumiem twojego porównania Danielle z Harrym, ale pomińmy to. Liam, czy to nie czas by pozostawić za sobą przeszłość? Nie możesz wiecznie żyć tym, że przez ciebie ona umarła. To był zwykły wypadek.
- Zwykły wypadek? To Thomas ją zabił!
- Czy możecie ominąć takie tematy i powrócić do pracy? Czy my naprawdę możemy przestać się dzisiaj wszyscy kłócić? Vanessa proszę, nie zaczynaj z nim o tym temacie. Ledwo co udało nam się wybić mu z głowy samobójstwo.
- Czekaj co? Samobójstwo? - spojrzałam zszokowana na przyjaciela - Próbowałeś popełnić samobójstwo, Liam?
- Dzięki Horan - odparł, odwracając się do mnie plecami.
- Nie chciałem tego powiedzieć, dobrze wiesz.
- Ale powiedziałeś. 
- Chcieliście to przede mną ukryć? - spytałam.
- A obchodziłoby cię to gdybym zrobił coś takiego?
- Czy ty masz mnie za idiotkę?
- Ludzie przestańcie, ok? Dość. To nie czas ani miejsce na takie kłótnie - poinformował Niall, dając nam do zrozumienia, że nasze zachowanie jest zdecydowanie na poziomie dziecinnym.
- Przepraszam, Vanessa. Wcale nie uważam cię za idiotkę. Wiem, że jesteś wspaniałą kobietą, która na pewno zrobiłaby wszystko by pomóc swoim bliskim, ale w mojej sytuacji nie uda ci się coś zmienić. Sam będę wiedział kiedy jest czas by ruszyć przed siebie, znaleźć kobietę swojego życia, mieć dzieci, kupić dom czy psa.
- Nikt z nas nie chce źle dla ciebie. Chcemy ci pomóc, pomóc zapomnieć o tym co przeszłeś. Spójrz na mnie. Myślisz, że naprawdę zapomniałam całkowicie o Harrym? Jestem w ciąży, mam z nim dziecko, nigdy nie będę potrafiła zapomnieć o tym człowieku, ponieważ narobił zbyt dużo bałaganu w moim życiu.
- Ale jednak idziesz przed siebie, robisz wszystko by tylko chociaż przez chwilę o nim nie myśleć. A ja? Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile razy dziennie po moich myślach chrząta się Danielle. To kompletnie dla mnie trudne.
- Ja rozumiem, wszyscy rozumiemy, ale uwierz mi. To wszystko minie gdy zaczniesz coś działać. Gdy zaczniesz myśleć przyszłościowo.
- Skończyliście tą przemowę, bo nie wiem czy wiecie, ale musimy to skończyć do wieczora, a zostało nam ponad sześć i pół godziny - Niall stanął pomiędzy nami, posyłając głupie uśmieszki.
- Czy ty zawsze jesteś tym, który potrafi naprawić każdą sytuację? - zaczęłam się śmiać, na co Liam za chwilę też.
- Jestem tym zawsze najbardziej poukładanym. Próbuję zachować powagę w każdych okolicznościach.
- Mówisz jakbyś był Barack Obamą - skomentował Payne na co cała trójka z nas wybuchła śmiechem.
- Ile razy mówiłem ci, że jesteś idiotą, Liam? - odrzekł blondyn.
- Mówisz to za każdym razem gdy mnie widzisz.
- Serio? - spytałam, patrząc na ich rozśmieszone twarze.
- Ta. No wiesz, bo czasami jak jestem zabiegany w pracy i Niall przyjeżdża mi pomagać to zawsze coś idzie nie tak. Ostatnio rozlałem przez niego kawę na dywan.
- To z tą kawą to nie była moja wina! 
- Owszem była. Po każdej takiej podobnej sytuacji tak mówisz.
- Głuptasku nie okłamuj nas - przejechałam wałkiem po koszulce blondyna, śmiejąc się z niego.
- Oszalałaś? Ostatnio ją kupiłem - jęknął, pokazując nam obojgu wielki ślad na swoim ubraniu.
- Akurat zasłużyłeś - odpowiedział Liam, powracając z powrotem do swojej pracy.
- Pożałujesz tego - zagroził mi, na co zaczełam uciekać gdy zorientowałam się, że chce się zemścić - Fajnie to tak brudzić mi ubrania? - udało mu się podbiec do mnie, zostawiając ślad z farby na moich plecach.
- Ej no! 
- Proponowałbym ci się teraz przebrać, bo wątpię czy to się wypierze w pralce na takim materiale.
- Zdecydowanie popieram Liama. Niall, jesteś kompletnym idiotą - powiedziałam na co Payne zaczął się tak śmiać, że o mało nie przewrócił puszki z farbą - A teraz na poważnie, bierzmy się za to.
- To nie idziesz się przebrać? - blondyn kolejny raz posłał mi swój głupi uśmieszek.
- Nie. I tak już zepsułeś tą bluzkę.
- Może byśmy tak o czymś pogadali? Bo wiesz Vanessa, wciąż nam nie powiedziałaś jak nazwiesz swoją córkę - odezwał się Liam, patrząc na mnie proszącym wzrokiem.
- Jeśli myślisz, że wam teraz powiem to odpada.
- To kiedy nam powiesz?
- Dowiecie się w szpitalu - odrzekłam.
- Ale to dopiero za trzy miesiące.
- Jajka nie zniesiesz.
- Czemu nie chcesz nam powiedzieć teraz? 
- Bo takie rzeczy dowiaduje się dopiero przy narodzinach dziecka.
- Pierwsze słysze - odparł Horan.
- Ja też. To jakaś wasza tradycja rodzinna?
- Można tak powiedzieć.
- Dobra to chociaż daj nam jakąś podpowiedź. Czy to będzie mała Darcy? 
- Nie - odparłam przekonana.
- Czemu?
- Bo to imię, które Harry chciałby dać? Po pierwsze to ja będę wychowywać córkę, więc wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie.
- Zresztą ona ma rację, Liam - stwierdził blondyn - Zrobiłem się trochę głodny, zjedlibyście coś?
- Zrobiłam dla was, waszą ulubioną lasagne. Jest w lodówce, odgrzeje wam.
- Czekaj, a ty dokąd? Spójrz co zrobiłaś ze ścianą. My pójdziemy coś zjeść, a ty to naprawisz - przeniosłam swój wzrok na ścianę na której pozostawione były ślady starej, niezamalowanej farby. Gdy odwróciłam się z powrotem w stronę chłopców by o coś się zapytać, okazało się, że ich nie było. 
- Totalni idioci - powiedziałam, za chwile przyłapując samą siebie na rozbawionym, głupim uśmieszku.

*Perspektywa Christophera*

Nigdy nie sądziłem, że znów powrócę do Nowego Jorku. To miasto było moim jedynym ratunkiem by odciąć się od wszystkiego. Chciałem móc tu wieść dobre życie, zdala od tego przeklętego Los Angeles. Owszem, nie miałem zamiaru tam wracać. Po tym co się dowiedziałem od swojej własnej przyjaciółki, moje życie legło momentalnie w gruzach. Dowiadując się, że jest w ciąży z chujem, którego kompletnie nienawidzę, którego najchętniej zadźgałbym nożem i pochował gdzieś w lesie, po prostu nie wiedziałem już co ze sobą zrobić. Nie widziałem już sensu w niczym. Czułem się okłamany, a na dodatek mocno zraniony. Tak, byłem zraniony i okłamany przez osobę, którą kocham, za którą oddałbym całe swoje pieprzone życie by tylko była szczęśliwa i wolna od wszystkich złych rzeczy, które są na nią nasyłane. Byłem w stanie zrobić dla niej praktycznie wszystko, ponieważ była dla mnie najważniejsza. Była powodem, który przywracał mnie na nogi, każdego dnia. To dla niej, starałem się być kimś, mieć pracę, dobry samochód, dom. Tylko ona była mi najbliższa. To z nią spędziłem większość swojego dzieciństwa. To ją kocham od tylu kurewskich lat i to właśnie kurwa ona nie odwzajemnia moich uczuć! 

Rzuciłem szklankę o ścianę, powodując, że rozstrzaskała się na małe odłamki szkła. Miałem zamiar znów się upić tak jak to robiłem przez ostatnie dwa miesiące. Nie mogłem znieść bólu jaki w sobie nosiłem. Nie mogłem przestać o niej myśleć ani zapomnieć. Byłem chory na punkcie Vanessy i dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę. Ona była moją totalnie psychiczną obsesją. 

Sięgnąłem po butelkę drogiej wódki z szafki i postawiłem ją przed sobą. Całe jeden i pół litra. Wystarczająco jak na jeden dzień. Otworzyłem alkohol, nalewając go sobie do małego kieliszka. Dlaczego każdy facet musi cierpieć przez takie nieposłuszne istoty jak kobiety? Dlaczego w ogóle na świecie jest miłość? Dlaczego do chuja nauczono nas kochać, a nie nauczyli jak się wyleczyć z chorej miłości? Świat jest pojebany i niezrozumiały. 

W chwili gdy chciałem ponownie nalać sobie wódki, usłyszałem trzaski. Odłożyłem wszystko na stolik i podniosłem się na nogi by sprawdzić co to było, przy okazji upewniając się czy zamknąłem drzwi wejściowe. Jak tylko przeszukałem wszystkie pomieszczenia, wróciłem do początkowującego punktu. Być może był to tylko jakiś ptak, który wleciał przez dziurę na strychu. Zrezygnowany, skierowałem się z powrotem do salonu, ale kiedy zrobiłem kilka kroków, zostałem uderzony prosto w ścianę. Czułem okropny ból w okolicach lewego ramienia. Próbowałem się podnieść, ale w momencie kiedy zobaczyłem osobę stojącą przede mną, wolałem zostać w pozycji w jakiej się znajdowałem.
- Nie ładnie to tak wyjeżdżać z miasta bez pożegnania, prawda?



Od autorki: Witajcie kochani. Od wczoraj nie mam internetu ze względu na to, że będę zmieniać na nowy. Ten rozdział nie miał się dzisiaj pojawić, ale cóż cudem jest. Gdyby nie mój internet w telefonie, czytalibyście go dopiero za tydzień. Macie szczęście, haha.

Jak widzicie cóż, sprawy pomiędzy bohaterami się strasznie komplikują, a uwierzcie mi, będzie jeszcze gorzej. Nie tracę weny, mam zaplanowane mnóstwo wydarzeń. Dobijemy do numerka 100? Uda nam się? Mam także w planach zrobić trzecią część tego opowiadania, co wy na to? Wszystko zależy od was :) 

Mam dla was jeszcze jedną informację. Pojawiła się nowa zakładka "Rozdziały" gdzie będziecie mogli bez problemu szukać swoje ulubione momenty/wydarzenia z życia naszych bohaterów, a także być na bieżąco. Jeśli macie również jakieś pytania do obsady opowiadania lub do mnie, zapraszam do zakładki "Pytania do bohaterów" :)


A więc piszcie co sądzicie na temat dzisiejszego rozdziału jak i mojej propozycji. Do następnego! ;) x




6 komentarzy:

  1. niech Harry się w końcu dowie o dziecku, bo to się robi nudne ;) nic ciekawego nie ma w tych rozdziałach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdziałach rewelacyjny ! <3 A co do 3 części, to jestem za !:D /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział :) Jestem nim zachwycona , naprawdę świetnie piszesz :)To jak fantastycznie opisujesz uczucia , naprawdę świetna robota :)Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału :)
    Pozdrawia i życzę weny :)
    Jade

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba Harry dowie sie od christophera

    OdpowiedzUsuń