28 mar 2015

Rozdział 39


*Oczami Vanessy*

Poranek był zupełnie inny niż dotychczas. Kiedy otworzyłam oczy, zorientowałam się, że jestem w bardzo znajomej mi sypialni. Podniosłam się do pozycji siedzącej i ujrzałam sylwetkę Harry'ego, która leżała tuż obok mnie. Było wcześnie, praktycznie ósma rano. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, że przespałam się z Harrym, z moim Harrym. Uśmiech sam wkradł się na moje usta kiedy przypomniałam sobie wczorajszą noc. Może naprawdę Miranda oraz Niall i Liam mieli rację co do niego? Wszyscy dali mi do zrozumienia, że tylko chciał mnie chronić, a nie skrzywdzić. Być może zbyt pochopnie go oceniłam, ale nadal boli mnie fakt, że całą tą decyzję podjął sam, beze mnie.  A co jeśli mnie zrani, co jeśli znowu będę przez niego cierpieć? Teraz, kiedy jest tuż przy mnie, wiem, że go odzyskałam. Mimo wszystko chcę znowu spróbować. Zdaję sobie sprawę z tego, że to od razu nie będzie to samo, że oczywiście będzie trochę inaczej. Wiecie, jednak dwa miesiące robi swoje. Mogę śmiało powiedzieć, że przy Harrym czułam, że żyję, a świat stoi przede mną otworem i daje nadzieję oraz szansę. Chociaż zastanawiałam się kiedyś za co ja go tak naprawdę kocham? Za te wszystkie bójki, strzelaniny i tajemnicze interesy? Każda inna dziewczyna na moim miejscu by zwiała z przerażania, ale nie ja. Coś ciągle ciągnie mnie do Harry'ego, nawet nie wiem dokładnie co. Codziennie myślałam o nim, nawet kiedy starałam się o nim zapomnieć. Marzyłam tylko o tym, aby znowu mnie objął i poprowadził tajemniczymi ścieżkami, pomimo iż chciałam czuć do niego nienawiść, której nie potrafiłam pokazać.
Kiedy spojrzałam na jego piękną twarzy, gdy był pogrążony we śnie widziałam w nim anioła. Czułam, że wszystko znowu się układa i wraca na swoje miejsce. Jego nogi były splecione z moimi, również poczułam jak jego jedna dłoń, trzyma moją. Ciepło jego ciała ogrzewało mnie i dawało poczucie bezpieczeństwa, którego tak bardzo mi brakowało. Mówi się, że człowiek zasługuje zawsze na dwie szansy, więc postanowiłam dać ją Harry'emu.
Delikatnie przejechałam opuszkiem palca po jego gładkim policzku. Niepewnie nachyliłam się i zostawiłam delikatny, krótki pocałunek na jego wargach. Hazz mruknął coś pod nosem, ale nie obudził się. Próbowałam wstać z łóżka i stanąć na równe nogi, ale poczułam ręce na swojej talii, które w mgnieniu oka pociągnęły mnie do tyłu, wpadając w ramiona Harry'ego. Spojrzałam w jego piękne, naturalne zielone tęczówki.
- Witaj, Księżniczko. Gdzie uciekasz? - z jego głosu można było usłyszeć lekką chrypkę.
- Witaj - uśmiechnęłam się. - Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić.

- Dziękuję za tego całusa. Chciałbym mieć takie pobudki codziennie, wiesz? - wyszeptał.
- Możesz je mieć - powiedziałam równie cicho jak on.
- Kocham Cię. - rzekł, gdy nasze wargi się styknęły. Jego nos dotykał mojego, a oddech łaskotał usta. 
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałam, uśmiechając się.
- Długo czekałem na tą chwilę.
- A więc, warto było czekać? - spytałam.
- Na Ciebie zawsze warto czekać. - ponownie obdarował mnie słodkim, lecz krótkim pocałunkiem. - To tylko sen, prawda? Zaraz się obudzę i wszystko znów wróci do rzeczywistości.
- Nie Harry, to nie jest sen. Jestem tu, jestem przy tobie.
-  Naprawdę? Czyli to prawda,  że trzymam Cię właśnie w swoich ramionach?
- Tak, całkowita prawda.
- Ty...ty naprawdę mi wybaczyłaś? Te słowa były prawdziwe?
- Gdybym nie wybaczyła to dawno by mnie tu nie było. Chcę spróbować Harry, ale to co wydarzyło się w nocy nie powinno mieć miejsca.
- Wiem, przepraszam Cię kochanie. Po prostu kiedy nie zaprotestowałaś pomyślałem, że mogę to zrobić. Mam nadzieje, że nie zrobiłem nic wbrew twojej woli.- z jednej strony miał po części rację. Nie powinniśmy byli zachowywać się tak spontanicznie, daliśmy się ponieść. A z drugiej on nie miał zielonego pojęcia jak bardzo cholernie pragnęłam jego dotyku.
-  Harry wiem, że po tym wszystkim co się wtedy wydarzyło, nic nie będzie takie same.
- Przepraszam. Żałuję tego wszystkiego co się pomiędzy nami wydarzyło. Kocham Cię i każda minuta bez Ciebie jest dla mnie stracona.
- Popełniłam w życiu wiele błędów, ale nigdy nie powiedziałam komuś, że go nie kocham nie wierząc w to.
- To nie była prawda. Zawsze Cię kochałem, a teraz chcę spróbować o nas walczyć, ponieważ chcę móc być znów przy tobie. 
- Skąd mam wiedzieć czy to prawda? Co jak znowu coś się spieprzy?
- Odbudujemy to, nie poddam się. Nie dopuszczę byś znowu była smutna ze względu na mnie. Zrobię wszystko co chcesz. - nie odejdę od niego, ponieważ choćby i mnie ciągle ranił, ja potrzebowałam go do swojego życia. Przez te dwa miesiące przekonałam się, że życie traci sens, kolory znikają, cała radość się ulatnia, a kiedy on się pojawia, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko jest cudowne.
- Kupię Ci wszystko co chcesz, będziesz żyć jak księżniczka.
- Nie chcę twoich pieniędzy, chcę tylko miłości.
- Chcę, byś była szczęśliwa.
- Kiedy Cię nie było, nie byłam.
- Gdy próbowałaś mnie odpychać przez ten cały czas, ja i tak wiedziałem, że tylko starałaś się to wszystko udawać, tym samym ukrywając swoje uczucia.
- Bolały mnie twoje słowa. Nie mogłam.... - przerwał mi
- Ciii... Nie myśl o tym, zapomnij. Nie żyjmy tym co było. 
- Myślisz, że od tak potrafię to zostawić za sobą? 
- Będę się starał, byś cieszyła się każdym dniem i chwilą.
- Twój charakter zawsze był dla mnie zagadką. Proszę, obiecaj mi, że to się nie powtórzy. 
-  Tak, tak. Będziesz dla mnie zawsze najważniejsza. Kocham cię. - znów złożył pocałunek na moich ustach, tym razem trochę dłuższy. 
- Ja Ciebie też. I mam prośbę. Wytłumaczyliśmy sobie wszystko co związane jest z tamtą sprawą. Nie rozmawiajmy już o tym, ok? Niech będzie tak, jakbyśmy nigdy się nie rozstali. Dobrze?
- Jasne. - odparł - Zamieszkamy znów razem? - spojrzałam na niego zszokowana.
- Ja... - przerwał mi.
- Wiedziałem, to za wcześnie, przepraszam, że zapytałem, ja myślałem... - ty razem ja mu przerwałam.
- Tak, chcę Harry. - chłopak uśmiechnął się do mnie, ukazując swoje słodkie dołeczki i czuło musnął moje wargi.
Kiedy się ode mnie oderwał przytulił moje ciało do jego torsu. Akceptowałam jego wady, jego częstą bezczelność, jego chorobliwą zazdrość i nadopiekuńczość, a tylko dlatego, że kochałam go. Mam nadzieję, że wszystko powróci do normy i będziemy mogli żyć spokojnie we dwoje.
- Chyba musimy już wstać - westchnęłam, uwalniając się z jego uścisku.
- Musimy? - jęknął
- A co ty myślałeś, że przeleżymy cały dzień w łóżku?
- Chciałbym. - ujawnił swój cwaniacki uśmieszek i te słodkie dołeczki, a ja wywróciłam oczami.
- Ja niestety, nie mam zamiaru. - zsunęłam się z łóżka.
Czułam na sobie spojrzenie Harry'ego, gdy nakładałam na siebie bieliznę oraz swoją wczorajszą sukienkę, ponieważ nie miałam innych, swoich ubrań.
- Masz zamiar paradować w tej seksownej sukiencę przez cały dzień? Będzie Ci nie wygodnie, załóż moją koszulkę. - sięgnął po t shirt z podłogi i rzucił w moją stronę.
- Dzięki. - odparłam, łapiąc ją.
- Pójdę wziąć prysznic, może chcesz ze mną? 
- Boisz się, że Ci ucieknę? - skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Nie, tylko wolałbym umyć się z tobą.
- Myślę, że sobie poradzisz beze mnie. - wystawiłam mu język.
- Może, pojedziemy po twoje ciuchy do Chrisa? - spytał w czasie kiedy poprawiałam moje roztrzepane włosy. 
Przecież to ostatnie co doszło pomiędzy mną, a Chrisem wcale nie powinno się wydarzyć. Boję się spojrzeć mu w oczy, dlatego nie chcę tam jechać. Nie mogę, nie chcę na razie widzieć jego osoby.
- Nie. - rzuciłam i wyszłam, znikając za drzwi pokoju.
Nie wiem czy powiedzieć o tym Harry'emu. Wiem, jaka będzie jego reakcja, wścieknie się. Od dawna nie przepadał za Chrisem. Tolerował go tylko i wyłącznie z mojego powodu. 
W salonie panował kompletny bałagan. Roztłuczony wazon na podłodze, przewalone krzesła, mój boże. Potem posprzątam. 
Skierowałam się do kuchni i zaczęłam robić śniadanie dla nas obojgu. Zrobiłam również ciepłą herbatę i po paru minutach wszystko było skończone. Zaniosłam śniadanie do salonu, kładąc je na stoliku przed kanapą. Usiadłam na niej i włączyłam telewizor. Zatrzymałam na jakimś kanale z wiadomościami i wzięłam gryza swojej kanapki.
Po jakimś czasie Harry dołączył do mnie. Był świeżo po kąpieli. Ignorowałam jego spojrzenie, które było skierowane na mnie.
- Musimy porozmawiać.
- O czym? - cały czas gapiłam się w ekran telewizora.
- Dlaczego tak zareagowałaś, kiedy powiedziałem Ci, że możemy pojechać po twoje rzeczy do Chrisa?
- Nie ważne. 
- Ważne, Vanessa! Co się stało!?
- Nic się nie stało! 
- Widzę, że kłamiesz! Gadaj!
- Nie powiem Ci, bo wiem jak zareagujesz.
- Nie wkurzaj mnie, tylko mi powiedz!
- Obiecasz, że się nie wkurzysz?
- Nie wiem, mów.
- Chris i ja... Po-pocałowaliśmy się, znaczy... to on mnie.
- Że co!? 
- To nie tak jak myślisz. Do niczego pomiędzy nami nie doszło.
- Zapierdole skurwysyna, po prostu chuja zapierdole! - wstał, kierując się do drzwi. Wiedziałam, że wścieknie się to było oczywiste. - Doigrał się, kurwa! - założył na siebie kurtkę.
- Co ty chcesz zrobić!?
- Załatwię tą sprawę jak należy!
- Harry, zwariowałeś!?
- Ja kurwa zwariowałem!? Pocałował Cię!
- Proszę, nie. Nie rób mu krzywdy!
- Nie ruszaj się stąd! Będę za niedługo.
- Jadę z tobą!
- Kurwa, powiedziałem zostań!
- Nie pozwolę byś zrobił coś głupiego!
- Zostań tu, albo będę musiał zastosować innych metod, by Cię tu przytrzymać! - fuknął i wyszedł z domu, zamykając drzwi na klucz, tak bym nie mogła się wydostać.
Wyszedł sobie do cholery tak po prostu! Wszystko przecież przemocą nie załatwi! Boję się, wiem na co stać Harry'ego. Nie dawno się pogodziliśmy, a już jest kłótnia między nami. Nic nie mogę zrobić, ponieważ jestem uwięziona w tym cholernym domu. By przestać choć na chwilę myśleć o tej całej sprawie, zaczęłam sprzątać po naszym "wczorajszym zbliżeniu". Wzięłam się za sprzątanie kawałeczków po roztłuczonym wazonie. Musiałam uważać, by się nie pokaleczyć, więc robiłam to ostrożnie. Po może 10-15 minutach, usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich, ale oczywiście nie mogłam otworzyć. 
- Tak?
- Vanessa?! To ja Niall, wpuść mnie.
- Nie mogę, Harry mnie zamknął.
- Poczekaj. - przez jakąś minutę była cisza, ale za chwilę drzwi wejściowe zostały otworzone przez blondyna.
- Uratowałeś mnie. - zaśmiałam się.
- Na serio? 
- Taaa, ale skąd ty?
- Hazz kiedyś dał mi klucz, by móc Cię pilnować kiedy go nie będzie, jeszcze zanim byliście razem.
- Rozumiem. Cieszę się, że Cię widzę. - uśmiechnęłam się do gościa.
- Ciebie też.  A tak w ogóle, to co ty tutaj robisz!?
- Długa historia, ale tak w skrócie powiem Ci, że znów jesteśmy razem.
- Naprawdę!? Ale...ale przecież ty i Hazz... 
- Postanowiłam dać mu szansę. 
- Jesteś niesamowita, mam nadzieję, że ją dobrze wykorzysta.
- Też tak myślę. 
- A jest on może?
- Wyszedł nie dawno z domu, nie pytaj.
- A więc sorry, że spytam, ale muszę. Co tu się stało!? - wskazał na kawałki roztłuczonego wazonu na podłodze.
No chyba mu nie powiem - "Niall ten bałagan to wina moja i Harry'ego, ponieważ pragnienie seksu między nami wzięło górę?!" To by było naprawdę głupie, gdybym powiedziała to jemu i to jeszcze najlepszemu przyjacielowi Harry'ego.
- Lepiej o to też nie pytaj.
- Haha, dobra rozumiem. - podniósł ręce w geście obronnym, śmiejąc się.
Chyba się zorientował po bluzce Harry'ego, którą mam na sobie. Również byłam w majtkach, więc dziękowałam w duchu, że zakrywała ona mnie do połowy ud.  
- Ok, to ja będę leciał. Przekaż Harry'emu jak wróci, że ja i chłopcy mamy do niego sprawę. To bardzo ważne. 
- Jasne, powiem. Do zobaczenia.
- Trzymaj się. - przytulił mnie i wyszedł, nie zamykając drzwi na klucz.
Westchnęłam i powróciłam do sprzątania.

*Oczami Harry'ego*

Byłem wkurwiony na maksa. Przysięgam, że zabije tego chuja. Myślałem, że szlak mnie trafi, kiedy się dowiedziałem. Jak on mógł ją w ogóle pocałować!?  Kierowała mną furia. Mam ochotę zapierdolić go i zatłuc na śmierć. Trzeba było od razu tak zrobić. Mojej własności nikt nie dotyka tylko i wyłącznie ja! Chyba nie zrozumiał moich słów, kiedy ostrzegałem go przed konsekwencjami, jeśli tylko ją chociaż dotknie. Widocznie miał inne plany co do niej, skurwysyn. 
Zacisnąłem mocniej ręce na kierownicy, patrząc przed siebie. Przycisnąłem bardziej pedał do podłogi i przyśpieszyłem. Nie uważałem nawet na znaki drogowe, nic mnie w tym momencie nie obchodziło.
Pod jego dom, dotarłem bardzo szybko. Wysiadłem z pojazdu i ruszyłem pośpiesznie pod drzwi domu. Zapukałem, a raczej walnąłem w nie. Jak szybko otworzył, tak i szybko dostał w twarz.
- O co Ci chodzi, koleś!?
- O co mi chodzi!? - złapałem go za koszulkę i przycisnąłem do ściany. - Dlaczego ją chuju pocałowałeś!?
- Chodzi Ci o Vanessę? - zaśmiał się.
- A więc wiesz co mam na myśli!? Gadaj kurwa.
- Skąd to wiesz?
- Raczej kurwa nie od księdza. 
- Mówiła Ci?
- Zadajesz za dużo pytań. Gadaj skurwysynie, dlaczego ją pocałowałeś!? - zza paska spodni wyjąłem broń i wymierzyłem w niego. Z jego twarzy w sekundzie zszedł uśmiech.
- Mam się tobie spowiadać!?
- Czego nie zrozumiałeś w naszej ostatniej rozmowie!?
- Wszystkiego, zaślepiony idioto. 
- Ostrzegałem Cię. - uderzyłem pięścią w jego brzuch na co upadł na podłogę. - Będziesz gadał?
- Nie mam Ci nic do powiedzenia! Wypierdalaj z mojego domu!
- Jeszcze z tobą nie skończyłem. - kucnąłem przy nim, uśmiechając się kiedy on w tym czasie zwijał się z bólu. - Wykorzystałeś sytuację, czyż nie? 
- Niczego nie wykorzystałem!
- To po co ją całowałeś?
- Bo chciałem.
- A więc, nie czujesz do niej tylko przyjaźni, jest coś więcej, mam rację? 
- Jesteś chujem, bo nie potrafisz jej kochać! Chcesz, żeby była tylko twoją zabawką. Myślisz, że jak obdarujesz ją drogimi prezentami to będzie twoja? 
- Nie wpierdalaj się tam gdzie nie trzeba. Powiedziałem, że jest moja i zawsze nią będzie.
- Dlaczego ona jest taka głupia!?
- Wie, co dla niej dobre. 
- Nie zasługujesz na nią.
- Może ty nie, ale ja tak. - zaśmiałem się zwycięsko i wstałem, dając mu kolejny raz cios w brzuch. -  A teraz grzecznie pójdziesz na górę i spakujesz jej rzeczy. W tym momencie. - znów się zaśmiał.
- A co jeśli tego nie zrobię?
- To ja wyceluję w Ciebie, bronią i pójdziesz do piekła. No chyba, że chcesz jeszcze trochę pożyć. 
- Szmaciarz. 
- Idź spakować jej rzeczy i je tu przynieś. - wstał i zrobił co mu kazałem. Poszedłem za nim i patrzyłem jak chowa wszystkie rzeczy do walizek. Nawet mi je do samochodu zaniósł. Wróciliśmy do środka.
- Jednak obeszło się bez broni. - odpowiedziałem, chowając swój pistolet zza pas spodni. 
-  I co teraz? Nie zabijesz mnie?
- Chętnie bym to zrobił, ale na razie nie. 
- Jak ona może kochać takiego przestępce!?
- Jakoś może. - odparłem - Teraz posłuchaj mnie uważnie, bo jeśli tego nie zrobisz, przy najbliższym twoim kolejnym ruchu wobec Vanessy zostaniesz źle potraktowany, gorzej niż dzisiaj.  
- Gdy ona się dowie, znienawidzi Cię.
- Raczej nie był bym tego taki pewny. Wie do kogo należy, a tym kimś nie jesteś ty tylko moja zacna osoba. A więc, powróćmy do tematu. Masz się trzymać od niej z daleka, nie rozmawiać ani nawet na nią nie patrzeć.
- Koleś, powinieneś się leczyć psychiatrycznie. 
- Tylko Cię ostrzegam. No chyba, że chcesz zarobić kulkę. 
- Skończyłeś!?
- Teraz tak. Mam nadzieję, że nie będę musiał Ci znów grozić. - zaśmiałem się i wyszedłem, mocno trzaskając drzwiami.
Zobaczymy czy moje groźby coś poskutkują. Jak nie to niestety będę musiał się go pozbyć. Życie.

*Oczami Vanessy*

Skończyłam sprzątać ten cały bałagan ponad godzinę temu, a Harry'ego nadal nie ma. Nie odbiera nawet komórki. Boję się, że zrobił coś Chrisowi. Znając jego, napewno. Czuję się winna, bo jednak jestem. Nerwowo chodziłam po pokoju, próbując znaleźć sobie jakieś zajęcie do zabicia czasu. Co jeśli go zabił? Harry jest zdolny do wszystkiego, znam jego charakter dość dobrze, by wywnioskować, że doszło coś pomiędzy nimi. Jego chorobliwa zazdrość, no właśnie. 
Z moich rozmyślań wyrwało mnie skrzypnięcie drzwi. Spojrzałam w ich kierunku, a fala ulgi oblała moje ciało, gdy zobaczyłam Harry'ego. Wpatrywaliśmy się w swoje twarze, nie odzywając się ani słowem, jednak po chwili Styles przerwał ciszę. 
- Dlaczego drzwi były otwarte!?
- Harry, jesteś.
- Odpowiedz mi na pytanie! 
- Niall tu był.
- Co chciał?
- Kazał przekazać, że razem z chłopakami mają jakąś sprawę do Ciebie.
- Mówił Ci coś jeszcze?
- Nie, tylko to.
- Zaraz do niego zadzwonię. - odpowiedział, a ja niepewnie podeszłam do niego i dotknęłam dłonią jego policzka.
- Harry... - przerwał mi
- Wiem co chcesz powiedzieć. Do niczego nie doszło. Jedynie go poturbowałem, nic więcej.
- Mówiłam Ci, żebyś nie robił mu krzywdy.
- Wiesz dobrze, że nie obchodzi mnie to co powiesz w takiej sprawie.
- Wiem, ale chociaż raz mógłbyś mnie posłuchać. 
- Gdybym Cię posłuchał on ciągle wykorzystywałby sytuację, kiedy jesteś sama, beze mnie.
- Skąd to wiesz?
- Znam takich jak on. 
- Jesteś bardzo zły? Przepraszam Cię, Harry. Ja nie chciałam go pocałować, to on. 

- Jak daleko się posunęliście?

- On powiedział, że mnie kocha. - chłopak mocniej zacisnął swoje pięści - Zaczął mnie całować, a ja...
- Ty uległaś - dokończył za mnie.
- Ja naprawdę nie chciałam tego. Trafiłam z nim do sypialni, ściągnął ze mnie koszulkę, ale zanim zdążył co kolwiek zrobić, powstrzymałam go.
- Jestem cholernie wściekły, ale na niego. Na Ciebie nie mógłbym.
Przybliżył się do mnie, a nasze nosy prawie się ze sobą stykały. Czułam jego ciepły oddech, a za chwilę jego usta. Połączył je w delikatnym pocałunku. Odsunęłam się trochę, by móc spojrzeć w jego oczy. Uśmiechnął się do mnie, ukazując dołeczki. Był taki perfekcyjny, piękny.
- Nie chcę żebyśmy się kłócili - powiedziałam, głaszcząc jego policzek palcami nie odrywając kontaktu wzrokowego między nami.
- Ja też nie. - przytrzymał mój podbródek unosząc go do góry, a za chwilę znów musnął moje wargi, tym razem bardziej zachłanniej. 
- Nie mówmy już o tym co się wydarzyło. - przerwałam mu. - Porozmawiajmy o czymś innym. 
- Na przykład?
- O przyszłości - odpowiedziałam, a serce zabiło mi szybciej z nerwów. - Chcesz mnie w swojej przyszłości, Harry?
- Gdybym Cię w niej nie chciał, to już dawno bym się w to wszystko nie angażował, prawda? - spytał. - Jesteś moją przyszłością, życiem, wszystkim. Chcę Cię w każdej minucie mojego życia. 
- I chcesz żyć tak jak teraz? - zmarszczyłam brwi. - W tym chaosie i brudnych interesach?
- Kiedyś to się skończy, obiecuję.
- Nie obiecuj, Harry - powiedziałam płaczliwym głosem. - Jesteś beznadziejny w obietnicach. 
Chłopak objął mnie, składając na moim czole delikatny pocałunek, a ja mocno wtuliłam się w jego ciało.
- Jednak w tej sprawię jestem szczery. Dla Ciebie zrobiłbym wszystko.


~*~
 
Jak widzicie, rozdział pojawił się po tygodniu
Przepraszam, ale po prostu ten tydzień nie zaliczam do udanych. Działo się w nim zbyt dużo. 
Jak już wiecie, Zayn postanowił odejść z One Direction. Załamałam się na wieść o tym. Od czwartku nie mogę poradzić sobie ze samą sobą. Płaczę gdy oglądam ich zdjęcia i gdy słucham ich piosenek. Nie będę rozpisywać się na ten temat, bo po prostu nawet nie mam siły ;(
Jestem po prostu zalana łzami nawet kiedy to piszę.
Będę starała dodawać rozdziały co tydzień ;P
Dziękuję wam za wszystko ;*

Kocham xx

PS. Przepraszam, jak są błędy. 
 
Przeczytałaś/eś? - Skomentuj! 

21 mar 2015

Rozdział 38


 Czerwona czcionka, nie muszę mówić co się kroi :)


*Oczami Vanessy* 

Kazałam Harry'emu nie kierować samochodem, ponieważ był po jednym piwie, ale wiecie jak to on. Zawsze stawia na swoim. Bałam się z nim jechać, wszystko może się zdarzyć gdy masz chociaż trochę alkoholu we krwi. Podjechaliśmy pod nasz dom. Tyle wspomnień powróciło tak nagle kiedy spojrzałam w tym kierunku. Harry pośpiesznie wyszedł z auta, a ja przyglądałam się każdemu z jego ruchów. Okrążył pojazd i otworzył moje drzwi.
- Wychodź! - powiedział stanowczo, a ja bez żadnego sprzeciwu to zrobiłam.
Z hukiem zamknął za mną drzwi i oparł mnie o nie swoim ciałem. Wpił się w moje usta z wielkim zapałem, a następnie oderwał się od nich, przybliżając do mojego ucha.
- Dlaczego tak na mnie działasz? - wyszeptał, a ja usłyszałam zaraz lekki śmiech szatyna przy wypowiedzianych przez niego słowach.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę domu pod same drzwi. Wyciągnął ze swojej kieszeni klucze i otworzył mieszkanie. Machnął ręką, żebym weszła pierwsza. Kiedy przekroczyłam próg, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszystko było na swoim miejscu tak jak było przed moją "nagłą" wyprowadzką. Harry zamknął drzwi za sobą i przekręcił w zamku klucz, zamykając je całkowicie. Spojrzał w moją stronę, ukazując swój cwaniacki uśmieszek. Zdaje się, że on coś kombinuje.
Podszedł do mnie, łapiąc mnie w biodrach, a ja spojrzałam w jego tęczówki, nie wiedząc co ma zamiar dalej zrobić. Przeleciał mnie swoim wzrokiem od góry do dołu, a następnie w mgnieniu oka obrócił, przypierając do ściany swoim ciałem. Po drodze usłyszeliśmy trzask rozbitego na podłodze wazonu, który został strącony przez Harry'ego, ale chyba za bardzo się tym nie przejął. Zanim zdążyłam wykonać jaki kolwiek ruch, Hazz wpił się w moje usta jak wampir w swoją ofiarę przez co lekko zachwiałam się na moich obcasach. Co on wyprawia? Mogłam się tego po nim spodziewać. Mimo wszystko to jak mnie całował, było nie do porównania. Jego smak i dotyk na biodrach przyśpieszył mój oddech. Znów złamałam jedną ze swoich zasad, nie potrafiłam zaprzestać niczego, dałam się ponieść chwili. Chciałabym go nienawidzić, ale nie potrafię. Ciągle coś mnie do niego ciągnie, nawet jeśli nie chciałabym tego. Jedna z jego rąk znalazła się pod sukienką, druga zaś pozostała na mojej talii.
- Za długo na to czekałem, a ty za bardzo mnie prowokowałaś. - mruknął mi do ucha, a następnie przygryzł jego płatek.
- Po co mnie tu przywiozłeś?
- Spodoba Ci się to co przygotowałem. - zaśmiał się i próbował znów złożyć pocałunek, ale odepchnęłam go lekko.
- Harry nie, proszę.
- Wiem, że tego chcesz tak samo jak ja. Pragniesz mnie. - wyszeptał
- Chcę wrócić do domu.
- Jesteś w nim.
- To twój dom.
- Jest nasz.
- Ale... - przerwał mi, skradając pocałunek.
Moje nozdrza wypełnił zapach jego męskich perfum i coś jeszcze… coś słodkiego, bardzo upojnego.
Próbowałam się odsunąć, ale było mi tak dobrze. Jego usta były takie odkrywcze, coraz spokojniejsze, nadające własne tempo. Uniósł moje nadgarstki i przyparł do ściany z czego byłam odcięta od jakiegokolwiek ruchu. Jego wargi praktycznie pochłaniały moje, wydałam z siebie cichy dźwięk i osłupiałam ze zdumienia przez dotyk jego ust. Trzymałam głowę do góry, prosząc o więcej. Czułam oszałamiający nacisk, gdy rozchylił moje wargi swoimi. Sięgnął dalej, językiem odnajdując drażliwe miejsca, co wywołało u mnie śmiech. Potem zniżył się w dół i zachłannie zaczął obdarowywać moją szyję, pocałunkami. Wplatając palce w jego włosy odchyliłam głowę, aby powiększyć powierzchnię całusów. Rozkosz wzrastała, wywołując u mnie coraz większe emocje, wywołując pożądanie. Chłopak wyczuł to i zaśmiał się poprzez pocałunek.
- Wiedziałem, że tego chcesz.
Uwolnił jedną z moich rąk i ściągnęłam z niego kurtkę, rzucając ją potem na podłogę. Szatyn postąpił tak samo z moją, po czym znów rozpoczął intensywny pocałunek i zaczął prowadzić mnie tyłem. Wcześniej oczywiście ściągnęłam swoje szpilki, więc w tym momencie akurat byłam na boso. Wczepiłam się w ramiona Harry’ego, mocno oplatając jego talię nogami i bez najmniejszego trudu uniósł mnie do góry, niosąc po schodach do sypialni. Jego włosy zaplątane były wokół moich palców, a usta nie oderwały się nawet na moment od linii jego szczęki.
W pokoju panował całkowity mrok, poczułam jak chłopak kładzie mnie na łóżku i zaświeca jedną małą lampkę, co ledwo oświecała pomieszczenie. Uśmiech zarysował się wyraźniej na jego twarzy, kiedy zsunął buty ze stóp i ruszył w moim kierunku.
- Wezmę Cię tu i teraz. - podszedł do łóżka i położył się, znów delikatnie składając na moich ustach pocałunek. Zaczął masować wewnętrzną stronę moich ud przez co zaczęłam coraz ciężej oddychać. Zbliżył się do mnie niemalże maksymalnie, najdelikatniej jak umiał cmokając mnie w usta i wstał z materaca.
- Wstawaj. - brzmiał to jak rozkaz.
Staliśmy dokładnie na przeciwko siebie, między nami był lekki dystans. Dłoń chłopaka znalazła moje biodro i zaczęła sunąć w górę, wygładzając palcami materiał sukienki. Odgłos oddechu Harry’ego był elektryzujący. Jego wzrok zatrzymał się na moich oczach, wpatrywując się we mnie z pożądaniem. Jego usta znów odnalazły moje, po czym automatycznie zajął się moją sukienką. Rozpiął z tyłu suwak i po chwili ubranie zjechało na dół, pozostawiając mnie w samej bieliźnie. Jego oczy znacznie się powiększyły, a ja westchnęłam głośno, kiedy ścisnął moje pośladki.
- O cholera. - powiedział, oblizując usta. - Chcesz mnie doprowadzić do szału? - wyszeptał mi do ucha, przez co na moje policzki wkradł się delikatny rumieniec.
Nie zdawałam sobie sprawy, że się cofam, aż poczułam krawędź komody za sobą. Harry podszedł do mnie, ukazując znów ten cwaniacki uśmieszek. Jednym ruchem zwalił wszystkie rzeczy na ziemię i podniósł mnie, a następnie posadził z zadziwiającą łatwością.
- Będziesz to jutro sprzątał. - zaśmiałam się
- Jakoś w tej chwili mnie to nie obchodzi, kochanie. - oblizał moje usta, prosząc o wejście na które od razu pozwoliłam. Nasze języki po czasie zaczęły tańczyć i walczyć o dominację. Poddałam się jemu, po raz kolejny. Dałam mu całkowity dostęp do wszystkiego, mógł robić to, na co tylko miał ochotę. Coś sprawiło, że granice zniknęły.
- Nareszcie mogę dorwać się do Ciebie. - zaczął całować mój obojczyk.
- Tak się nie będziemy bawić, Styles. - odepchnęłam go od siebie i chwyciłam materiał jego koszuli, przylegającej do niego idealnie, tak, że podkreślała jego mięśnie brzucha, po czym zacisnęłam ją w pięściach i z całej siły jaką miałam, przycisnęłam go do ściany. Popatrzał na mnie lekko zmieszany, ale spodobał się mu mój ruch. Moje ręce zaczęły bawić się jego koszulką i jednym zwinnym ruchem ściągnęłam ją, ukazując nagi tors szatyna. Szybko zajęłam się również jego spodniami, które za chwilę leżały już na ziemi, pozostawiając go w białych bokserkach Kleina. Rysowałam palcem po jego klatce piersiowej, wokół konturów tatuaży kiedy on w tym czasie bacznie mnie obserwował. Przywykłam do tego, że jego ciało było bliskie perfekcji, przynajmniej w moich oczach. Mimo tych kilku blizn, pamiątek po licznych bójkach to one dodawały jakiegoś charakteru temu niepokojącemu pięknu.
- Kochanie wiem, że chcesz dominować, ale to moje zadanie. - uśmiał się i popchnął mnie na łóżko. Położył się na mnie, a ja pod wpływem jakiegoś impulsu, wbiłam swoje zęby w szyję Harry'ego ssąc ją i przygryzając, robiąc pierwszą malinkę na szyi chłopaka. Hazz zamruczał kilkakrotnie.
- Podoba mi się, jak jesteś niegrzeczna.- przyznał
- Dopiero się uczę. - odpowiedziałam.
Jakaś część mojego mózgu, która jeszcze funkcjonowała mówiła mi, żebym odsunęła się od
Harry’ego, ale po prostu nie mogłam, nie potrafiłam tego zrobić. Harry obserwował każdy mój najmniejszy ruch. Gorący wzrok palił moją skórę, wiedziałam, że pragnie zobaczyć jej więcej. Odwróciłam nas, że tym razem ja byłam nad nim. Mimo tego, że znajdowałam się w pozycji dominującej, dobrze wiedziałam, że to Harry ma nade mną całkowitą kontrolę. Przegryzłam delikatnie jego wargę, a on przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej, jakby nie chciał, żebym od nigdzie uciekła. Oderwałam się od jego uwodzicielskich warg i zaczęłam obdarowywać jego tors gorącymi pocałunkami, a chłopak na chwilę przymknął oczy. Poczułam jego dłonie na swoich plecach, które delikatnie mnie masowały. Od razu wszystko odeszło. Wszystkie złe myśli, wątpliwości. Jego dotyk mnie uspokajał, czułam się bezpieczna. Głaskał je przez moment i dojechał do zapięcia od mojego biustonosza. Jednym ruchem, zdjął go, a ja poczułam ciepło w swojej klatce piersiowej, kiedy zsunął górną część mojej czarnej bielizny, rzucając ją gdzieś w kąt pokoju. Przez przypadek otarłam się o jego wybrzuszenie w bokserkach i chłopak cicho jęknął.
- A więc tak chcesz się bawić? - zaśmiał się i obrócił nas, więc znów leżałam pod nim.

Poczułam jego ciepły oddech w zgłębieniu pomiędzy moimi piersiami i zaczął je całować. Później złożył kilka całusów na moim brzuchu, aż dotarł do moich majtek. Zahaczył o gumkę i strzelił delikatnie z niej, a przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Nie potrafiłam zapanować nad swoim oddechem.
- Nie będą Ci już potrzebne. - szybko zerwał ze mnie moje majtki, pozostawiając mnie przed nim całkowicie nagą. Jego śmiałość zadziwiała mnie za każdym razem. - Tak lepiej. - jego uśmieszek mówił sam za siebie, a ciemne loki były w całkowitym nieładzie.
Usta Harry'ego uniosły się wysoko, gdy zaczepił swoje kciuki o materiał swoich bokserek i bezceremonialnie pociągnął je w dół. Pożądałam go, wiedziałam, że sama chce tego tak jak on. Nie wiem dlaczego poddaje mu się tak łatwo. Brakowało mi tej bliskiej bliskości między nami. Jak mnie całował, przytulał to wszystko było takie magiczne. Tylko przy nim tak się czułam. Byłam jak zahipnotyzowana. Spojrzałam w jego tęczówki, przepełnione pożądaniem. Dołeczki w jego policzkach pogłębiły się, a w oczach zauważyłam błysk. Otarł się leniwie o mnie i znów powrócił do składania pocałunków na moim ciele. Badał go wzrokiem, sprawdzając każdy skrawek.
- Spokojnie kotku, mamy na to całą noc. - powiedziałam, odrywając go na chwilę od wykonywanych czynności.Musnął mój najczulszy punkt za uchem i przegryzł płatek. Pocałował później mój policzek, a potem musnął zachłannie moje wargi. Niechętnie się ode mnie oderwał i zjechał w dół. Zatrzymał się przy szyi na której również zostawił kilka muśnięć. Zjeżdżał wciąż w dół, całując wszystko po kolei. Całował moje podbrzusze, a swoje magiczne dłonie przeniósł na wewnętrzną stronę moich ud, które delikatnie zaczął masować. Wypchnęłam biodra do góry i usłyszałam jego chichot.
- Aż taka spragniona? - mruknął
Jedną dłonią zaczął jeździć po moim podbrzuszu, na co mimowolnie zadrżałam. Nie wiedziałam zupełnie na czym mam się skupić.
- Pragnę Cię tak cholernie mocno. I będę miał. Teraz, w tym momencie. - szepnął i tym samym potarł kciukiem o moje wejście i powoli wszedł we mnie, wcześniej się zabezpieczając.
Z moich ust wydobył się głośny jęk, który zachęcił tylko Harry'ego do dalszej pracy.
Odchyliłam głowę do tyłu i chwyciłam jedną dłonią jego podbródek i odwróciłam go tak, że bez problemu mogłam go pocałować. Temperatura między naszymi ciałami zaczęła wzrastać. Doskonale wiedział jak sprawić mi przyjemność, a to wszystko za sprawą jego sprawnych części ciała. Rozpoczęły się jęki rozkoszy lecące na przemian od nas obu. Z moich ust wydostawały się ciche dźwięki, zagłuszane jedynie jego oddechem.
- Krzycz moję imię! - pchnął mocno, na co bez zastanowienia wykrzyknęłam jego imię - Dokładnie, jeszcze.
To było po prostu nie do opisania. W jednej sekundzie był stanowczy i ostry, a za chwilę potrafił być zdecydowany, jednak czuły i delikatny. Te zmiany doprowadzały mnie dosłownie do obłędu. Towarzyszyły mi niepochamowane jęki na którymi nie potrafiłam zapanować.
- Ha...Harry...ja nie wy...wytrzymam. - odezwałam się, łapiąc z trudem powietrze.
Przyśpieszał i wzmacniał swoje ruchy biodrami co jakiś czas, czerpiąc z tego ogromną przyjemność. Jeździłam dłońmi po jego plecach, a przy jego mocniejszych pchnięciach mocno wbijałam palce w jego skórę. Poruszał się w przód i w tył w stałym, nieśpiesznym tempie.
- Dasz radę, mała. - odpowiedział.
Moje jęki zrobiły się bardziej głośniejsze i intensywniejsze, a z czoła Harry'ego poleciało kilka pojedynczych kropli potu. Praca naszych ciał była w idealnej harmonii, harmonii stworzonej przez nas, przez nasze uczucie i wzajemne pożądanie. To wszystko było tak cholernie rozpalające.
- Kurwa... Jesteś taka gorąca. - mruknął.
Ponownie wbiłam palce w plecy szatyna na co usłyszałam jego ciche syknięcie. Rękami przyciskałam go do swojego ciała, chciałam czuć przy sobie jego umięśnioną sylwetkę, która całkiem mnie okryła. Pourywane dźwięki wydostały się z rozchylonych warg Harry'ego, który próbował uspokoić swój oddech. Wpatrywał się w uwodzicielskie ruchy moich bioder, coś o co nigdy wcześniej bym siebie nie podejrzewała. Nigdy nie postrzegałam siebie jako seksownej, ta cecha była akurat bardzo daleka od mojej codziennej nieudolności.
Po kilku mocniejszych pchnięciach, odrobinę złagodniał. Poruszał się płynnie jednak zdecydowanie, co jakiś czas delikatnie ściskając jedną z moich piersi. Czułam jego ciężki oddech na mojej szyi co tylko przyprawiało mnie o jeszcze większe dreszcze. Chłopak na moment zastygł we mnie i mocno pocałował. Uśmiechnął się i założył kosmyk moich włosów za moje ucho. Odchyliłam głowę na bok, kiedy wszedł we mnie mocniej. Zacisnęłam oczy, rozkoszując się przyjemnością. Jego ciepły, przyśpieszony oddech drażnił moją skórę, przyprawiając mnie o przyjemne mrowienie w tych miejscach, w których go odczuwałam.
Z siarczystymi przekleństwami wykonał ostatnie pchnięcia i Hazz wysunął się ze mnie, przyciskając swoje usta do moich. Zawisł nade mną, opierając się po obu stronach na przedramieniach.
- Kto by przypuszczał, że jesteś taka głośna. - rzucił, śmiejąc się przy tym.
- Że co? - zapytałam, próbując zrozumieć jego wypowiedź.
- Nie poznałem jeszcze naszych sąsiadów, którzy mieszkają obok, ale jestem na sto procent pewien, że teraz już wiedzą, jak mam na imię. - ton jego głosu wskazywał, że jest w nastroju do żartów.
 - Przymknij się! - odcięłam mu się szybko.
Harry leżał z zamkniętymi oczami, całkowicie oddając się przyjemności. Skorzystałam z jego chwilowej nieuwagi i przejechałam językiem po jego podbródku, docierając do warg. Jego mruknięcie było wszystkim czego potrzebowałam. Położyłam się na nim, kładąc głowę na jego święcącym od potu torsie. Po chwili poczułam jak podciąga mnie bliżej siebie.
- Vanessa... Kocham Cię, słyszysz? - zastygłam, spoglądając w jego tęczówki. - Chciałem Ci pokazać, że nadal jesteś dla mnie ważna i zawsze będziesz.
- Harry wiem.. - dotknęłam jego policzka, nie odrywając kontaktu wzrokowego - Chcę Ci ponownie zaufać, ale nie wiem czy potrafię.
- Chciałem Cię tylko chronić, żebyś była bezpieczna.
- Byłabym, gdybym miała przy sobie kogoś, kogo kocham, a ty mnie w tym momencie zostawiłeś.
- Wybacz mi to wszystko, nie potrafię bez Ciebie żyć. Żałuję wszystkich tych wypowiedzianych w twoją stronę, słów.
- Harry ja... - przerwał mi
- Masz rację, nie zasługuję na twoją miłość. Nigdy niezasługiwałem. - odparł, a ja złapałam dłońmi jego twarz, spoglądając ponownie w jego tęczówki.
- Zawsze zasługiwałeś, słyszysz? Pomimo tego wszystkiego jestem w stanie Ci wybaczyć.
Chłopak uśmiechnął się szeroko, ukazując najpiękniejsze dołeczki jakie widziałam w życiu. Nachyliłam się i złączyłam nasze usta w słodkim pocałunku. Jego język delikatnie ocierał się o mój, powodując, że moje serce biło szybciej.
Byłam szczęśliwa jak nigdy i musiałam przyznać, że tęskniłam za tym uczuciem i jego bliskością. Każdy zasługuje na miłość bez względu na to jakim jest człowiekiem, bądź jakich czynów dokonał.

*Oczami Harry'ego* 
To była piękna chwila, czuć bliskość Vanessy przy swoim ciele to dla mnie coś najcenniejszego. Zazdroszczę sam sobie, że ją mam. Kochałem się z nią już po raz kolejny i za każdym razem podoba mi się to bardziej. Nie sądziłem, że jest ktoś na świecie, kto potrafiłby tak na mnie wpłynąć. Jej jęki były dla mnie najpiękniejszym dźwiękiem od tak dawna. Wiem, dziwnie to brzmi, ale czerpałem z tego seksu więcej przyjemności i miłości niż mogłoby się komukolwiek wydawać. Mimo, że z pewnością nie był on spokojny, to i tak pełno w nim było uczuć. W gwałtowności i brutalności chcieliśmy się w sobie zatracić. Kochaliśmy się wiedząc, że jest to powtórne złączenie naszych żyć.
Czułem jak moje życie znów nabiera kolorów, a wszystko przez jedną dziewczynę. Jestem szczęśliwy, że pomimo tego wszystkiego czego zrobiłem, potrafiła mi wybaczyć i z powrotem zaufać. 

~*~

Hej, hej  Udało mi się dzisiaj z paroma trudnościami dodać dla was rozdział! ;D
Podobał się wam? :*
Następny nie mam pojęcia kiedy się pojawi, więc oczekujcie go w najbliższym czasie.
Dziękuję za wcześniejsze komentarze pod ostatnim rozdziałem

Kocham xx

9 komentarzy = Next

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz  
 

19 mar 2015

Ważne!


Chciałabym was bardzo przeprosić, ale jutrzejszy rozdział nie pojawi się, ponieważ mam bardzo ważną sprawę do załatwienia w ten dzień i nie dam rady go napisać. Jutro z rana mojego czasu, jadę na rozmowę do szkoły do której będę chodzić od poniedziałku. Przez dłuższy czas nie miałam żadnej nauki i siedziałam w domu z czego tak zajęłam się blogiem i resztą rzeczy. Nie dlatego, że nie chciałam się uczyć tylko po prostu, wiecie kraj w którym mieszkam ma swoje wymagania. Rozdziały nie będą pojawiać się teraz tak często jak dotychczas ze względu właśnie na szkołę. Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, dlatego na tą chwilę nie jestem w stanie wam powiedzieć. Oczekujcie go w najbliższym czasie ;3
 
Wiem, że znowu was zawiodłam, ale naprawdę przepraszam ;( Tak nagle dowiedziałam się o tej całej sprawie ze szkołą i to pokrzyżowało mi trochę moje plany ;P
Mam nadzieję, że zrozumiecie i uzbroicie się w cierpliwość :)

Do zobaczenia, buziaki i ściskam ;*
Michelle Styles xx 


17 mar 2015

Rozdział 37



Chłopak położył mnie ostrożnie na swoim łóżku, po czym zawisł nade mną. Oderwał się od moich ust i pocałunkami zszedł na szyję, a ja natomiast przymknęłam oczy. Odchyliłam lekko głowę cicho pomrukując. Tak bardzo brakowało mi bliskości, jakiejkolwiek bliskiej bliskości. Całował skórę na niej.
- Kocham Cię. - wyszeptał
Po chwili Chris złapał dłońmi moją twarz i przyciągnął do swojej, po czym ponownie musnął moje usta. Jego pocałunki zupełnie różniły się od tych pocałunków z Harrym. Przygwoździł mnie do łóżka swoim ciałem, wsuwając ręce pod moją koszulkę. Poczułam jak jedna z nich błądzi koło stanika. Powoli ściągnął ze mnie koszulkę i rzucił na drugi koniec łóżka.
Otworzyłam oczy i zamarłam. Boże, co ja w ogóle wyprawiam!? Mi już naprawdę odbiło?! Dziewczyno na głowę upadłaś!? Całujesz się ze swoich najlepszym przyjacielem!? Tak, wiem zorientowałam się! Przecież ja nic do niego nie czuję tylko przyjaźń, a obściskuję się z nim na łóżku! Ja już zmysły postradałam, mój mózg nie chce ze mną w ogóle współpracować! Odepchnęłam go od siebie i odsunęłam na bezpieczną odległość.
- Chris, nie... - powiedziałam i wciągnęłam z powrotem na siebie górną część ubrania , po czym jak najszybciej wyszłam z jego pokoju i zamknęłam się w swoim. 
Szczelnie zamknęłam drzwi i opadłam na łóżko. Przysięgam, że to nic nie znaczyło! Nie kocham go, kocham Harry'ego, a nie wiem jakim cudem pozwoliłam mu na ten pocałunek. Dobra wiem, że odwzajemniłam go, ale to o niczym nie świadczy, prawda? Łączy nas tylko przyjaźń i nic więcej. Trzeba mu wyjaśnić, że nic do niego nie czuje, ale jak? Nie chcę tracić naszej przyjaźni z powodu tej wcześniejszej sytuacji, ale każdy dobrze wie, że po czymś takim nic nie jest takie same. Co ja zrobiłam, pozwoliłam mu na to wszystko nawet nie wiem dlaczego. Wcześniej powiedział do mnie "Kocham Cię" co to znaczyło? On to powiedział tak na serio czy tylko udawał? Gdybym tego nie zakończyła to skończyłoby się numerkiem w łóżku. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Vanessa, proszę porozmawiajmy. - powiedział, prawie błagającym tonem - To nie miało tak wyglądać, daj mi to wytłumaczyć. - podeszłam do drzwi, ale nie otworzyłam ich.
- Chcę zostać teraz sama, odejdź.
- Wysłuchaj mnie, proszę.
- Chris... - jęknęłam
- Dobrze, ale wiedz, że nie zostawię tak tej sprawy. - odpowiedział i tylko usłyszałam kroki, jak oddala się.
Nie chciałam w tej chwili słyszeć jego wyjaśniej. Bałam się prawdy jaką usłyszę. Muszę go unikać, nie chcę, po prostu nie chcę teraz słuchać tego wszystkiego. Jutro poniedziałek i znów do pracy. Impreza u Ashona jest właśnie jutro. Może wybiorę się? Co mi zaszkodzi, dawno nie byłam na jakiejkolwiek imprezie. Sięgnęłam z półki po telefon i kartkę z numerem telefonu, którą otrzymałam od Ashona. Napisałam wiadomość, a następnie automatycznie wysłałam. Po pięciu minutach dostałam odpowiedź z adresem.
Przebrałam się i wspięłam na łóżko. Okryłam się kołdrą i przymknęłam oczy. Po jakiejś godzinie z trudem zasnęłam, odpływając do Krainy Morfeusza.

Właśnie skończyłam pracę. Rano wyszłam wcześniej, żeby uniknąć rozmowy z Chrisem. Tak, wiem, że jestem głupia. Powinnam z nim usiąść i wyjaśnić sobie wszystko, ale teraz nie potrafię. I tak jestem wystarczająco zszokowana po wczorajszym. Wsiadłam do taksówki i podałam mężczyźnie adres. Muszę sobie kupić samochód, mam dość jeżdżenia autobusami i taksówkami. 
Do domu dotarłam bardzo szybko. Na szczęście Chris wraca później z pracy z czego mam czas by spokojnie przygotować się na tą imprezę. 
Weszłam do pokoju i rzuciłam swoją torebkę na łóżko, po czym wyciągnęłam z szafy odpowiednią sukienkę i położyłam ją na łóżku. Następnie wyciągnęłam z walizki swoją czystą, świeżą bieliznę i wparowałam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam moje ubrania na ziemię. Nie tracąc ani chwili dłużej, weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam wodę. Lekko pisnęłam kiedy wytrysnęła zimna woda, ale szybko poradziłam sobie z tą małą "usterką". Dokładnie zmoczyłam moje ciało, ciepłą wodą, a zaraz potem zaczęłam delikatnie wcierać żel. Gdy tylko spłukałam się wodą, chwyciłam ręcznik i wytarłam się nim tak, aby nie pozostała żadna kropelka wody. Podłączyłam suszarkę i zaczęłam suszyć nią włosy. Potem rozczesałam je dokładnie, żeby pozostały proste. Następnie wyciągnęłam lokówkę i zaczęłam robić sobie loki, po czym na koniec polakierowałam włosy, żeby jakoś się to wszystko trzymało. Teraz czas na makijaż. Nałożyłam trochę podkładu, korektora, pudru, jasnoniebieski cień do powiek i zrobiłam kreskę eyelinerem. Dodałam jeszcze tusz do rzęs i usta pokryłam lekko różową szminką. 
Gotowa wyszłam z zaparowanej łazienki do pokoju, ubierając przygotowaną sukienkę, a następnie popsikałam się swoimi ulubionymi perfumami. Wszystko komponowało się idealnie. Byłam zachwycona z efektu jakiego otrzymałam. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam po taksówkę. Marnuję tylko na nie swoje pieniądze. 
Po jakiś 15 minutach stała już pod domem. Założyłam kurtkę i zeszłam na dół. Mam nadzieję, że nie będzie zbyt zimno. Wczoraj spadł śnieg, a dzisiaj już nagle nie ma po nim śladu, więc mam nadzieję, że nie zmarznę. Pogoda w Los Angeles jest strasznie zmienna. Ubrałam szpilki, wiem głupie. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do samochodu. Zauważyłam jak samochód Chrisa, podjeżdża pod dom, więc szybko wsiadłam do pojazdu, który na mnie czekał. Przez całą drogę panowała cisza, zagłuszana muzyką z radia. Mijałam domy rodzinne i średniej wielkości las.

Po 20 minutach byłam już na miejscu pod danym adresem. Zapłaciłam kierowcy i podziękowałam. Moim oczom ukazał się dwupiętrowy, bardzo duży dom. Cały czas bacznie obserwowałam budynek, kiedy kierowałam się do drzwi. Tydzień temu miałam urodziny, dziewiętnaste już i wszyscy moi bliscy zapomnieli tylko jedynie mój brat oraz Miranda wysłali mi życzenia SMS. Ładnie sobie mieszka - pomyślałam w myślach, ciągle spoglądajac na dom. Po chwili weszłam przez drzwi, które były całkowicie otwarte. W mieszkaniu do którego weszłam, panowała głośna muzyka, gwar, tłum ludzi, migoczące lampki oraz niesamowity bałagan. Wszędzie walały się puste butelki po alkoholu. Większość ludzi bawiła się w ogromnym salonie, jednak zdarzyli się tacy, którzy korzystali z wielkiego basenu, który stał w środku domu. Basen w domu? Zawsze myślałam, że baseny robione są na zewnątrz, ale pomińmy to. W pomieszeniu było strasznie gorąco. Zaczęłam szukać Ashona, ponieważ kompletnie nie wiedziałam co robić, a w końcu przyszłam do niego. Zauważyłam go, stojącego przy DJ. Przepchałam się, omijając przy tym pełno tańczących, jeśli można to nazwać tańcem, ludzi. Podeszłam do znajomego.
- Hej! - krzyknęłam, próbując przekrzyczeć muzykę.
- O cześć, jednak przyszłaś! - uśmiechnął się, odrywając od pogawędki z facetem obok. - Zadziwiasz mnie, wiesz?!
- Tak, niby czym?
- Masz styl, wyglądasz zachwycająco. - puścił mi oczko. - I jak Ci się podoba?
- Jest ok. - odpowiedziałam. - Masz piękny dom.
- Majątek rodziców. - wywrócił oczami
- Ty znasz tych wszystkich ludzi? - zapytałam, wskazując na grupę ludzi, która bawiła się w salonie.
- Większość z nich to nie. Napijesz się? 
- Nie, dzięki nie piję. 
- Że co? - zaśmiał się - Jesteś na imprezie, napij się. Nie zaszkodzi Ci przecież.
- Ale jutro idę do pracy i nie chcę przyjść pijana. 
- Na imprezach się pije i bawi, mała. Zaszalej. 
- Tylko jeden drink, zgoda? - raz nie zaszkodzi, co nie?
- Niech Ci będzie, choć. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę mini baru, opuszczając salon. Muzyka nie była już zbyt głośna, więc nie musiałam krzyczeć by coś powiedzieć. Ashon przygotował nam po drinku i podsunął mi szklankę. Upiłam łyk i odłożyłam go.
- Nie smakuje Ci? - zapytał, siadając koło mnie.
- Nie, tylko po prostu ja nie piję tak szybko jak wy. - chłopak zaśmiał się na moją odpowiedź.
- Rozumiem. - odpowiedział i upił kolejny łyk swojego drinka.
- Gdzie twoi rodzice wyjechali? 
- Polecieli do Kanady. Musieli coś załatwić w Ottawie, wiesz... sprawy firmy. 
- Twoi rodzice ciężko pracują z tego co widzę. 
- Wiesz... czasami chciałbym, żeby spędzili trochę tego czasu ze mną. 
- Wiem jak to jest. Mój ojciec też większość czasu poświęca swojej firmie, nie przejmując się nikim dookoła. Czuję się czasami odrzucona.
- Ja też, ale widocznie tak musi być. - wziął drinka, opróżniając go do końca - Przepraszam Cię Vanessa, ale muszę już wracać. Ktoś musi zadbać o dobrą imprezę. Widzimy się później, rozgość się. 
- Jasne. - uśmiechnęłam się, a chłopak odszedł.
Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do imprez, nie wiem dlaczego. Nie należę do grona imprezowiczek. 
Wzięłam swojego drinka do ręki i postanowiłam, że pozwiedzam trochę dom mojego nowego znajomego. Ruszyłam przez tłum by dostać się do pokoju obok. Nowoczesne meble, wszystko było luksusowe i oczywiście zadbane. Upiłam kolejny łyk drinka i ruszyłam dalej. Zajrzałam do kolejnych pokoi na dolnym piętrze. Na górze wszystko było zamknięte, więc ruszyłam w stronę basenu. Wyglądał naprawdę fajnie że tymi kolorowymi podświetlany lampkami, które były wmątowane na dnie. Stanęłam i obserwowałam bawiących się ludzi, obracając w dłoniach pustą już szklankę. Nagle poczułam czyjeś ręce na swojej talii i ciepły oddech na szyi, przez co po moim ciele przeszedł lekki dreszcz.
- Cześć kotek. - wiedziałam już do kogo należy ten głos, momentalnie odwróciłam się.
- Co ty tutaj robisz, Harry!? - czy on zawsze musi wszystko zepsuć!?
- Ashon zaprosił mnie na imprezę, a co? Przeszkadza Ci moje towarzystwo, kochanie? - wyszeptał
- Śledzisz mnie?! - powiedziałam, wkurzona jego obecnością.
- Potrzebujesz przecież osobistego ochroniarza - zaśmiał się
- Nie potrzebuję, a napewno nie Ciebię! - fuknęłam
- Odstawiłaś się tak dla mnie? Wiedziałaś jak mnie podniecić, skarbie.
- Pierdol się.
- Tylko z tobą, baby. Uwielbiam jak zgrywasz taką niedostępną. - wyszeptał, a ja znów poczułam jego ciepły oddech na swojej szyi.
- Wychodzę. - odepchnęłam go i odbiegłam, chowając się w tłumie, a po drodze odkładając na stolik, pustą szklankę po drinku.
Czy on naprawdę zawsze musi być tam gdzie ja? I tak wystarczająco jestem skołowana po tej całej akcji z Chrisem. Denerwuje mnie on tym swoim zachowaniem, nic nim nie zdziała. Próbowałam przedostać się przez ten cholerny tłum. Ludzie tańczyli i wygłupiali się w rytm dudniącej muzyki. Nagle poczułam jak ktoś łapie moją rękę i mocnym szarpnięciem, odwróca w swoją stronę. Okazuje się, że wpadłam akurat w ramiona Harry'ego.
- Już idziesz? Myślałem, że spędzimy ten wieczór tylko we dwoję. - przegryzł
seksownie swoją wargę.
- To byłeś w błędzie. - warknęłam
- Twoje zachowanie z jednej strony doprowadza mnie do szału, a z drugiej robię się bardziej napalony. Jesteś seksowna, mam ochotę zerwać z Ciebie teraz tą sukienkę, która przeszkadza mi w dobraniu się do twojego ciała.
Poczułam jak Harry bliżej się do mnie przesuwa i kładzie rękę na moim kolanie. Zaczął wodzić po nim palcem rysując tylko jemu znane wzory. Jego dotyk sprawiał, że miałam na całym ciele ciarki.
- Za dużo sobie pozwalasz. - odezwałam się.
- Czyżby? - chłopak widocznie był zadowolony.
- Puść mnie.
- Tylko moja - wyszeptał, delikatnie całując mój punkt za uchem.
Harry trzymał mnie w swoich silnych ramionach. Zbliżył niebezpiecznie blisko swoją twarz do mojej, ale szybko zareagowałam zanim spróbował mnie pocałować.
- Ile piłeś? - zapytałam, odczuwając od niego alkohol.
- Tylko jedno piwo. Zabawmy się, kochanie. Jest impreza, korzystajmy.
- Zostaw mnie! 
Wyszarpałam się z jego uścisku i oddaliłam na bezpieczną odległość. Chcąc zrobić Harry'emu na złość podeszłam do jakiegoś chłopaka w tłumie. Zobaczymy Styles jak zareagujesz na to.
- Hej, zatańczysz ze mną? - zapytałam, uśmiechając się do chłopaka.
- Z taką laską jak ty, chętnie. - puścił mi oczko 
Stanęliśmy na parkiecie i zaczęłam zmysłowo poruszać biodrami. Obróciłam się tak, że ocierałam się swoim tyłkiem o jego krocze co chyba spodobało się mojemu partnerowi. Kątem oka spoglądałam na Harry'ego, który opierał się o ścianę, bacznie mnie obserwując. Był już cały czerwony ze złości i widziałam jak zaciskał pięści oraz jak zabija nas wzrokiem. Tak, tak Styles o to chodzi. Dław się tym widokiem. Obróciłam do chłopaka głowę, a on seksownie przegryzł wargi. Impreza dalej trwa, a ja chcę się tylko dobrze bawić. Całkowicie oddałam się tańcu. Zaczęłam się o niego z powrotem ocierać w rytm muzyki, a nieznajomy szeroko się do mnie uśmiechał. Znów spojrzałam w stronę Harry'ego, który już kipiał ze złości. Chyba zaraz wybuchnie, a więc, żeby go jeszcze bardziej wkurzyć, trzeba zaś podkręcić co nie co. Przybliżyłam twarz do partnera i przegryzłam jego wargę, ciągnąc ją do siebie, a chłopak mruknął. Złapał mnie za biodra i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Znów spojrzałam w kierunku Harry'ego, ale zauważyłam, że nie ma go tam gdzie był. Nagle poczułam jak ktoś odpycha mnie od partnera. 
- Koleś, fajnie się bawisz? - Hazz szarpnął go za koszulkę i odepchnął, przez co chłopak o mało się nie przewalił. - Nauczył Cię ktoś, że cudzych dziewczyn się nie dotyka? - warknął
- My tylko tańczyliśmy. - odpowiedział, podnosząc ręce w geście obronnym.
- Jasne, a potem byś ją zaciągnął do samochodu i pieprzył, mam rację?! Jeszcze raz Cię przy niej zobaczę, a wyrwę Ci jaja. - warknął i złapał mnie za nadgarstek, po czym odeszliśmy gdzieś na bok.
- A ty? Fajnie się bawisz?!
- A wiesz, że tak? - zaśmiałam się mu prosto w twarz.
- Specjalnie to robisz, prawda?! - widziałam w jego oczach ten odcień ciemnej zieleni. - Chcesz, żebym był zazdrosny?!
- Nie. - odparłam
- To po co z nim tańczyłaś?!
- Bo miałam na to ochotę!
- Nie pozwoliłem Ci, dopierdalać się do pierwszego lepszego!
- Nie jestem twoją własnością!
- Jesteś moją i kurwa nie zapominaj! - warknął.
- Nie prawda!
- Zatańcz ze mną. - rozkazał
- A jak nie chcę?
- To Cię zmuszę, skarbie.
Popatrzył na mnie z czystym podnieceniem w oczach i przysunął się do mnie tak, że trudno było mi złapać oddech. Nie byłam pewna co zamierza zrobić. Złapał mnie w talii, a jedna z jego rąk lekko ścisnęła mój pośladek.
- Nie rób tak! - błyskawicznie zepchnęłam jego rękę.
Zrobiło mi się gorąco. Nie wiem czy to z powodu jego obecności, cudownego męskiego zapachu czy to wina tego jednego drinka, którego wypiłam. Zaczęliśmy poruszać się w rytmie puszczanej piosenki. Dłonie Harry'ego zaczęły błądzić po moim ciele. Poczułam jego ciepły oddech przy swoim uchu i jak jego ręka znajduje się na moich plecach. Moje ciało rozpalał żar i ku mojemu zaskoczeniu było to nieziemsko przyjemne. Spojrzałam na chłopaka, który miał rozszerzone źrenice i ciężko dyszał. 
 - Jeszcze chwila i Cię przelecę. Mówię serio - oznajmił i złapał mnie w biodrach, po czym wpił się zachłannie w moje usta. Pocałunek nie należał do typu tych delikatnych.
- Gdybym mógł, zrobiłbym to tu. - znów przejechał palcem po moim udzie, próbując dostać się pod spud mojej sukienki, ale ja od razu zareagowałam, wiedząc do czego próbuję się posunąć chłopak.
- Nie dotykaj mnie. - ponownie zepchnęłam jego rękę, a on momentalnie odwrócił mnie plecami do swojego torsu.
- Czujesz go? - poczułam jak jego erekcja w spodniach rośnie. - To wszystko przez Ciebie, jestem strasznie napalony i podniecony. - wyszeptał mi do ucha i pocałował mój obojczyk, a ja zadziornie otarłam się o jego krocze na co chłopak jęknął.
- Wystarczy, nie wytrzymam dłużej. - złapał mnie za rękę i zaciągnął w kierunku wyjścia. Nie wiedziałam co chce zrobić w tym momencie. Zaczęliśmy iść w stronę jego auta. W mgnieniu oka, zostałam przygnieciona do maski samochodu przez jego ciało.
- Chcę słyszeć jak jęczysz kiedy robię Ci dobrze. Mam zamiar pieprzyć Cię za te pierdolone dwa miesiące i tak zrobię.



~*~

Dodaję obiecany rozdział :) Jak myślicie co będzie dalej? :D 
Następny prawdopodobnie pojawi się najszybciej w piątek, ale jest jeden warunek ;)

8 komentarzy = Next 

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz

 Sukienka Vanessy na imprezę - <kliknij>

13 mar 2015

Rozdział 36


*Oczami Harry'ego*

Siedziałem z butelką piwa na kanapie i myślałem. Obracałem w dłoni butelkę, zauważając jak zawartość kołyszącego się w środku płynu, powoli maleje. Co mnie skłoniło do tego? Moje problemy. Vanessa sama mi ulegnie, wiem to. Nie potrafi mnie ciągle unikać i ignorować to nie w jej stylu. W końcu przestanie walczyć i wróci do mnie. To tylko kwestia czasu.
Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Kto o tej porze składa wizyty!? Podszedłem do wejścia i nacisnąłem klamkę, otwierając drzwi. 
- No cześć Styles, pamiętasz mnie jeszcze?
- Ryan. - wysyczałem przez zaciśnięte zęby. 
- Ojciec alkoholik, nie długo to i syn. - wskazał na butelkę piwa w mojej dłoni na co później wywrócił oczami - Pozwolisz, że wejdę do środka? - zaśmiał się, wchodząc, a po drodze klepiąc mnie po ramieniu - Ładnie się urządziłeś. - rozglądał się po pomieszczeniu.
- Czego chcesz?!
- Wiedziałem, że padnie od Ciebie takie pytanie. - widać, że humorek mu dopisuje - A ja nie mam zamiaru trzymać Cię w niepewności, więc przejdę od razu do rzeczy. 
- Na to liczę. - fuknąłem
- Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie? Hmm? To wtedy, kiedy pomagałem Thomasowi zabijać twojego ojca. - zaśmiał się, a ja podeszłem do niego bliżej.
- Po co wróciłeś!? 
- Wyrównać nasze rachunki. 
- Nie mamy co wyrównywać.
- Mylisz się, ponieważ jednak mamy. 
- Niby co takiego?
- Wróciłem by dokonać zemsty.
- Przyszłeś tu tylko po to, żeby mi to powiedzieć? 
- Można ująć to i w ten sposób.
- Thomas sam rady by nie dał, że potrzeba was aż dwóch?
- Pomagałem mu, więc pomogę i teraz. 
- Po co to robisz?
- Podoba mi się gangsterstwo, wiesz? Morderstwa, nielegalne narkotyki jak w raju prawdziwego mężczyzny.
- Śmieszne. - wywróciłem oczami.
- Dlaczego miałbym zmarnować taką wspaniałą okazję i nie być obecny przy twojej śmierci?
- Skończysz marnie, tak samo Thomas.
- Skąd u Ciebie taki nagły przypływ energii? - podszedł do mnie - Zabawa dopiero się zaczęła.
- Czyżby? Jeszcze nie wiesz na co mnie stać.
- Chciałbym wiedzieć. - wyminął mnie i podszedł do wyjścia. - Nasza zemsta jeszcze nie dobiegła końca... Zaczęło się od twojego ojca, a skończy na tobie. 
- Raczej nie byłbym tego taki pewny. 
- Radziłbym Ci mieć oko na swoich bliskich, jeśli w ogóle jakiś masz. - odpowiedział - A i pozdrów ode mnie... Hmm, jak jej tam? A no tak, Vanessę. - zaśmiał się z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem i wyszedł.

*Oczami Vanessy*

Nerwowo chodziłam po pokoju, próbując dokładnie zrozumieć tekst SMS, którego dostałam. O co z nim chodzi, że mam mieć oczy szeroko otwarte? Od kogo w ogóle on może być? Jestem pewna, że to od Thomasa, ale co on by teraz ode mnie chciał? Nagle usłyszałam jak drzwi lekko się uchylają.
- Emm? Vanessa wszystko dobrze? Przyjechałaś i jak burza poleciałaś do siebie, coś się wydarzyło?
- Nie, nic. Wszystko w porządku.
-  Ale na pewno?
- Tak, wszystko ok! Mówiłam Ci, że mam tylko zły dzień! 
- Dobra, rozumiem. Przepraszam. - odpowiedział i wyszedł z pokoju.
Nie potrzebnie na niego krzyknęłam, przecież to nie jego wina. Jak zawsze wszystko muszę spieprzyć, idiotka.
Wzięłam swoją piżamę i ubrałam ją na siebie. Odświeżyłam się w łazience i wróciłam do pokoju, natychmiast kładąc się do łóżka. Po jakimś czasie Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.

Obudziłam się i poczułam jak fala zimnego powietrza uderza w moje ciało. Zasłona tańczyła przez mocny wiatr i zadrżałam, rozumiejąc teraz dlaczego w środku jest tak zimno. Kiedy uporałam się ze wszystkim, gotowa zeszłam na dół. Dzisiaj niedziela, którą przesiedzę w domu. Zauważyłam jak Chris robi coś w kuchni, a za chwilę kieruje się do salonu. Stanęłam mu jak najszybciej na drodze.
- Chris... Przepraszam, że nakrzyczałam na Ciebie wczoraj, ja nie chciałam.
- Rozumiem, byłaś "wkurzona." - próbował mnie ominąć, ale uniemożliwiłam mu to.
- Tak, ale źle zrobiłam krzycząc na Ciebie. Przepraszam, po prostu byłam zdenerwowana, na prawdę nie chciałam.
- A może mi powiesz czym tak byłaś zdenerwowana?
- Chris nie chce o tym rozmawiać.
- Jestem twoim przyjacielem, chcę Ci pomóc.
- Ale ja nie potrzebuję pomocy. Odpuść.
- Wiesz, że się martwię o Ciebie.
- Na prawdę nie potrzebnie, jest dobrze. - uśmiechnęłam się. - Dlaczego w domu jest zimno?
- Nie widziałaś? Śnieg spadł dzisiaj w nocy.
- Że co? Śnieg? - zapytałam zaskoczona.
- No, chodź zobacz. - podeszliśmy do okna w salonie.
- Miałeś rację, ale przecież wczoraj jeszcze było ok, a teraz nagle taka automatyczna zmiana temperatury. 
- No wiesz... W Los Angeles masz cztery pory roku w jeden dzień. - zaśmiał się - Pójdę włączyć ogrzewanie. - odszedł, a ja opadłam na kanapę, włączając telewizor.
- Ok, gotowe. - usiadł na kanapie, obok mnie. - Może wykorzystamy dzisiejszą pogodę i pójdziemy na Lodowisko, co ty na to?
- Fajny pomysł tylko ja nie umiem jeździć. 
- To Cię nauczę.
- A z resztą warto spróbować. - uśmiechnęłam się - O której wyjdziemy?
- O 15:00 możemy być już tam na miejscu.
- Ok, to lecę się ogarnąć. - przytuliłam przyjaciela i szybko pobiegłam do kuchni. 
Zjadłam śniadanie i poszłam do siebie. Weszłam do pokoju i od razu co zrobiłam to wzięłam do ręki z szafki swój telefon. 5 nieodebranych połączeń od Harry'ego. Czego on chce ode mnie!? Nawet nie mam zamiaru oddzwaniać. Spojrzałam na godzinę w komórce. Wow, już 12:00. Ale ten czas leci. 

Ogarnęłam trochę pokój oraz swoje rzeczy i dwie godziny były już za mną. Nie tracąc ani chwili zaczęłam się ubierać. Zawiązałam gumką, włosy w kucyka i byłam gotowa. Wzięłam małą torebkę i wpakowałam do niej dwie najpotrzebniejsze rzeczy. Po co mi większa torba jak niosę tylko 2-3 rzeczy, bez przesady. Zeszłam na dół, po drodze zakładając na siebie płaszcz. Na dole nikogo nie zastałam, więc poszłam do pokoju Chrisa, otwierając powoli drzwi. 
- Hej, gotowy?
- Tak, możemy iść. - uśmiechnął się i podszedł do mnie, po czym zamknął za nami drzwi.
Założyłam na korytarzu buty tak samo i Chris. Sprawdziłam jeszcze czy wszystko mam i mogliśmy wyjść. Zdecydowaliśmy się na spacerek, w końcu lodowisko jest nie daleko. Założyłam swoją czapkę na głowę i ruszyliśmy.
Całe Los Angeles utonęło w bieli. Tylko wydeptany śnieg na przystankach autobusowych utworzył szarą i brzydką papkę, która w niczym tego śniegu nie przypominała. Spadał on z nieba powoli, małymi płatkami, sprawiając że krajobraz dodaje entuzjazmu i otuchy. Pomimo że nienawidzę tej pory roku, nie cierpię tego zimna i przemoczonych butów, to uwielbiam na to wszystko patrzeć. Nawet widok lasu sprawia wrażenie czegoś przepięknego. Poza tym lubię się wpatrywać, gdy płatki śniegu lecą tak powolutku i leniwie.
Przy stoisku z ciepłymi napojami nie daleko Lodowiska, Chris kupił nam po kubku kawy, która natychmiast rozgrzała moje zziębnięte ręce. 
- Ciepło Ci? - zapytał jakiś czas później, kiedy sobie usiedliśmy.
- Tak, tylko ręce mi trochę zmarzły. - odpowiedziałam, zaciskając bardziej palce na pustym już kubku.
- Czemu nie włożysz ich do kieszeni? - zabrał ode mnie pusty kubek i zaczął rozgrzewać moje dłonie.
- Ten płaszcz ich nie ma. 
- To czemu nie wzięłaś rękawiczek?
- Bo myślałam, że mi się nie przydadzą. - odpowiedziałam cicho.
- Trzymaj. - ściągnął ze swoich rąk, rękawiczki i podał mi je.
- Nie, bo tobie będzie zimno.
- Mną się nie przejmuj, weź. - założył mi swoje rękawiczki na dłonie i poszliśmy w kierunku Lodowiska.
Kiedy doszliśmy, Chris poszedł wypożyczyć łyżwy. Zajęło mu to jakieś 15 minut, ponieważ przed nim stała jeszcze grupka dzieci. 
- Są i nasze łyżwy. - usiedliśmy na ławeczkach i zdjęliśmy swoje buty. Sznurowanie łyżew szło mi niesfornie co zauważył potem Chris i zaczął się ze mnie śmiać.
- Daj pomogę Ci. W takim tempie do rana nie zaczniemy jeździć. - zaśmiał się.
W czasie gdy ja byłam w połowie zakładania pierwszego łyżwa, on miał już obie na sobie i zasznurowane. Kleknął przede mną i zawiązał sprawnie sznurowadła. 
- Choć. - wstał i gdy złapałam jego wystawioną w moją stronę rękę, weszliśmy na tafle lodu.
Mocniej ścisnęłam dłoń przyjaciela, bo skoro nie umiem jeździć to dobrze by było, abym miała się czego złapać. Na początku moje ruchy były niezgrabne i ostrożnie poruszałam nogami po lodzie. Chris potrafił dobrze jeździć. Bez problemu wychodziło mu wszystko. Na szczęście jeszcze nie zaliczyłam żadnego upadku co było plusem. 
- Jesteś nie najgorsza. - pochwalił mnie
- Ja tak nie umiem. - jęknęłam, zatrzymując się. - Też tak chcę.
- Choć, nauczę Cię. - podjechał do mnie.
- A jak zaliczę glebę? 
- Nie zaliczysz, bo przecież Cię amortyzuję. - odpowiedział, uśmiechając się i śmiejąc.
Chris stanął za mną i położył swoje dłonie na moich biodrach. Tłumaczył mi jak mam się poruszać. Przyznam, że na początku nie szło mi to zbyt dobrze, ale po kilku próbach udało mi się przejechać kawałek sama bez żadnego upadku. Po godzinnej jeździe na prawdę zmarzłam.
- Widzisz udało Ci się. - powiedział
- Tak, ale z twoją pomocą. - uśmiechnęłam się.
- Wracamy?
- Jak chcesz. - odpowiedziałam
- To choć. - złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku wyjścia.
Przebraliśmy swoje buty i oddaliśmy łyżwy. Na prawdę dobrze się bawiłam z Chrisem na tym Lodowisku, było cudownie. Miła atmosfera, było super i nauczyłam się trochę już jeździć. 
Wróciliśmy do domu cali zmarznięci, ale nie narzekam. Szybko przebrałam się w swoim pokoju tak samo i Chris, po czym wróciliśmy do kuchni.
- Może ciepłe kakao na rozluźnienie? - zapytał, uśmiechając się i ukazując rząd białych zębów.
- Z przyjemnością. 
Od razu mój przyjaciel zabrał się za przygotowanie. Po paru minutach było gotowe i podał mi kubek.
Ciekawe dlaczego Harry do mnie dzwonił, po co? Może powinnam oddzwonić? Nie, nie zrobię tego. Miałam sobie go wymazać. Wiem, że nic już nie poradzę na to co się stało, bo to on postanowił to zakończyć. Myślę, że z jego pokręconym myśleniem chciał mnie chronić, a wiedział, żebym od niego nie odeszła. Ale tak na prawdę to już nie ma znaczenia, że mnie zranił tymi słowami. Boli mnie to, że nie przedyskutował tego ze mną, tylko podjął decyzję sam, nie pytając mnie o zdanie. Z jednej strony nadal go kocham, a z drugiej jakoś boję się mu ponownie zaufać.
- Hallo? - Chris machał mi przed oczami ręką na co się otrząsnęłam.  - Słuchasz mnie?
- Emm tak. - odpowiedziałam
- To o czym mówiłem?
- O lodowisku. 
- Nie? Zupełnie o czymś innym. M
iałaś o nim nie myśleć, tylko o nim zapomnieć.
- Nie myślałam o nim.- powiedziałam i wstałam od stołu.
- Czekaj! - Chris złapał mnie za rękę, kiedy byłam już w korytarzu. - Dlaczego zaprzeczasz?
- Niczego nie zaprzeczam. - kogo ja chciałam oszukać, jego czy siebie?
 - Wiem, że to przez niego i nie okłamuj mnie. Vanessa, martwię się o Ciebie. Przez ten cały czas kiedy mieszkamy razem, ty ciągle myślisz o tym idiocie. Zranił Cię przecież nie pamiętasz? - dotknął palcem mojego policzka - Proszę, daj sobie pomóc, a pomogę Ci o nim zapomnieć. Naprawdę jesteś dla mnie ważna, nawet nie wiesz bardzo. Nie chcę tylko przyjaźni, chce czegoś więcej. - zanim zdążyłam co kolwiek odpowiedzieć, jego usta delikatnie musnęły moje, łącząc się w pocałunek.
Czy właśnie mój najlepszy przyjaciel dał mi do zrozumienia, że mnie kocha!? Nawet nie zorientowałam się, że odwzajemniłam ten pocałunek. Był zupełnie inny. Próbowałam się od niego odsunąć, ale nie potrafiłam. Jego usta były takie tajemnicze, pocałunki twarde na początku, po czym stały się coraz spokojniejsze. Uniósł mnie do góry, a ja oplotłam nogami jego talię. Co ja robię?! Dlaczego nie potrafię do cholery przestać!? Chłopak zaczął powoli iść w stronę swojego pokoju, po czym otworzył drzwi i weszliśmy do środka.

~*~

Wpadam do was z 36 rozdziałem! :)
Wow, chyba nikt się nie spodziewał takiego zakończenia xD
Jak myślicie czy dojdzie do czegoś pomiędzy tą dwójką? :D
 Pod ostatnim rozdziałem się trochę na was zawiodłam, ponieważ było tylko 4 komentarze ;(
Next będzie dodany we wtorek jeśli pod tym rozdziałem będzie chociaż 7 komentarzy. 
Coś za coś :*
7 komentarzy = Next

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz